Reforma sądownictwa. O co tu chodzi?

avatar użytkownika Krzysztofjaw

Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że obecnie rządzący są w stanie pewnego rodzaju zadyszki, co chyba jest naturalne po 4 latach rządzenia w tak nieprzychylnych dla nich warunkach. Opozycja uruchomiła wszystkich: z wewnątrz i z zewnątrz, aby obalić rządy prawicy, ale to im się nie udało i wielkie dzięki  Najwyższemu, że to się nie stało... bo kto miałby dziś rządzić Polską? KO (PO)? To żart oczywiście, ale taką mieliśmy alternatywę.

Tym niemniej nie jestem w stanie zrozumieć dlaczego PiS (ZP) przed wyborami prezydenckimi rozpoczął reformę sądów. Ma na to przecież aż cztery lata a bez sprzyjającego Prezydenta RP z tej reformy nic nie pozostanie.

Oczywiście na dzisiaj prezydent A. Duda ma największe poparcie wśród wyborców i raczej nie winniśmy spodziewać się jego przegranej, ale największym błędem byłoby teraz lekceważenie wrogów, bowiem zintegrowana cała opozycja stanowi - jakkolwiek byśmy się zżymali - poważne zagrożenie w wyborach prezydenckich.

Gra więc toczy się dziś o dużą stawkę, w której albo wygrają zdrajcy albo my. Ich wygrana byłaby początkiem końca naszej - choć jeszcze ułomnej - wolności. Nie możemy sobie pozwolić na kolejną  po senacie przegraną w wyborach prezydenckich, wobec czego kampania wyborcza winna być krótka i merytoryczna, przy czym dziś nie można dawać za darmo kul do pistoletów targowiczan.

Totalna opozycja chciałaby rozlewu krwi wśród tych, co niby bronią niezawisłości sądów, ale nikt z nich nie potrafi powiedzieć o co tak naprawdę walczy. Przecież nowe regulacje są niemalże kopią tychże występującą w wielu państwach UE, wobec których nie są przedsięwzięte żadne kroki i to zarówno przez wewnętrzną opozycję danych rządów, jak i przez KE UE. Nawet obecne propozycje rządu ZP (PiS) są łagodniejsze niż np. prawo obowiązujące w Niemczech, a ten kraj chyba jest najbardziej opiniotwórczy w UE a ja zawsze używam stwierdzenia: zniemczonej UE.

Zważywszy jednak jak totalna opozycja reagowała na poprzednią reformę sądów w Polsce, to uważam, że obecne projekty ZP (PiS) są przedwczesne, bo uruchamiają możliwość "odbicia się" totalnej opozycji i mogą zdominować kampanię prezydencką a to jest zupełnie PiS-owi niepotrzebne. Czyżby nie mogli poczekać - zdając sobie sprawę z konsekwencji - jeszcze kilku miesięcy? Mogli, ale "mleko się rozlało" i będzie wielki kwik totalsów i lewackich europejczyków oskarżających nas o łamanie w Polsce praworządności.

Zrozumiałbym wszystko, gdyby stanowisko obecnie rządzących w sprawie sądów było poprzedzone wcześniejszą polityką międzynarodową wyjaśniającą co tak naprawdę dzieje się w Polsce. Takich działań nie ma i nie było a za to obwiniam MSZ. Kiedyś pisałem, że minister W. Waszczykowski był złym ministrem MSZ, ale nawet on był lepszym niż obecnie władający tym ministerstwem J. Czaputowicz.

Oczywiście, że "ulica" nie pomoże totalsom, bo Polacy doskonale wiedzą jak działają sądy w Polsce  i nikt zdroworozsądkowy nie wyjdzie na ulicę demonstrować swoje dla nich poparcie, nawet gdyby rozrabiacze zaczęli używać jeszcze gorszych inwektyw niż te, jakie zaserwował nam W. Frasyniuk artykułując swoje prymitywne przesłanie: "jebać PiS". Ale zagranica wsparta polskimi targowiczanami może nam napsuć krwi i teraz ta walka jest nam zupełnie niepotrzebna.

Reforma sądownictwa w Polsce jest niezbędna, co wiedzą wszyscy, ale PiS miał cztery lata by to "coś" zreformować i nie dokończył dzieła. Szkoda, ale takie były realia i nic pozytywnego nie dało to, że prezydent A. Duda zawetował ustawy, bo środowisko sędziów uznało to za słabość obozu "dobrej zmiany" a teraz już szaleją w "himalajach hipokryzji" (cytując klasyka). Inną sprawą jest to, że tak jak dzisiaj tę reformę PiS w poprzedniej kadencji winien przeprowadzić przez pierwsze trzy miesiące rządzenia, bowiem był to okres szoku opozycji po przegranych wyborach i można to było wykorzystać...

Powtórzę więc. Gra toczy się dziś o dużą stawkę a tą stawką ze strony totalsów jest wygrana ich przedstawiciela w wyborach prezydenckich a wtedy PiS-owi byłoby bardzo trudno przeprowadzać reformy naszego państwa. Mało tego! Uważam, że wtedy rządzenie byłoby tylko jego atrapą i być może konieczne byłyby przedterminowe wybory parlamentarne i o to też strategicznie chodzi zdrajcom z opozycji.

A reforma sądów? Dla opozycji to tylko środek do odzyskania przez nich konfitur z rządzenia naszą Polską i dlatego też będą robili wszystko, by rozchwiać emocje społeczne ludzi na ulicach. Na razie nie ma odzewu do obrony przez Plaków obecnego stanu rzeczy w sądownictwie, ale sądzę, że wymyślą coś jeszcze a wtedy mogą faktycznie zmienić bieg naszej historii. Wierzę, że tak się nie stanie. Oby!


Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...

© Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw)
http://krzysztofjaw.blogspot.com/
kjahog@gmail.com

3 komentarze

avatar użytkownika michael

1. Napisałeś, że nie rozumiesz dlaczego PiS zaczął reformę sądów

Otóż wcale nie zaczął, a za moment wyjaśnię Ci co się dzieje. Nie teraz, ale za parę chwil, nawet dość długich.

avatar użytkownika michael

2. Tym niemniej nie jestem w stanie zrozumieć dlaczego

PiS (ZP) przed wyborami prezydenckimi rozpoczął reformę sądów?
Prawidłowa odpowiedź na to pytanie jest następująca:

Ani PiS ani Zjednoczona Prawica ani też rząd Mateusza Morawieckiego nie rozpoczął żadnej reformy sądów, ani też to co uczynił nie jest reformą sądów, ani także nie planował ustawy zwanej przez wrogów polskiej praworządności "ustawą kagańcową".

To co zostało zrobione jest wymuszonym i koniecznym działaniem interwencyjnym, było ruchem naprawczym i naturalną reakcją na dywersję, było odpowiedzią na nieoczekiwany zamach dokonany przez wrogów Polski, którzy zgodnie z regułami wojny informacyjnej wrzucili granat odłamkowy w system polskiego wymiaru sprawiedliwości. Celem tego zamachu, tak jak w każdym takim zamachu było sparaliżowanie funkcji państwa polskiego.

Jak to było konkretnie, jaki był rzeczywisty przebieg wydarzeń?

19 listopada TSUE wydał postanowienie, w którym trybunał uchylił się od rozstrzygnięcia sprawy KRS ora z Izby Dyscyplinarnej SN, wskazując na to, że zgodnie z Traktatami UE, oraz Kartą Praw Podstawowych w związku z protokołem nr 30 - TSUE nie jest sądem właściwym w sprawach ustroju polskich sądów, a przedmiotowy problem prawny powinien być rozwiązany zgodnie z polskim prawem przez polskie sądy, zgodnie z ich właściwością i odesłał sprawę do dyspozycji sądu wnoszącego sprawę czyli do Sądu Najwyższego. I to powinien być koniec sprawy.

Na czym polegał ten wrogi rzut granatem: Trzeba być wyjątkowym sukinsynem i prawniczym pieniaczem, by z tego wyroku skorzystać do spreparowania prowokacji politycznej. Mianowicie skoro TSUE zwrócił sprawę do Sądu Najwyższego, to Izba Pracy tegoż Sądu wydała słynne postanowienie, w którym zawyrokowała, że Izba Dyscyplinarna Sądu Najwyższego nie jest sądem, a KRS jest nielegalny i każdy Juszczyszyn w każdym polskim sądzie ma prawo uznać każdy wyrok wydany przy udziale każdego sędziego powołanego przez Prezydenta Andrzeja Dudę na podstawie opinii rzekomo nielegalnego KRS - za nieważny

Zamiarem prowokatorów było zablokowanie funkcjonowania Izby Dyscyplinarnej SN, odsunięcie od orzekania wszystkich sędziów mianowanych przez Prezydenta Andrzeja Dudę oraz zamknięcia wszystkich konkursów ogłaszanych przez KRS w celu mianowania nowych sędziów oraz uniemożliwienie wyboru nowego prezesa Sądu Najwyższego po upływie kadencji Małgorzaty Gersdorf. I tylko tyle. 

Nie będę tutaj prowadził żadnych argumentacji prawniczej - wystarczy powiedzieć, że ten wyrok nie był wyrokiem, ponieważ był całkowicie i w 100% bezprawny i powoływanie się w uzasadnieniu tego wyroku na postanowienie TSUE było drwiną. Ten Sąd, w tej sprawie po prostu nie miał prawa podejmować żadnego postanowienia ponieważ - po pierwsze nie był do tej sprawy sądem właściwym. Równie dobrze w tej sprawie można było ten wyrok zignorować, ponieważ w rzeczywistości był propagandową hucpą, wrogą prowokacją, prawniczym oszustwem albo dywersyjną grą operacyjną. Wszystko jedno co, ale ta prowokacja była kontynuowana na przykład przez prezesa Sądu Najwyższego, panią Małgorzatę Gersdorf, która wzywała "nielegalnych sędziów"  "nielegalnych sądów" do powstrzymania się od orzekania itd. Kojarzy się to z tekstem Jana Pietrzaka. "Nielegalne kwiaty, nielegalny krzyż". Ile trzeba podłości, aby robić takie rzeczy?

Dlatego polski rząd, mimo że nie planował takiego działania ustawowego, został zmuszony do załatania dziury wywołanej tą dywersją i przeprowadzenie tej ustawy, która niczego nie reformuje, ale łata dziurę stworzoną przez dywersantów. 

Uwaga końcowa: Ponieważ polski rząd działa praworządnie i został zmuszony do przeciwdziałania w wyniku bezprawnej destabilizacji organów państwa polskiego, to jednak zastosował jedyną możliwą drogę do załatania dziury w ustroju polskiego wymiaru sprawiedliwości - drogę ustawową.

 

avatar użytkownika michael

3. Informacja o tym, że ta ustawa była reformą

także jest wrzutką antypisowej propagandy. Na przykład Konfederacja głosowała przeciwko albo wstrzymywała się od głosu, ponieważ ta ustawa nie zawierała, albo nie odnosiła się do ich postulatów i projektów reformowania polskiego wymiaru sprawiedliwości albo dlatego, że nie rozwiązuje problemu przewlekłości procesowej itp. ...ta ustawa "nie rozwiązuje problemów Polaków"...

A przecież celem tej ustawy nie było reformowanie, ale interwencyjne zapobieżenie skutkom dywersji...

I tylko tyle.