Z zycia wielkich mistrzow szachowych – wesolo i powaznie
En passant, 26.07.2017
Z zycia wielkich mistrzow szachowych – wesolo i powaznie
W moim tekscie przedstawie ciekawostki z zycia dwoch wielkich szachistow, ktorych szlaki zyciowe przebiegaly przez ziemie polskie. Pierwszym jest Karl Ernst Adolf Anderssen a drugim Miguel Mieczyslaw Najdorf.
Karl Ernst Adolf Anderssen (1818-1879), urodzony we Wroclawiu (wtedy Breslau) byl jednym z najwybitnieszych szachistow dziewietnastego stulecia. Gry w szachy nauczyl go ojciec, gdy mial 9 lat. Studiowal matematyke i filozofie w swoim rodzinnym miescie. Nie byl zawodowym graczem, pracowal jako nauczyciel w tamtejszym gimnazjum, gdzie uczyl matematyki i niemieckiego. Zmarl w wieku 61 lat a jego grob znajduje sie na wroclawskim Cmentarzu Osobowickim. Odnosil wiele sukcesow w roznych turniejach. W 1851 wygral wielki miedzynarodowy turniej szachowy w Londynie, gdzie pokonal cala owczesna elite szachowa swiata. Nie bylo wtedy turniejow o mistrzostwo swiata, wiec stal sie jakby niekoronowanym mistrzem swiata.
Po zwycieskim turnieju Anderssen wracal powozami konnymi do rodzinnego Wroclawia. I tu zaczyna sie ta wesola historia, ktora chce teraz opowiedziec. Na jednym z przystankow niemieckich, chyba w Bawarii, ktorym byla jakas oberza nasz mistrz musial zrobic postoj czekajac na nastepny powoz. Karczmarz byl namietnym szachista, ale nie mial partnera do gry. Andersena nie znal ani nigdy nie widzial. Dla zabicia czasu zaproponowal Anderssenowi gre w szachy. Od tego momentu widac, ze mistrz mial niezwykle poczucie humoru. Zeby miec swiety spokoj odpowiedzial karczmarzowi, ze nie umie grac w szachy. Tenze oswiadczyl, ze to mu nie przeszkadza i zaproponowal nieznanemu podroznemu, ze nauczy go grac w ta gre. Chcac nie chcac nasz mistrz zgodzil sie na to. Wielkie podpuszczanie zaczelo sie. Karczmarz pokazal mu podstawowe ruchy i objasnil zasady gry. Aby zachecic Anderssena do gry, karczmarz zaproponowal mu, ze sam jako doswiadczony gracz bedzie gral bez najsilnieszej figury czyli hetmana (damy). Wyjasnie krotko co to oznacza dla przebiegu gry i szans zawodnika brak takiej waznej figury. Hetman jest nasilniejsza figura szachowa. Jezeli stoi on na srodku szachownicy, ktora ma 64 pola, to kontroluje 28 pol (czyli zasieg jego dzialania obejmuje prawie polowe szachownicy!). Dla porownania wieza kontroluje 15, goniec 14 a skoczek tylko 8 pol na szachownicy. Stad taki hetman ma wartosc dwoch wiez albo trzch do czterech lekkich figur(skoczkow lub goncow). W praktyce, gracze szachowi, ktorzy straca kilka pionkow, albo skoczka czy gonca moga tylko zaplakac i poddaja partie, bo nie sa w stanie wyrownac straty. Brak hetmana, to tak jakby stracilo sie jedyny czolg w calej armii. Karczmarz byl pewny, ze nic mu nie grozi, chociaz gra oslabiony, ale przeciez tylko przeciwko pocztkujacemu graczowi. Takiemu to nawet przewaga hetmana nic nie pomoze.
