Ulica ślepa jak diabli

avatar użytkownika FreeYourMind

Gdyby tak z grubsza wziąć historię III RP, to można by powiedzieć, że są to dzieje nieustających powrotów komunistów do władzy, zakłócane czasami mniej lub bardziej udanymi próbami zmiany owego stanu rzeczy. Ten ciągły comeback czerwonych nie jest oczywiście wynikiem jakiegoś przypadku, lecz okrągłostołowego zalegalizowania peerelu i tym samym pozostawienia komunistom wolnej ręki w dalszym zagospodarowywaniu polskiego państwa. Można to porównać do sytuacji, w której lekarz, stwierdziwszy u pacjenta istnienie nowotworu, mówi: a, zobaczmy, czy się po prostu nie da z tym normalnie pożyć. No i tak z komunistycznym nowotworem żyjemy sobie już 20 lat w „wolnej Polsce”.

 



Może nie będę tej metafory rozwijał (przyznam tylko, że zaczerpnąłem ją z wypowiedzi śp. K. Kieślowskiego, który kiedyś, ku zgrozie zasłuchanych dziennikarzy, powiedział na jednej z konferencji prasowych, że komunizm jest jak rak, na to się umiera), bo i tak mamy dostatecznie mocne poczucie, że żyjemy w zapaskudzonym kraju. Najgorsze jednak jest nie tylko to, iż komuniści mają nad sobą cały czas parasol ochronny, zapewniony im przez „demokratyczną opozycję”, ale to, że uważają się za uprawnionych do decydowania o, by tak rzec, „kształcie demokracji” oraz dalszych przemian III RP. Gdyby nie to, że, jak wspomniałem wyżej, komuniści nieustannie powracają do władzy i dokonują dalszej destrukcji państwa, to można by na ich „projekty” patrzeć z przymrużeniem oka – są oni jednak cały czas realną siłą polityczną, która ma swoje realne zaplecze bezpieczniackie i „naukowe”.


Niezmordowany „prof. Reykowski”, jeden ze sterników Jaruzela, opracowuje właśnie „Projekt dla Polski”, który ma stanowić intelektualne wsparcie dla błakającej się bez pasterza, komunistycznej braci. Warto pamiętać, że Reykowski należał nie tylko do psychostrategów stanu wojennego oraz złotej dekady lat 80., że był jednym z czerwonych uczestników „okrągłego stołu”, ale i należy do stałych „psychoanalityków”, a ściślej, socjotechników, III RP, co łatwo sprawdzić, czytając jego diagnozy w zbiorówce „Podstawy psychologii politycznej”, która została już parokrotnie wydana, a o której szerzej napiszę w lutowym POLIS MPC (http://www.polis2008.pl/ ). O „Projekcie dla Polski” możemy przeczytać w najnowszym komunistycznym „Przeglądzie”:

 


„Określając ten projekt jako lewicowy, powinniśmy od razu wyjaśnić, w jakim sensie używamy tu pojęcia lewicowości. Pojęcie to bywa rozumiane różnorako. Jeśli pominiemy, zdezawuowany przez historię, komunistyczny wariant lewicowości, to różne obecnie występujące odmiany lewicowości można rozpatrywać jako przejawy wąskiego lub szerokiego rozumienia tego pojęcia. Lewicowość w wąskim rozumieniu to formacja polityczna (mniej lub bardziej zorganizowana), która czuje się reprezentantem potrzeb i interesów upośledzonych warstw społeczeństwa. Zmierza ona do takich celów jak:

 

- Rozbudowa opiekuńczych funkcji państwa.

 

- Umocnienie związków zawodowych.

 

- Zwiększenie kontroli państwa nad działalnością gospodarczą.

 

- Obrona i poszerzenie praw pracowniczych.

 

- Przeciwstawianie się klerykalizacji kraju.

 

- Obrona praw mniejszości.

