Najpierw kwiatki, potem deportacje - polityka Angeli Merkel

avatar użytkownika elig

   Kryzys zaczął się:

"w nocy z 4 na 5 września, po spotkaniu pani Merkel z kanclerzem Austrii Wernerem Faymannem. Wówczas poszedł w świat komunikat o „przyjęciu azylantów bez rutynowych procedur biurokratycznych”.
Nie było żadnych konsultacji z europejskimi „partnerami”, nie przewidziano żadnej roli dla struktur Unii Europejskiej. Po prostu Merkel i Faymann ogłosili, że de facto każdy może przyjechać do Europy i tu zamieszkać." - tak pisał w dniu 15.09.2015 Jacek Karnowski {TUTAJ}.

 Pierwsi uchodźcy, którzy dotarli do Niemiec witani byli kwiatami.  Od tego czasu granice tego kraju przekroczyło ok. 400 tys imigrantów muzułmańskich.  Jaki jest tego skutek?  Wczoraj [24.10.2015] w Salonie24 znalazłam notkę blogera Giz 3miasto: "Rząd RFN chce szybkich deportacji. Nawet transporterami Bundeswehry" {TUTAJ}.  Czytamy w niej:

 "Ja nie zmyślam, to jest tytuł informacji opublikowanej na oficjalnym niemieckim portalu Deutsche Welle
W innym miejscu czytamy:
 
"Nowa ustawa azylowa w mocy. Już od jutra możliwe natychmiastowe deportacje z RFN.
 
Kryzys uchodźczy zmusił niemiecki rząd do działania. Uchwalona niedawno ustawa azylowa nie wejdzie w życie – jak planowano – 1 listopada, tylko kilka dni wcześniej – w sobotę, 24 października. Kilka dni później dojdzie już do pierwszych deportacji uchodźców nie mających szans na azyl w Niemczech.".

Jakby tego nie oceniać, sytuacja jest co najmniej kuriozalna. Najpierw niemiecki rząd, personalnie Angela Merkel "zaprasza" setki tysięcy uchodźców do Niemiec i bezpardonowo krytykuje wszystkich, którzy temu się przeciwstawiają, czy mają jakieś wątpliwości, a następnie w trybie przyspieszonym ustanawia regulacje prawne, które pozwalają na masową deportacje tysięcy imigrantów z Niemiec w nieznanym kierunku. Wprost niewiarygodne.
Oto znowu Niemcy przypomnieli światu, że są zdolni do szaleństw na wielką skalę.".

 Informacje z Deutsche Welle powtórzone zostaly w portalu Interia.pl {TUTAJ}.  Warto przeczytać ponad 800 komentarzy pod tym tekstem.  Prawie wszystkie szydzą bezlitośnie z pani kanclerz Angeli Merkel i jej "gościnności".  Z artykułu w Interii dowiadujemy się, iż:

 "Nowa ustawa azylowa przewiduje istotne zmiany. Zgodnie z nią "uchodźcy ekonomiczni" nie będą mieli żadnych szans na azyl.

Poza tym konsekwentnie ma dochodzić do deportacji osób, których wniosek o azyl został odrzucony. Obecnie żyje w Niemczech 190 tys. takich osób, przy czym 140 tys. ma status "pobytu tolerowanego", 50 tys. mogłoby natychmiast opuścić kraj. Nowa ustawa przewiduje także, że azylanci będą dłużej przebywać w ośrodkach recepcyjnych (sześć miesięcy zamiast trzech). W miarę możliwości mają też otrzymywać mniej gotówki, a zamiast tego świadczenia rzeczowe - wyżywienie, ubranie, wyposażenie.".

 No cóż, to przyspieszenie o kilka dni wejścia w życie tej ustawy świadczy o panice, jaka ogarnęła obecnie rząd Niemiec.  Sytuacja go wyraźnie przerosła.  Nie tylko Niemcy sa przerażeni.  Oto wczorajsza informacja z portalu Rp.pl: "Austria: Niemcy przyjmują za mało uchodźców"{TUTAJ}.  Dowiadujemy sie z niej, że "Niemcy przyjmują tylko 4,5 tys. imigrantów z 6,5 tys. wjeżdżających codziennie do Austrii.", oraz że: "Kanclerz Austrii Werner Faymann ostrzegł przed "cichym rozpadem UE" w przypadku, gdy nie uda się znaleźć europejskiego rozwiązania problemu uchodźców.".

 Dość rozpaczliwe próby skłonienia innych krajów UE do przyjmowania niechcianych już w Niemczech i Austrii imigrantów nie dają na razie wyników.  Oto jak wygląda to w Czechach:  Również wczoraj w portalu Wpolityce.pl ukazała się informacja: "Uchodźcy muszą płacić za internowanie i nie wolno im opuszczać schronisk. To spowodowało, że muzułmanie nie uciekają do… Czech. Niemcy są wściekli" {TUTAJ}.  Okazuje się, że Czesi zobowiazali się pod naciskiem Niemiec do przyjęcia 1500 uchodźców.  Jednak:

 "ku rozpaczy Niemców, [rząd Czech] wprowadził takie zasady przyjmowania gości, że ci niemal na pewno będą omijać Czechy szerokim łukiem.

„Niespodzianka” czeka imigrantów już na granicy. Jeśli przekroczą ją w drodze do Niemiec trafiają natychmiast do aresztów, gdzie są traktowani jak przestępcy. Ale imigrantom nie opłaca się też w ogóle wjeżdżać do Czech. Za jeden dzień pobytu w obozie płacą 10 euro!

Plan jest łatwy do przejrzenia – to polityka odstraszania uchodźców. Jednak Czesi – wbrew temu co głoszą Niemcy – nie bronią tylko swojego domu. Wcześniej niż Polska wysłali swoich żołnierzy i pograniczników na Węgry, gdzie pomagają strzec granicy Unii Europejskiej z Serbią.".

 Przypomnę, że premier Ewa Kopacz zobowiązała się do przyjęcia bliżej niesprecyzowanej liczby imigrantów [może nawet 100 tys.].  Polska powinna teraz wzorować się na Czechach.

  

napisz pierwszy komentarz