Dlatego „Bruksela” dąży do likwidacji Polski – 5
To już piąta część cyklu „W rotszyldowskiej Europie”:
1 - To-rotszyldowie-nam-dziś-zagrażają-a-nie-Berlin-czy Bruksela
2 - Oto-twoje-miejsce-robaczku-w-rotszyldowskim-świecie
3 - Czy-z-rotszyldowskiego-matrixa-da-się-jeszcze-uciec?
4 - A-czegóż-to-rotszyldowie-życzą-dziś-sobie-od-nas-i-od-Europy?
A efektem tego masowego prania europejskich mózgów w pożądanym „postępowym und nowoczesnym kierunku” ma być brak naszego sprzeciwu przed powstaniem wielkiej, tym razem już ostatecznej euroutopii, prawdziwego raju na ziemi…
A utopia ta dąży do odgórnego, arbitralnego - ponad głowami Europejczyków i bez pytania nas o zdanie (bo je przecież dobrze znają!!!) - utworzenia jednolitej, bezwzględnej i zamordystycznej socjalistycznej eurofederacji, czyli jednolitej administracji kontrolującej i nadzorującej wszystkie „lokalne europlemiona”, na poszczególnych „terytoriach etnicznych” - czyli „tubylców” - tak irytujących brukselskie eurokadry.
A ta eurofederacja to ma powstać od Lizbony aż co najmniej po Ural - na gruzach wszystkich państw narodowych i po ich likwidacji - być może i siłowej, gdy już zawiedzie brukselska „perswazja finansowa i ekonomiczna”. A wykorzysta się do tego „armię europejską”…
Bo Polska razem z pozostałymi krajami unijnymi po prostu ma zniknąć z mapy rotszyldowskiej Europy, która ma bezustannie rosnąć, by coraz więcej krajów i narodów wpadało do ich saka, aby ta ich wymarzona przyszła socjalistyczna eurofederacja (jako jeden z planowanych 10 regionów świata bezpośrednio pod ich RZĄDEM ŚWIATOWYM) była jak największa.
I dlatego dziś nie zanosi się na kompromis w polskiej (ani w unijnej!!!) polityce, bo nie ma do tego żadnych przesłanek, skoro osią konfliktu jest spór egzystencjalny i cywilizacyjny. Bo albo Polska będzie dalej istnieć, albo Jej po prostu „u rotszyldów” nie będzie.
Bo dziś w Polsce mamy jedynie partię entuzjastycznie probrukselską oraz partię lekko brukselsko-sceptyczną (i jednocześnie umiarkowanie propolską), a reszta sceny politycznej to niewiele znaczące didaskalia. A podział na PIS i antypis powinien nam szalenie ułatwiać orientację …
A probrukselska znaczy prorotszyldowska (czyli kierująca się rotszyldowską, a nie polską racją stanu!!!), bo to właśnie antynarodową, rewolucyjno-utopijną agendę rotszyldów dziś realizuje biurokracja brukselska oraz jej narzędzia polityczne w poszczególnych krajach unijnych.
Chcecie do tego mieć tu hebrajski jako język urzędowy, bo to przecież dziś jedyny „powszechny, współczesny, żywy i dynamiczny język” (bo przecież ani łacina, ani greka, prawda?), który w dodatku „w 100% jest neutralny i żadnego narodu ani regionu europejskiego dziś nie faworyzuje” ...? Znacie „lepszego i równie naturalnego kandydata” ...???
Ale to nie będzie tak, że bez znajomości hebrajskiego od razu nic nigdzie nie załatwisz ani nie przeczytasz żadnego pisma urzędowego - tylko na pierwszym etapie każdy kandydat na lokalnego urzędnika czy policjanta lub wojskowego wyższego szczebla będzie musiał wykazać się znajomością co najmniej dwóch języków –„lokalnego narzecza” i tego paneuropejskiego, brukselskiego...
A nieuniknioną „śrubę to przykręci się” lokalsom trochę później, gdy już cała lokalna biurokracja będzie działać „jak jeden mąż” i wypełni każdy rozkaz i każdą dyrektywę "Brukseli"...
Podobnie już kombinowali z Judeopolonią w czasach I. wojny światowej - urzędnicy w tym ich wyimaginowanym państwie też przecież mieli być dwujęzyczni...
