Już niedługo będziemy polonizować Europę
Wszystko wskazuje na to, że nadchodzą czasy, w których nasza ojczyzna będzie celem prawdziwych uchodźców. I nie mam wcale na myśli imigrantów z krajów arabskich, muzułmanów z północnej Afryki, ani z Afganistanu. Nawet jeśli nie dojdzie do jakichś gwałtownych zmian, wojny (na przykład na Ukrainie), czy przewrotów, do Polski zaczną niedługo przyjeżdżać ci, którzy już nie będą mogli znieść sytuacji w Zachodniej Europie. Mam tu na myśli rdzennych Europejczyków. Jest jakaś sprawiedliwość dziejowa w tym, że Europejczycy, których przodkowie kolonizowali Czarny Ląd i Nowy Świat i zepchnęli na przykład rdzennych Amerykanów do rezerwatów, na najmniej urodzajne ziemie, sami teraz - jak się zdaje - podzielą ich los i zostaną zepchnięci do enklaw. Jeszcze bardziej ironiczne jest to, że stanie się to za ich własne pieniądze, bo przecież współcześni barbarzyńcy nie są - łagodnie mówiąc - chętni do pracy zarobkowej.
Historia na naszych oczach zatacza koło, które przetoczy się też przez Polskę. Już raz w dziejach naszego kraju był taki czas, kiedy byliśmy celem pielgrzymek. Były to czasy I Rzeczpospolitej. Mam wrażenie, że mamy szansę znów stać się rajem dla ludzi przedsiębiorczych i wolnych.
W obliczu nadchodzących wędrówek ludów stanie przed nami trudne zadanie przyjęcia i przekształcenia napływającej masy ludzi w jeden naród. Przed podobnym zadaniem stanęli politycy i działacze społeczni w XIX wieku. Po upadku Powstania Styczniowego udało się zmienić polski żywioł w naród. Jest to zasługą między innymi ówczesnych działaczy endecji, z Romanem Dmowskim na czele. Dzięki temu, że zaistniał spójny, ale nie etnicznie, tylko kulturowo naród, można było wykorzystać szansę na odbudowę państwa, która pojawiła się po Pierwszej Wojnie Światowej.
Należy bardzo mocno podkreślić, że polski nacjonalizm nigdy nie był etniczny. Jeśli przyjrzeć się nazwiskom założycieli ONR-u, można na nich znaleźć takie "typowo polskie" nazwiska jak Rossman i Mosdorf. W odróżnieniu od nacjonalistów niemieckich, ukraińskich, czy litewskich, w Polsce nie stosowano kryterium etnicznego. Służyć Polsce mógł każdy, kto się Polakiem czuł, kto podejmował się działań na korzyść polskiego narodu.
W nadchodzących latach musimy znów stać się na tyle silnym narodem, by móc wchłonąć przybyszów, nie zatracając przy tym naszej tożsamości. Musimy stworzyć miejsce na ziemi na tyle atrakcyjne, by przyciągnąć tu najbardziej cennych "rdzennych Europejczyków" i nie dać się skolonizować, a wręcz przeciwnie, skłonić przyszłych uchodźców by z własnej woli zechcieli się wtopić w nasz naród.
Zanim to nastąpi, czeka nas jednak jeszcze jedno bardzo trudne zadanie. Mam na myśli przeciągnięcie na naszą stronę tej części Polaków, którzy obecnie się z nami nie zgadzają.
Wydaje się, że wszyscy Polacy, którzy dziś są przeciwnikami polskości, narodowego państwa Polskiego, ludzie chodzący po ulicach z plakietkami KOD-u, zwolennicy lewicowej opozycji. dzielą się na dwie grupy. Pierwsza z nich, jak sądzę będąca mniejszością, to wszyscy ci, którzy bronią III RP nie z powodów ideologicznych, tylko dlatego, że byli beneficjantami tamtego systemu, klientami obcych grup interesów, zagranicznego kapitału i obcych wpływów. A druga grupa, to wszyscy ci, którzy dali się tym pierwszym oszukać. To ludzie, którzy, czy to z lenistwa, czy to z głupoty, dali się zwieść antypolskiej propagandzie. O ile zaprzańców z pierwszej grupy, bezpośrednich organizatorów i prowodyrów targowicy należy co najmniej ignorować, o tyle tych drugich trzeba przeciągać na naszą stronę.
