Spalony Waszyngton

avatar użytkownika Tymczasowy

Nie bylo trudno spalic siedzibe prezydenta Stanow Zjednoczonych oraz glowne budynki rzadowe. A wczesniej, latwo bylo przemaszerowac po wyladowaniu z okretow do Waszyngtonu. Wszystko poszlo jak z platka.

Cala sprawa zaczela sie 18 VI 1812 r., kiedy to prezydent James Madison podpisal deklaracje wojny z Kanada. W zamiarze, mial to byc spacer wojska i milicji w celu przylaczenia terenow na polnocy, ktore nie wiadomo dlaczego, nie byly jeszcze stanami Wielkiego Kraju. Nastapila inwazja i wojna potoczyla sie ze zmiennym szczesciem. Po kilku latach jej trwania zakonczyla sie remisem.

W 1814 r. Anglicy doszli do wniosku, ze dobrze by bylo jakos  odciazyc wojska na granicy kanadyjsko-amerykanskiej. A,ze flote mieli prima sort, to na niej ten plan oparli.  W dniu 27 VI 1814 r. wyplywa z portu w Gironde gen.mjr. Robert Ross z 2 500 zolnierzami na pokladach okretow i statkow. Na Bermudy dociera 24 VII 1814 r. Tam stacjonowaly okrety wice-admirala Sir Alexandra Cochrane'a dowodzacego flota brytyjska na zachodnich brzegach Ameryki. Na poczatku sierpnia polaczone sily (49 okretow i statkow) wplynelo do ujscia rzeki Potomak, ktora wyzej w swym biegu przeplywa przez Waszyngton. Tam Ross zaczal sie zastanawiac nad kierunkiem uderzenia. W gre wchodzily trzy mozliwosci: atak na flotylle rzeczna dowodzona przez kpt. Barney'a, zajecie Baltimore (wazny osrodek z portem), czy zajecie Waszyngtonu - stolicy kraju. Ja tam bym sie nie zastanawial, ale kto by mnie tam slkuchal. 

Nastepnie 3 dywizje pomaszerowaly z Benedict w kierunku na Nottingham. spacer byl mily, bo wygodna droga prowadzila przez tereny zalesione i sloneczko nie przypieklo nadmiernie maszerujacych. W Nottingham wojsko wygodnie sie przespalo i z rana ruszylo w droge w kierunku na Upper Marlboro. Po drodze dotarly ich uszu radosne dzwieki - byly to eksplozje wysadzonych okretow amerykanskich na rozkaz kpt. Barney'a. Osaczone przez przewazajace sily brytyjskie nie mialy wyboru.

Po dotarciu do Upper Marlboro, gen. Ross podjal wreszcie sluszna decyzje i o godz. 14:00 w dniu 23 VIII,wojsko pomaszerowalo w kierunku Waszyngtonu. Trzy godziny pozniej natkneli sie na amerykanskie posterunki i znaczne sily na wzgorzach Old Fields. zmienili szyk z marszowego na atakujacy i Amerykanie pierzchneli. Brytyjczycy spedzili noc w odleglosci 9 mil od Waszyngtonu. Decyzja odwrotu zostala podjeta przez nieudolnego gen.bryg. w.H.windera, ktory w dniu 5 VIII 2014 r. objal dowodztwo nowoutworzonego okregu wojskowego Potomac.

Na wiesc o marszu sil brytyjskich Madison wezwal gubernatorow Pensylwanii, Martyland i Wirginii do przyslania pomocy; co tez i nastapilo. Cale sily amerykanskie wlacznie z mieszkancami Waszyngtonu, liczyly 3 200 ludzi i rozlozyly sie obozem w Wood-Yard. Byla to mieszanina: 1 000 zolnierzy regularnych,400 marynarzy z dawnej flotylli kpt. Barnley'a oraz milicja. Kiedy anglicy ruszyli droga na Waszyngton, spotkali obroncow ojczyzny usadowoinych na wzgorzach kolo Blandensburga. Lekka brygada zaatakowalo frontalnie i zostala odparta z nieiwlkimi stratami. zmienili metode i zaatakowali skrzydlami. Na lewym skrzydle pulk z Annapolis dal raz ognia i zbiegl. na prawym zrobili to samo regularni. W rezultacie Brytyjczycy otoczyli marynarzy broniacych sie z 5 dzialami. Ci walczyli dzielnie. ale nie mieli szans. Bitwa zakonczyla sie o godz. 16: i Brytyjczycy zrobili dwugodzinny odpooczynek, bo upal byl duzy. Potem zrobili spacer do stolicy Stanow Zjednoczonych.

