Epidemia wygrywa, a rząd goni w piętkę

avatar użytkownika elig

  Dziś [21.11.2020] miała miejsce kolejna konferencja prasowa premiera Mateusza Morawieckiego {TUTAJ

(link is external)}.  Zapowiedziano na niej zniesienie od soboty 28.11 części restrykcji ogłoszonych 4.11, a wprowadzonych w życie 7.11.  Między innymi mają zostać otwarte sklepy w galeriach handlowych.  No cóż - w dniu 4.11 mieliśmy 24 693 przypadki zakażeń i 373 przypadki zgonów {TUTAJ(link is external)}, a dzisiaj 24 213  zakażeń i 574 zgony {TUTAJ(link is external)}.  Owe obostrzenia niczego nie dały, tylko liczba zgonów wyraźnie wzrosła.

  Jest nawet jeszcze gorzej, bo równolegle postępuje rozkład całej służby zdrowia, która ograniczyła leczenie innych chorób poza COVID-19.  Umieralność Polaków wzrosła dwukrotnie w porównaniu do jesieni ubiegłego roku.  Szacuje się z grubsza, że na jeden zgon związany koronawirusem przypadają dwa spowodowane przez brak leczenia pozostałych schorzeń lub strach pacjentów przed jakimkolwiek kontaktem z medycyną.  Konferencja premiera pokazała, iż rząd nie ma pojęcia co robić.  Apeluje tylko o "sto dni solidarności" - cokolwiek by to miało nie znaczyć.  Morawiecki zdaje się wierzyć w cudowną moc szczepionki, która, jego zdaniem, ma pojawić się w styczniu.  Równocześnie blokuje się prace nad lekami na COVID-19, a zgłaszający nowe ich propozycje spotykają sie z represjami [przypadek amantadyny].

  Sytuacji nie poprawiła wczorajsza dymisja Jarosława Pinkasa, szefa GIS.  Oficjalnie jej powodem był zły stan zdrowia, ale {TUTAJ(link is external)} możemy przeczytać, że :

  " Zdaniem Małgorzaty Soleckiej problemy zdrowotne – a konkretnie kardiologiczne - nie były jedyną przyczyną dymisji szefa GIS. - Jego odejście było tajemnica poliszynela od kilku tygodni. Między profesorem Pinkasem a ministrem zdrowia Adamem Niedzielskim brakowało chemii. Źle się dogadywali i minister tracił cierpliwość - wskazywała dziennikarka portalu Medycyna Praktyczna i miesięcznika "Służba Zdrowia"..

  Nic dziwnego, że cierpliwość zaczyna tracić też opinia publiczna.  Czytamy {TUTAJ(link is external)}:

  "37,2 proc. badanych ocenia, że rząd bardzo źle radzi sobie z kryzysem wywołanym drugą falą epidemii koronawirusa, 28,7 proc. uważa, że źle; bardzo dobre zdanie o aktywności rządu ma 5,8 proc. badanych, a dobre - 15,7 proc. - wynika z sondażu SW Research dla rp.pl.".

  Moim zdaniem powinniśmy przestać "walczyć z pandemią" i zacząć traktować koronawirusa jak jeszcze jedną chorobę - nieco bardziej złośliwą od banalnej grypy.  Doświadczenia wszystkich rządów europejskich wskazują na to, że takiej walki nie da się wygrać.  Szczepionka tez nie dokona cudu, nawet jeśli w ogóle powstanie

Etykietowanie:

3 komentarze

avatar użytkownika michael

1. Kwaśna mina i selektywna opinia pani elig

A kiedyś tam, w warunkach tysiąckrotnie trudniejszych pisano "ku pokrzepieniu serc", by pozbyć się defetyzmu, zachęcić do pozytywnego działania, by budować przyszłość "konsekwentną pracą u podstaw".

A teraz mamy trudną rzeczywistość, która jest taka nie z powodu koronawirusa, lecz intensywnej destrukcyjnej agresji antypolskiego wroga wewnętrznego, którego symboliczne imię Lempart i całe jej szatańskie plemię.

A plemię szatana sieje zatrutym ziarnem po świecie od tysięcy lat. Jedzą, piją, lulki palą, Tańce, hulanka, swawola, Ledwie karczmy nie rozwalą. Opisał ich Adam Mickiewicz i parę tysięcy lat wcześniej Sun Tzu, chiński autor Sztuki wojennej Sun Zi (孙子兵法). Bardziej szczegółowy opis budowy własnej mocy i sztuki działania pozwalającego w pełni wykorzystać siłę naszych cnót w walce ze złem można znaleźć w Katechizmie Kościoła Katolickiego, czytanym ze zrozumieniem.

