Nagrody dla ministrów - jak się Szydło na socjalizmie poślizgnęła
Socjalizm ma same zalety.
Dlaczego?
Bo w socjalizmie najważniejszym zadaniem Władzy jest rozdawanie prezentów.
Wszystkim!
A jak wszystkim – to i sobie też.
I dlatego b. premier (a obecnie paprotka) była łaskawa w sejmie stwierdzić, że nagrody przyznane przez nią jej ministrom (i sobie) są OK, bo „Ministrowie i wiceministrowie w rządzie Prawa i Sprawiedliwości otrzymywali nagrody za ciężką, uczciwą pracę. Te pieniądze się im po prostu należały”.
No szczera prawda i wykładnia istoty socjalizmu (żoliborskiego) w jednym!
A tu sondaż wredny zadaje paprotkowej opinii kłam:
74% respondentów uważa, że się te nagrody ministrom nie należały.
Co ciekawe – nawet 48% elektoratu PiSu też było tego zdania.
Jak to wytłumaczyć?
No jak to jak:
Sondaż IBRIS jest oczywiście sfałszowany.
Rzeczniczka Mazurek ze szwagierką w przeszłości nie takie rzeczy...
***
Koniec żartów (na chwilę, bo ja dziś w doskonałym nastroju jestem).
Tak naprawdę, Ciemny Lud /Suweren (w zależności od tego, czy to rozmowa prywatna czy oficjalny, polityczny spicz) uważa dokładnie tak, jak sondaż wykazał:
widząc kwitnący socjalizm pisowski przyjął słuszne założenie, że tym ministrom, skoro mają kilkanaście tysi miesięcznie, to im powinno wystarczyć, a reszta powinna pójść na „cośtam cośtam plus”.
I tu pełna zgoda – dodałbym tylko, że najbardziej się ta nagroda (72 tysiące z groszami) należy ministrowi od kultury Glińskiemu, który właśnie wywinął kolejny numer z zakupem przez hołubioną przez niego (a zarządzaną przez jego teczkowego Świrskiego) fundację PFN, jachtu za milion euro, na którym przesympatyczny Mateusz PopieramPO-Kusznierewicz popłynie na Narodową Wycieczkę Dookoła Świata, na którą kolejnych parę melonów pójdzie.
Nazywa się ten rejs ponoć inaczej, ale sens ten sam, bo jesteśmy dorośli i wiemy, o co chodzi.
Kiedy czytam 1 milion euro, to od razy przypomina mi się, jak ten sam Gliński odmówił wykupienia z rąk Litwinów rodowego gniazda Marszałka Piłsudskiego, Zułowa, choć Litwini chcieli je sprzedać.
Pisałem o tym niedawno, i wiem, że moje pretensje są niesłuszne, bo przecież w Zułowie minister Gliński kolejnego Muzeum Polin nie zbuduje, czyli ta bańka euro poszłaby na marne.
Wracając do fundacyjnego jachtu, wszystko to jest jak najbardziej zrozumiale, bo jak można się z Internetu dowiedzieć, minister Gliński trzydzieści lat temu jako jedyny (!), był właścicielem jachtu klasy Venus.
Coś optymistycznego na koniec?
A choćby i to, że nigdzie nie znalazłem informacji, że minister (i wicepremier) Gliński pasjonował się przed laty astronautyką, bo wtedy kazałby tej kamandzie z PFN kupić jakiś statek kosmiczny i zorganizować Narodową Wyprawę Kosmiczną na Księżyc.
Wtedy to byśmy dopiero... popłynęli!
Choć może gdyby tak ten Gliński do tej rakiety wsiadł i na tym księżycu został...
- Ewaryst Fedorowicz - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
napisz pierwszy komentarz