Tymczasem w Waszyngtonie konczyla sie paniczna ucieczka. Ulice byly puste. Pani prezydentowa Dolley Madison dzielnie trwala na posterunku. Przynajmniej tak wynika z jej pamietnikow ("Memoirs and Letters of Dolly Madison"). Dysponowala tylko jednym wozem i kazala go wypelnic kuframi zawierajacymi dokumenty rzadowe. Nastepnego dnia udalo sie zalatwic drugi woz, wiec dopiero wtedy kazala ewakuowac kosztownosci, naczynia i inne dobra i wyslala do Bank of Maryland. Sama przenosi sie do Georgetown. Jednak niepokoj o meza sprawia, ze wraca do domu. Zas maz op godz. 14:00 oznajmia paru dygnitarzo, ze nie wypada uciekac do miasta, ale po chwili to robi. dociera do miasta o 15:00. wlasciwie, to nie mial tam co do roboty, wiec wraz z ona przeprawiaja sie lodzia  do poki co bezpiecznej Wirginii.

Brytyjczycy dotarli do miasta przed zmierzchem i rozlozyli sie obozem na przedmiesciach. Czesc udala sie do miasta. Najpierw postrzelali sobie po oknach Kapitolu i go podpalili. Potem Ross z Cockburnrm w towarzystwie 200 zolnierzy zrobili sobie spacer slynna dzis Pannsylvannia Avenue i dotarli do "Palacu Prezydenckiego".  Budynek ten byl dosc mizerny. Slynny East Room wygladal jak pralnia, bo kiedys ten pokoj pelnil taka pozyteczna funkcje. Nie mial ganku.Mebli bylo malo. Nie bylo trawnikow, kwaitow i ogrodzenia. Wojsko wynioslo meble, bo szkoda by ich bylo, i podpalili budynek. Potem siedzibe Skarbu oraz port wojenny. Po polnocy burza ugasila wszystko, ale rano prace kontynuowano. Do poludnia spalono budynek Ministerstwa Wojny i inne. Przypadkiem wylecialo w powietrze kilka niszczycieli, ktore znalazly sie w arsenale Greenleaf Point. I znow burza, wreszcie gen. Ross mial dosc tego wszystkiego i nakazal odwrot.

Ci na ladzie wycofuja sie, a dzielny kpt. J.A.Gordon plynie ze swoimi okretami w gore Potomaku w kierunku Waszyngtonu. Widzac to komendat Fort Burton wysadza swoj obiekt w powietrze. Sam chroni sie w pobliskiej Alexandrze. Ludzie z tej miejscowosci sa sprytni i wysylaja delegacje do Gordona z proba, by nie niszczyl i grabil miasta. Ten sie na to zgadza, ale stawia twarde warunki. Brytyjczycy baluja porzez trzy dni, czego koszt wylicza sie na $100 000. Oburzeni mezczyzni z Georgetown na wiesc o tym wolaja glosno, ze woleliby spalic swoje domy i dac sobie odciac prawe rece, by nie doznac takiego upokorzenia.

 Kilka tygodni pozniej Anglicy zajeli Baltimore.

Glowne zrodlo: John Bach McMaster, "A History of the People of the United States. From the Revolution to the Civil War",NY, D.Appleton And Company 1895.

Nawiasem mowiac, ksiazka leciwa, a kartki ze stronami 152-153 nie byly rozciete. Reszta tak. Widac poprzedni wlasciciel nie cala ja przeczytal. Badz co badz, dzielo liczy 6 tomow.

 

napisz pierwszy komentarz