"V rozbiór Polski" rozpoczął się w 1976 roku...
Mieliśmy III oficjalne rozbiory Polski, gdzie nas podzielono terytorialnie i pozbawiono państwa. Przetrwaliśmy. Powstała II RP i gdyby nie IV rozbiór istniałaby do dzisiaj (zakończony II WŚ rozbiór niemiecko/nazistowski-rosyjsko/sowiecko/komunistyczny w 1939 roku).
Później było oddanie przez naszych wrogów Ojczyzny we władanie Sowietom/komunistom, przy czym J. Stalin - zdając sobie sprawę z antypolonizmu Żydów i nie wierząc komunistom Polakom - powierzył krwawe wprowadzanie komunizmu tzw. żydo-komunie, której spadkobiercy do dzisiaj sobie uzurpują prawo do Polski.
Mimo tego Polska trwała w sercach i w działaniach zwykłych ludzi, nawet w PRL-u. Byliśmy narodem, który nigdy nie pogodził się ze sfałszowanymi przez żydo-komunistów wyborami w 1947 roku i wielokrotnie dawaliśmy temu wyraz a zakończyliśmy I Solidarnością, która niestety została ostatecznie zabita w Magdalence i OS zarówno przez komunistów jak i żydo-komunistów, też po stronie niby opozycji w stylu KOR, ROPCIO czy KPN oraz nowej II Solidarności pozbawionej polskich patriotów (efekty Stanu Wojennego i zmuszeniem do emigracji przeszło 1 mln polskich patriotów).
Ale... do niedawna mieliśmy "V rozbiór Polski", który rozpoczął się w 1976 roku w momencie przejęcia KOR przez spadkobierców żydo-komuny: Michnika, Smolara, Lityńskiego, Kuronia, Geremka, Mazowieckiego i innych. Piszę o tym rozbiorze w cudzysłowu ponieważ można się zastanawiać, czy Polska faktycznie była Polskę w okresie komuny. Ale przyjmijmy, że pomiędzy rokiem 1956 a 1976 takową była... posiadała swój język, miejsce na mapie świata, itd.
O co chodziło? Ano o to, że gospodarczo Polska zyskała niesamowicie w latach 1970-1976, zbyt mocno jak dla etnicznie nam obcych. I wtedy postanowiono przejąć naszą gospodarkę, tą powstałą za tak krytykowanego E. Gierka. Właśnie ta spuścizna E. Gierka była obiektem złodziejskiej prywatyzacji od 1988 roku, bowiem tak naprawdę za czasów W. Jaruzelskiego nie wybudowano praktycznie nic i bazowano na wcześniejszym dorobku. Z demoludów mieliśmy najwartościowszą gospodarkę, największe aktywa, też jeżeli chodzi nie tylko o firmy, marki, ale też o zasoby naturalne. Przypominam, że E. Gierek też marzył o broni atomowej dla Polski. W czasie jego rządów oszacowano zasoby naturalne i te analizy do dzisiaj są aktualne.
Wedle mnie gospodarczo był to najlepszy czas dla Polski w okresie PRL, nie biorąc pod uwagę oczywiście ograniczeń wolnościowych, politycznych, komunistycznych. Oczywiście, że ten okres gierkowski można różnie oceniać, niemniej ja nie oceniam go gospodarczo negatywnie, jak na kraj uzależniony od ZSRR. Żeby być dobrze zrozumianym: politycznie cały okres komunistyczny uważam za zło, natomiast jako ekonomista oceniam też ten okres poprzez twarde dane i statystyki ekonomiczne.
Faktycznie rozwój polskiego przemysłu odbywał się to w większości na kredyt, ale w sumie wydawany był on na inwestycje a nie na konsumpcję.
Sławetne już zadłużenie zagraniczne jakie zostawił nam po sobie E. Gierek w 1980 roku wynosiło w walutach wymienialnych 24,1 mld USD a wymagalne płatności z tytułu obsługi zadłużenia zagranicznego na rok 1981 wynosiły 10,9 mld USD. Dług ten - mimo umorzenia jego części - spłaciliśmy dopiero w grudniu 2012 roku (po 32 latach!).