Bo rotszyldowskie plany i zamierzenia to rozpisane są na dekady, pokolenia i stulecia. Ale nas nie uczy się rozumowania takimi kategoriami i w obliczu ich ekspansji jesteśmy jak te dzieci we mgle…
Podobnie kombinują teraz ze szczepionkami - gotując tę żabę równie powoli - i to nie te pierwsze dawki mają nam poważnie zaszkodzić, ale potencjalnie dopiero te następne… Bo ci „dobroczyńcy i filantropi” to jednak wcale a wcale nie chcą naszego dobra, a nawet wprost przeciwnie …
Rok 2013 - Federalna-Europa-już-za-kilka-lat
Rok 2017 –
- = > Stany_Zjednoczone_Europy
A drogą do osiągnięcia tych celów jest kłamstwo, perfidna manipulacja i powszechnie - 24/7/365 - bo przecież jesteśmy przedmiotem nieustannego eksperymentu i przedmiotem ich permanentnej medialnej „terapii szokowej” – sztucznie wzbudzany i paraliżujący STRACH, np.:
- przed gniewem „Brukseli” i „obcięciem funduszy”,
- przed kowidem,
- przed „dniem jutrzejszym” (bo przyszłość to „zapowiada się katastrofalnie” – chyba, że dojdzie do ich rewolucji, a wtedy „wszystko się od razu unormuje i naprawi"...)
- już nie przed „ociepleniem klimatu”, ale przed „zmianami klimatycznymi” (które zawsze były, są i będą – niezależnie od ilości powstającego CO2, bo jego przyrost zwykle jest ich skutkiem, a nie przyczyną),
- przed „atomem”,
- przed brakiem tego i owego („na rynku”, „w ofercie” lub we własnym organiźmie)
- przed nadmiarem czegokolwiek (j. w.)
- przed cenami i idącymi w górę
- przed kursami idącymi w dół
- przed starością, chorobami i śmiercią (bo przecież wszyscy mamy być „wiecznie piękni i młodzi”)
- przed „następnym kryzysem” (który już jest planowany)
- w zasadzie „przed wszystkim” – bo komercyjna logika medialna uwypukla wszystko to, co nienormalne, katastrofalne, bulwersujące i szokujące – bo newsy normalne i przewidywalne „są nudne i nie sprzedają się”
- przed samym życiem i drugim człowiekiem – bo wszechmocne i wszechobecne media cały czas utrwalają w nas obraz nieprzewidywalnego, niebezpiecznego i nieobliczalnego świata (bo głównie takie właśnie wydarzenia i ludzkie czyny są w nich relacjonowane) - a do tego teraz bliźni"może cię zarazić" ...
- przed … (tutaj to wymyśli się „cuś nowego” – bo permanentnie straszeni ludzie w końcu przestają myśleć, stając się spanikowaną tłuszczą oraz łatwym do emocjonalnego sterowania tłumem - gotowym wtedy działać wbrew logice oraz wbrew swym własnym interesom – co jest przecież „stanem optymalnym i wysoce pożądanym”.
A wszystko to jest nam sączone do ucha głównie poprzez sprawdzone mechanizmy „deep state”, gdzie trudno kogokolwiek ważnego złapać za rękę, bo prawdziwi animatorzy pokazywanych nam (i jednocześnie"wystawianych nam na odstrzał”) kukiełek, to zawsze sprytnie sami kryją się w cieniu ….
P.S. Nikomu z Czytelników nie wolno przy tym zapominać, że „ci rotszyldowie”, tak naprawdę, to „w ogóle nie istnieją” - a jeśli już, to jedynie jako „mecenasi sztuki, filantropi oraz wielcy humaniści” ...
A wszystko inne jest teorią spiskową i przejawem antysemityzmu… hihihi. Ale nie wszyscy rotszyldowie przecież są Rothschildami, prawda?…
P.S. 2 W latach 70-tych XVIII wieku grupa wpływowych, acz bardzo dyskretnie działających w cieniu, europejskich bankierów (znanych jako „rotszyldowie”, od nazwiska rodu najbardziej wtedy wśród nich wpływowego) ogłosiła dyskretnie „w stosownych kręgach” tajny eurokonkurs, przyznający pokaźny eurogrant w złocie na wypracowanie strategii oraz rewolucyjnej taktyki potencjalnie czyniącej z nich najpotężniejszą, zakulisową władzę na kontynencie (i potencjalnie – na całym świecie).
Wygrała poniższa koncepcja (zgłoszona przez „Bawarskich Illuminatów”):
* zniszczenie monarchii i innych uporządkowanych form rządów
* zniesienie własności prywatnej
* zniszczenie wśród ludzi patriotyzmu
* zniszczenie życia rodzinnego oraz ustanowienie grupowego wychowywania dzieci
* zniszczenie wszystkich religii (a głównie chrześcijaństwa)
Ta strategia jest cały czas nadal realizowana i stosownie w każdym kolejnym pokoleniu aktualizowana i modernizowana, krok po kroku przybliżając jej sponsorów i zleceniodawców do celu …
A wtedy - drżyjcie i płaczcie, narody!
- Docent zza morza - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
5 komentarzy
1. @Autor
Dzieki za porcje informacji. Dlaczego nie czesciej?
Pozdrawiam.
2. Witam ;-)
Ostatnio siedziałem przede wszystkim na Salonie24 - debatując, komentując i użerając się z idiotami.
