Robert Lewandowski i "kundlizm"
Termin "kundlizm" wprowadził Melchior Wańkowicz. Napisał nawet książkę o tym tytule. Rozumiał przez to zawiść jaką budzą wśród Polaków sukcesy ich rodaków. Powoduje ona chęć podłożenie świni takim wyróżniającym się osobom. Wańkowicz ilustrował to powiedzeniem: "SZEWC ZAZDROŚCI KANONIKOWI, ŻE ZOSTAŁ PRAŁATEM" {TUTAJ
Polski czołowy napastnik Robert Lewandowski odniósł ostatnio wielki sukces. Zostal uznany przez FIFA najlepszym na świecie piłkarzem roku 2020. Czy znaczy to, że może w spokoju odbierać gratulacje? Ale skąd! Znalazł sie kundelek, czyli Cezary Kucharski, który szantażuje mistrza i szarpie za nogawki. Czytamy {TUTAJ}:
"Były piłkarz reprezentacji Polski i Legii Warszawa, menadżer i deweloper został zatrzymany przez prokuraturę w związku z kierowaniem gróźb pod adresem Roberta Lewandowskiego. Cezary Kucharski domagał się 39 mln złotych odszkodowania od napastnika Bayernu Monachium.
To była wzorowa współpraca, która trwała dekadę. Cezary Kucharski zajął się karierą Roberta Lewandowskiego, nim talent sportowca docenili polscy kibice i eksperci. (...) Między agentem a Lewandowskim doszło do ogromnego konfliktu na tle finansowym. Rozstali się oni nagle w niejasnej atmosferze dwa lata temu (...) Sam Lewandowski tłumaczył autorom książki "Krótka piłka", że rozstanie z menadżerem miało związek z różnicą zdań na temat celów pozasportowych napastnika.
- Na Czarka źle działało, że ja się rozwijam i jako człowiek, i jako firma. Nie tylko gram w piłkę, ale rozwijam też inne sfery życia i dla niego… No, jemu to nie pomogło (...)
Wersja Kucharskiego była inna. - Usłyszałem od Roberta osobiście, że ja mu więcej zawdzięczam, niż on mi. Te słowa świadczą trochę o tym, że chyba nie docenia tego, czego wspólnie dokonaliśmy.".
To jednak nie Kucharski strzelał gole. Zawiść go zaślepiła. Otrzymał właśnie prokuratorskie zarzuty szantażu. Nieco podobne problemy miał Adam Małysz w czasach, gdy był wielki i sławny. Musiał opuścić dom, w którym mieszkał i wybudować sobie nowy z powodu działań pewwnego dewelopera. W portalu Interia.pl opisano {TUTAJ} tę sprawę:
"Miarka przebrała się w momencie, gdy miasto sprzedało sąsiedni teren deweloperowi, który wybudował apartamentowce. Kilkupiętrowe budynki stoją dosłownie kilka metrów od posesji skoczka. Z okien apartamentowców rozpościera się piękny widok na góry... oraz ogród mistrza. Wszystkie mieszkania wychodzące na dom skoczka (po 200 i 400 tys. zł) zostały wyprzedane na pniu. Ludzie zaczęli go podglądać, jak wieczorami grilluje albo kąpie się z rodziną w basenie. (...) Małysz nie wytrzymał i w czerwcu ubiegłego roku w rozmowie z portalem Gazetacodzienna.pl zapowiedział, że nie pozostaje mu nic innego jak się wyprowadzić. - Nie chcę mieszkać na osiedlu. Bądźmy szczerzy, osoba niepubliczna mogłaby funkcjonować przy apartamentowcu, ale ja z rodziną nie - stwierdził Małysz. (...) Nauczony doświadczeniami postanowił postawić dom niedostępny dla gapiów i ciekawskich.".
Jak więc widać - bycie sławnym Polakiem nie jest wcale łatwe.
- elig - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
napisz pierwszy komentarz