Titanic 1912 i Smoleńsk 2010 – podobna myśl, ta sama ręka…?
Dzisiaj to możemy być pewni tylko jednego – im więcej wydaje się nam, że wiemy na jakiś temat – dzięki potędze mediów systematycznie wtłaczających nam pewną ściśle określoną i przykrojoną wersję do głowy – tym bardziej oddalamy się od faktycznej, obiektywnej prawdy…
Bo nawet tego nie podejrzewając, w gruncie rzeczy dostajemy raz za razem jedynie starannie wyselekcjonowany, gruntownie przefiltrowany i stosownie ufryzowany przekaz. A im więcej pudeł rezonansowych go powtarza, tym większa dezinformacja.
1. „TITANIC 1912”
„Wszyscy wiemy, jak było” –
olbrzymi (największy na świecie),
należący do najbogatszego wówczas człowieka J.P. Morgana (takiego "Sorosa"epoki)
luksusowy (bilet I. klasy kosztował 3100 dolarów – czyli 123 tys. dzisiejszych dolarów),
i „praktycznie niezatapialny” liniowiec,
podczas swej dziewiczej podróży wpada na górę lodową i niespodziewanie tonie, prawda?
Szokujące? Bo to miał być najwspanialszy statek, „którego nawet sam Pan Bóg nie byłby w stanie zatopić”.
Pomnik ludzkiej pychy i arogancji, „zbyt duży i ważny, by zawieść” („too big to fail”) – najwspanialszy twór ludzkiego (brytyjskiego!!!) geniuszu i szczytowe osiągnięcie techniczne „La Belle Epoque”…
Ale nawet podstawowy „znany wszystkim” fakt, czyli ikoniczny obraz tonącego „Titanica” z zadartą rufą i nagle się przełamującego – nie jest prawdą, bo w rzeczywistości było dokładnie odwrotnie – „Titanic” najpierw się niespodziewanie przełamał, gdy rufa jeszcze praktycznie była na powierzchni, i dlatego zatonął = > Pułapka na Titanicu
Bo jakaś niepokojąca i niewytłumaczalna słabość kryła się w jego wnętrzu - co raczej nie było efektem wad konstrukcyjnych ani przesadnych oszczędności na materiałach - i najprawdopodobniej nie przetrwałby on pierwszego porządnego sztormu – DLACZEGO?
A może katastrofa „Titanica”
– choć to wydaje się przekraczać naszą zdolność pojmowania
- po prostu była zaaranżowana i statek MIAŁ ZATONĄĆ na środku Atlantyku?
Bo wygląda na to, że opowieść o ostatnich chwilach „Titanica” została przedstawiona opinii publicznej zgodnie z opisem fikcyjnej katastrofy morskiej opublikowanym wiele lat wcześniej.
I wygląda na to, że KOGOŚ WAŻNEGO tamta opowieść b. zainteresowała i ...zainspirowała... = > RMS Titanic
„W 1898 (czternaście lat przed katastrofą) mało znany angielski pisarz – Morgan Robertson wydał powieść pt. Futility („Daremność”; po katastrofie „Titanica” przypisywano jej nowy tytuł – The Wreck of Titan („Wrak Tytana”)), o fikcyjnym statku „Titan”.
Powieściowy statek był dziwnym zbiegiem okoliczności największym, najnowocześniejszym i najbardziej luksusowym parowcem. Autor dokładnie opisał jego budowę, która zdumiewająco zgadza się z konstrukcją „Titanica” o tonażu 45 000 ton (wydania książki po 1912 r. zmieniły tę liczbę na 70 000).
Podczas dziewiczej podróży przez Atlantyk, z Anglii do USA, w kwietniu powieściowy „Titan” zderzył się z górą lodową i zatonął niemal w tym samym miejscu co „Titanic” wraz z większością pasażerów, gdyż było zbyt mało łodzi ratunkowych.
Rozbieżności między książką a rzeczywistą katastrofą dotyczą m.in. sposobu uderzenia w górę i liczby ocalałych (tylko 13 w powieści).”