Aż w końcu pomyślałem, że esencję tego, co tam rozsiewałem w debatach, trzeba by skondensować w jedną notkę i puścić w świat. Ale wyszły dwie... ;-)
Dzięki za życzliwość i serdecznie pozdrawiam.
P.S. Bardzo cenię sobie Pańskie teksty - b. wiele z nich archiwizuję sobie, wiele się z nich ucząc...
A kiedy następna moja notka? Nie wiem - to też jest komfort, że żadne terminy mnie nie gonią i mogę swobodnie dysponować swoim czasem. Nie wiem, czy umiałbym pisywać cotygodniowe felietony.
Ale fakt, przydałoby się częściej... ;-) A publiczność nie może zbyt długo czekać - mogłaby się zbuntowaś i zniechęcić... ;-)
Pzdr.
3. Docent zza morza
Dzieki za zyczliwosc.
Krotko mowiac, wraca Pan do pisania u nas.
Pozdrawiam.
4. @Docent z za morza
Rzeczywiście, w bardzo ogólnym zarysie tak to wygląda. Jeżeli jednak przyjrzymy się temu zjawisku bliżej, to zobaczymy, że sukcesy tych środowisk nie tyle wynikają z ich siły ile z naszej słabości, głównie nazwijmy to aksjologicznej. Mówiąc w skrócie chodzi o stosunek do indywidualizmu chrześcijańskiego.
Historycznie patrząc, to początkiem kłopotów było tworzenie chrześcijańskiego społeczeństwa w oparciu o stan rycerski (np. św. Maurycy, św. Vitalis i inni), czyli było to bardzo dawno temu. Chodzi o to, że kultura europejska pogańska była kulturą przemocy.Kto silniejszy ten lepszy, ten miał większe uznanie społeczne. W rezultacie powstało bardzo zhierarchizowane społeczeństwo. Bo jeżeli jakiś rycerz miał mniejsza drużynę od drugiego i nie mógł z tym drugim wygrać, to uznawał jego wyższość nad sobą. Jego dziedzice również byli słabsi od dziedziców tego pierwszego, więc obejmując schedą od razu zaczynali deklarować podległość, bo jakby tego nie zrobili, to by ją stracili. Silniejszego zaczęto uznawać za swego pana. I to jest fundament społecznej kultury europejskiej, na którym próbowano zaszczepić chrześcijaństwo. Święci rycerze byli w tym bardzo pomocni ale po chrzcie nie przestawali być rycerzami. W rezultacie doszło do kompromisu. Pierwsze przykazanie Dekalogu uznano z preambułę a przykazania zaczęto liczyć od drugiego, by nie naruszać porządku społecznego. By ilość przykazań się zgadzała 10-te podzielono na dwa. Św. Paweł zna jedno przykazanie "Nie pożądaj..." a my znamy już dwa.
To jest o tyle ważne, że nie można dwóm panom służyć. Stąd najbardziej rewolucyjną pieśnią w historii Europy jest "Pieśń Konfederatów Barskich" a zwłaszcza słowa " U Chrystusa my na ordynansach...." a wszystko co jest nawet odległą konsekwencją tego stwierdzenia jest traktowane jako działanie przeciwko całej Europie. Stąd po wystąpieniu Morawieckiego w Europarlamencie, które prezentowało nasz sposób widzienia porządku społecznego Ursula von der Layen stwierdziła krótko, że przyłożył on siekierą pod korzenie Unii. Naszymi przeciwnikami sa więc nie tylko, albo może nawet nie głownie Rotschildowie, choć ich najlepiej widać a bardziej wszyscy ci kulturalni , delikatni i roztropni "ludzie na poziomie" z całej Europy, którzy żyją z tego, ze są "kimś" a nie z tego, że robią "coś", bo te "ktosie" właśnie są głównymi beneficjentami tradycyjnej struktury społecznej.
uparty
5. Witam ;-)
To bardzo ciekawy komentarz - ich siłą nasza słabość - to fakty niezbity.
A ci wszyscy "ludzie na poziomie" (czy kiedyś mianujący siebie samych u nas na "ludzi rozumnych") to nawet nie zdają sobie sprawy z tego, jak bardzo ich umysły oraz świat wartości zostały zainfekowane rotszyldowską mantrą, którą, tak jak ją dzisiaj widzę, starałem się ując w punkty w poprzedniej "rotszyldowskiej" notce - nr 4.
Cały rotszyldowski gimmik polega przecież na zakwestionowaniu wszystkiego, co normalne, sprawdzone i powszechnie akceptowane.
Bo polega na atakowaniu i podważaniu fundamentów ludzkiej natury - i dlatego nigdy z ludźmi nie wygra, ale ile jeszcze szkód i cierpień dołoży do już wyrządzonych, to tylko dobry pan Bóg raczy dziś wiedzieć.
Dziękuję i pozdrawiam.