Orwellowskie równiejsze "świnie" III RP.
George Orwell: "Folwark Zwierzęcy" (fragmenty: całość 1):
---------------------
Ci trzej opracowali nauki starego Majora w spójny system myślowy, który nazwali Animalizmem.
(...)
(...)
(...)
(...)
(...)
Wybuchł tak ogromny aplauz jak chwilę wcześniej i kufle wychylono do samego dna. Jednak zwierzętom, które przyglądały się temu z ogrodu, wydało się, że oto zachodzi jakaś dziwna przemiana. Cóż takiego zmieniło się w wyglądzie świń? Clover przyglądała się starczymi, przyćmionymi oczami to jednemu ryjowi, to drugiemu. Niektóre miały po pięć podbródków, inne po cztery, jeszcze inne po trzy. Cóż takiego jakby się w nich przeobrażało i rozpływało?
Umilkły już wesołe okrzyki, zebrani znów zasiedli do kart i podjęli przerwaną grę, a zwierzęta wycofały się cichcem. Nie uszły jednak i dwudziestu metrów, gdy naraz zatrzymały się w pół kroku. Z budynku doleciał je gwar podniesionych głosów. Pośpieszyły więc z powrotem i znów zajrzały przez okno. Tak, wewnątrz wybuchła zajadła kłótnia. Wrzeszczano na siebie, walono pięściami w stół, rzucano podejrzliwe spojrzenia, gwałtownie się zapierano. Źródłem nieporozumienia było to, iż Napoleon i pan Pilkington równocześnie zagrali asem pik. Słychać było dwanaście wściekłych głosów, a wszystkie brzmiały jednakowo. Nie było już żadnych wątpliwości, co się zmieniło w ryjach świń. Zwierzęta w ogrodzie patrzyły to na świnię, to na człowieka, potem znów na świnię i na człowieka, ale nikt już nie mógł się połapać, kto jest kim".
-------------------------------
Przytoczyłem powyższe dość obszerne fragmenty książki G. Orwella wytłuszczając to, co jest dla mnie najistotniejsze w sprawie tzw. legendy Solidarności, przedstawiciela elit III RP, protegowanego PO, Szanownego Pana J. Piniora podejrzewanego o korupcję w związku z zajmowanymi przez siebie funkcjami zaufania publicznego w niby już wolnej Polsce.
Służby specjalne RP - mając uzasadnione podejrzenia możliwości popełnienia przestępstwa - od kwietnia do września 2015 roku prowadziły wobec Szanownej legendy Solidarności tzw. działania operacyjne, dzięki którym uzyskano wiele materiałów dowodowych uprawdopodabniających jej działania korupcyjne, czyli branie łapówek, wziątek czy jak tam te elity III RP je nazywają. Działania były prowadzone jeszcze za rządów PO, ale nigdy nie zdecydowano się na postawienie tzw. legendzie Solidarności zarzutów ani nie usiłowano jego zatrzymania.
Jednak nowa władza postanowiła przywrócić służbom specjalnym i organom ścigania możliwość wykonywania przez nich swojej pracy zgodnie z polskim prawem oraz zgodnie z zakresem ich uprawnień, obowiązków i odpowiedzialności, a które to obejmują m.in. równe wobec prawa traktowanie obywateli Rzeczpospolitej Polskiej - niezależnie od tego, kim te osoby są, jakie funkcje pełnią i jakie zasługi są im przypisywane.
W związku z tym prokuratura - dysponując jej zdaniem wystarczającymi dowodami oraz obawiając się tzw. matactwa - wystąpiła do sądu o tymczasowy areszt wobec Szanownej tzw. legendy Solidarności oraz jej współpracowników. Jeżeli zarzuty stawiane Szanownemu Panu J. Piniorowi się potwierdzą grozi mu kara pozbawienia wolności do lat 8.
W obronie Szanownej tzw. legendy Solidarności wystąpiły całe tabuny przedstawicieli elit III RP (PRL - bis) a wśród nich były inne legendy jak: L. Wałęsa vel. Bolek, W. Frasyniuk. H. Wujec i wielu, wielu innych wraz z całą dzisiejszą zdradliwą opozycją w stylu Nowoczesnej, PO czy KOD. Zaczęto wylewać "pomyje" oskarżeń wobec polskich służb specjalnych, wobec prokuratorów prowadzących sprawę i oczywiście wobec całego rządu PiS (ZP) za niszczenie demokracji, prześladowanie niewinnego człowieka (jak za PRL), rewanżyzm, nienawiść czy też powrót totalitarno-komunistycznego modelu represji wobec niewinnych obywateli. Zabrakło mi tu jeszcze (a może przeoczyłem) obrony J. Piniora przez donosiciela nawet na własną narzeczoną S. Niesiołowskiego czy TW M. Boniego...