Zgadzała się zbyt nieprawdopodobna wręcz ilość szczegółów – książkowy „Titan” pruł wody Atlantyku z niemalże identyczną szybkością co "Titanic”, brał na pokład niemalże identyczną ilość pasażerów itp. - trochę tu za dużo „zbiegu przypadków”, jak na mój gust… I nie sądzę, że był to przejaw jasnowidzenia autora, bo podobne modus operandi zastosowano w kwestii „katastrofy pod Smoleńskiem” sto lat później.
Po prostu opisano światu (a prawdopodobnie także i zaaranżowano) katastrofę „Titanica” inspirując się tą książką… A niedługo po katastrofie pojawił się też dobrze nam znany „seryjny samobójca smoleński” - = > Zgony już po katastrofie - i dokonał zniknięcia samego Robertsona (najprawdopodobniej poprzez otrucie).
A „Titanica” – tak na wszelki wypadek? – to dodatkowo wysłano w rejs z pożarem buzującym w magazynach węgla pod pokładem…
A dodatkowo biorąc pod uwagę odczuwalny i zauważalny przez niektórych pasażerów fakt lekkiego skrzywienia statku na lewą burtę; statku, który dopiero co miał opuścić stocznię…???
A popkultura utrwaliła w naszej świadomości wyjątkowość i niepowtarzalność „Titanica”,
starannie przy tym przemilczając samo istnienie jego statków-bliźniaków.
Bo tak z ręką na sercu – ilu spośród nas ma świadomość, że tak wychwalany i powszechnie obcmokiwany „Titanic"w gruncie rzeczy nie był niczym szczególnym, ponieważ jego b-l-i-ź-n-i-a-c-z-y statek –„Olympic” – został zwodowany wcześniej i już odbywał regularne rejsy między Europą i Ameryką? I że owe giganty mórz po prostu nazywano wtedy „Olympic class steamers”?
Tak, tak, "Titanic” wcale nie był jedynym w swoim rodzaju, wyjątkowym „statkiem marzeń” – bo był tylko jednym z trojaczków firmy White Star Line – bo oprócz „Olympica” wchodził do tego grona jeszcze bliźniaczy „Britannic” , zwodowany już po katastrofie.
Ale po co, na Boga, KTOŚ miałby świadomie zatapiać na środku Atlantyku wielkiego liniowca pełnego ludzi?
A co tak naprawdę motywuje na tym świecie najbardziej okrutnych i bezwzględnych ludzi?
PIENIĄDZE i WŁADZA…?
A tych było w sprawie liniowców White Star Line aż w nadmiarze…
Np. koszt budowy jednego z tych statków wynosił niewyobrażalne 7,5 miliona dolarów. A trochę starszy od „Titanica”, bliźniaczy „Olympic”, wykonał we wrześniu 1911 roku niewłaściwy manewr, powodując wypadek morski (i został staranowany przez krążownik HMS Hawke).
Wtedy uszkodzeniu uległ m.in. kil statku, co czyniło naprawę praktycznie nieopłacalną – do tego dochodził brak wypłaty z odszkodowania, bo przyczyną kolizji był błąd dowodzącego nim kpt. Smitha (tak, tak, tego samego, który później dowodził „Titanikiem”).
Armatorowi zajrzało w oczy widmo bankructwa – koszty się mnożyły, a dochodów nie było, bo jeden statek w naprawie, a drugi jeszcze nie był gotowy.
• No i KTOŚ wpadł wtedy na pomysł – panowie, przecież jest taka książka…
A gdyby tak podmienić statki i zatopić śmiertelnie rannego„Olympica” jako"Titanica”???
Polecam: = > Olympic and Titanic
Oczywiście nikt (c-h-y-b-a nikt???) nie planował zagłady pasażerów ani załogi i tylko cały szereg nieprzewidzianych okoliczności sprawił, że 1.5 tysiąca ludzi utonęło wtedy razem ze statkiem.