Tak więc w dużym przybliżeniu: dług E. Gierka na koniec 80-tego roku wraz z obsługą w roku 1981 (24,1+10,9+2)= ok. 37 mld USD i z tych pieniędzy powstało tysiące firm (nie wszystkie pod koniec lat 80-tych były aż tak mocno przestarzałe, żeby nie stanowiły konkurencji dla korporacji zachodnich, vide: przemysły: stoczniowy, wydobywczy, cukrowniczy, cementowy, chemiczny-Azoty, Anwil, farb i lakierów - Cieszyn czy Włocławek, spożywczy i wiele innych), mieszkania, w których do dzisiaj mieszka ogromna ilość Polaków...
Według danych NBP zadłużenie zagraniczne Polski na koniec 2019 roku wyniosło 349,83 mld USD. Oczywiście nie można tego zadłużenia porównywać bezpośrednio z obecnym zadłużeniem, bowiem należałoby uwzględnić m.in. inflację, niemniej dziś mamy o wiele większy dług niż zostawiał nam E. Gierek.
Natomiast trzeba też doliczyć aspekt tzw. długu publicznego w III RP: Rząd PiS (licząc dla uproszczenia lata 2006, 2007) zwiększył dług publiczny (wg. metody ESA95) z poziomu 463,02 mld zł na koniec roku 2005 do poziomu 529,83 mld zł na koniec roku 2007, czyli o 66, 81 mld zł. Za rządów PO-PSL (licząc dla uproszczenia lata 2008-2014) dług publiczny wzrósł z poziomu 529,83 na koniec roku 2007 do poziomu ok. 1032,3 mld zł na koniec roku 2014, czyli o 502,47 mld zł. W roku 2015 dług ten spadł o jakieś grubo ponad 153 mld zł a wynikało to z efektów kreatywnej księgowości V. Rostowskiego i z kradzieży naszych - Polaków - pieniędzy z OFE i Funduszu Rezerwy Demograficznej. Na koniec 2015 roku (po kradzieży m.in. z OFE) oficjalnie było to około 877,3 mld. zł a na koniec 2019 roku 990,93 mld zł. Ten dług nie zawiera kwot, jakie państwo będzie musiało w przyszłości wydać na świadczenia dla przyszłych emerytów. Uwzględniając te wydatki dług publiczny (ukryty) sięga 3 a może i 5 bln. zł, co w przypadku pierwszej kwoty oznacza, że na jednego mieszkańca wypada grubo ponad 85 tys. zł.
Tej kategorii (tzw. długu publicznego, wewnętrznego/krajowego) praktycznie nie było w latach 1970-1976. Można ewentualnie oszacować tzw. wewnętrzny dług dewizowy, który można by zaliczyć do długu publicznego. Pod koniec lat 70-tych był bardzo mały (rzędu szacunkowo ok. 1-2 mld USD), pod koniec lat 80-tych było to ok. 5,5 - 6.0 mld USD. Natomiast od 1976 roku aż do 1989 roku mieliśmy tzw. nawis inflacyjny, czyli dług publiczny powstały w wyniku niedostarczenia towarów i usług po oficjalnych cenach, czyli inaczej jest to wartość popytu odłożonego w skali całego społeczeństwa wskutek niedostatecznej podaży w stosunku do wartości podaży (m.in. oszczędności przymusowe lub też np. przedpłaty na mieszkania czy samochody). Ale zauważmy, że ten nawis dopiero zaczął powstawać po 1976 roku a nie w latach 1970-1976. Trudno mi w tej chwili znaleźć ile jego było między 1976-1980, ale nie były to wartości duże.
Warto zauważyć, iż przez cały czas trwania III RP zarówno zadłużenie zagraniczne jak i dług publiczny systematycznie i mocno rosły i to przy jednoczesnym wyprzedaniu polskiej gospodarki i zniszczeniu nieraz całych gałęzi przemysłu (stoczniowy, elektroniczny) i inwestycjach z reguły nieprodukcyjnych (nie przynoszących dochodu).
