Filozofia karania
Już jako student prawa byłem za bardzo ostrożnym podejściem do zagadnienia winy i kary, ponieważ byłem przekonany o zdecydowanie demoralizującym wpływie pobytu w więzieniu na osadzonego. Starałem się też w rozmowach z sędziami (podczas studenckiej praktyki zawodowej) zwracać szczególną uwagę na psychologiczny aspekt popełnienia czynu przestępczego, co w rezultacie prowadziło mnie (jeszcze bardzo niedoświadczonego) do negowania przypisywania winy sprawcom w wielu przypadkach.
Miałem zdecydowanie krytyczny stosunek do amerykańskiego systemu prawno-karnego, wyrażającego się m.in. w stosowaniu wieloletniego pozbawiania wolności.
Upłynęło niemal 40 lat i znalazłem sie w czasach dzisiejszych, charakteryzujących się znacznie łagodniejszą polityką karną niż w okresie PRL-u, natomiast w podobno coraz bardziej liberalnych Stanach Zjednoczonych nic się pod tym względem nie zmieniło, w dalszym ciągu sądy amerykańskie jeśli już orzekają karę, to w nader wyrazistym wymiarze.
A tymczasem wstrząśnięci - w co nie wątpię - czytamy w “Dzienniku”:
Proces 52-letniej obecnie Lidii M. toczył się od 2006 roku z wyłączeniem jawności. O sprawie wiadomo jedynie, że polonistka wykorzystała sympatię, jaką obdarzyła ją uczennica. Wykorzystując emocjonalny szantaż i upijając piwem zmusiła dziewczynkę do uprawniania seksu. Jak wynika z wyroku, było 50 takich przypadków. Kobieta miała wykorzystywać nastolatkę w szkole, w domu i na koloniach. Sprawa wyszła na jaw tylko dlatego, że rodzice dziewczynki przeczytali jej pamiętnik.W akcie oskarżenia prokuratura zarzuciła nauczycielce molestowanie. Sąd zmienił jednak kwalifikację tych czynów uznając, że intymne kontakty, do których oskarżona doprowadziła podstępem, były gwałtami.
Kobieta ma odbyć karę w systemie terapeutycznym. Oznacza to, że skazana miałaby odbywać karę w więzieniu, gdzie byłaby jednocześnie leczona.
Trzynastoletnia dziewczyna ma zdruzgotaną psychikę niemal na początku swojej drogi życiowej. Szkody jakie poniosła są niewyobrażalne. Darzyła sympatią polonistkę. A jej mentorka i prześladowczyni:
Przez najbliższe trzy lata będzie oglądać świat zza krat. A przez 10 nie będzie mogła wykonywać swojego zawodu. Taki wyrok usłyszała 52-letnia nauczycielka ze Słupska. Była polonistka została skazana za ponad 50 gwałtów na swojej 13-letniej uczennicy.
Wyjdzie prawdopodobnie po dwóch latach za wzorowe sprawowanie, a może już jest na wolności - przecież proces trwał od roku 2006, a pani od polskiego - mam taką nadzieję - siedziała w areszcie. Zrujnowała drugiemu człowiekowi całe życie (i to nie jest przesada), a wyrok brzmiał nie 10 lat więzienia i pozbawienie do końca życia praw do wykonywania zawodu, a 3 lata pozbawinia wolności i odseparowanie od zawodu na 10 lat. Tak właśnie - nie przejęzyczyłem się.
Przypomniałem sobie swoje młodzieńcze żale do amerykańskiego wymiaru sprawiedliwości. W USA ta pani dostałaby jakieś 20-30 lat. Wyszłaby u schyłku życia. Tak zadziałałaby tamtejsza spraiwdliwość - był zły człowiek, dostał wyrok i już nie ma złego człowieka. Nastoletnie uczennice nie miałyby się czego obawiać.
I to wszystko.
Zobacz także
- momorgan - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
napisz pierwszy komentarz