Cenzura i milczenie - nowe podejście do imigrantów
Wczoraj [30.09.2015] bloger Alexander Degrejt zamieścił w Salonie24 notkę "Eurocenzura sieci" {TUTAJ}. Napisał w niej:
"Bloomberg doniósł był, że przy okazji siedemdziesiątego szczytowania Organizacji Narodów Zjednoczonych pogawędkę ucięli sobie Angela Merkel i Mark Zuckerberg. Tematem rozmowy były „ksenofobiczne” i „rasistowskie” posty ukazujące się na Facebooku i konieczność ich wyeliminowania. Mówiąc krótko oraz węzłowato frau Führerien zamarzyła sobie by wprowadzić cenzurę w kwestii imigranckiej dopuszczającą tylko i wyłącznie te treści, które będą zgodne z linią oficjalnej polityki niemieckiej i europejskiej. Krytyka tolerowaną nie będzie, imigrantów wszyscy Niemcy mają kochać a kto nie kocha ten będzie wykasowany z wirtualnej przestrzeni.".
Wpis ten skomentował Wichren:
"Otóż w internecie jednak jest więcej wolności wypowiedzi niż w radio czy telewizji. Zauważyłem w ostatnich dniach pewne zjawisko. To nastąpiło gdzieś około 19 września. Wcześniej telewizje głównego nurtu i radio szeroko informowały o szturmie nielegalnych imigrantów na kolejne granice, pokazywano ich walki z policją i służbami granicznymi poszczególnych państw. 19 lub 20 września, jak ręką uciął. Przestali o tym mówić. Ktoś niezorientowany mógłby pomyśleć, że rzeka nielegalnych imigrantów ustała. Tymczasem ona cały czas płynie. Trudno ocenić, czy płynie szerszym strumieniem czy węższym? Co ciekawe granice grecką przekracza codziennie około 3 do 5 tysięcy osób. Ta rzeka poszerza się po przejściu przez Bałkany, a więc takie kraje jak Kosowo czy Albania albo Serbia. Na granicy serbsko-chorwackiej mamy każdego dnia około 10 tysięcy ludzi.
Informacje tego rodzaju wzbudzają strach u zwykłych ludzi i związaną z tym niechęć do przyjmowania nielegalnych imigrantów. Postanowiono więc o tym tak szczegółowo jak wcześniej nie informować.
WICHREN 30.09 12:30".
Informacje Alexandra Degrejta potwierdził portal Niezalezna.pl {TUTAJ}:
"Mark Zuckerberg, założyciel i szef Facebooka, obiecał kanclerz Niemiec Angeli Merkel, że jego serwis pracuje nad usuwaniem "hejterskich" i "ksenofobicznych" postów dotyczących imigrantów. Zuckerberg nie zorientował się jednak, że stojący przy nim mikrofon jest włączony...
Do spotkania Zuckerberga i Merkel doszło podczas ostatnich obrad ONZ w Nowym Jorku.
Jak informuje portal wirtualnemedia.pl, podczas nieoficjalnej wymiany zdań pomiędzy szefową niemieckiego rządu a założycielem Facebooka część rozmowy została "wyłowiona" przez przypadkowo włączony mikrofon. Dowiedzieliśmy się więc, że Merkel zapytała Zuckerberga o to, czy podejmuje jakieś działania w celu ukrócenia rzekomej "mowy nienawiści" na Facebooku dotyczącej imigrantów."Musimy coś z tym robić" - odpowiedział Zuckerberg. "Czy pracujecie nad tym?" - nie dawała za wygraną Merkel."Tak" - potwierdził szef Facebooka.
Wirtualnemedia.pl przypomina, że już w połowie września "Facebook oraz niemiecki resort sprawiedliwości poinformowały o powołaniu specjalnego zespołu przeznaczonego do wyławiania i usuwania z sieci rasistowskich treści, szczególnie tych dotyczących uchodźców".".
No cóż, skoro nie udaje się narzucić miłości do imigrantów, to należy ludzi zakneblować i udawać, że nic szczególnego się nie dzieje. Przedwczoraj, 29.09, Jerzy Haszczyński opublikował w Rp.pl {TUTAJ} tekst "Madry Niemiec po szkodzie". Stwierdził on m.on.:
"Dosyć szybko politycy zachodnioeuropejscy, którzy oburzali się na polityków z Europy Środkowej za wstrzemięźliwość wobec przyjmowania tysięcy imigrantów z Azji i Afryki, zaczynają się przekonywać, że ich własne społeczeństwa nie są tak europejsko solidarne, jak oni je malują. Widać to po sondażach, według których sympatia dla ugrupowań antyimigracyjnych rośnie błyskawicznie w prawie wszystkich państwach starej Unii.(...)
