Maria Przełomiec – polska Oriana Fallaci!
Ech, te polskie media…
jak nie kłamią – to ściemniają, jak nie ściemniają – to manipulują, jak nie manipulują – to przemilczają, jak nie przemilczają – to rżną głupa, jak nie rżną głupa … itd. itp.
Aż chciałoby się krzyknąć – zupełnie, jak na tym wzorcowym Zachodzie!
Ale w ubiegłym tygodniu pojawił się promyczek nadziei, że – użyjmy komunistycznej nowomowy – na odcinku medialnym nastąpił przełom.
Za sprawą redaktor (nomen omen) Przełomiec nastąpił.
Bo do TVP zawitał gość, wziąwszy pod uwagę stan relacji polsko-rosyjskich gość istotny, bo rosyjski minister od kultury nazwiskiem Medinskij.*
Okazja może nie na miarę tych, z jakimi miała do czynienia nieodżałowana Oriana Fallaci:
dziennikarka prawdziwie, a nie komercyjnie niepokorna, bo potrafiąca wziąć byka nie tylko za rogi, ale i – proszę wybaczyć właściwą mi precyzje opisu – za jaja, i ten byk piszczał wtedy cieniutko, jak nie przymierzając pisklaczek jakiś, choćby na kółku w nosie miał wygrawerowane
Arafat, Kissinger, Chomeini, Brandt, Deng Xiaoping, Szaron,Wałęsa, czy inny Kadafi.
Ale od czegoś trzeba zacząć, jak powiedział pewien prywatyzator, jumając pierwszy miliard, dlatego na ten program red. Przełomiec skusić się dałem.
Oglądałem go z umiarkowanymi (dobre i to) nadziejami, które to nadzieje przez większość wywiadu się nie spełniały, bo po wstępnych duserach/kamingałcie Medinskowo, jakie to on po mieczu polskie korzenie ma, zeszło na sprawy poważne, a gdy zeszło, to rozmowa była w stylu „dziad swoje – baba swoje”, co akurat było do przewidzenia i dlatego nudne.
Ale gdy red Przełomiec wypaliła, że sowiecki generał Czerniachowskij zabił jej dziadka, zatkało mnie, bo (naiwniak ze mnie) pomyślałem sobie, że Medinskij się nadział naprawdę.
„Zuch baba!” – tak pomyślałem.
Rzecz jasna, nie chodziło mi o żadne osobiste zabicie dziadka przez Czerniachowskowo, ale o jakiś rozkaz rozstrzelania czy wyrok sądu wojennego itp. co u sowietów było normalne.
Medinskij próbował oponować, ale tak się złożyło, że właśnie program się skończył i jedyne, co mu pozostało, to poprzysiąc w duchu zemstę, bo co jak co, ale pochwalić to go w Moskwie nie pochwalą.
Ukontentowany zająłem się sprawami poważnymi, gdy przedwczoraj dowiedziałem się, że red. Przełomiec zwyczajnie ehm… minęła się z prawdą (eufemizm), bo Czerniachowskij choć zbrodniarz, śmierci jej dziadka na swoim sowieckim sumieniu akurat nie miał.
Zabili go polskojęzyczni ubole w ubeckim, polskopodobnym więzieniu, w 1952 roku, 7 (siedem) lat po śmierci Czerniachowskowo.
Wymiękłem.
A potem wymiękłem jeszcze bardziej, gdy red. Przełomiec rozkosznie wytłumaczyła, że
„użyła skrótu myślowego”**, a naczalstwo jej sposobu przeprowadzenia wywiadu „pogratulowało”***
Moim (i całkowicie niesłusznym zdaniem) skrótu myślowego używać w rozmowie z rosyjskim ministrem o sprawie tak fundamentalnej, jak sowieckie zbrodnie, gdzie trzeba być precyzyjnym na maksa, żeby nie dać drugiej stronie pretekstu do zakwestionowania tych zbrodni, to może ktoś, kto – OK, będę kulturalny – używa zbyt krótkich dendrytów i aksonów, a pochwalać taki numer może ktoś jeszcze krócej obdarzony.
No dobrze, ktoś niezacietrzewiony/niezadaniowany zapyta:
a jak się ma do tego wszystkiego porównanie z taką ikoną, geniuszem dziennikarstwa, Orianą Fallaci?
No rzecz w tym, że nijak się ma.
Bo jaki stan dziennikarski, takie jego Oriany.
–—————
* http://vod.tvp.pl/23777617/wydanie-specjalne-27012016
** http://wpolityce.pl/…/279722-maria-przelomiec-punktuje…
- Ewaryst Fedorowicz - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
1 komentarz
1. @Ewaryst Fedorowicz
"Bo jaki stan dziennikarski, takie jego Oriany."
Dokładnie tak, o czym więcej obok u Rybaka.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl