Dyplomatyczna gorączka rzuciła się na mózg władzom UE
Już w sobotę, 25.06.2016, moją notkę "Pierwsze reakcje na wyniki brytyjskiego referendum" {TUTAJ} zaczęłam od słów: "Są one takie, jakby władzom Unii Europejskiej zależało na jak najszybszym rozpadzie tego tworu.". To, co wydarzyło się w niedzielę wieczorem i w poniedziałek, 27.06.2016, pogłębilo tylko to wrażenie.
Pisałam w sobotę o "planie 10 punktów" Schulza i wicekanckerza Niemiec, Gabriela. W niedzielę wieczorem TVP Info ujawnilo jeszcze dalej idący plan podpisany przez ministra spraw zagranicznycj Niemiec Steinmeiera oraz ministra spraw zagranicznych Francji Ayraulta [{TUTAJ} i {TUTAJ}]. Postulował on utworzenie europejskiego superpaństwa. Steinmeier przedstawił go na poniedziałkowym porannym zebraniu Grupy Wyszehradzkiej z udziałem przedstawicieli Francji i Niemiec. Spotkał sie on z niechęcią GV wyrażoną przez ministra spraw zagranicznych Czech.
Do ofensywy przeszła polska dyplomacja. W poniedziałek o godz 13:00 rozpoczął się "roboczy lunch" z udziałem przedstawicieli resortów spraw zagranicznych: Polski, Rumunii, Bułgarii, Grecji, Węgier, Wielkiej Brytanii, Słowacji, Słowenii, Hiszpanii i Austrii. Główny temat rozmów to przyszłość UE po brytyjskim referendum." {TUTAJ}.
Minister Waszczykowski, premier Beata Szydło i prezes Jarosław Kaczyński przy różnych okazjach mówili o konieczności reformy UE, przyjęcia nowych traktatów unijnych oraz pociągnięcia do odpowiedzialności obecnych władz Unii. W wywiadzie z Tomaszm F. Krawczykiem opublikowanym na łamach portalu Wpolityce.pl {TUTAJ}, ekspert ów wyraził przekonanie, że działalność Steinmeiera nie ma poparcia kanclerz Merkel. Wierzył on wyraźnie w rozsądek tej ostatniej.
Chyba jednak niesłusznie. W poniedziałek wieczorem dowiedzieliśmy się {TUTAJ}, iż:
"Kanclerz Niemiec Angela Merkel, prezydent Francji Francois Hollande oraz premier Włoch Matteo Renzi uzgodnili w poniedziałek w Berlinie, że nie będzie żadnych formalnych ani nieformalnych rozmów z Wielką Brytanią, zanim kraj ten nie uruchomi art. 50 traktatu UE. Artykuł ten przewiduje możliwość opuszczenia Unii Europejskiej przez państwo członkowskie.".
Trudno sobie wyobrazić coś głupszego niż takie poganianie Brytyjczyków. Władze Wielkiej Brytanii oświadczyły , że:
"Proces wyboru nowego premiera Wielkiej Brytanii zacznie się w przyszłym tygodniu i zakończy najpóźniej 2 września - poinformował w poniedziałek komitet rządzącej Partii Konserwatywnej odpowiedzialny za wyłonienie nowego szefa ugrupowania, a więc i rządu. (...) Rzeczniczka premiera Davida Camerona poinformowała w poniedziałek, że brytyjski rząd powołuje nową komórkę, której zadaniem będzie stworzenie podstaw wyjścia W. Brytanii z Unii Europejskiej. (...) Rzeczniczka podkreśliła, że odwołanie się do określającego zasady wyjścia z UE artykułu 50. Traktatu Lizbońskiego jest suwerenną decyzją W. Brytanii. " {TUTAJ}.
Minister finansów Niemiec oświadczył:
"Mówienie o nowym unijnym traktacie w reakcji na referendum, w którym większość Brytyjczyków opowiedziała się za wyjściem z Unii Europejskiej, jest stratą czasu." {TUTAJ}.
Niektórzy publicyści nie chcą uwierzyć w głupotę władz UE i formułują teorie spiskowe. Tomasz Domalewski pisze w portalu Wpolityce.pl:
"Teraz nastał już czas ostatecznych przetasowań. Ich start nastąpił w chwili wezwania imigrantów do najazdu na unijne kraje. Niektórzy sądzą, że to był nieprzemyślany ruch Berlina i dziś Angela Merkel tego żałuje, choć nie chce się do żalu przyznać. Godząc się na taką ocenę, trzeba by uznać przywódczynię Niemiec za osobę miałką w politycznych rachunkach. To był ruch ryzykowny, ale zaplanowany od A do Z. Późniejsza groźba ogromnych kar finansowych za odmowę przyjmowania imigrantów tego dowodzi. (...) Ten scenariusz był od dawna przygotowywany, brytyjskie referendum jednak działania przyspieszyło. W ostatnich dniach Schulz i Juncker błyskawicznie opanowali role wykidajłów i co parę godzin nacierają na Londyn, by szybciej zwijał manatki, choć tam obowiązują powszechnie znane procedury z tym związane.
Lont podpalony przez niemiecką kanclerz jesienią ubiegłego roku właśnie dociera do ładunku wybuchowego umieszczonego pod namiotem z napisem Unia Europejska. Zapewne wszelkie starania o unicestwienie wybuchu będą każdym sposobem powstrzymywane. A potem Angela Merkel krzyknie sobie niedbale: brawo ja!" {TUTAJ}.
Jeśli taki plan istniał, to wskutek niespodziewanego wyniku brytyjskiego referendum - ładunek wybuchowy zostal odpalony zbyt wcześnie i odłamki pocisku zaczną teraz trafiać w Niemcy
- elig - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
napisz pierwszy komentarz