Larum grają! Wojna!

avatar użytkownika kokos26

 

Kiedy w obozie patriotyczno-prawicowym trwała wielka euforia po zwycięstwie Andrzeja Dudy w wyborach prezydenckich dołączyłem radośnie do grona triumfujących. Cóż, cieszyć się jest rzeczą ludzką zwłaszcza, że kilka sondaży ukazało gwałtowny spadek notowań Platformy Obywatelskiej i to poniżej 20%. Z tymi sondażami to jest tak, że wszyscy wiemy, że są one kompletnie niewiarygodne, ale gdy któryś z nich jest dla nas korzystny, jakoś o tym na moment zapominamy. Gdy już po zwycięstwie kandydata PiS i Zjednoczonej Prawicy nieco ochłonąłem postanowiłem ostrzec moich rodaków przed nadmiernym hurraoptymizmem i napisałem w „Warszawskiej Gazecie” tekst zatytułowany „Nie składajmy przedwcześnie Systemu do trumny”. Mogło być przecież i tak, że fatalne dla PO powyborcze notowania miały być dla premierzycy Kopaczyny swoistymi ostrogami celowo wbitymi w jej zad przez System tylko po to by zmusić ją do galopu. Nie da się ukryć, że zareagowała ona zgodnie z wolą salonowych dżokejów i natychmiast jak rażona piorunem dosiadła Pendolino i ruszyła w Polskę. Oczywiście z tej podróży nie tylko ja zacząłem drwić i naśmiewać się, zwłaszcza, gdy się okazało, że jest to eskapada niezwykle sztuczna, kabaretowa, bałamutna i niestety bardzo kosztowna. Szybko ujawniono, że już bez żadnego zbędnego rozgłosu w ślad za - a właściwie nad Kopaczową - leci na wszelki wypadek rządowy Embraer, a przed nią podąża kawalkada luksusowych rządowych limuzyn, gromada borowców i nieoznakowane samochody policji. Tania podróż do ludu i wśród ludu okazała się bizantyjskim przedsięwzięciem propagandowym realizowanym za nasze pieniądze. Według planu speców od wizerunku wszystko to miało odbywać się zgodnie z przesłaniem refrenu z piosenki taty Kazika Staszewskiego, „Baranek”, a medialny portret Kopaczyny miał wyglądać tak:  
 
Na głowie kwietny ma wianek 
w ręku zielony badylek 
a przed nią bieży baranek 
a nad nią lata motylek 

 
Dzisiaj widzimy, że rzeczywisty obrazek z tej podróży to:
 
Na głowie kwietny ma wianek
U boku „Misiek” pomagier
Przed nią kolumna beemek
Nad nią rządowy Embraer

 
Problem jednak w tym, że nie wszyscy Polacy muszą widzieć ten cyrk tak jak przedstawiłem to w drugiej, mojej autorskiej wersji refrenu. My tu chichoczemy, zrywamy boki ze śmiechu, a Kopaczowa z Miśkiem kontynuują tę naszym zdaniem żałosną podróż po kraju. Czy oni są idiotami i politycznymi samobójcami? Otóż nie. Nie lekceważmy przeciwnika. Jestem na sto procent pewien, że sztab wyborczy PO wszystko kontroluje i co jakiś czas zamawia wewnętrzne sondaże, z których im wychodzi, że przyjęta strategia przynosi oczekiwane efekty. Dzięki temu, póki co nie lecą w dół w okolice 10 procent poparcia.  
 
Niestety często jest tak, że innych ludzi próbujemy mierzyć własna miarą i zapominamy, iż oprócz miłośników muzyki poważnej, rocka i jazzu istnieją też fanatyczni fani disco polo czy Don Wasyla. Jak mówią - jeden lubi pomarańcze, a drugi jak mu nogi śmierdzą. Nie zapominajmy, że Bronek Komorowski mimo przegranej uzyskał aż 48,45 proc. poparcia. Tylu Polaków dało się nabrać na dobrotliwego zatroskanego o Polskę wujaszka, na którego mozolnie ucharakteryzowano tego niebezpiecznego i niezwykle szkodliwego dla naszego kraju człowieka. To do tych ludzi jest adresowany przekaz z bratającą się z prostym ludem panią premier, która już nawet wtorkowe posiedzenia rządu przenosi z Warszawy w teren. I nie zdziwmy się, jeżeli kolejne będą się odbywały gdzieś na kopalnianym przodku, na flisackiej łodzi podczas spływu Dunajcem, albo na pokładzie „Ślązaka” – zwodowanej właśnie najdroższej motorówce świata, która po czternastu latach prac i w atmosferze wielu skandali, z planowanej nowoczesnej korwety „Gawron” stała się tylko kosztującym aż miliard złotych zwykłym okrętem patrolowym.
 
A teraz króciutka dygresja. Nazajutrz po napisaniu przeze mnie zdania o tym hipotetycznym spływie Dunajcem okazało się, że Kopaczyna rzeczywiście udała się w Pieniny i spłynęła. I tak życie przerosło kabaret, a ja stałem się telepatycznym wizerunkowym doradcą szefowej rządu. Czekam na propozycje Czytelników – gdzie następnym razem mam ją wyekspediować.
 