Mówiąc prozą, specjaliści epidemiolodzy wykazali, że przestrzeganie reguł dystansu społecznego i noszenie maseczek przez więcej niż 80% ludzi, pozwoliłoby na uniknięcie "lockdownu", a gdy te reguły są lekceważone przez 80% uczestników życia społecznego, nawet "lockdown" nie wystarczy do obrony przed rozprzestrzenianiem się zarazy. 

avatar użytkownika michael

2. Wniosek

Polska rzeczywistość boryka się z zarazą, w której najniebezpieczniejszym patogenem nie jest wirus COVID-19, lecz zaraza masowej antypolskiej agresywnej dywersji klanu pokolenia Lempart, finansowanego, zaplanowanego, wykreowanego i intensywnie wspieranego przez totalitarną opozycję współczesnego polskiego "polrewkomu" (Польревком).

avatar użytkownika UPARTY

3. Całkowicie błedne ujęcie.

Z zarazą muszą sobie dać radę społeczeństwa a nie rządy, bo zarazki żadnej władzy się nie słuchają. Żeby zapobiec epidemii społeczeństwa muszą albo samodzielnie zmienić swój sposób życia albo zostać do tego przez rząd zmuszone. Np, w Chinach rząd zmusił społeczeństwo do przestrzegania zasad utrudniających rozprzestrzenianie się wirusa. Metody były różne, ale sprowadzały się do dwóch rodzajów ograniczeń, społecznych i terytorialnych. Szczególnie te drugie były szczególnie godne uwagi. Np. jak w jakiejś fabryce zauważono pierwsze zakażenie, to zaspawywano bramę do zakładu i zastanawiano się co dalej zrobić z ludźmi. Najczęściej byli wywożeni w nieznane miejsce.Również jak w jakimś domu znalazł się przypadek choroby, to zamykano wejście i wszystkich wywożono nie wiadomo gdzie. Wygląda na to, że pomogło.
Poza tym w miejscach publicznych przeprowadzano obowiązkowe badania stanu zdrowia, z tym że w miastach w których pojawiała się zaraza wprowadzono całodobową godzinę policyjną.
Z kolei w Japonii i Tajwanie ludzie zostali pouczenie, że mają zachowywać się ostrożnie. Zalecenia w sumie takie same jak w Polsce, tylko ludzie bardziej zdyscyplinowani więc były one bardzo konsekwentnie przestrzegane. Też pomogło.
Natomiast u nas ludzie nie mogą sobie odmówić wyjazdów na wakacje, pobytu na zatłoczonych plażach, a niektórzy posłowie uważają, ze zakrywanie nosa i ust obraża ich godność osobistą. Czy ci ludzie jak kichają to też prosto w twarz rozmówcy? Chyba tak. przecież on ma prawo patrzeć się gdzie chce w każdym momencie.
Elita w całej Europie nie przestrzega żadnych ograniczeń sanitarnych. Uczestniczą w rozmaitych imprezach masowych i wręcz sami je organizują.
Okazuje się, ze tylko najbardziej odpowiedzialne społeczeństwo niemieckie jakoś, przynajmniej do tej pory potrafi ograniczyć epidemie. Pozostałe absolutnie nie. Moja znajoma prowadzi w Lombardi DPS. W Polsce była pielęgniarką w szpitalu zakaźnym, a ponieważ wyemigrowała bardzo dawno temu, zanim doszło do demoralizacji środowiska medycznego, więc wie jak powinien zachowywać się personel medyczny gdy jest ryzyko kontaktu z chorobami zakaźnymi. Jak do tej pory nie miała ani jednego przypadku zakażenia tym świństwem w samym centrum zarazy!
Wprowadziła tam ten sam rygor o którym słyszała, że był wprowadzony we Wrocławiu gdy przywleczono do nas czarną ospę. Znała te zasady z tradycji, bo część personelu jej szpitala była oddelegowana do opieki nad chorymi na ospę w latach 60-tych i opowiadała w pracy jak to się robi skutecznie. Gdy zaczęła się zaraza wszczęto wobec niej postępowanie karne z powodu mówiąc ogólnie nielegalnego ograniczenia wolności ludzi i naruszenia zasad gospodarowania odpadkami. Do tego doszedł mobbing wobec pracowników. Oczywiście miejscowe środowiska chciało nie tylko ją ukarać ale nade wszystko zamknąć jej DPS- to w końcu są pieniądze. Bodajże w maju stosunek do niej się zmienił, bo okaząło się , ze jest to jedyny DPS w którym ludzi nie umierają i nawet miejscowe władze dały jej jakieś lokalne odznaczenie, z tym że związki zawodowe nie zgodziły się na wycofanie oskażenia o mobbing. bo zmuszała personel do bardzo ciężkiej pracy i ograniczała im wolność osobistą. Związki zawodowe stwierdziły, że życie ludzkie jest oczywiście wartością, ale prawa związkowe też, że czas pracy musi być przestrzegany, że każdy pracownik może spędzać czas wolny jak chce i gdzie chce, że po pracy może również dorabiać u innych pracodawców. Również ekolodzy nie chcą się pogodzić z tym, że zabroniła wyworzenia opakowań z terenu DPS a materiały sanitarne spalała w nieużywanej od dawna spalarni, co psuło powietrze.
U nas i w Hiszpanii epidemia epidemią ale prawo do demonstracji też jest wartością. Poza tym coraz częściej ludzie świadomie unikają badań na koronawirusa, bo nie chcą się w efekcie tych badań izolować. Czy można o to obwiniać rząd?
Oczywiście można, a nawet trzeba, bo inaczej wypadało by stwierdzić, ze wielu naszych współobywateli to nie tylko debile ale również i znikczemniałe do imentu kanalie, że nasi współobywatele są tak głupi, że od dawna obdarzają autorytetem idiotów.
To bardziej bolesne niż nawet choroba niosąca za sobą kalectwo.

uparty