I tak sie zaczela sie ta wesola gra. Gracze rozegrali szereg partii. Przypuszczenia karczmarza potwierdzily sie. Za kazdym razem wygral, chociaz mial o jedna decydujaca figure mniej. Anderson po prostu specjalnie przegral wszystie partie. Zrobilo sie nudno. Karczmarz nie widzial zapewne jeszcze tak tepego ucznia sztuki szachowej. Nie wiedzial oczywiscie, ze Anderssen po cichu znakomicie sie bawi. Powiedzial naszemu mistrzowi, ze jest wyjatkowo slabym uczniem i nie ma nadziei na poprawe. Mistrz oswiadczyl na to, ze to wlasnie fakt, iz posiada hetmana zmusza go ciagle do myslenia tylko o tym, zeby nie stracic tej waznej figury, przez to robi bledy i caly czas przegrywa. Anderssen stwierdzil, ze na pewno lepiej mu bedzie sie wiec gralo bez hetmana. Przypuszczalnie nasz zrezygnowany karczmarz popatrzyl na nieznajomego podroznego jak na wariata. Zgodzil sie jednak grac majac tym razem sam o hetmana wiecej. Ale teraz Anderssen pozorujacy poczatkujacego szachiste wygral wszystkie nastepne partie i to nie posiadajac hetmana! Jego przeciwnik musial nie dowierzac wlasnym oczom! Nasz mistrz wytlumaczyl mu, ze bez hetmana gra sie rzeczywiscie lepiej, co poswiadcza przeciez przebieg tego calego meczu - w koncu wygrywala caly czas osoba grajaca bez hetmana! Wyjasnienie to bylo oczywiscie absurdem. Mimo wszystko jednak otumaniony karczmarz przezyl chyba najwieksze wydarzenie swojego zycia i nie wiem, czy dowiedzial sie kiedykolwiek, ze gral przeciwko niekoronowanemu mistrzowi swiata. Taki to byl kpiarz z tego Anderssena.
Nastepna moja opowiesc jest poswiecona jednemu z najwybitniejszych polskich szachistow w historii – Miguelowi (Mieczslawowi) Najdorfowi (1910-1997). Zdobyl druzynowo cztery srebne medale na olimpiadach szachowych: dla Polski jeden , Buenos Aires 1939, potem trzykrotnie dla Argentyny grajac najczesciej na pierwszej szachownicy, 1950, 1952 i 1954. W 1939 roku polska druzyna w skladzie (X.Tartakower, M.Najdorf, P.Frydman, T. Regodzinski i F.Sulik uplasowala sie tuz za druzyna III Rzeszy jako druga majac tylko 0,5 punkta mniej (Niemcy 36,0 Polska 35,5 punktow). Jako obywatel polski pochodzenia zydowskiego, Najdorf nie mogl wrocic po olimpiadzie w Buenos Aires do okupowanej Polski. Jego zona, dziecko oraz cala rodzina zostali zamordowani w obozie koncentracyjnym. W roku 1944 zostal obywatelem Argentyny.
Zaslynal jako wysmienity gracz w w normalnej symultanie szachowej oraz w szachy „na slepo“ i to do tego w symultanie „na slepo“. Na tych polach pobil wtedy owczesne rekordy. Normalna symultana szachowa polega na tym, ze mistrz szachowy ma wielu przeciwnikow, ktorzy siedza przy ustawionych w szeregach stolikach, na ktorych sa ustawione szachownice z figurami. Mistrz ma biale figury, dlatego zaczyna gre, moze tez wybrac tym samym okreslone szachowe otwarcie. Musi caly czas chodzic od stolika do stolika. Gdy mistrz podchodzi do szachownicy, przeciwnik musi przy nim zrobic ruch. Problemem jest tylko ilu przeciwnikow ma mistrz? M.Najdorf gral 1950 roku w Sao Paulo w Brazylii przeciwko 250 szachistom rownoczesnie! Wygral 226 partii, przegral tylko 10 i zremisowal 14! Cale spotkane trwalo ponad 11 godzin! Na dobra sprawe moglby jezdzic rowerem, bo szeregi z ustawionymi stolikami byly dlugie.Tylko nadzwyczajne zdolnosci oraz kondycja fizyczny i psychiczna moga zapewnic taki sukces. Wiem co to znaczy, bo bralem udzial w takiej symultanaie, ale po przeciwnej stronie. Bylo to chyba w 1993 roku, gralem w takiej zbiorowej grze w Warszawie, na duzym placu,, przeciwko dwukrotnej mlodziezowej mistrzyni swiata Krystynie Dabrowskiej, dzisiejszej arcymistrzyni. Bylem jednym z jej kilkunastu przeciwnikow, a ona radzila sobie bardzo dobrze, chociaz byl wtedy goracy dzien i byla zmeczona. Ze spotkania pozostalo mi tylko jedno zbiorowe zdjecie. Nie chcialbym sie jednak znalezc w skorze mistrza, ktory gra przeciwko tylu graczom naraz – to ciezka praca. Lubie bardzo grac w szachy i dlatego przyjalem w blogu pseudonim En passant w terminologii fachowej okreslajacy specyficzny ruch pionka, tzw bicie w przelocie.