Bo na „Titanica”/”Olympica” w umówionym miejscu spokojnie czekał inny należący do J.P. Morgana statek pasażerski – „SS Californian”, który pusty (bez pasażerów!!, mimo tłumów czekających w portach na wznowienie atlantyckich rejsów po strajku brytyjskich górników!) zawczasu wypłynął z Anglii z niecodziennym ładunkiem 3 tys. extra koców i swetrów.
Ale coś poszło nie tak i „SS Californian” ostatecznie nie dotarł z pomocą (może niespodziewane przełamanie się statku i jego zbyt wczesne zatonięcie przekreśliło harmonogram całej akcji?).
Ale agenci Morgana już zdążyli przekazać mediom zawczasu przygotowane informacje o kolizji i ratunku pasażerów. I zachowały się takie wydania amerykańskich gazet…
Wygląda na to, że już opróżniony liniowiec miał zatonąć podczas holowania do najbliższego portu w kanadyjskim Halifaxie…
Ale konsekwencją spapranej akcji ratunkowej była śmierć 1.5 tysiąca niewinnych ludzi.
Nie mówiąc już o zainkasowaniu przez armatora premii ubezpieczeniowej w wysokości 12 milionów dolarów.
A prawdziwy"Titanic” – przemianowany na „Olympica”– to pływał jeszcze do roku 1935.
• Ale najpierw „musiało” wtedy w roku 1912 dojść do serii "wypadków” uśmiercających
na fałszywym „Titanicu” trzech ówczesnych celebrytów i prominentnych miliarderów…
Bo nawet gdyby oni – „lege artis”– się wtedy nie utopili, to rolą ich dyskretnych „opiekunów” na pewno było „zadbanie”, by z tego rejsu to oni już nie wrócili.
I nie zapominajmy, że światowe wojny można toczyć jedynie pod kuratelą światowych banków – bo, jak wiadomo, nie ma lepszego kreatora długu, jak wojna (a I wojna światowa podobno przyniosła Rotszyldom ponad 400 miliardów (ówczesnych!!!) dolarów zysku). Natomiast testament J.P. Morgana stwierdzał, że jego majątek w 81% należał do Rotszyldów…
A gigantyczny przekręt finansowy oraz eliminacja przeciwników
- to jakgdyby „ustrzelenie dwóch ptaszków jednym strzałem”, nieprawdaż?
2. „SMOLEŃSK 2010”
Tutaj podobnie – wygląda na to, że docierający do nas opis tej tragedii został „toczka w toczkę” skopiowany z książki wydanej wcześniej, w czerwcu 2009 roku - „Pola Laska” Alefa Sterna.
„Chyba zamówię tę książkę. http://tiny.pl/hgvv6
Znalazłem w sieci to:
"Zajrzyjcie do książki Alefa Sterna "Pola Laska - czyli upadek czwartej kości pospolitej rzeczy".
Książka rok temu ukazała się w wydawnictwie didiamoss - (didimos - oznacza bliźniaka)
Zaczyna się od slow PIS-dło, gwizdło, sykło, para buch, no i dopiero się zaczął ruch.
Następnie następuje opis katastrofy samolotu prezydenta - wyobrażonej jako kość, ktora uderza w dwie bliźniacze wierzby (sic!) - sugerując wydarzenia w roku chopinowskim, czyli 2010, co więcej padają słowa, że na to pole spadają topole - czy chodzi o tu 154? str 9
Na stronie 17 książki można znaleźć informacje, że za upadek samolotu odpowiadają staruszkowie z KGB.
Na stronie 19 jest opis identyfikacji szczątek i pobierania próbek DNA.
Na stronie 24 i 25 jest napisane, co dzieje się dalej - wszyscy szykują się do nowych wyborów, ukazując prawdę o naszej politycznej elicie,
Na stronie 25 jest opis pogrzebu, a potem mitologizacji osób, które zginęły w katastrofie,
Str. 28 następuje opis historii, co doprowadziło do tej tragicznej sytuacji.
