Berlin i Bruksela wspólnie demontują nam Unię Europejską

avatar użytkownika Docent zza morza

Ostatnio dociera do nas ze świata coraz więcej wieści naprawdę historycznego kalibru.

A to Komisja Europejska chce brutalnie zablokować próbę naprawy "naszego"  kulejącego wymiaru sprawiedliwości

- => "Bruksela" chce karać Polskę - a to z Niemiec docierają skierowane do nas głosy

- =>  Spełnia się marzenie posła Budki - Niemcy dają nam ultimatum

- albo się nam bezwzględnie podporządkujecie, albo W-O-O-O-O-N z "naszej" Unii!!!

Dokładając do tego pęd niemieckich socjaldemokratów do jak najszybszego powołania totalitarnych Stanów Zjednoczonych Europy - => Niemcy mordują wspólną Europę  - wniosek może być dziś tylko jeden:

...to nie Polska, ale Unia ma dziś B-A-R-D-Z-O  W-I-E-L-K-I  PROBLEM.

Co prawda takie, jakże rzadkie w dzisiejszym zakłamanym świecie mówienie otwartym tekstem, powinno być docenione - bo przecież gorzka prawda zawsze jest lepsza od lukrowanego kłamstwa, ale nasza cierpliwość też ma swoje granice...

Bo nieoczekiwanie dowiadujemy się dwóch rzeczy -

ani Unia nie jest "europejska" - bo najwyraźniej jest "niemiecka",

ani nasz kraj nie jest nasz, bo jest "ich"...

Niby wiadomo, że Unia to klub "równych i równiejszych", niby wiadomo, że => "Bruksela" to czystej wody "folwark zwierzęcy" Orwella, ale żeby mówić o tym ot tak prosto z mostu...? ;-)

image

Ale najistotniejszą i najbardziej palącą sprawą wydają się dziś być pogróżki Komisji Europejskiej pod adresem naszego kraju - dość szczegółowo opisane w zalinkowanym materiale.

Pokrótce - jeśli Prezydent nie zawetuje ustaw o SN i KRS - to w "naszym" kraju "dojdzie do naruszenia wartości unijnych" i w obliczu "zagrożenia polskiego państwa prawa" komisarze gruntownie nas sponiewierają uruchamiając procedurę ukarania nas unijnymi sankcjami.

Można się do tych gróźb karalnych, bo kodeks karny sprawę szantażu i odpowiedzialności szantażystów reguluje jednoznacznie, oczywiście odnieść na wiele sposobów - byleby nie stracić z oczu istoty sporu.

A z Parlamentu Europejskiego to od dawna płyną pod naszym adresem oskarżenia o "pogwałcenie demokracji, faszyzm, rasizm, nacjonalizm, antysemityzm, szowinizm i ksenofobię."

Bo argumenty w stylu: "Bo Unia to,...  bo ta niedobra Komisja..., bo jesteśmy państwem prawa..., bo chodzi o naszą suwerenność..., bo nasza konstytucja to.., bo kompetencje państwa członkowskiego" to..., bo może jednak da się wypracować jakiś kompromis... itp. są tu kwestiami drugorzędnymi.

Bo istotą sprawy jest kwestia marginalnego w sumie naruszenia interesów nadzwyczajnie uprzywilejowanej i nadzwyczajnie rozkapryszonej lokalnej "nadzwyczajnej kasty", która po prostu się poskarżyła "starszemu bratu w Brukseli" i tenże osiłek - z wdziękiem słonia w składzie porcelany i z grubą pałą w ręku - pędzi teraz w kierunku  piaskownicy, by wesprzeć "zapłakanych gówniarzy", którym ktoś śmie odbierać zabawki...
 
I tu wypadałoby się dogadać ze stosownym "wajchowym", i to chyba nie u nas, ale na szczeblu europejskim.
 
Te podchody "brukselczyków" nie byłyby  niczym nadzwyczajnym, gdyby nie historyczny wymiar obecnych  "brukselskich niezręczności".
 
Bo gdyby wiedzieli o faktycznych konsekwencjach - to mimo nadwiślanskich płaczów - by tę "żabę przełknęli" i zostawili nas teraz w spokoju.
 