Nie popełniajmy grzechu pychy i wyniosłości, nie dajmy się sprowokować, nie dajmy się ponieść emocjom. Protesty KODomitów wyraźnie się wypalają. Na ulice, w oporze przeciw legalnej władzy wychodzi coraz mniej ludzi. Tych, którzy zostają w domach, należy przekonywać do naszych racji.
Nie nawołuję absolutnie do rezygnacji ze sprawiedliwego osądzenia przestępstw popełnianych w ostatnich latach. Nawołuję do tego, by w imię chrześcijańskiego miłosierdzia, ale też z powodów praktycznych, które powinny być bliskie wszystkim narodowcom, nie odrzucać nikogo, kogo da się przekonać do wsparcia wielkiego projektu jakim jest nasza ojczyzna, jedyna chyba szansa na przetrwanie dla cywilizacji łacińskiej. Nie jest ważna przynależność partyjna w przeszłości, ani kolor skóry. Istotne są zasady i chęć wsparcia dla wspólnego dobra przyszłych pokoleń.
Wszystkim, którym bliskie są idee narodowe, przypomnę:
dla dobra polskiego narodu należy wyzbyć się chęci zemsty na tych, którzy dali się nabrać i oszukać. Zemsta nie służy nikomu. Im nas Polaków będzie więcej, tym lepiej. Tym większą mamy szansę na przetrwanie, na osiągnięcie sukcesu i zbudowanie silnej, niepodległej i dostatniej Polski.
Żeby osiągnąć cel trzeba zmienić styl narracji. Nie przekonujmy się nawzajem, jacy to jesteśmy prawi i mądrzy, przekonujmy drugą stronę, że mamy rację.
Jak najmniej agresji, jak najwięcej argumentów. Pokazujmy lemingom, jacy niebezpieczni i nieuczciwi są ich "przywódcy". Wskazujmy do czego prowadzi ideologia lewicowa.
Ale wybaczajmy im ich zaślepienie, czasem głupotę, lenistwo w dążeniu do prawdy.
Wybaczajmy im dlatego, że jesteśmy chrześcijanami, ponieważ mamy Rok Miłosierdzia, ale też z powodu tego, że Polska jest tego warta!
Uważam, że "nasi" ludzie występujący w mediach, powinni zupełnie odpuścić sobie bezpośrednie dyskusje z prominentnymi działaczami totalnej opozycji, KOD-u i w ogóle z wszystkimi lewakami. Nie wolno wdawać się z nimi w kłótnie, a już z całą pewnością nie wolno dać się im sprowokować. Tych, którzy przychodzą do mediów już nie da się przekonać. Trzeba wykorzystywać spotkania z nimi do przekonywania niezdecydowanych. Należy zwracać się bezpośrednio do widzów, do słuchaczy. To tę grupę ludzi mamy nawrócić!
Zjednoczenie Polaków, jest dla naszego przetrwania równie ważne, co silna armia i sprawna gospodarka.
Musimy być silni, liczni i gotowi sprawić, żeby z Polski wyszła ta iskra, która zmieni świat!
Lech Mucha
Tekst ukazał się drukiem w tygodniku Polska Niepodległa
- Lech Mucha - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
2 komentarze
1. @Lech Mucha
"Protesty KODomitów wyraźnie się wypalają."
Nie pomogą Sorosowe srebrniki. Bez poparcia Schetyny, kasy i zaplecza organizacji partyjnej PO KODomitów po prostu nie ma.
Schetyna uciekł im spod topora , dzisiaj to Petru z Kijowskim biją się o przywództwo marginesu marginesów. Gdyby nie GW i TVN24 nie było by już żadnego sztucznego tworu frustratów partyjnych. Wypalaja sie i do końca kadencji znikną, jak Ruch Palikota. Wałęsa jest im tylko kamieniem u szyi :)
"I demokraci"ostatnia odsłona. Od Unii Wolności do lewackiego zlepka przegrańców i przebierańców "Wolność, Równość, Demokracja".
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
2. Tak własnie uważam.
Z tym, że wojna nie jest wygrana. Jak pisze Michalkiewicz, w ostatniej Polsce Niepodległej, próby obalenia nadchodzącego porządku przez siły zewnętrzne z wykorzystaniem sił wewnętrznych będą nadal prowadzone, czego wyrazem próba nacisku na rząd, by pod fałszywym zarzutem o propagowanie faszyzmu zdelegalizować ONR.
Cześć i Chwała Bohaterom!