 

 


Wydaje się, że „przeciwstawianie się klerykalizacji kraju” to znak rozpoznawczy każdego prawdziwego komunisty, więc jesteśmy w domu. Na tym jednak nie koniec. Reykowski kreśli wskazuje na inne zagrożenia społeczno-polityczne:

 



„Wbrew temu, czego można by oczekiwać, tak sformułowane cele polityczne lewicy wcale nie zaskarbiają jej szerokiego poparcia wśród warstw upośledzonych. Jednym z powodów tego stanu rzeczy jest fakt, że wśród tych samych grup społecznych, które są zainteresowane np. rozbudową opiekuńczych funkcji państwa (takie postawy deklaruje znacznie powyżej 50% Polaków), spotkać można niemałą proporcję osób nastawionych niechętnie lub wrogo wobec mniejszości, nastawionych ksenofobicznie, silnie związanych z Kościołem katolickim i nieskorych do przeciwstawiania się mu. Właśnie na te grupy nastawiona jest polityka prawicy populistyczno-autorytarnej, takiej jak PiS, i z poparcia tych grup czerpie ona swoją siłę.”




Wrogów komunizmu widzi się więc już dwóch: Kościół katolicki oraz „prawicę populistyczno-autorytarną”. Pisze to zresztą długoletni członek PZPR, który być może z Kościołem katolickim zbyt wiele wspólnego nie miał, natomiast z populizmem i autorytaryzmem monopartii bardzo dużo, więc wie, w czym rzecz. Od tych problemów szczegółowych Reykowski przechodzi do ogólnej analizy sytuacji w kraju z dalszym wskazaniem realnych zagrożeń:


„Punktem wyjścia lewicowego Projektu dla Polski musi być diagnoza problemów, przed którymi obecnie staje nasz kraj na tle problemów współczesnego świata. W ostatnim 20-leciu mieliśmy do czynienia z dwiema rozbudowanymi diagnozami problemów polskiego społeczeństwa i z dwoma projektami ich rozwiązywania. Pierwsza, ukształtowana na progu III RP, jest dziś nieaktualna. Druga, sformułowana w ramach formacji populistyczno-autorytarnej i związana z nazwiskiem Jarosława Kaczyńskiego, jest powszechnie znana, toteż nie ma powodu nad nią dłużej się zatrzymywać. Można tylko zaznaczyć, że diagnoza ta dezawuuje dokonania Polaków nie tylko w okresie PRL, lecz także w okresie III RP, a u jej podstaw leży szeroko rozwijana koncepcja wrogów wewnętrznych i niebezpiecznych rywali naszego kraju w otaczającym nas świecie. Oparty na tej diagnozie program naprawy zakłada konieczność bezwzględnego rozprawiania się z wrogami, nieustępliwości wobec rywali i nieustannej czujności wobec knowań przeciwników i wrogów. Ale także szukania oparcia u zamorskich przyjaciół. Nie trzeba nikogo przekonywać, że ta w gruncie rzeczy prymitywna diagnoza grozi wprowadzeniem naszego kraju w ślepą ulicę. [podkr. F.Y.M]



Nic dziwnego więc, że formacja populistyczno-autorytarna jawi się Reykowskiemu jako największe zagrożenie dla wciąż młodej demokracji III RP. Wprawdzie dziwnie współbrzmi to z tezami, jakie nie tak dawno w swym otwartym liście do młodego bojownika o demokrację R. Kalukina napisał sam A. Michnik, ale chyba takie wspólne tory myślenia u konstruktorów ładu i porządku na ziemiach polskich po 1989 r. to rzecz normalna. W przeciwieństwie jednak od tego ostatniego, Reykowski stwierdza, że najgorsze dla polskiej demokracji minęło.

 



„Przypuszczam, że większość z nas zgodzi się z poglądem, że w ciągu ostatniego prawie 20-lecia zbudowane zostały jej nader silne fundamenty, na tyle silne, że była ona zdolna obronić się przed groźną falą autorytaryzmu, z jaką mieliśmy niedawno do czynienia.”