Ale jedynie wnikliwe jednostki są w stanie wyrwać się z koła swego przeznaczenia - ale grupy, instytucje i państwa - to  raczej nigdy... i dlatego dużo łatwiej jest prognozować ich posunięcia,
 
Bo zima 2017 roku jest - wg prognozy z czerwca 2016 - =>  To nie Brexit rozwali Unię Europejską! - jednym z punktów zwrotnych coraz głębszego i nieuchronnego procesu demontażu dzisiejszej wspólnoty europejskiej. A na każdym, jak dotąd,  zakręcie pojawiała się, "jak amen w pacierzu", sprawa polska...
 
Niech więc nas dalej nękają i poniewierają, proszę bardzo!!! - bo tym samym kopią sobie oraz Unii coraz głębszy grób.

Bo reszta Europy (szczególnie ta z niższych szczebli "drabinki dziobania") też widzi, że w każdej chwili może paść ofiarą ideologicznego szaleństwa komisarzy, ich plemiennej solidarności oraz niepohamowanej żądzy władzy (pod postacią bezprawnych ingerencji w prerogatywy państw członkowskich) - i zaczyna sobie po cichu robić rachunek strat i zysków - a ten unijny wrzód - UWAGA!!! - powinien z hukiem pęknąć już we wrześniu przyszłego roku.

Okazuje się, że nie tylko Niemcy - =>  To kolejna niemiecka wojna z Europą - ale i "sami brukselczycy" - butni, krótkowzroczni, pewni poparcia zakulisowych "sponsorów" oraz spętani rygorami plemiennej solidarności - po prostu przeginają w dziele "dyscyplinowania i cywilizowania wschodnich barbarzyńców".
 
Bo oni traktują nas identycznie, jak w epoce kolonialnej były traktowane "narody i plemiona tubylcze" trzeciego swiata - mamy dać się potulnie eksploatować i "nie marnować okazji do siedzenia cicho, bo my to może mamy zasady, ale to oni mają fundusze europejskie".
 
Ich rasizm i skrywana pogarda skutkują uznaniem nas za "gorszych Europejczyków", którym niezbędna jest kuratela "starszych i mądrzejszych" - bo do tego właśnie celu została powołana Komisja Wenecka.
 

Premier Jan Olszewski, obalony przez "Nocną Zmianę" w roku 1992 - w swej mowie końcowej zadał nam wszystkim fundamentalne pytanie - czyja ma być Polska? Czy dzisiaj aby na pewno znamy już odpowiedź na tę kwestię...???

 
 P.S. Nasi przedstawiciele wydają się nie do końca akceptować wspomniane tu zależności, o czym świadczą ich próby stępienia "brukselskiej" krytyki drogą pokreślania, że nasze reformy krajowego sądownictwa zainspirowane są rozwiązaniami niemieckimi i hiszpańskimi.  Czyżby oni nigdy nie słyszeli staropolskiej maksymy - "Co wolno wojewodzie, to nie tobie..."?
 
A jeżeli oni nadal łudzą się, że w tym europejskim klubie "równych i równiejszych" gra się czysto, a reguły prawa są jednakowe dla wszystkich, to chciałbym im przypomnieć inną staropolską mądrość sądową - "Prawo jest jak pajęczyna - bąk się przebije, a muchę zatrzyma." Czyżby nasi przodkowie byli jednak od nas pod tym względem o wiele mądrzejsi...?
 
Chciałbym też przypomnieć, że "ościenne potęgi" sztucznie utrzymywały nasze państwo w XVIII wieku w stanie permanentnego rozkładu i kryzysu, blokując reformy i wspierając "złotą polską wolność" (głównie liberum veto, uniemożliwiające sprawne administrowanie krajem). I tak jak dzisiaj, to głównie Berlin dbał wtedy, by w Polsce nie pojawiły się instytucje i rozwiązania, które pozwoliły Prusom stać się europejską potęgą.
 
I dobrze też wiemy, czym się wtedy skończyły zabiegi targowicy o "protekcję obcych dworów" oraz "przyjacielską, sąsiedzką pomoc w obronie wolności..."
 
Ale historia - gdy się już powtarza - to zazwyczaj jako farsa.
 
Bo kudy tam takiemu Budce czy Schetynie do Stanisława Szczęsnego Potockiego czy też Franciszka Ksawerego Branickiego...

 

1 komentarz

avatar użytkownika michael

1. Aqrogancja i posługiwanie się siłą jest przywilejem głupców,

po których zwyle przychodzi las birnamski, albo nawet Puszcza Białowieszczańska.