Polski sąd odrzucił wniosek prokuratury i uwolnił Szanowną tzw. legendę Solidarności od konieczności odbywania kary aresztu do czasu rozpoczęcia rozprawy sadowej. Szanowny Pan J. Pinior uśmiechnięty wyszedł z sądu wznosząc palce ułożone w znak "Victorii" i zniknął w uściskach swoich towarzyszy.
W tym wszystkim mnie najbardziej zdziwiło uzasadnienie sędziego do decyzji o nie zatrzymaniu J. Piniora:
"Owszem, podejrzanym grozi osiem lat więzienia, ale sąd musi patrzeć nie na ustawowe, lecz realne zagrożenie karą. Sąd uznał, że nawet gdyby w przyszłości doszło do skazania podejrzanych, to w realiach tej sprawy, biorąc pod uwagę, jakich osób to dotyczy, nie byłaby to kara surowa (...)" - powiedział sędzia Brzozowski [2].
I właśnie po poznaniu tegoż uzasadnienia od razu przypomniał mi się "Folwark Zwierzęcy" G. Orwella i w myślach sparafrazowałem jedno z najbardziej znanych cytatów z tej powieści, które w mojej wersji wybrzmiało: "Wszyscy są równi wobec prawa, ale są i równiejsi, zwani "świniami" elit III RP". Oczywiście nawiązuję tu ściśle do fabuły dzieła G. Orwella oraz faktu, iż właśnie świnie - jako najmądrzejsze - przewodziły innym zwierzętom w ich folwarku. Zresztą wszystkim jest znana inteligencja świń i nie dziwię się, że G. Orwell wybrał je na liderowych bohaterów swojej prozy.
Również w nawiązaniu do wypowiedzi owego sędziego nasunęła mi się parafraza jego słów, które mogłyby być wypowiedziane, gdyby jakaś ta równiejsza "świnia III RP" popełniła np. morderstwo: "...gdyby doszło do skazania podejrzanego, to w realiach tej sprawy, biorąc pod uwagę, jakiej osoby to dotyczy, nie byłaby to kara surowa"...
Pozdrawiam
[1] https://stopsyjonizmowi.files.wordpress.com/2012/09/folwark-zwierzc499cy-george-orwell.pdf
[2] http://wpolityce.pl/polityka/317782-skandaliczne-uzasadnienie-sedziego-ws-zwolnienia-piniora-biorac-pod-uwage-jakich-osob-to-dotyczy-nie-bylaby-to-kara-surowa-iii-rp-w-pigulce
P.S.
Tak ku refleksji mój tekst pt. "Kiedyś zabiłem... Będę ministrem dla dobra Polski!" (http://krzysztofjaw.blogspot.com/2010/02/kiedys-zabiem-bede-ministrem-dla-dobra.html). Nie ma on bezpośredniego związku ze sprawą Pana J. Piniora, bo dotyczy całkiem innej sprawy i o innym zabarwieniu oraz całkiem odmiennej kategorii czynu. Niemniej wskazuję go ze względu na pewien sposób dokonywanej przez elity III RP relatywizacji - wydawać by się mogło - oczywistych znaczeniowo pojęć oraz tendencji do "równiejszego" traktowania "swoich".
----------------------
Wśród rzeszy urzędników państwowych opłacanych z naszych ciężko zarobionych pieniędzy krążą TW, czyli tajni współpracownicy komunistycznych służb specjalnych.
Przemykają po sejmowych korytarzach, zostają radnymi, prezesami spółek Skarbu Państwa, kandydują na najwyższe urzędy państwowe, zostają nawet ministrami...
No cóż... a, że świat mamy teraz zwirtualizowany spotkałem wczoraj wirtualnego, nierzeczywistego mojego dawnego "znajomego" ze studiów. Chłop się trzyma. Elegancko ubrany, dobry samochód i oczywiście dobre państwowe stanowisko, dające możliwość nieograniczonej niczym kariery... aż do ministra włącznie.
Na mój widok morda mu się uśmiechnęła i zaprosił mnie na zakrapiany obiad do, a jakże, jednej z najdroższych restauracji w moim mieście.
Zawsze jest przyjemnie pogadać o swojej młodości, szalonych czasach studenckich, imprezach, egzaminach. Z chęcią więc przystałem na propozycję, pamiętając jednak żeby nie zadać mu jednego wszakże pytania: jak On w ogóle skończył te studia, skoro się nie uczył a jego wiedza ekonomiczna zawsze wprawiała mnie w dobry humor (tak to pamiętałem... studiowaliśmy ekonomię).