Podaję tylko przybliżone szacunki, ale one oddają mój punkt widzenia: rozbiór Polski zaczął się od 1976 roku a już z całym impetem przygotowawczym w latach 80-tych. Właśnie od początku lat 80-tych powstała nowa kategoria długu publicznego związana z finansowaniem deficytów budżetowych (np. w latach 1982-1986 państwo zaciągnęło w NBP kredyty na sfinansowanie deficytu w wysokości 639 mld złotych przy PKB w roku 1982 w wysokości 4580 mld zł - 14% PKB. W roku 1989 (ze względu na ogromną inflację było to 4,5% PKB).
I powstaje pytanie: dlaczego wszystko zaczęło się walić od 1976 roku, dlaczego nagle klub londyński (powstały - sic! w 1976 roku! i zrzeszający prywatne banki) zaczął nam podkładać kłody pod nogi? A wtedy Radom, KOR, opozycja KOR-owska (później już żydowska) a później katastrofa lat 80-tych i znów przypominam spotkanie Jaruzelskiego z Rockefellerem w 1985 i powstanie Fundacji S. Batorego G. Sorosa w 1988 roku, która de facto była stworzona do nadzoru nad polską prywatyzacją... później były strajki 1988 rok, zdradliwe: OS i Magdalenka i plan L. Balcerowicza, czyli Sachsa-Sorosa-Lipmana i wyprzedaż Polski, wrogie gospodarcze przejęcie.
I jeszcze dygresyjnie.
Nasze myślenie ogólnie jest spaczone propagandą lat 80-tych, później 90-tych a nawet do dzisiaj. Ja akurat studiowałem ekonomię w latach 1988/1993, czyli na przełomie dziejów w Polsce. I wtedy nam wmawiano, że "kapitał nie ma narodowości", "to, co państwowe jest złe", "Polska jest zacofana i wymaga importu kapitału oraz konw-how", "tylko rynek i jego niewidzialna ręka reguluje wolną gospodarkę", "liberalizm gospodarczy jest (ekonomia klasyczna, neoklasyczna czy monetaryzm) najlepszą formą funkcjonowania gospodarki - nawet mocno krytykowano keynesizm", "jedyną szansą i jedyną drogą jest prywatyzacja, nawet firmę nieraz należy sprzedać za złotówkę", "najlepszym planem jest plan L. Balcerowicza", itd.
Oczywiście wtedy byłem zafascynowany L. Balcerowiczem i tym zalewem towarów z Zachodu. Pierwsze czerwone światełko zaświeciło po dyskusji (chyba w 1992) L. Balcerowicza z G.W. Kołodko. Kołodko niemal "zmiażdżył" merytorycznie L. Balcerowicza a wtedy jego ocena planu transformacji była strasznie negatywna i w sumie tamte jego argumenty i przewidywania się sprawdziły. Drugie czerwone światełko zaświeciło dla mnie po Nocnej Zmianie roku 1992 i od tej pory już mam ugruntowaną negatywną swoją opinię na temat całej III RP.
I właśnie od tych momentów zacząłem jeszcze mocniej wgłębić się w historię gospodarczą kapitalizmu i okazało się, że plan Balcerowicza (Sorosa-Sachsa-Lipmana) był po prostu planem wrogiego, konkurencyjnego przejęcia naszej gospodarki. A takie wrogie przejęcie polega albo na zniszczeniu danej firmy lub jej zakupie i przejęciu jej marek. Zniszczenie powoduje pozbycie się konkurenta i otwiera nowe rynki na własne produkty (często przejęte firmy zaprzestawały produkcji a stawały się magazynami dla zagranicznych produktów). Zakup i przejęcie marek zwiększa aktywa firmy przejmującej i pozwala na transfer zysków za granicę. Dzisiaj niemal wszystkie onegdaj znane i silne marki polskie są już dawno nie naszą własnością.
Co oni z taką determinacją chcieli przejąć lub zniszczyć? No właśnie - naszą cenną gospodarkę (firmy, marki, ziemię, zasoby), która powstała przede wszystkim w latach 1970-1976. To był łakomy kąsek, na który mieli (i do dzisiaj mają) koncerny międzynarodowe.
