Papież Franciszek staje się problemem - ale dla kogo?
Dziś [7.05.2022] Coryllus [Gabriel Maciejewski] opublikował notkę "O posłuszeństwie czyli dlaczego nie krytykujemy papieża Franciszka" {TUTAJ
"Proszę Państwa, siedząc na twitterze zauważyłem, że każdy absolutnie katolicki celebryta, z wyjątkiem tych, którzy to czynili do tej pory, lansuje się ujadając na papieża Franciszka. (...) Na czele peletonu znajduje się Terlikowski, Lisicki i Górny. Krytyka jest jednak bardziej z zakresu sugestii, choć nasz ulubiony redaktor na literę T, posuwa się czasem za daleko. Uważam, że rozpętywanie jakiejkolwiek polemiki z postawą papieża nie ma sensu, albowiem nie znamy okoliczności, w jakiś papież żyje i nie wiemy kto preparuje dla niego informacje ze świata. Zakładam bowiem, że on się poświęca głównie modlitwie i błogosławieniu wiernych, nie siedzi przed telewizorem i nie śledzi twittera.".
Kończy zaś swój tekst słowami:
"Pozwólmy więc papieżowi robić to, co dziś do niego należy. I sami zajmijmy się tymi wyzwaniami, które stawia przed nami wojna na ziemi naszego sąsiada.
Każdy niech to czyni na swój sposób,".
To prawda - na papieżu Franciszku używa sobie nawet Wojciech Mann {TUTAJ}. Wszystko dlatego, że:
"W opublikowanym we wtorek wywiadzie dla włoskiego dziennika "Corriere della Sera" papież powiedział, że jednym z możliwych powodów rosyjskiej napaści na Ukrainę i postawy Władimira Putina mogło być "szczekanie pod drzwiami Rosji przez NATO". Dodał, że jest gotów spotkać się z prezydentem Rosji Władimirem Putinem w Moskwie, natomiast na razie nie pojedzie do Kijowa." {TUTAJ}.
Ja znalazłam tylko dwa teksty, których autorzy starali się zrozumieć, skąd bierze się taka, a nie inna postawa papieża Franciszka wobec Putina i wojny Rosji z Ukrainą. Pierwszyz nich to artykuł Jerzego Haszczyńskiego "Jerzy Haszczyński: Papież i Putin, obrońca chrześcijan" {TUTAJ}. Autor pisze:
"Franciszek przed kilku laty zawarł pakt z Putinem. Nie osobiście, nie na papierze. Ale zawarł, bo to w nim znalazł wspólnika w dziele obrony chrześcijan na Bliskim Wschodzie. Nikt inny z możnych się do tego nie palił, w szczególności przywódcy Zachodu. (...) Rozpoczęty przed 11 laty bunt przeciwko dyktatorowi Baszarowi Asadowi przerodził się w krwawą wojnę domową. Po jednej stronie sunnici, coraz bardziej radykalni, także w nienawiści do chrześcijan. Po drugiej Asad, sam przedstawiciel mniejszości, alawickiej, a za jego plecami przerażona mniejszość chrześcijańska. Nie każdy syryjski chrześcijanin był zwolennikiem dyktatury Asada, ale w razie zwycięstwa skrajnych radykałów sunnickich los każdego mógł być tragiczny. (...) Putin wysłał wojska do Syrii, uratował damasceńskiego dyktatora przed upadkiem. W ten sposób uratował syryjskich chrześcijan. Nie było to jego głównym celem, ale taki jest efekt utrzymania u władzy Asada.
Pakt to pakt. Franciszek jest wdzięczny Putinowi i go nie potępia. Chrześcijanie, nieliczni, przetrwali w Syrii. Przetrwali też, również nieliczni, w sąsiednim Iraku. Tam Franciszek zawarł pakt z przywódcą irackich szyitów ajatollahem Sistanim. Potwierdzeniem wagi paktów w obronie chrześcijan była ubiegłoroczna wizyta papieża w Iraku, pierwsza, historyczna.".
