Zamarznąć wskutek globalnego ocieplenia.

avatar użytkownika Tymczasowy

Po tym jak na wiosnę dostałem zrzut 30 cm globalnego ocieplenia i resztki śniegu nadal straszą, ogarnął mnie jakiś dziwny niepokój. Zdążyłem się już przyzwyczaić do religii, której naczelnym kapłanem jest Al Gore i pogodziłem się z losem. Z dwojga złego lepiej jest mieć za ciepło niż za zimno. Tymczasem może być odwrotnie i nie upieczemy się w słońcu tylko zamarzniemy.

Na wstępie potwierdziłem, mój malutki dowód trworzliwego płaskiego empirysty. Okazuje się, że czegoś takiego na wiosnę nie było w Ameryce Północnej od 130 lat. Od 2013 r. rejon Wielkich Jezior (gdzie mieszkam) oraz duże obszary wschodnich Stanów Zjednoczonych doświadczają rekordowo niskich temperatur.

Także źle się dzieje w państwie nowozelandzkim. Tego lata kraj ten doświadczył czterech zrzutów śniegu. Potwierdziło to, że coś jest na rzeczy z powiększaniem się 58 nowozelandzkich lodowców.

Strach idzie! Może być tak, że już za kilkanaście lat świat wejdzie w erę lodowcową. Jeśli spełnią się prognozy Science Alert, to aktywność słońca obniży się o 60% i będzie tak zimno jak w latach 1645-1715.

Oby nie było tak, że kończy się właśnie okres międzylodowcowy, który zwykle jest krótką przerwą między stanem normalnym, czyli epokami lodowcowymi.

 

3 komentarze

avatar użytkownika michael

1. Jestem zawowym fizykiem i wiem, że bujda o globalnym ociepleniu,

jest bzdurną bujdą. I tyle. Wszystko w opowieściach o globalnym ociepleniu, o CEO DWA jest mistyfikacją i skłania mieszkańców naszej planety do wyboru samobójczych strategii. Trochę wiem i domyślam się, kto i dlaczego płaci grube pieniądze na wspieranie debilnej kampanii walki z globalnym ociepleniem.
To jest taka niemłoda już babeczka, którą można bardzo łatwo nabrać.
Nazywa  się Angela Merkel. 


avatar użytkownika michael

2. Jest taka anegdota o Robercie Bunsenie, niemieckim fizyku

znanym z nadmiernej skłonności do oszczędzania. Kedyś przyszedł na swój wykład mocno przed czasem i zobaczył swojego asystenta, który zapalał świeżutką zapałkę, zdmuchiwał i układał w zgrabny stosik. 
- Na Boga, co pan robi? 
- Produkuję zużyte zapałki dla pana profesora na dzisiejszy wykład! - odparł asystent.

Taki najprawdopodobniej był początek tak powszechnego obecnie OZE, czyli Odnawialnych Źródeł Energii. 
Realny początek ekologicznego szaleństwa pojawił się razem ze studencką wiosną 1968 roku, która, jak dzisiaj wiemy, była grą operacyjną sowieckich służb specjalnych realizujacych program infiltracji oraz wrogiego przejęcia opiniotwórczych elit Zachodu. Był to dość skomplikowany plan Andropowa i Gorbaczowa opracowany i wdrożony do realizacji po przegranej przez Rosję wojnie sześciodniowej 1967 roku. Plan ten był skomplikowany i zawierający całą wiązkę z pozoru bardzo różnych celów i środków działania.
Jednym z takich ówczesnych sowieckich narzędzi była ekologiczna organizacja Greenpeace, której celem była ekologiczna dywersja gospodarki Zachodu, za którą dość szybko pojawiły się liczne partie i ruchy irracjonalnych "Zielonych". 
Zauważmy, wieloletnim liderem niemieckich zielonych był Joschka Fischer, a może Fischka Joscher, niegdysiejszy wojownik Rote Armee - komunistycznego ugrupowania Baader-Meinhof. To nie przypadek, że ładnych parę lat później Manuel Baroso umieścił w jeszcze obowiązujacej perspektywie budżetowej UE 53 miliardy euro na finansowanie walki z globalnym ociepleniem, a szczegółowe programy OZE, walki z naturalnymi źródłami energii, likwidowania elektrowni jądrowych, kopalni węgla kamiennego i brunatnego, ogromne nakłady na renty dla górników likwidowanych kopalń... 
To są już ogromne pieniądze i wielki biznes na globalnym ociepleniu...
W ten sposób w światową gospodarke został wpuszczony fałszywy trend i ogromne pieniądze. Pieniądze, które zasilają ten trend, działajacy jak samonapędzajaca sie maszyna.

Otrzeźwienie przychodzi powoli.
Stąd biorą się kłopoty profesora Jana Szyszko, który w geniualny sposób buforuje negatywne dla świata i dla Polski skutki unijnej polityki "walki z globalnym ociepleniem", o co gorsza stał się globalnym twórcą wdrożonej w Paryżu (COP21 w 2015 roku) polityki zrównoważonego rozwoju i gospodarki w obiegu zamkniętym. 
Straszne. 
avatar użytkownika michael

3. Jan Szyszko dla światowego lewactwa jest straszniejszy od

Antoniego Macierewicza