 


Być może jednak przecenia on siły fundamentów i nie bierze pod uwagę sytuacji, w której zdeptany gad klerofaszyzmu jednak podniesie głowę? Tak czy tak, konstruuje on program powrotu komunistów do realizowania kolejnych wyzwań współczesności, wyznaczając obszary problemowe poszczególnym specjalistom, których nazwiska brzmią, z oczywistych względów, dość znajomo:

 



„Uruchamiamy prace sześciu zespołów tematycznych zajmujących się następującymi problemami: - Jakość demokracji – pod kierunkiem prof. Janusza Reykowskiego. - Modernizacja kraju i walka ze społecznym upośledzeniem – pod kierunkiem prof. Zdzisława Sadowskiego. - Edukacja jako sposób zwalczania społecznego upośledzenia i czynnik społecznego rozwoju – pod kierunkiem prof. Janusza Gęsickiego. - Media publiczne i polityka kulturalna – pod kierunkiem prof. Wiesława Godzica. - Miejsce Polski w Europie i na świecie – pod kierunkiem senatora Włodzimierza Cimoszewicza. - Polityka miejska, lokalny ład a lewica – pod kierunkiem dr. Piotra Żuka. Uruchamiamy też zespół poświęcony tożsamości współczesnej lewicy. Zespół ten zająłby się tradycją lewicową w Polsce oraz kwestią stosunku lewicy do współczesności. Zespołem tym pokieruje prof. Jerzy Wiatr.”

 



Wprawdzie całe to gremium nie nazywa się Instytut Podstawowych Problemów Marksizmu-Leninizmu, jak choćby ten, którym kiedyś „prof. Wiatr” kierował, ale ideały pozostały te same. Stalin jednak przestrzegał przed zlekceważeniem problematu kadr. Towarszysze, kadry przede wszystkim! W sytuacji zaś, gdy część mastodontów komunizmu jest już o krok od rozmowy kwalifikacyjnej ze św. Piotrem, to może się okazać, że szczytnych idei Reykowskiego nie będzie komu wcielać w czyn, wszak przywilej wiecznej młodości jeno Leninowi w udziale przypadł (kto był w moskiewskim mauzoleum, ten wie). A i sowieckich bagnetów nie za wiele w okolicy. Tak więc na mój ciemny rozum to wcale nie tak surrealistyczny może się okazać najczarniejszy, czarnosecinny zgoła, scenariusz zwrotu dziejów do ślepej ulicy z populistami i autorytarystami na czele Polski. A wtedy niech ręka boska komunistów broni.

6 komentarzy

avatar użytkownika TrustMe

1. FYM

Bardzo ciekawy tekst. Pocieszyłeś mnie informacją o Reykowskim. On ma chyba ok. 100 lat i potężną sklerozę. Nadaje się świetnie do pisania programów dla kolejnych mutacji PZPR. Sukces gwarantowany. :)
avatar użytkownika FreeYourMind

2. TrustMe

nie doceniasz go. Na pewno wychował sobie stado uczniów :)
avatar użytkownika TrustMe

3. FYM (Bóg jest z nami)

Jeśli podobnych do siebie, to Bóg jest z nami. :)
avatar użytkownika FreeYourMind

4. TrustMe

gdyby Bóg nie był z nami, to by nas komuniści już dawno zjedli z kopytkami :)
avatar użytkownika Rekin

5. I to z powodu tego autorytaryzmu

za czasów PIS przez rok napłynęło 14 mld $ zagranicznych inwestycji (rok od poł. 2006 do poł. 2007 - ); rosła liczba, wydajność i sprzedaż przedsiębiorstw, przybyło firm-miliarderów, które zwiększyły zyski o 16%. Wszystko przez ten etatystyczny autorytaryzm! Czy nie ma odważnych ludzi, którzy wreszcie głośno wyśmieją tego komunistycznego sługusa Reykowskiego?
avatar użytkownika TrustMe

6. Rekin

Właśnie zrobiłem to wyżej. Chciałby Pan, żebym zrobił to pod własnym nazwiskiem? :)