Czy będzie wojna między Izraelem a Iranem?
To pytanie stało się szczególnie aktualne po śmierci w zamachu Mohsena Fakhrizadeha, szefa irańskiego programu nuklearnego {TUTAJ
}. Zdarzyło się to pod koniec listopada 2020. W portalu Defence24 {TUTAJ} ukazał się artykuł Jacka Raubo "Cel - irański program atomowy. Czas - tu i teraz [KOMENTARZ]" [28 listopada 2020, 16:30]. Czytamy w nim:
"Irański naukowiec, zabity pod Teheranem, to niejako przysłowiowy wierzchołek góry lodowej, którą jest obecna, toczona ze szczególną aktywnością w tym roku, już kolejna odsłona tajnej wojny wokół irańskiego programu atomowego. W dodatku znacznie przyspieszona, w sposób naturalny wraz z nieuchronną zmianą na stanowisku prezydenta Stanów Zjednoczonych. (...) Szczególnie, że nie należy postrzegać Fakhrizdeha jedynie w kategoriach cywilnego segmentu badań nad technologią jądrową oraz jej militarnym wykorzystaniem. Był on bowiem jednocześnie profesorem na Uniwersytecie Imama Husseina w Teheranie, ale też oficerem elitarnego Korpusu Strażników Rewolucji Islamskiej. Stanowił więc, niejako idealny cel dla działań wywiadów państw dążących do osłabienia postępów lub opóźnienia ich w czasie, jeśli chodzi o zbrojenia atomowe w Iranie. Naturalnie, pierwsze hipotezy mówią o eliminacji Fakhrizdeha przez izraelską jednostkę Kidon (Bagnet) w ramach szerszej struktury tamtejszej agencji wywiadowczej Mossad. (...)
Ekipa D. Trumpa oraz ewidentnie również strona izraelska rozumie, że okienko możliwości w zakresie tego rodzaju ataków może się zamknąć wraz ze zmianą władzy w Stanach Zjednoczonych. Świadczyć może o tym, chociażby stanowisko jakie przyjął wpływowy dyrektor CIA (2013-17) w okresie rządów prezydenta Baracka Obamy i wiceprezydenta Joe Bidena (obecnego prezydenta elekta). John Brennan na swoim Twitterze nie krył oburzenia atakiem na dra Fakhrizdeha, pisząc, że jest to przestępstwo i przejaw międzynarodowego terroryzmu, sponsorowanego przez państwo. (...) Co więcej, również Saudyjczycy muszą zdawać sobie sprawę, że pojawienie się prezydenta Joe Bidena może oznaczać powrót do łagodniejszej polityki względem Iranu. Tak czy inaczej, do 20 stycznia 2021 r. musimy mierzyć się z podwyższonym napięciem wokół Iranu. Wszyscy w regionie zdają sobie z tego sprawę i pytaniem otwartym pozostaje czy Teheran rzeczywiście powstrzyma się przed działaniem odwetowym, czy jednak presja społeczno-polityczna będzie zbyt silna. Joe Biden już teraz niewątpliwie mierzy się z pierwszym kryzysem, na który de facto nie ma żadnego wpływu. Co więcej, jego kształtującą administrację testuje się ze strony państw Bliskiego Wschodu, ale też ze strony wewnętrznych interesów amerykańskiej polityki.".
Rzeczywiście, wszystko wskazuje na to, że Demokraci nie będą już tak proizraelscy jak Trump. Szykuje się powrót do czasów Obamy. Izrael zostanie więc sam na sam z Iranem, którego panicznie się boi. Czy zaryzykuje wojnę bez wsparcia USA?. Na to pytanie stara się odpowiedzieć dr Wojciech Szewko w swej rozmowie opublikowanej w telewizji W Realu {TUTAJ} i dochodzi do wniosku, że tak raczej sie nie stanie. Izrael na ogół atakuje przeciwników, którzy nie są w stanie poważnie mu zagrozić, a w szczególności zadać ciężkich strat w ludziach. Dr Szewko formułuje też dość przewrotną tezę, że dobrze by było, gdyby zarówno Iran, jak i Arabia Saudyjska uzyskały pewien dostęp do broni atomowej. Mogłoby to uspokoić konflikty na Bliskim Wschodzie, bo groxba przekształcenia ich w wojnę nuklearna skutecznie hamowała by emocje. Tak stało się w przypadku Indii i Pakistanu.
Ja ze swojej strony mogę przypomnieć o inwazji Izraela na Liban w 1982 roku. Izraelczycy wycofali się stamtąd, gdy Hezbollah zaczął im zadawać poważne straty w ludziach. Na zakończenie pragnę zachęcić wszystkich do śledzenia konta dr Wojciech Szewki na Twitterze {TUTAJ}. Można się z niego wiele dowiedzieć o Bliskim Wschodzie.
- elig - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
napisz pierwszy komentarz