Europosłowie PO wolą Niemców od własnej partii

avatar użytkownika elig

  Dowiodło tego niezbicie głosowanie w Parlamencie Europejskim nad dyrektywą o prawach autorskich w Internecie.  W Salonie24 {TUTAJ} czytamy:

  "W lipcu 2018 roku Parlament Europejski próbował przyjąć tzw. ACTA 2. Większość głosujących była przeciw, więc dyrektywę skierowano do dalszych prac. Dziś głosowanie powtórzono i tym razem udało się przyjąć nowe prawo: 438 europosłów głosowało za, 226 było przeciw, a 39 wstrzymało się od głosu.
  Dzisiejsze głosowanie Parlamentu Europejskiego nie jest jednak wiążące. Ostateczną decyzję dotyczącą wprowadzenia w życie lub odrzucenia dyrektywy o prawach autorskich i pokrewnych europejscy posłowie podejmą w styczniu 2019 roku.
W nowej dyrektywie najbardziej sporne są artykuły 11 i 13. Artykuł 11. mówi o opłacie za cytowanie - nazywany jest przez przeciwników podatkiem od linkowania. Artykuł 13. mówi o filtrach treści wrzucanych na strony internetowe przez użytkowników i nakłada odpowiedzialność za nie na właścicieli stron internetowych.".

  Wszyscy europosłowie PO, w liczbie 19 ["lista hańby" - {TUTAJ}] głosowali ZA przyjęciem owej dyrektywy, a wszyscy europosłowie PiS byli przeciw.  Okazało się więc wyraźnie, kto marzy o wprowadzaniu cenzury, a kto jest temu przeciwny.  Platforma straciła bardzo wiele w oczach internautów, do których zalicza się obecnie większość polskiego społeczeństwa.  Ponieważ w listopadzie 2018 odbędą się wybory samorządowe, w maju 2019 do Europarlamentu, a w listopadzie 2019 do Sejmu i Senatu RP, takie postępowanie europosłów PO, jest zabójcze dla Platformy.  Co więc je spowodowało?

  No cóż, wspomniana dyrektywa jest silnie popierana przez Niemcy.  Europosłowie PO woleli narazić się na gniew  polskiego społeczeństwa niż podpaść Niemcom.  Niektórzy komentatorzy twierdzą, iż po prostu Angela Merkel wydała im rozkaz.  Nie sądzę, by tak było.  Niemieccy politycy nie są kretynami i zdają sobie sprawę, że to co się stało, zaszkodziło najbardziej proniemieckiej partii w Polsce.  To sami politycy PO panicznie boją się narazić Niemcom.  Dlaczego?  Bo są od nich uzależnieni finansowo.

  W roku 2014 dowiedzieliśmy sie, że:

  "Dwa tygodnie temu jeden z liderów Kongresu Liberalno-Demokratycznego, a później Platformy Obywatelskiej, Paweł Piskorski ujawnił, że ugrupowanie Donalda Tuska i Jana Krzysztofa Bieleckiego było finansowane przez niemiecką partię CDU. Wymianą pieniędzy mieli się zajmować liderzy tych ugrupowań, czyli Jan Krzysztof Bielecki (ówczesny premier RP) i Helmut Kohl (wówczas kanclerz Niemiec).Zarówno Tusk, jak i Bielecki zaprzeczają tej informacji, wczoraj jednak potwierdził ją jeden z ojców założycieli partii obecnego premiera: Andrzej Olechowski." {TUTAJ}.

  Wydaje się, iż te powiązania trwają do dziś.  Na forum portalu Interia.pl {TUTAJ} znalazłam następujący wpis:

  "Kolejna afera ze zjednoczonym niemieckim ruchem oporu w tle !
Napisał(a): bodyguard - Środa, 22 sierpnia (13:07)
Kolejna afera ze zjednoczonym niemieckim ruchem oporu w tle !
Przez przypadek okazało się, że za bilbordy zapłacili Niemcy!
Informację przez przypadek ujawniła urzędniczka Sylvia Bonitz (52L) powiązana z partią Cesarzowej Merkel(CDU).
Na jej koncie na Twitterze pojawił się zrzut ekranu z jej firmowego komputera na którym widać fragment e-maili w których jest opisany sposób finansowania kampanii z bilbordami przeciwko PiS. Wpis bardzo szybko zniknął z jej konta na Twiterze. Ale w internecie nic nie ginie!
Rzecznik partii odmówił komentarza w tej sprawie".

  Chodzi tu o bilboardy z wykrzywionym Kaczyńskim i napisem "PiS wziął miliony...".  Warto na koniec stwierdzić, że gdyby europosłowie odważyli się zagłosować przeciw owej dyrektywie, to i tak by ona przeszła stosunkiem głosów 419 do 245.  W tym przypadku PO zyskałaby uznanie wśród internautów.  Tchórzostwo europosłów PO skutecznie to uniemożliwiło.

napisz pierwszy komentarz