Bohaterami książki jest dwóch braci zakochanych w Polsce - jeden jest wodzem, a drugi autorem.
Na stronie 54 są wizje autora, w których odwołuje się do ksiąg pielgrzymstwa polskiego, mówi o Winkelridzie narodów, pełno tam jest odwołań do Słowackiego i Mont Blanc - narratorem powieści jest papuga, a na okładce jest kobieta paw ubrana w kir .
Nastronie internetowej polalaska.pl były zdjęcia tej Polski złożonej do trumny - ale po katastrofie zostały usunięte.
Na stronie 58 znów jest o upadku kości - samolotu i manipulacjach związanych z ukrywaniem katastrofy i jej wyjaśnianiem.
Na stronie 63 w książce jest wizja 4 kół samolotu - znany widok z doniesień mediów jest wymieniony rok 2010 i liczba ofiar 88. Ta katastrofa jest wymieniona w rzędzie najważniejszych dla polskiej historii dat.
Na stronie 76 jest sprawozdanie ze spotkanie ściśle tajnego, w którym grupa trzymająca władzę organizuje spisek, jak pozbyć się starego prezydenta. Chcą go zniszczyć w katastrofie lotniczej w Gruzji.
Na stronie 77 jest wzmianka o Katyniu.
Na stronie 86 mamy wszystkie wydarzenia przedstawiane przez media - nie zapomnę Moniki Olejnik, która w TVN 24 wyglądała jak po kokainie, komentując wydarzenia ze Smoleńska - mało kto wie, a to jest tej w tej książce, że Monika Olejnik robiła reportaż z katastrofy samolotu Kościuszko w 1987 w Lesie Kabackim - i tu następuje połączenie lasów: lasu kabackiego, katyńskiego i smoleńskiego, co więcej Monika Olejnik występuje w książce jeszcze kilka razy, chociażby w momencie, w którym zwraca się do niej wódz jej pseudonimem - Stokrotka. To jest na stronie 239, kiedy wspomina swoje życie w rozdziale zatytułowanym "złowieszczo kirra walkiria".
Na stronie 88 mamy informacje, że film o katastrofie nakręcił reżyser, co kraj wyrwał z kajdan - nietrudno się domyślić, że to Wajda - twórca Katynia.
Na stronie 90 znów mamy informacje o tym co się dzieje - czytając nie mogę oprzeć się wrażeniu, że wszystko to właśnie dzieje się w naszej polskiej rzeczywistości.
Na stronie 96 mamy informacje, że nie tylko zginie prezydent, ale też szefowie wojska.
Na stronie 98 informacje, że po katastrofie został tylko "kaczy puch".
Na stronie 104 opisana jest przyszłość Gruzji - mając na uwadze wczorajszy wywiad z Micheilem Sakaszwilim prezydentem Gruzji - jest to wizja realna.
Na stronie 108 mamy ewidentną wskazówke, że chodzi o Wajdę i jego Katyń jako twórcę filmu o upadku samolotu - paradoksalna zbieżność losu.
Na stronie 109 i 110 opisane jest, co polski naród wycierpiał od wrogów, rozbiory i Katyń, które doprowadziły do polskiego rozdwojenia jaźni i braku jedności.
Na stronie 111 jest opis budowy pomnika, a następnie parady równości, która ma się odbyć w Warszawie w czerwcu tego roku - tęczowej parady.
Na stronie 120 mamy pogrzeb wśród armatnich salw.
Na stronie 190 mamy opis zwycięstwa Jarosława Kaczyńskiego, który przewodzi polskiej jedności.
Od strony 204 są zapiski stylizowane na dokumenty z IPN i zeznania z teczki, z których, jak się dokładnie wczytać, wiele można się dowiedzieć o tym, co się dzieje i dziać będzie.
Od strony 260 do stron 267 jest opis tego, co działo się na pokładzie samolotu w momencie katastrofy.
Na stronie 271 jest wskazówka, kto za to odpowiada.