Zwróćmy uwagę, że po naszej stronie często mówimy, że plan Balcerowicza (S-S-L) był złodziejską prywatyzacją, która zniszczyła nasz przemysł i doprowadziła do jego upadku oraz bezrobocia i pauperyzacji Polaków. Krzyczymy o tym głośno, że III RP pozbawiła nas aktyw. Ale jakoś nie mówimy, co tak zostało zniszczone, bo trudno nam wykrztusić z siebie, że III RP zniszczyła i sprzedała... przede wszystkim gospodarczy dorobek E. Gierka.
Bo przecież w latach 1980-1989 prawie - na co już wskazywałem - w ogóle nie budowano fabryk a wprost przeciwnie - właśnie lata 80-te były wstępem do przejęcia i zniszczenia dorobku E. Gierka, t.j. w tych latach Jaruzel i spółka działali na rzecz obniżenia wartości naszej gospodarki, nawet sztucznie tak, aby po przyjściu kapitału zachodniego wszyscy Polacy byli przekonani, że nasza gospodarka jest beznadziejna a te działania spowodowały też obniżenie wartości (ceny) naszych firm i marek przy sprzedaży (prywatyzacji). Do tego propaganda ekonomiczna syjonistycznych ekonomistów i polityka wstydu oraz kompleksu niższości prowadzona przez liberalno-lewackie elity, w tym media.
Jeszcze raz zwrócę uwagę na waszyngtońskie spotkanie w 1985 roku D. Rockefellera z W. Jaruzelskim. Dawidek - czego nie robił - nawet zjechał ze swojego najwyższego piętra i osobiście przywitał Jaruzela przed swoim budynkiem. Później powstała Fundacja Batorego G. Sorosa (1988), która miała nadzorować i pilnować skuteczności złodziejskiej transformacji ustrojowej. I czy teraz dziwimy się "grubej kresce"? Ustalono po prostu, że część majątku zostanie zawłaszczona przez dawnych aparatczyków (uwłaszczenie nomenklatury), część damy "konstruktywnej opozycji", część oddamy obcym, przy czym i tak ostatecznie nawet te spółki nomenklaturowe oraz "konstruktywne opozycyjnie" i tak ostatecznie przeszły we władanie korporacji zagranicznych (władanie lub zostały zniszczone) - vide banki.
I już na koniec.
Polacy w swojej masie byli przez cały czas PRL-u antykomunistyczni, ale to też zostało wykorzystane przeciwko nam. Otóż żydo-komuniści i komuniści (aparatczycy) wewnątrz cały czas tworzyli niejawne frakcje walczące o władzę. I niestety te wewnątrzpartyjna walka o władzę była czynnikiem inicjującym nasze "powstania" antykomunistyczne: w 1956, 1968, 1970, 1980, 1988-1989. Przykre, ale wykorzystano do własnych celów naszą naiwność i genetyczny antykomunizm. Sam kiedyś słyszałem, jak jeden ważny członek KC gdzieś na początku chyba 1991 roku ze śmiechem powiedział, że te wszystkie zrywy to była "ich robota". Wtedy uważałem go za idiotę i nawet się oburzyłem, ale dziś uważam, że miał poniekąd rację i mówił prawdę. W 1980 roku "rewolucja Solidarności" wymknęła im się spod kontroli (też z powodu duchowego wsparcia Polaków przez św. JPII)... więc wprowadzili Stan Wojenny, zmusili do emigracji ponad 1 mln najlepszych patriotów, resztę spauperyzowano i odsunięto i znów było tak jak być powinno: Bolek i spółka Geremka była jedyną opozycją, która się dogadała po prostu ze swoimi z drugiej strony (Magdalenka, OS). A wcześniej - powtórzę Jaruzel w Waszyngotnie a Soros w Polsce.
Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
© Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw)
http://krzysztofjaw.blogspot.com/(link is external)
kjahog@gmail.com
- Krzysztofjaw - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
napisz pierwszy komentarz