M.Najdorf dal sie poznac jako genialny gracz w niewyobrazalnej dla przecietnego szachisty symultanie szachowej „na slepo“. Wyglada ona jak normalna symultana, z ta tylko ogromna roznica, ze mistrz szachowy gra przeciwko wielu graczom odwrocony tylem do szeregow stolikow i nie majac przed soba zadnej szachownicy! Problemem jest tutaj ilu przeciwnikow ma taki mistrz szachowy. M.Najdorf bil i tutaj rekordy. Najpierw w Sao Paulo w 1943 roku gral „na slepo“ przeciw 40 przeciwnikom, a potem powtornie w tym miescie w 1947 roku, tym razem przeciwko 45 szachistom. W tym drugim przypadku wygral 39 partii, przegral tylko 2 a 4 zremisowal! Cale spotkanie trwalo prawie 20 godzin! Mistrz siedzi tylem do przeciwnikow i podaje kolejne ruchy dla kazdej szachownicy, wymawiajac oznaczenia pol szachowych, np. wieza d3 na idzie na d7. Najdorfowi przyswiecal w tych grach jeden wazny cel: chcial zwrocic na siebie uwage prasy swiatowej, swojej zaginionej rodziny, o ktorej zamordowaniu jeszcze wtedy nie wiedzial, a ktora poszukiwal. To bylo wolanie o pomoc czlowieka, ktory walczyl o odzyskanie najblizszych mu osob.
Granie symultany „na slepo“ bylo ogromnym wysilkiem i obciazeniem psychicznym dla Najdorfa. Przez wiele godzin mial w glowie zmieniajace sie sytuacje na tylu szachownicach. Musial przemyslec dziesiatki tysiecy kombinacji. Zeby zrozumiec jego wyczyn, wyobrazmy sobie najpierw taka sytuacje. Najpierw pomyslcie Panstwo, ze gracie w warcaby, macie tylko 2 przeciwnikow i gracie „na slepo“ czyli nie widzicie szachownic swoich przeciwnikow. Czy spisalibyscie sie dobrze? W dodatku w grze w warcaby uczestnicza tylko 24 pionki (potem ewentualnie kilka damek), ktore wykonuje takie same ruchy. A teraz wrocmy do szachow. Na kazdej szachownicy stoja 32 figury szachowe. Sposrod nich pionki, skoczki, gonce, wieze, hetman i krol poruszaja sie w rozny sposob. Grajac przeciwko 45 graczom Najdorf musial rejestrowac przynajmniej na poczatku spotkania 32 X 45= 1440 figury i ich ciagle zmieniajace sie pozycje. Od czegos takiego moze peknac glowa, ale jemu nie pekla a gral prawie 20 godzin! Widzowie przychodzili, odchodzili i bolaly ich glowy, a on ciagle gral. Mi jako szachiscie trudno jest zrozumiec, jak mozna czegos takiego dokonac. Do tego trzeba miec kapitalna pamiec, niesamowita zdolnosc abstarkcyjnego myslenia i poczucie orientacji - slowem leb jak sklep! Jezeli uda mi sie wkleic do tego tekstu zdjecie M.Najdorfa grajacego ta slynna symultane, to bedziecie Panstwo widzieli go odwroconego plecami do przeciwnikow i skoncentrowanego do niemozliwosci. Niestety nie udalo mi sie
Zachecam wszystkich do gry w szachy. Posylajcie swoje dzieci do klubow szachowych. To przyniesie im zawsze korzysci, poprawi logiczne myslenie, wzmocni dyscypline duchowa i pozwoli lepiej budowac coraz to nowe i ciagle aktualizowane algorytmy skutecznie pomagajace w skomplikowanych sytuacjach zyciowych i kreujace sposoby postepowania prowadzace do rozwiazywania konkretnych problemow. A takich trudnych sytuacji nie brakuje i nie bedzie brakowalo w dzisiejszym szybko zmieniajacym sie swiecie.
- En passant - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
17 komentarzy
1. @En passant
Ukazała się biografia jednego z najwybitniejszych polskich szachistów pt. "Najdorf: Od Warszawy do Buenos Aires", autorstwa prof. Tadeusza Wolszy.
Książka została opublikowana z okazji 100. rocznicy urodzin mistrza, a
premierę miała na Turnieju im. M. Najdorfa (17-25 lipca 2010 r.).
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
2. @Maryla
Bardzo dziekuje Ci Marylo. Nie mialem pojecia, ze taka ksiazka wyszla. Kupie ja sobie. Mam zdjecie Najdorfa, gdy gra ta symultane "na slepo" z 1947 roku, ale nie moglem je wkleic. Mialem je w tekscie jako Word Text. Ale teraz czytelnicy moga zobaczyc jak Najdorf wygladal.
