A jeśli „kasta PIS” jest dużo lepsza od „kasty peowskiej”?

avatar użytkownika Docent zza morza

 

Ulubionym zajęciem speców od mieszania Polakom w głowach jest zamazywanie różnic pomiędzy dwoma najważniejszymi partiami politycznymi w kraju. Bo jeśli ...

image

...a wtedy - po diabła wybierać „mniejsze zło” w postaci partii przynajmniej nieśmiało próbującej reformować chory system, ...skoro i tak „będzie jak było”?

Fałsz tej podstępnej narracji powinien być dziś oczywisty dla każdego, ale chyba nie dla „konstruktywnej opozycji”, usilnie legendowanej na „koalicjanta Zjednoczonej Prawicy” oraz „najlepszych przyjaciół pana prezydenta”, którzy ciągle grzmią o zgubnej „partokracji”, wciskając nam obraz demonicznego duopolu PO-PIS.

Celnie podsumował ich J.Kaczyński:
„Kukiz mówi jak PIS, ale głosuje jak Platforma”

Ci to dopiero dali nam by wszystkim popalić, doszczętnie ośmieszając i blokując ideę wybicia się Polaków na prawdziwą niepodległość... (jak już się odsłonili, majstrując przy prezydenckich wetach z roku 2017 i 2018).

A skoro zmiany wprowadzane przez PIS, jak np. reforma sądownictwa, w najlepszym razie, mają jedynie polegać na kosmetycznym i niegroźnym dla fundamentów systemu skorygowaniu zastanych patologii, to skąd to potępieńcze wycie „totalnej opozycji”?

Dlaczego więc reforma ta atakowana jest jako proste zastąpienie dotychczasowych „słusznych”  (i nadzwyczajnych) kadr, niegodnymi kadrami „pisowskimi” – jak to np. ujęła blogerka „Kataryna” w felietonie „Kasta za kastę”(„Do Rzeczy”, nr 36/2018)?

Bo jeśli faktycznie by tak było i żadnych różnic pomiędzy tymi wrednymi „pisowcami”, a „ludźmi rozumnymi” nie dałoby się dostrzec - to o co tu kruszyć kopie...?

I ten oto sposób wszelcy „symetryści” z hukiem wpadają we we własną pułapkę...

Bo dziś chodzi o dostosowanie naszego wymiaru sprawiedliwości do standartów „starej unii”

– gdzie sędziowie są wybierani przez polityków,

co zapewniło tam instytucjonalne wzmocnienie państwa,

gwarantujące krajowi rozwój zgodny z wolą wyborców

i marginalizujące zakulisowe prawnicze lobby,

chętnie sabotujące wolę wyborców oraz szantażujące rządzących wsadzeniem kolejnego kija w szprychy...

Bo w gruncie rzeczy chodzi dziś o to, by wreszcie przekształcić pomagdalenkową Polskę z „państwa prawników” w państwo prawa, wyrywając kontrolę nad nim z rąk „nadzwyczajnej kasty”...

A uporczywa narracja o braku różnic pomiędzy PIS i PO ma m.in. na celu zamaskowanie faktu, że reforma wymiaru sprawiedliwości wreszcie ma  wyposażyć Polskę w instytucjonalne gwarancje rozwoju, jakie doprowadziły„starą unię” na jej dzisiejszy poziom – społeczny, kulturalny i gospodarczy.

A do tego „stara unia” nie może przecież dopuścić

– bo nadal widzi w nas jedynie ubogich krewnych, zasób taniej siły roboczej oraz rynek zbytu,

i nie wolno się nam stać  JAKĄKOLWIEK dla niej KONKURENCJĄ

- mobilizując przeciw tej reformie wszystkie swoje zasoby, tak brukselskie, jak i targowickie...

I naprawdę nadal nie dostrzega pan, panie Kukiz, żadnych różnic pomiędzy PIS i PO?

P.S. A tak na marginesie tego sporu, to osobiście wolę, by w jakiejkolwiek sprawie reprezentował mnie „pisowiec”, niż którykolwiek „peowiec”...

Dlatego, że:

image

I wszystko jasne, a chociaż wśród  pisowców na pewno zawsze pojawi się jakaś czarna owca, a pomiędzy peowców może się też kiedyś zaplątać jakiś uczciwy człowiek  - to podstawowe wartości każdego z tych ugrupowań są przecież ugruntowane, a „jeśli wejdziesz między wrony, to musisz krakać jak i one”...

I dlatego witam z radością każdą wymianę dotychczasowej „kasty” na nową...

napisz pierwszy komentarz