Ks. dr Roman Kneblewski: Czy księdzu wypada komentować politykę? (...)
Czy księdzu wypada komentować politykę? Czy może ujawniać poglądy polityczne? Oczywiście, że tak!
Nie wolno tobie, katoliku, oddawać głosu w wyborach politycznych na takiego kandydata czy takie ugrupowanie, o których wiadomo, że dopuszczają łamanie Bożych przykazań. Nie wolno wybierać tych, którzy promują, czy choćby dopuszczają, mordowanie dzieci w łonach matek zwane aborcją, porubstwo zwane związkami partnerskimi czy sprośną (a srodze womitogenną) ohydę pleniącą się pod hasłem „gender”. Nie! I basta!
Raz po raz słyszę ci ja z rozmaitych ust i z różnych stron, jaki powinien być ksiądz, a jaki nie powinien, co powinien robić, a czego robić mu nie wolno, wreszcie na jakie tematy powinien się bezustannie wypowiadać, a jakie stanowić winny dlań tabu. Czy księża powinni się mieszać do polityki? To zależy od tego, co mamy na myśli. Księża nie są od tego, żeby się czynnie angażować w propagowanie z ambony jakiejś konkretnej partii politycznej czy konkretnego kandydata w politycznych wyborach, a już tym bardziej nie są od tego, aby takie funkcje polityczne sprawować. Natomiast są powołani kapłani do tego, żeby głosić dekalog i Ewangelię Jezusa Chrystusa w porę i nie w porę, czy to się komuś podoba czy się nie podoba – również w wymiarze politycznym. Nie wolno, absolutnie nie godzi się ograniczać obszaru suwerenności Pana Boga do kościoła, zakrystii, biura parafialnego i rozmowy z nabożną ciocią. On jest bowiem Panem zawsze i wszędzie: w każdym miejscu i w każdym czasie, i w każdej dziedzinie naszego życia, zarówno w kościele, jak i w publicznej sali obrad Sejmu czy w intymnej alkowie. Zatem skoro jest również Panem naszego życia publicznego, politycznego, świętym obowiązkiem kapłana jest mówić: – Nie wolno tobie, katoliku, oddawać głosu w wyborach politycznych na takiego kandydata czy takie ugrupowanie, o którym wiadomo, iż dopuszcza łamanie jednego z Bożych przykazań. Nie wolno wybierać tych, którzy promują czy choćby dopuszczają mordowanie dzieci w łonach matek zwane aborcją, porubstwo zwane związkami partnerskimi czy sprośną a srodze womitogenną ohydę pleniącą się pod hasłem „gender”. Nie! I basta! Tutaj chodzi o święty gniew, o postawę, której sam Pan Bóg domaga się od swoich kapłanów. Nam, katolikom, a zwłaszcza kapłanom, żadną miarą nie przystoi być obojętnymi czy letnimi.
A czy ksiądz może ujawniać swoje poglądy polityczne? Oczywiście, że tak! Określone poglądy polityczne ma prawo każdy kapłan posiadać i wyrażać, skoro nie jest banitą wyjętym spod prawa, lecz wolnym obywatelem. Sam, będąc polskim nacjonalistą i patriotą, angażuję się całym sercem w sprawy żywotne dla ojczyzny i narodu i bynajmniej nie kryję się ze swoimi poglądami. Nie zmuszam nikogo do podzielania moich poglądów, lecz mówię jasno i otwarcie, że osobiście mam poglądy jak najbardziej prawicowe. Jak to niejednokrotnie wyrażam obrazowo – na prawo ode mnie jest tylko ściana.
W tym miejscu pragnę poczynić ważne zastrzeżenie. Niech mi nikt nie usiłuje imputować jakiejś postawy „skrajnie prawicowej”, ponieważ takowa nie istnieje. Skrajną może być tylko lewica w wydaniu rozmaitych leninów, hitlerów czy stalinów. Natomiast prawica z definicji skrajną być nie może, gdyż z natury swej jest konserwatywna, tradycyjna i organiczna, a rewolucyjne diabelstwo jest jej całkowicie obce i srodze obmierzłe. Jestem jednak zdecydowanym prawicowcem i wolnościowcem, ponadto tradycjonalistą, konserwatystą i monarchistą. Nie jestem żadnym demokratą. Demokrację uważam za nader głupi i bardzo szkodliwy współczesny zabobon, a wszelkiej maści socjalizmu szczerze i z całego serca nienawidzę. Egalitaryzm, demokracja i socjalizm to są piekielne wynalazki. W niebie natomiast panuje monarchia i doskonały ład hierarchiczny. Toteż zapatrzonym pozostając w niebo, nie ukrywam, że jestem monarchistą.
Niektórzy uważają, że ksiądz nie tylko nie powinien wypowiadać się na tematy polityczne, ale w ogóle na jakiekolwiek inne poza religijnymi. Powinien ciągle, wyłącznie i na okrągło opowiadać o Panu Bogu. Nie! Jestem kapłanem ciągle, zawsze i wszędzie. Dlatego też noszę się habitowo. Sutannę zdejmuję tylko do snu i czasem jak idę do łazienki. Innego stroju od kilku lat w ogóle nie zakładam, bo jestem kapłanem. Że niewygodnie, nieanonimowo, w upalne dni za gorąco? Owszem. I co z tego? Czyż kapłan nie jest ofiarnikiem, czy nie sprawuje Najświętszej Ofiary naszego Pana Jezusa Chrystusa?! Dlaczego zatem nie miałby w swoim życiu codziennym sam ponosić takiej drobnej ofiary? A ludzie niech widzą, bo mają prawo widzieć obecność kapłana i mają zawsze prawo się zwrócić do niego w jakichś istotnych dla siebie sprawach. Ten widok kapłana w sutannie jest ludziom potrzebny. Wiem, że cały czas jestem kapłanem. Od kapłaństwa nie ma wakacji ani jakiejkolwiek przerwy. Toteż zawsze gotów jestem do kapłańskiej posługi duszpasterskiej. Tej gotowości nie wolno mi zawiesić. Dlatego też nie zawieszam sutanny na kołku czy wieszaku, lecz ją noszę. Nie znaczy to jednak, abym opowiadał tylko na okrągło wszystkim o sprawach religijnych. Nie! Przecież każdy człowiek jest zainteresowany rozmaitymi dziedzinami życia i wyraża w różnych sprawach swoje poglądy. A, jakby się kto pytał, kapłan też jest człowiekiem. Zatem proszę, Kochani, nas, kapłanów, nie usiłować dehumanizować!
Ks. dr Roman Kneblewski
polskaniepodlegla.pl/
- Zaloguj się, by odpowiadać
napisz pierwszy komentarz