Pozdrowienia
En passant
En passant
3. Dzieki
Nie wiedzialem, ze mozna pisac tak ciekawie o tak nudnej grze, jaka sa szachy.
Ciekawa sprawa z ta symultanka nma slepo. Zgaduje, ze tam gdzie mial otwarcia, to gral tym samym gambitem. To dawalo wieksze szanse zapamietania.
Pozdrawiam.
4. @Tymczasowy
Szachy byly dla mnie zawsze interesujace od czasu, gdy moja Swietej Pamieci zmarla starsza ode mnie o 2 lata siostra pokazala mi ruchy figur i nauczyla zasad gry. Mialem wtedy chyba 5 lat. W domu urzadzilismy nawet kilka rodzinnych turniejow, gdyz moi starsi bracia grali dobrze w szachy. Co ciekawe kiedy po kilkunastu latach zapytalem siostry, czy gra jeszcze w szachy, odpowiedziala, ze juz nie umie i wszystko zapomniala.
Mistrzowie grajacy symultany rozpoczynaja zawsze bialymi figurami, maja wiec mozliwosc wyboru takiego otwarcia szachowego, w ktorym czuja sie najsilnejsi. To ulatwia im gre przeciwko takiej wielkiej ilosci graczy. W przypadku Najdorfa czytalem kiedys, ze lubil on rozpoczynac swoje symultany roznymi otwarciami, nawet te grane „na slepo“! Tym samym komplikowal sobie dodatkowo gre.
Wrocmy teraz do wielkich szachistow, ktorzy czesto musieli gra w szachy zarabiac na chleb, byli tez niedoceniani i borykali sie z roznymi problemami zycia codziennego. Dla ilustracji tego wyszukalem zabawna historyjke z zycia arcymistrza Rudolfa Spielmanna.
Austriacki arcymistrz Rudolf Spielmann (1883-1942) byl zwolennikiem ryzykownej gry kombinacyjnej, gral chetnie gambity i przez to zostal nazwany przez innego genialnego polskiego szachiste X.Tartakowera "ostatnim rycerzem gambitu królewskiego". Charakterystyczne, ze Spielmann byl niskim i do tego korpulentnym osobnikiem. Grywal czesto symultany, bo te pozwalaly mu na zarabianie pieniedzy na zycie. Wyladowal kiedys na prowincji, gdzie zagral w symultanie przeciwko wszystkim czlonkom malomiasteczkowego klubu szachowego. Czlonkowie tego klubu chcieli miec koniecznie wspolne zbiorowe zdjecie z wielkim arcymistrzem na pamiatke. Arcymistrza Spielmanana ustawiono na przedzie grupy w srodku. Zdjecie zrobil specjalnie na ta okazje zamowiony fotograf. Po jakims czasie zarzad klubu otrzymal zamowione dla czlonkow odbitki zdjeciowe. Kiedy otworzono koperte ze zdjeciami stwierdzono z przerazeniem, ze na zbiorowej fotografii nie ma arcymistrza Spielmanna, ktory mial stac w srodku calej grupy! Wezwany do wyjasnienia fotograf wyjasnil rzeczowo i spokojnie, iż tego małego, tłustego czlowieczka w srodku wyretuszowal, gdyz wedlug niego psuł całość, zupelnie nie pasował do reszty fotografowanych postaci, a dodatkowa miał taką śmieszną minę...
En passant
5. En passantE
Zabawny bykl tez film telewizyjny z Pawlkikiem w roli glownej. On chyba p[rowadzil drogerir w malym francuskim miasteczku. Wyzwal dwoch arcymistrzow na pojedynek, nie informujac zadnego z nich, ze sprawa jest bardziej zlozona. Oczywisci zazyczuyl sobie wygranej w przypadku remisu.
Poszedl za to siedziec.
Jestem pewien, ze ten film widziales. ja tylko dwa razy, ale zawsze moge ogladnoac jeszcze jeden raz. fily z bournem ogladnalem przynajmniej z piec razy kazdy. ale juz nie z Reacherem ze wzgledu na T.Cruise'a.
PS W mojej rodzinie czesciej gralismy w brydza.
Pozdrawiam.
6. Ostatni giermek gambitu królewskiego.
Gambit królewski przygotowałem w pierwszej klasie LO, na "turniej". Wychowawca, szachista kręcił głową jak to grałem, ale wygrałem. Na poziomie amatorskim jest to ciekawe otwarcie.
7. @dzekoo
Gratulacje, to trudny gambit do grania, tym bardziej dla mlodego szachisty. Nie otworzylem nigdy mojej partii w ten sposob. Grajac czarnymi figurami odpowiadalem na gambit krolewski przeciwnika innym rzadko stosowanym gambitem, tzw Kontrgambitem Falkbeera.