Nie rozpisując się zanadto: po zjedzeniu pysznego obiadku i wypiwszy kilka głębszych oraz po dłuższych wspominkach nagle wypalił.... wiesz już od studiów pracowałem dla Komuny jako TW!.
Przyparło mnie do krzesła, ale widząc, że prawdopodobnie chłop ma potrzebę wygadania się pozwoliłem mu dalej mówić. Oto co usłyszałem o tej jego współpracy....
Musiałem jakoś skończyć te cholerne studia, więc się zgodziłem. Miałem obserwować członków NZS, ale uwierz nic w sumie na nikogo nie doniosłem... no może raz cholera.... na takiego jednego, co mi ukradł dziewczynę... wywalili go, ze studiów... należało mu się,
Wiesz jak to jest... musiałem później dalej współpracować i coś tam pisywać do tych swoich oficerów prowadzących. Jak już raz wdepniesz w gówno to niestety.... musiałem... wiesz... ale zawsze starałem się, żeby nikomu nie zrobić krzywdy. Nie zawsze się to udało, czego żałuję...
Kiedyś doniosłem politycznie na swojego kolegę...sorry aresztowali Go i tak pobili, że zmarł w szpitalu,
Kiedyś coś nieopatrznie naopowiadałem mojemu oficerowi prowadzącemu na temat mojej koleżanki i stała się tragedia: - nie chciałem tego - ale Ona nie wytrzymała przesłuchania i popełniała samobójstwo... skąd mogłem wiedzieć!,
Innym razem znów moim oficerom prowadzącym chlapnąłem coś nieopatrznie na temat innego mojego znajomego i musiał uciekać z kraju zostawiając niepracującą żonę z dwójką dzieci... no i ona musiała wszystko sprzedać żeby z czegoś żyć. Ciężko pracowała, nie miała czasu na wychowywanie i pieniędzy na kształcenie synów. Pozbawieni ojca dorastali praktycznie sami i wyobraź sobie jaka tragedia: zostali kryminalistami, podobno zamordowali już kilka osób (są w mafii). Wiesz ja nawet chciałem jej pomóc finansowo, ale jakoś tak nie mogłem spojrzeć jej w twarz...
Któregoś tam roku, dawno to było doniosłem.... nie nie doniosłem!.... chlapnąłem coś, nie na trzeźwo, mojemu oficerkowi, z którym piłem o moim koledze, świetnie zapowiadającym się młodym naukowcu. Cholera to był talent czystej wody... No i wyobraź, że Chłopcy bez mojej wiedzy sprawili, ze wyrzucono Go z Uczelni i nie mógł kontynuować pracy naukowej ...trochę się załamał... ale teraz buduje w Niemczech domy (nawet dobrze zarabia). No, ale szkoda Go mógł być znanym, światowej sławy naukowcem polskim.
Słuchaj! Przepraszam za to wszystko! Nie chciałem! Byłem wtedy młody i głupi miałem rodzinę i swoje ambicje, które mogłem spełniać. Nie nie chciałem tego wszystkiego, co się stało potem.
Ale... ale to było dawno. Ja się zmieniłem.
PRZYZNAŁEM SIĘ PRZECIEŻ, ŻE BYŁEM TAJNYM WSPÓŁPRACOWNIKIEM KOMUNISTYCZNYCH SŁUŻB BEZPIECZEŃSTWA! To mało! Wiesz ile mnie to kosztowało i jaką cywilną odwagą musiałem się wykazać i ją posiadać, żeby się przyznać!
STAŁEM SIĘ NAPRAWDĘ DOBRYM, INNYM, NOWYM CZŁOWIEKIEM. W NOWEJ, WOLNEJ POLSCE!
PRZEZ TE WSZYSTKIE LATA MIAŁEM PIENIĄDZE NA KSZTAŁCENIE SIĘ ZA GRANICĄ. JESTEM NAPRAWDĘ TERAZ DOBRYM FACHOWCEM. JESTEM KOMPETENTNY I PRACOWITY.
Wiesz... CHCĘ BYĆ MINISTREM!
(nagle dzwoni telefon.....mój znajomy chwilę rozmawia, kończy i rozpromieniony zwraca się do mnie)
Jest, jest, jest!!! Jak fajnie. Miałem przed chwilą telefon od Donka. Niedługo nominacja! Będę ministrem dla dobra Polski i Polaków!
(... i znikł jak kamfora....)
--------------------------
Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
http://krzysztofjaw.blogspot.com/
kjahog@gmail.com
- Krzysztofjaw - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
napisz pierwszy komentarz