Proces poszlakowy

avatar użytkownika Tymczasowy

Pelne wyjasnienie przebiegu katastrofy prezydenckiego samolotu na lotnisku Siewiernyj w Smolensku bedzie bardzo waznym osiagnieciem. Wcale jednak nie bedzie to rownoznaczne ze skazaniem sprawcow. W normalnym procesie do orzeczenia czyjejs winy niezbedne sa zeznania przynajmniej jednego naocznego swiadka zdarzenia. W plaszczyznie technicznej, do winy musialby sie przyznac ktorys z dynamitardow. W plaszczyznie decyzyjnej, swiadkiem musialby byc ktos w zbrodnie unurzany, nalezacy do bardzo waskiego kregu decyzyjnego. W innych przypadkach pozostaje proces poszlakowy.

Proces pozlakowy, to proces, w ktorym nie dostarczono bezposrednich dowodow winy. Opiera sie on poszlakach, ktore sa faktami ubocznymi, wobec ktorych nie ma watpliwosci, choc nie wskazuja wprost , ze przestepstwo zostalo dokonane przez dana osobe. Sa to dowody niepelne, jednak na tyle mocne, by na ich podstawie mozna bylo wnioskowac co do faktu glownego, czyli ustalenia sprawcy przestepstwa. Poszlakami sa np. DNA, odcciski palcow, slady butow itd.

Poszlaki nie moga byc agregatem, jak kupa kartolfli w worku. Musza byc szczegolnym zbiorem nazywanym lancuchem zamknietym. "Lancuch wiazacych sie ze soba poszlak mozna uznac za zamkniety tylko wowczas, gdy kazda z poszlak bedaca ogniwem tego lancucha ustalona zostala w sposob nie budzacy watpliwosci i uniemozliwiajacy jakiekolwiek inne rozwazania". Calkiem niezla zapora!

Na wszystko jest sposob i jak to zwykle bywa, trzeba nad tym troche popracowac. Na przyklad juz udalo sie stepic nieco rygorystycznosc warunku nierozerwalnosci lancucha zamknietego. Glosa do wyroku Sadu Najwyzszego z dnia 14 grudnia 2016 (III KKK 152/16) brzmi tak: "Jezeli z lancucha odpadnie jakas poszlaka (badz jakies poszlaki0 a caloksztalt pozostalych nadal pozwala na skonstruowanie takiej wersji zdarzenia. ktora wyklucza inne mozliwe wersje, wowczas dowod a poszlak mozna uznac za pewny". W glosie jest odwolanie do wczesniejszego postanowienia SN z dnia 11 grudnia 2006,V KK,131/06, OSNKW 20017/1/9.

Poki co, musi wystarczyc wysokie prawdopodobienstwo psychologiczne zbrodni w Smolensku. Dla normalnego czlowieka powinna wystarczyc lektura "Uwag Rzeczypospolitej Polskiej do projektu koncowego z badania wypadku samolotu Tu-154M nr boczny 101, ktory wydarzyl sie 10 kwietnia 2010, opracowany przez Miedzynarodowy Komitet Lotniczy MAK". Ten  doreczony Rosjanom w dniu 16 XII 2010 r. oficjalny dokument liczyl 148 stron. Dla mnie brzmial jak wielki akt oskarzenia Rosjan o spowodowanie katastrofy. Pokazuje jakich ze obowiazkow  Rosjanie nie wypelnili, na jakie pytania nie odpowiedzieli i czego nie dostarczyli.  Wyglado na modelowi przyklad jak nie nalezy postepowc. Zaprzeczenie elementarnych standardow.

Dla mnie zadziwiajacy byl fakt niedzialania kamery w czasie ladowania naszego samolotu. W dzisiejszym swiecie, w byle kraju, budynki maja cale systemy kamer pokazujace rozne miejca, wrecz zakatki samego budynku, podziemnego garazu i otoczenia. Tu laduje samolot z zagranicznymi goscmi najwyzszej rangi i zadna kamera nie zostawia nawet jedenego zdjecia. Porazajace!

 

2 komentarze

avatar użytkownika Maryla

1. Witold Waszczykowski:

Witold Waszczykowski: To było przewidywalne,
że Tusk będzie uciekał w jakieś ambiwalentne, ogólne wypowiedzi oraz
zasłaniał się niepamięcią i jakimiś innymi problemami. Natomiast
szokujące było zachowanie oskarżycieli, którzy sprawiali wrażenie
zupełnie nieprzygotowanych. Nawet, gdyby nie chciało im się dotrzeć
z jakichś powodów do dokumentów, które od lat są w prokuraturze, to była
masa publikacji prasowych, np. w waszym tygodniku „Sieci”, gdzie
dziennikarze dotarli do nich i opublikowali z nich cytaty. W ubiegłym
roku przesłałem do prokuratury masę materiałów dotyczących okresu
od 1 września 2009 r. do 10 kwietnia 2010 r., z których jasno wynika,
że Tusk i podlegli mu ludzie działali razem z Rosjanami, aby nie
dopuścić prezydenta do uroczystości w Katyniu, a  potem, żeby
zrobić je oddzielnie.

