W sprawie majowych wyborów

Mam nawyk bycia "part of the solution" (częścią rozwiązania), a nie "part of the problem" (częścią problemu), jak to mówią w Ameryce. Pan dr Jaroslaw Kaczynski właśnie stwierdził, że nie czas mówić o przelożeniu wyborów prezydenckich: "Muszą być przesłanki konstytucyjne. Tych przesłanek w tym momencie - w moim najgłębszym przekonaniu - nie ma i mam nadzieję bardzo mocną na to, że nie będzie także w ostatnim momencie przed 10  maja...nie ma żadnych przesłanek, żeby wprowadzić stan klęski żywiolowej, czyli ten - można powiedzieć - najsłabszy ze stanów nadzwyczajnych, a tylko wtedy wybory mogą być odwołane".

Według Art. 127 Konstytucji RP wybory prezydenckie muszą być powszechne, roówne, bezpośrednie i mają się odbywać w głosowaniu tajnym. I tylko tyle. Nie ma w nim nic, co dotyczyłoby wygody glosującach. Gdybym chcial glosować w Kanadzie, to do najbliższej urny wyborczej w polskim konsulacie generalnym miałbym ze 140 km. Inni ludzie nawet dalej. W Stanach Zjednoczonych  polonijni wyborcy muszą czasem pokonywać  nawet  setki kilometrów.

W Polsce wyborcy mają łatwiej, w sumie jest 27 415 obwodów wyborczych. Można dojść na piechotę.

Obecnie są warunki szczególne i trzeba się do nich dostosować. Rząd haruje by obywatelom bylo lepiej, a obywatele zmagają się z trudami życia codziennego w warunkach epidemii wirusa. Każdy musi zdobyc się na dodatkowy wysilek dla wspólnego dobra.

Wybory prezydenckie w dniu 10 maja 2020 r. wiążą się z pewnymi trudnościami i zagrożeniami. Tych nie brakuje nawet w normalnych warunkach, na przykład ludzie chorują i umierają. W szpitalach, na drogach i w swoich domach.

Ryzyko w dzisiejszych, szczególnych warunkach można ograniczyć urządzając  specjalne  lokale wyborcze dla osób  hospitalizowanych i poddanych kwarantannie. Na dziś tych pierwszych jest 900, a drugich - kilkadziesiąt tysięcy.  Liczby te rozkladaja sie nierównomiernie, najwiecej jest takich osób w wojewodztwie mazowieckim, najmniej w wojewodztwach: zachodnipomorskim, lubuskim, podlaskim i świetokrzyskim. Wystarczy jeden specjalny lokal na obwód wyborczy, których jest 41.

Inni ludzie, czyli prawie wszyscy jakoś żyja, chodzą do sklepu, na spacery itp.  Raz mogą się wybrać na wybory zamiast do sklepu.

Te wybory będą kosztowaly więcej niż normalne. Obsługę do tych wybranych lokali wypadałoby stosownie wynagrodzić, na przykład  po 1 000 zl. Może trochę więcej, może mniej.

Nie wiem jak się to ma do Kodeksu Wyborczego regulującego tryb przeprowadzania wyborów, ale i tu powinno być możliwe pokonanie przeszkód.

Niech żyje DEMOKRACJA, która przecież jest ważniejsza od KONSTYTUCJI.