Mamy pierwsze wyniki wyborów po szczycie UE, który poświęcony był uchodźcom. Odbyły się w Górnej Austrii, przez którą tysiące imigrantów przedzierały się ostatnio do niemieckiej ziemi obiecanej. Ich wynik przeraził wiedeński establishment.(...) prawie jedna trzecia głosujących w wyborach do parlamentu austriackiego landu poparła antyimigrancką, skrajnie prawicową Partię Wolnościową. (...) Dając przyzwolenie na wielką wędrówkę ludów z Azji i Afryki do Europy, kanclerz Niemiec wywołała wzrost popularności partii, które gdyby doszły do władzy, mogłyby zniszczyć Unię Europejską. A mogą dojść.".
W Austrii w ogóle panuje zamęt. Oto wczorajsza notka blogera Wielki Wodz Apaczów p.t. "Austria nie będzie się bronić {TUTAJ}":
"Wicekanclerz Austrii Reinhold Mitterlehner zapewnił we wtorek [29.'09.2015], że władze w żadnym razie nie użyją siły wobec uchodźców na granicach państwa.
Tylko naród, który jest gotowy do obrony swoich granic zasługuje na istnienie. Jeżeli to prawda – i jeżeli rzeczywiście Austria postanowiła swoich granic nie bronić z zasady – to znaczy, że jeszcze za naszego życia Austriacy zostaną albo zamienieni w niewolników – albo wymordowani.
Chyba, że Austriacy jeszcze otrzeźwieją – ale czasu na to mają coraz mniej.".
Wynika z tego jasno, że elity Austrii, Niemiec i całej UE znalazły się w sytuacji ucznia czarnoksiężnika. Rozpętały siły, nad którymi nie panują. Dlatego dzisiaj [1.10.2015] Frans Timmermans, wiceszef KE, za najwieksze zagrożenie uznał... islamofobię. Porównał ją do antysemityzmu [patrz {TUTAJ}]. Jest to wręcz śmieszne, gdyż najgorliwszymi antysemitami w Europie Zachodniej są właśnie muzułmanie. O tym, jak bardzo Timmermans oderwany jest od rzeczywistości, świadczy dzisiejszy raport Biura Wysokiego Komisarza ONZ ds. uchodźców {TUTAJ}. Czytamy w nim:
"Biuro Wysokiego Komisarza ONZ ds. Uchodźców (UNHCR) przewiduje, że w 2015 i 2016 roku do Europy przez Morze Śródziemne dotrze około 1,4 mln uchodźców. Wcześniej szacunki tej oenzetowskiej instytucji mówiły o 850 tys. przybyszów. UNHCR przewiduje, że do 700 tys. ludzi będzie szukało bezpieczeństwa i międzynarodowej ochrony w Europie w roku 2015
— napisano w dokumencie, do którego dotarła agencja Reutera.
Możliwe, że liczba ta będzie jeszcze większa w roku 2016, ale na razie planowanie oparto na tych samych szacunkach, co na rok 2015
— wskazano.
Na początku września UNHCR przewidywało, że w 2015 roku do Europy przybędzie 400 tys. imigrantów i uchodźców, a rok później - 450 tys. Jednak do 28 września przybyło prawie 521 tysięcy. Spośród nich prawie 383 tys. dotarło do Grecji, a ok. 129 tys. do Włoch. Według UNHCR ok. 54 proc. z nich to Syryjczycy, a 13 proc. to Afgańczycy. 71 proc. ludzi, którzy dotarli do Grecji, to Syryjczycy. Od stycznia ok. 3 tys. osób zginęło lub zostało uznanych za zaginione.".
W takiej sytuacji cenzurowanie Facebooka, czy publikowanie uspokajających artykułów nic nie da [przykład takiego uspokajającego tekstu to np. publikacja Dawida Wildsteina {TUTAJ]. Jeśli nie powstrzyma się tej inwazji imigrantów, UE się załamie, a po jej upadku dojdzie do krwawego konfliktu, podobnego do wojen na Bałkanach po rozpadzie komunistycznego reżimu Tito. Przypomnę, że zginęło w nich ponad 200 tys. ludzi. Pisałam o tym w mojej notce "Groźba ludobójstwa w Europie Zachodniej?" {TUTAJ}. Multi-kulti może się skończyć krwawą łaźnią.
- elig - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
napisz pierwszy komentarz