Jednym słowem to, co dla nas oczywiste, dęte i ewidentnie sztuczne, wcale takie samo nie musi być dla wszystkich. Prawda jest smutna i trzeba sobie w końcu powiedzieć wprost, że spora część naszego społeczeństwa nie widzi w tym objazdowym cyrku żenady. Nie widzi niczego niepokojącego w tym, że od niemal ośmiu lat rządzi Polską polityczne ugrupowanie, które nigdy nie przedstawiło żadnego programu. I tu znowu musimy poruszyć temat wiodących mediów, które z pełną premedytacją od wielu lat pudrują tego trupa, robią mu permanentny makijaż i dorabiają uśmiech tak, aby sprawiał wrażenie żywotnego oraz energicznego młodzieńca i nie kojarzył się z umarlakiem.
 
Teraz nasuwa się pytanie, co w takiej sytuacji mamy robić? Czy wystarczy przyjęcie roli wiernego fanatycznego kibica opcji patriotycznej? A może warto podejść bliżej do kibiców drużyny przeciwnika i każdy z nas tak jak umie, przekonywać ich, że wspierają ekipę brutalnie faulującą, szkodliwą dla Polski, będącą na niedozwolonym dopingu dostarczanym przez media głównego ścieku zaś sędzia jest przekupiony?
 
Każdy z nas ma w swoim otoczeniu ludzi ogłupionych medialnym przekazem i naszym obowiązkiem powinno być skaptowanie na patriotyczną stronę choćby jednego kibica drużyny przeciwnej. Zawody są już w takiej fazie, że sam nawet nasz najdonioślejszy doping nie pomoże, jeżeli aktywnie nie włączymy się do gry. Nie ma co oczekiwać biernie końcowego gwizdka. Nie wszyscy zdają sobie sprawę, o jaką stawkę toczy się ta walka, która zakończy się jesienią. Warto z takimi ludźmi rozmawiać lub choćby podarować im egzemplarz „Warszawskiej”.  
 
Kopaczyna i jej przyboczni twierdzą, a tak naprawdę straszą, że zwycięstwo PiS-u i Zjednoczonej Prawicy zbliżą nas do scenariusza greckiego. Szanowni Czytelnicy jest wręcz na odwrót. To utrzymanie władzy przez obecną ekipę jak nic doprowadzi nas do identycznej sytuacji, w jakiej znalazła Grecja. Żeby obrazowo wyjaśnić Czytelnikom to, co przydarzyło się Grekom wystarczy odwołać się do popularnego programu Elżbiety Jaworowicz, „Sprawa dla reportera”. Niemal w każdej cotygodniowej odsłonie mamy tam do czynienia z wieloma bulwersującymi przypadkami, które są taką Grecją w skali mikro.
 
Jest jakaś atrakcyjna prywatna nieruchomość lub działka, której właściciel natrafił na przejściowe kłopoty. Nagle z nieba spada jakiś „dobroczyńca” oferujący pomoc finansową. Tak to się zwykle zaczyna. Dalej wiadomo – dług rośnie do tak niebotycznej wysokości, że jego spłacenie staje się w końcu niemożliwe. I tu wkracza już komornik, albo ofiary naciągaczy oddają swoja własność w ręce przebiegłego wierzyciela zostając bez dachu nad głową. Zauważmy też, że niemal w każdym takim przypadku niebagatelną rolę odgrywa jakiś przekupiony przez lichwiarzy kuzyn bądź pociotek pokrzywdzonych, który od samego początku namawia rodzinę do skorzystania z usług pazernego oszusta. W przypadku Grecji rolę takich „rodzinnych zdrajców” i naganiaczy przez lata odgrywali tamtejsi sprzedajni politycy i elity. Banki, głównie niemieckie i francuskie doskonale wiedziały, do jakiej sytuacji doprowadzają Grecję.
 
Jeżeli przyjrzymy się dokonaniom ekipy PO-PSL dostrzeżemy celową likwidację polskiego przemysłu, na co najlepszym przykładem jest kasacja polskich stoczni i tym samym usunięcie konkurencji dla stoczni niemieckich. Gigantyczne zadłużenie zagraniczne Polski sięga już 370 miliardów dolarów, a dług wewnętrzny przekroczył bilion złotych. Jeszcze cztery lata rządów tych sprzedawczyków, a do niemieckiego lombardu nie trafią tak jak w przypadku Grecji jej piękne i atrakcyjne nie tylko turystycznie wyspy, ale być może na początek Mazury i Pomorze Szczecińskie. Tym samym Niemcy bez jednego wystrzału zdobędą to, co utracili w wyniku klęski w drugiej wojnie światowej.
 
To właśnie o taką stawkę toczyć się będzie jesienna wyborcza gra. Jest dzisiaj taki czas, że nie wystarczy już samo śpiewanie Jeszcze Polska nie zginęła i Ojczyznę wolną racz nam wrócić Panie. Jak pisał Sienkiewicz, Larum grają! Wojna! Nieprzyjaciel w granicach!                   
 
Artykuł opublikowany w Warszawskiej Gazecie
Nowy numer już jutro w kioskach

Etykietowanie:

1 komentarz

avatar użytkownika guantanamera

1. Dajmy nadzieję tym, co nie poszli do wyborów

"Nie zapominajmy, że Bronek Komorowski mimo przegranej uzyskał aż 48,45 proc. poparcia. Tylu Polaków dało się nabrać na dobrotliwego zatroskanego o Polskę wujaszka, na którego mozolnie ucharakteryzowano tego niebezpiecznego i niezwykle szkodliwego dla naszego kraju człowieka."

Nie Polaków, tylko tych co poszli do wyborów!!!

Prawie połowa uprawnionych nie poszła. Im trzeba dać nadzieję...