Mitologia i leśna gospodarka

avatar użytkownika Janusz40

"Nie było nas, był las, nie będzie nas...", to stare porzekadło nie oddaje niestety całej sprawy gospodarki leśnej. Właśnie gospodarki, tzn. rozumnego podejścia do tego naturalnego rezerwuaru natury, zdrowia, przyrody, gdzie w symbiozie żyją rośliny i zwierzęta, a także... człowiek.

Te pożądane dobrodziejstwa jednak mogą być większe lub mniejsze i nie zależy to tylko od powierzchni zalesienia. W dużym stopniu zależy to właśnie od leśnej gospodarki. Ostatnio toczy się w kraju zawzięta dyskusja na temat racjonalności poczynań władz sprawujących pieczę nad lasami i na temat problemu wycinania drzew poza nimi. Nagromadziło sie wiele mitów w tej mierze. Chwalebnym odruchem ludzi obdarzonych społecznikowska misja jest obrona drzew przed ich wycinką, obrona przed wycinka drzew będących pomnikami przyrody, lub ozdoba parków i zieleńców miejskich. To zrozumiałe i godne pochwały. Jednak niektórzy "ekolodzy" zabarwiają szlachetną (co do zasady) walkę o przyrodę czynnikiem politycznym. Proszę jednak o pewną refleksję.

Na wstępie - zawsze warto użyć argumentów rzeczowych (liczbowych). Otóż - zalesienie Polski (ok 30 %) powierzchni pokrywa się mniej więcej z zalesieniem Europy, ale duży wpływ na ten wskaźnik mają ogromne słabo zaludnione, ale dobrze zalesione tereny Rosji na północnym wschodzie Europy oraz Skandynawia. Znacznie gorszymi wskaźnikami legitymują się państwa Zach, Europy, a to z tamtych ośrodków płyną pod adresem Polski zarzuty o ponadnormatywnej wycince drzew, o niszczeniu pierwotnych puszcz.

Z wyliczeń wynika np., że planowana zwiększona wycinaka drzew w Puszczy Białowieskiej (ze względu na przeciwdziałanie inwazji kornika drukarza) obejmie dużo poniżej 10 % drzewostanu i tylko nieznacznie przekroczy ilość pozyskiwanego drewna licząc w m3 w ciągu roku. - Te dane można z łatwością sprawdzić w informacjach zamieszczonych w internecie.

Twierdzenie, że należy pozostawić walkę ze szkodnikami samej naturze świadczy niestety o dość niskiej wiedzy na temat współczesnej gospodarki leśnej. Oczywiście - pozostawia się pewne fragmenty dziewiczych lasów jako ścisłe rezerwaty, ale służy to wyłącznie celom naukowym i jest całkowicie sprzeczne z racjonalną leśną gospodarką. Proponuję zwiedzenie takiego rezerwatu (jest np. szlak turystyczny poprowadzony przez rezerwat "północny stok Babiej Góry"). To bardzo przykry widok, owszem rosną tam olbrzymie świerki, ale znacznie więcej stoi różnej wielkości martwych drzew, a przede wszystkim najwięcej jest leżących w różnym stanie rozkładu w różnej wielkości pni martwych drzew. Owe powalone drzewa tylko częściowo są martwe - w nich wrze intensywne życie wszelkiego rodzaju owadów żyjących tą drzewna padlina. To po prostu intensywna hodowla szkodników drzew. Natura sama sie obroni, ale koszty tej obrony są ogromne i gdyby pozostawić nasze lasy w tej formie (rezerwatu) - wówczas wspomniane na wstępie dobrodziejstwa byłyby zredukowane przynajmniej o 90 %.

Pozostaje jeszcze aspekt ekonomiczny - oczywiście nasze lasy to narodowe bogactwo. Ale jedynie skuteczna terapię w stosunku do zagrożonej choroba Puszczy Białowieskiej tłumaczyć potrzebą uzyskanie funduszy na realizację programów wyborczych PIS, to grube i prymitywne nadużycie. Nawet ogromna PB, to jednak niewielki ułamek polskich leśnych zasobów. Można byłoby zwiększyć wyręb z innych terenów o promil i pozostawić PB nietkniętą. To są "polityczne argumenty", których nie należy mylić z argumentami.

Gospodarkę leśna prowadzoną obecnie w Polsce oceniam bardzo wysoko - może nawet najwyżej wśród europejskich państw

Niezależnie od powyższych rozważań - jako zapalony wędrowiec od kilkudziesięciu lat po polskich (i nie tylko) lasach - miałbym jednak kilka zastrzeżeń do naszej gospodarki leśnej. Uważam, że należałoby ją zintensyfikować i dla dobra Polaków osiągnąć lepsze wyniki ekonomiczne. Rzecz jasna bez szkody dla wszystkich pożądanych walorów lasu. Nie wnikając w szczegóły dotyczących metod wyrębu i zalesiania uważam, że nie prowadzi sie w odpowiedniej intensywności "prześwietlania" samosiejów i młodników, to opóźnia i zmniejsza możliwości przyrostu drewna. Rzecz nie tylko w intensywności tych zabiegów, ale odpowiedniej terminowości. Zbyt często obserwuje się gęste młodniki, w których jest spory procent stojących martwych drzewek. Oczywiście - potrzebny jest tu solidny rachunek ekonomiczny - na ile i w jakim stopniu te zabiegi (które jednak kosztują) przekładają się na pożądane efekty i co za tym idzie - na ile można pozostawić taką "konkurencję" między drzewami - im samym. W moim najgłębszym przekonaniu i po wspomnianych kilkudziesięciu latach obserwacji i setek rozmów z leśnikami - taka racjonalna "uprawa" lasu mogłaby nawet wielokrotnie zwiększyć możliwość przyrostu drewna.

Etykietowanie:

napisz pierwszy komentarz