En passant
8. Sao Paolo (Brazylia) 1947,
Sao
Paolo (Brazylia) 1947, Miguel Mieczyslaw Najdorf gra slepa symultane
szachowa siedzac odwrocony plecami do 45 przeciwnikow, nie widzac ich
szachownic i figur.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
9. Najdorf gra symultane szachowa na slepo w Sao Paolo 1947
Sadze, ze teraz uda sie pokazanie wielkiego mistrza szachowego z Polski podczas ten slynnej symultany szachowej.
Sao
Paolo (Brazylia) 1947, Miguel Mieczyslaw Najdorf gra slepa symultane
szachowa siedzac odwrocony plecami do 45 przeciwnikow, nie widzac ich
szachownic i figur.
En passant
10. @Maryla Dziekuje bardzo
Dziekuje Ci bardzo Maryla, bylas znow szybsza, wreszcie to zdjecie ukazalo sie pod artykulem, tak jak kiedys probowalem to zrobic. Brawo!
Pozdrawiam
En passant
11. Swoja droga to paradoks
Zaskakujacy jest pomysl gry w szachy w ciemno. W koncu szachy to dziedzina wyrafinowanej precyzji, a w ciemno, to w ciemno. Nawet nie dziedzina sztuki, tylko gorzej.
12. @En passant
zawsze do usług, od tego jesteśmy :) Skopiowanie z podlinkowanego źródła to nic trudnego.
Pozdrawiam serdecznie
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
13. Ed
"W koncu szachy to dziedzina wyrafinowanej precyzji, a w ciemno, to w ciemno".
nie może być :,zawsze uważałem Cię za stratega.Czyżbyś zmienił zdanie i tylko "napalm" bądź ""taktyczna neutronowa",na polu walki zmieni układ sił?. Gdybym nie znał Twojego IQ,pewnie bym zwątpił :(
"Nawet nie dziedzina sztuki, tylko gorzej",może i tak,"skoczek,jak pod kinem (konik) ograł sprzedając?". Pamiętasz "kłónia z L.P.R,czasem zwany Romanem.G?,nie chcesz o nim pamiętać?.
Ja też bo też dałem się na niego nabrać :( ,Co nie umniejsza na politycznej szachownicy roli "skoczka".
dobrego dnia :*
ps.przecież nie jest istotnym czy (chciał medialne zaistnieć,ściskają B.Bula,bądź na haju spali się (gdziekolwiek). Tajemniczy "skoczek,który jak (konik przed kinem). Sprzedaje bilety na "seans". Zabij "skoczka" przed seansem ;)
dobrego dnia :*
14. @En passant
więcej z Tobą w "szachy" grać nie będę,jak chcesz możemy potykać się przy kulinariach w kuchni(eh to nie 48 pól). Kolor,smak,zapach (mam dalej dręczyć?,;).Z góry ostrzegam,że "bicie w przelocie" tam właśnie nie ma żadnych szans :). Daję Ci szansę poddaj "partię"
z pozdrowieniem :*
15. @Petrus Warunkowa kapitualacja kulinarno-szachowa
Pozdrawiam Cie Petrus i propozycje poddania partii szachowej przyjmuje, tylko jako warunkowa kapitulacje. Jezeli ta paleta kulinarna bedzie taka dobra, to moge poddac trzy nastepne partie z gory. Czekam na jakis interesujacy przepis na jakas polska potrawe.
En passant
16. ja Twój wątek
potraktowałem pół żartem - pół serio :). I być może moje kulinarne partie byś przeżył ;). Na starość nie chce mi się stać przy garach.Ale w zamrażarce jest jeszcze kilka woreczków zamrożonych "ruskich" pierogów (najsmaczniejsze są,ugotowane,a później podsmażane :)). Woreczek zamrożonych placków kartoflanych,do nich może być gulasz,bądź farsz z podsmażonych pieczarek.I na koniec "uszka" - małe pierożki z farszem mięsnym,do czystego kiszonego barszczu buraczanego.Duża zamrażarka w lodówce,to dobry wynalazek :)
dobrego dnia :*
17. @Petrus A tak graja roboty szachowe: niemiecki kontra rosyjski
Germany (Red Robot) - Russia (White Robot). Rosyjski robot wygral na czas. Zostalo mu wiecej czasu. Niemiecki (czerwony) 00:00, rosyjski (bialy)37 sekund.
https://www.youtube.com/watch?v=65YDAXfSAWw&feature=youtu.be
Pozdrawiam
Sz.S.
En passant