W jeszcze bardziej zdecydowany sposób wypowiada się na temat papieża Franciszka Andrzej Krajewski w tekście "Papież Franciszek od początku postawił krzyżyk na Europie [OPINIA]" w portalu Dziennik.pl {TUTAJ}. Czytamy:
"Dla papieża spoza Europy ta wcale nie stanowi „pępka świata”. Wedle danych amerykańskiego instytutu Pew Research Center jeszcze na początku XX wieku na Starym Kontynencie zamieszkiwało 65 proc. wszystkich katolików. W 2018 r. było ich już tylko 24 proc. Palmę pierwszeństwa dzierży Ameryka Łacińska, gdzie obecnie zamieszkuje ok. 40 proc. wszystkich katolików. Wkrótce Europę wyprzedzi też Afryka Subsaharyjska (dziś 16 proc. katolików świata). Poza tym europejskie kościoły katolickie znajdują się albo w stanie pogłębiającego się kryzysu - jak w Polsce, albo zdają się ich dotykać drgawki przedagonalne - jak to się dzieje w Hiszpanii i Irlandii. (...) Europa przez trzy ostatnie dekady laicyzowała się w sprinterskim tempie i co więcej usiłowała „zarażać” tym procesem wszystkich wokoło. Trudo się więc dziwić Franciszkowi, że od momentu gdy zaczął rezydować w Watykanie ani razu nie wykazał troski o jej dobro. Zamiast tego konsekwentnie starał się przy pomocy moralnego szantażu zmusić Stary Kontynent do poświęcania się na rzecz reszty świata. Nie tylko przez wspieranie biedniejszych krajów, ale też całkowite otwarcie się na migrantów, (...)Walka Ukrainy, która wzięła na sztandary europejskie wartości oraz zaczęła pełnić rolę przedmurza Unii Europejskiej, to nie jest wojna Bergoglio. Sukces Kijowa wzmacnia bowiem Europę i daje jej poczucie, iż nie jest znów taka stara i zgniła, a propagowane przez nią wartości mają sens. Co gorsza prowadzi do odciągania uwagi i zamykania się stolic europejskich na problemy Trzeciego Świata. Ten zaś jest dużo bliższy papieżowi.
Nota bene w sferze głoszonych propagandowo wartości Jorge Bergoglio także jest bliżej do Władimira Putina niż do - za przeproszeniem - ukraińskiego Żyda Wołodymyra Zełenskiego, który chciałby europeizować swój kraj, a karierę zaczynał w show-businessie. Tak samo papieżowi jest bliżej do Rosji i jej patriarchy Cyryla niż do powszechnie nielubianych w Ameryce Łacińskiej Stanów Zjednoczonych.".
Andrzej Krajewski konkluduje:
"Z perspektywy polityka papież Franciszek zachowuje się więc racjonalnie, a jego publiczne rozdwojenie jaźni wynika z bieżących konieczności. Tradycja wymaga bowiem, żeby rezydował w Watykanie. To zmusza go do codziennych zmagań z roszczeniami Starego Kontynentu, którego opinia publiczna chciałaby mieć reprezentującego jej poglądy i przekonania papieża (do tej pory stanowiło to oczywistość). Tymczasem świat się niepostrzeżenie zmienił i Ojciec Święty z Argentyny widzi przyszłość dla Kościoła katolickiego gdzie indziej.
Laicka Europa miałaby być jedynie narzędziem dla jej wspierania. Stając się czymś na kształt dobrowolnego dawcy organów dla bardziej przyszłościowych ich użytkowników. Powszechna presja wywierana na papieża zdaje się świadczyć, iż egoistyczny kontynent nie wykazuje ostatnio ochoty na odegranie takiej roli. Najciekawsze w tym wszystkim staje się więc, czy mają chęć odegrać ją europejskie kościoły katolickie. Zwłaszcza, że tradycja schizm na Starym Kontynencie jest stara i bogata.".
Andrzej Krajewski może mieć rację. Poza europejskie pochodzenie papieża może być istotne. Ja jednak mam wrażenie, że najważniejsza jest jednak jego nieudolność i nieumiejętność jasnego wypowiadania się. Chrystus mówił: "Niech wasza mowa będzie: Tak, tak; nie, nie. A co nadto jest, od Złego pochodzi.". Papież Franciszek zaś w każdej sprawie kluczy. Czy to może budzić uznanie poza Europą?
- elig - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
napisz pierwszy komentarz