Od strony 285 jest opis tego wszystkiego, czego świadkami byliśmy przez ostatnie dwa tygodnie - całego spektaklu medialnego ze śmiercią prezydenta w tle.
Na stronie 288 - chyba nieprzypadkowy numer strony, jest lista osób, które zginęły - zginęli wszyscy, podobno prezydent i świta, posłowie, senatorowie - kto teraz będzie rządził?
Jeśli zakończenie się sprawdzi, to blisko nam do końca świata.
Dnia 2010-04-24 o godz. 22:34:05
Red Knight napisał(a): Stern Alef, „Pola Laska, czyli upadek czwartej kości pospolitej rzeczy” /DIDIAMOSS PRODUCTION, Wydawnictwo ANAGRAM/ debiut 4 czerwca 2009.
= > Pola Laska
I ponownie, trudno doszukiwać się tu jakiejś specjalnej zdolności jasnowidzenia u autora książki – po prostu jej treść, moim zdaniem, została wykorzystana do inscenizacji zamachu pod Smoleńskiem oraz do paraliżującej nas kampanii dezinformacyjnej – a jak było naprawdę – gdzie Oni zginęli i w jaki sposób? - to nadal nie wiemy…
Wiemy tylko, że w kwietniu 2010 roku straciliśmy Prezydenta RP oraz 95 innych prominentnych osób.
I pamiętajmy, że „do samolotu do Smoleńska” miał też wsiąść Jarosław Kaczyński.
I wtedy byłoby naprawdę „gruntownie pozamiatane”…
Bo to „Bliźniacy” jako pierwsi rzucili wyzwanie architektom Nowego Porządku Świata w Europie i Eurazji, a skoro obecnie, jako sojusznik USA, nadal nie jesteśmy w stanie zgłębić prawdy o Tragedii Smoleńskiej – to…?
Ale pamiętajmy, że prezydent Clinton w latach 90-tych ub. wieku publicznie stwierdzał, że istnieją obszary i aspekty obronności USA (m.in. geoinżynieria oraz działania pewnych służb specjalnych) całkowicie wyjęte spod kontroli oraz jurysdykcji prezydenta.
P.S. Polecam: = > Alef Stern: Zamach w Smolensku to robota nie tylko Rosji
Jestem tego samego zdania i kiedyś zebrałem argumenty wskazujące potencjalnych zleceniodawców:
= > Czy w zamachu smoleńskim maczali palce wyłącznie ruscy?
Bo ruscy pod Smoleńskiem, moim zdaniem, to zostali jedynie wynajęci do niechlujnej (jak to u nich) inscenizacji i klasycznej „maskirowki”, podobnie jak Hitler i jego ludzie (oraz cały aparat państwowy III Rzeszy) zostali wynajęci do rozpętania II. wojny światowej, aby mogły zostać osiągnięte jej wcześniej zaplanowane cele => Plan trzech wojen światowych
"Druga Wojna Światowa musi być podsycana przez wykorzystanie różnic pomiędzy faszystami i syjonistami politycznymi.
Ta wojna musi rozegrana tak, by nazizm został zniszczony,
zaś syjonizm polityczny był na tyle silny, aby ustanowić suwerenne państwo Izrael w Palestynie.
Podczas II wojny światowej, międzynarodowy komunizm musi się stać na tyle silny, aby zrównoważyć chrześcijaństwo, które będzie ograniczone, a następnie znajdzie się pod kontrolą, aż do czasu, kiedy będziemy potrzebować go do ostatecznego kataklizmu społecznego.”
- Docent zza morza - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
2 komentarze
1. O Titanicu...
... Miles Mathis pisze podobne rzeczy.
Pzdrwm
triarius
-----------------------------------------------------
http://bez-owijania.blogspot.com/ - mój prywatny blogasek
http://tygrys.niepoprawni.pl - Tygrysie Forum Młodych Spenglerystów
2. @ triarius
No tak, jak widaź "oszołomów" jest całkiem sporo, ;-)
Pzdr.