Wolałby Pan innych oskarżycieli?

Nie
ingeruję w to, mogą być ci sami, tylko żeby byli przygotowani. Ci dali
popis nieprzygotowania. Sprawiali wrażenie, jakby dopiero wczoraj
dowiedzieli się o tym. Pytali o jakieś wrażenia, impresje
i co on pamięta. Zamiast konkretnie pytać, jak wyglądała rozmowa
1 września 2009 r. i gdzie jest notatka z tej rozmowy, jak wyglądały
następne spotkania ministrów, którzy przygotowywali wizytę i rozmowa
Tuska z Putinem na początku lutego 2010 r. Przecież ludzie prezydenta
już styczniu 2010 roku na piśmie informowali, że Lech Kaczyński jest
zainteresowany zorganizowaniem takich uroczystości. Gdzie są notatki
z wyjazdu Arabskiego 18 marca 2010 roku? Pojechał sam, nie dopuścił
ludzi z MSZ ani Mariusza Handzlika
od prezydenta. O te wszystkie rzeczy należało pytać, bo one chodzą
w mediach. Również po 10 kwietnia to zachowanie jest udokumentowane, czy
brak w zasadzie podejmowanych działań. Tusk zachował się przewidywalnie
i wiadomo było, że będzie chciał uciec od odpowiedzialności i jak
na razie to mu się udaje. Została zmarnowana szansa, aby
go złapać na kłamstwie.

Łatwo można było mu je wczoraj
udowodnić. Kłamstwem było chociażby to, że rozmawiając z Putinem rzekomo
nie wiedział kiedy prezydent leci do Katynia.

Oczywiście,
że tak. A już w styczniu 2010 roku było pismo Mariusza Handzlika
informujące czarno na białym, że prezydent chce takie uroczystości
zorganizować. Był o tym wcześniej poinformowany Andrzej Przewoźnik,
który już takie rzeczy przygotowywał. Z wspomnianego pliku notatek,
które w ubiegłym roku otrzymała ode mnie prokuratura z rozmów
polsko-rosyjskich w 2009 r. i na początku 2010 roku wynika, że polski MSZ i ludzie od premiera z KPRM
omawiali przygotowania do odrębnej wizyty premiera Tuska. Powtórzę
jeszcze raz - najpierw starano się nie dopuścić w ogóle prezydenta
do tych uroczystości, a potem skierować go albo na inne uroczystości,
albo w innym terminie. To wszystko jest udokumentowane.

Pan
prezydent Kaczyński sam też mówił 4 marca, że wolałby wspólną wizytę,
a jeżeli nie będzie to możliwe poleci do Katynia 10 kwietnia.

Dokładnie.
Bo to miały być wspólne polskie uroczystości państwowe. Prezydent nie
leciał tam na żadną pielgrzymkę czy osobistą wizytę, jak chciano
to zrobić. Od dawna w budżecie Kancelarii Prezydenta zagwarantowane były
pieniądze na organizację takich uroczystości. Jeśli Tusk chciał dołożyć
do tego element międzypaństwowy, to oczywiście bardzo chętnie. Jeśli
dostał telefon od Putina na początku lutego, to mógł go poinformować
o tym, że takie uroczystości są planowane i zaprosić go na nie.

Nie
wiemy niestety co było na przesłuchaniu niejawnym Tuska. Czy wykorzysta
on fakt, że  nie był dociskany trudnymi pytaniami przez oskarżycieli
i będzie grał dalej niewinnego?

Media mu sprzyjajcie
cytują już jego wypowiedzi, że nie było żadnego rozdzielenia wizyt,
że to jest publicystyka i że rzekomo prezydent Lech Kaczyński był z tego
zadowolony i to akceptował. To wszystko jest nieprawdą. Są zeznania,
które też wyciekły do mediów, że pierwsze zapowiedzi zorganizowania
odrębnego spotkania były już wspominane 1 września 2009 roku.
To są zeznania pracowników MSZ, których Tusk
o tym poinformował. Należało do tego dotrzeć i dopytać go tą wizytę.
Bo ja nie sądzę, że na molo Tusk rozmawiał z Putinem o tym, jak wygląda
Sopot, gdzie leży Gdynia i jak daleko jest do domu. To na pewno była
polityczna rozmowa.

https://wpolityce.pl/smolensk/391650-nasz-wywiad-waszczykowski-o-tusku-s...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

2. michal.rachon ‏

michal.rachon
‏ @michalrachon
24 kwi

W sprawie swojej rozmowy z Putinem na molo w Sopocie 1.IX.2009 Donald Tusk skłamał przed sądem. Panowie rozmawiali o wizycie Tuska w Katyniu właśnie tam. Premiera Tuska w tej sprawie wsypał... sam Paweł Graś. Segment #Jedziemy z #Minęła20 Całość: https://www.facebook.com/MichalRachonJedziemy/videos/10156330888363659/

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl