Ratowanie uchodźców, czyli praca dla mafii

avatar użytkownika elig

  Wczoraj [19.04.2017] bloger Jazgdyni opublikował {TUTAJ} bardzo dobrą notkę "Wielka ściema pod nazwą uchodźstwo".  Dowiedzieliśmy się z niej, że:

  "Analitycy Unii przewidują jeszcze w tym roku napływ do Europy 250 tysięcy emigrantów. Czyli, jak to powyżej wyliczałem, Śródziemnomorskie Stowarzyszenie Przemytników Ludzi zarobi pół miliarda euro.
  Czystych, nie podlegających opodatkowaniu pieniędzy. Koszty są niewielkie, bo gumowe pontony i chińskie silniki przyczepne są niedrogie i nawet po jednorazowym użyciu nikt ich nie zbiera. Prawdopodobnie najwyższym elementem po stronie wydatków są wysokie łapówki w Brukseli, Rzymie i paru innych stolicach. Politycy i urzędnicy mają pilnować, by nikomu do głowy nie przyszło cokolwiek zmieniać, póki pieniądze płyną wartkim strumieniem.
   W tym wszystkim zastanawia mnie jedno: dlaczego nikt głośno nie krzyczy, że mamy tutaj nie uciekających przed śmiercią i głodem uchodźców, tylko zorganizowany i bardzo dochodowy biznes transferu ludzi pod fałszywą flagą, z obszarów światowej biedy do państw, które są skłonne płacić nawet za nicnierobienie.".

  Tego samego dnia w programie "Świat" o 22:30 [nadanym przez TVP Info] usłyszałam po raz kolejny o tym, że na Morzu Śródziemnym "uratowano" w ostatnich dniach ponad 8000 uchodźców.  Na czym to polega?  Otóż już od ponad dwóch lat prywatne "statki ratownicze" oraz włoska straż przybrzeżna patrolują wody w pobliżu wybrzeży Libii, wyławiają ludzi płynących tymi opisanymi przez Jazgdyni pontonami i transportują ich do Włoch.  Wszystko w imię wyższych celów humanitarnych.  Owe statki często są własnością niemieckich organizacji pozarządowych {TUTAJ(link is external)}. W ten sposób zarówno owi "ratownicy" oraz straż przybrzeżna stają się niezbędnymi pracownikami opisanego przez Jazgdyni Śródziemnomorskiego Stowarzyszenia Przemytników Ludzi.  Nie sądzę, aby wszyscy oni pracowali za darmo.

  Zauważmy, że ich działalność zwiększa ilość ludzi, których życie jest narażone na niebezpieczeństwo.  Tymi pontonami nie da się przewieźć ludzi z Libii do Włoch.  Przeciążone i  marnej jakości - po prostu by zatonęły.  Są jednak w stanie pokonać kilkanaście kilometrów dzielących wybrzeże Libii od czekających statków.  To powoduje, że przemytniczy biznes może się kręcić.  Tak to humanitarne idee służą mafii.  Oczywiście nie funkcjonuje to idealnie.  Czasem same statki "ratownicze" wpadają w tarapaty {TUTAJ(link is external)}, a niewyłowione pontony toną {TUTAJ(link is external)}.  Większym problemem jest jednak to, że nie wiadomo, co zrobić z tymi imigrantami, gdy już dotrą do Europy.

  Dowiadujemy się {TUTAJ(link is external)}, że Szwajcaria chce obstawić granicę z Włochami czołgami, by zapobiec ich napływowi.  "Gazeta Wyborcza" poinformowała przed Świętami {TUTAJ(link is external)}, iż polskie MSWiA rozważa ewentualne umieszczanie imigrantów w kontenerach otoczonych drutem kolczastym [wzorem Węgier].  Ministerstwo zaprzeczyło temu, ale minister Błaszczak powiedział {TUTAJ(link is external)}:

  "Szef MSWiA Mariusz Błaszczak, pytany w czwartek o pomysł utworzenia w Polsce obozów kontenerowych dla uchodźców, oświadczył, że polskie państwo musi być na to przygotowane. "To sytuacja awaryjna" - zastrzegł Błaszczak.
"To jest pomysł w sytuacji awaryjnej, który sprawdza się na Węgrzech. Takie obozy kontenerowe są na przykład w Niemczech" - powiedział Błaszczak w Radiu ZET, gdzie był pytany o pomysł umieszczenia osób ubiegających się o status uchodźcy w blaszanych kontenerach otoczonych drutem kolczastym.
   Powołując się na przykład Niemiec, dodał też, że kanclerz Angela Merkel ostatnio stwierdziła, że "w miastach już za dużo jest uchodźców". "W związku z tym przekonywała, żeby zechcieli uprzejmie przenieść się na wieś. Odpowiedzią było to, że płonęły te obozy kontenerowe. Trzy dni temu pod Dunkierką w takim obozie doszło do zamieszek między jedną grupą uchodźców a drugą grupą uchodźców" - mówił Błaszczak.
 
Dopytywany, czy takie obozy powstaną w Polsce, Błaszczak odpowiedział, że "jeżeli będzie sytuacja awaryjna, musimy być przygotowani na wszystkie scenariusze". "Była próba wywołania kryzysu w ubiegłym roku na granicy polsko-białoruskiej. Straż Graniczna opanowała tą sytuację kryzysową, ale trzeba się liczyć również ze złymi scenariuszami. Trzeba być przygotowanym na to, żeby nie dopuścić do kryzysu" - powiedział Błaszczak.
   O sprawę blaszanych kontenerów dla uchodźców, o których napisała "Gazeta Wyborcza" (według niej MSWiA przygotowało już rozporządzenie w tej sprawie), w środę pytany był również wiceszef MSWiA Jarosław Zieliński. Jak powiedział, decyzja w tej sprawie nie zapadła".

  W miarę napływu islamskich imigrantów rośnie powszechna niechęć do nich.  To się może skończyć rzezią i to krwawą.

Etykietowanie:

napisz pierwszy komentarz