Łukasz Warzecha agituje za referendum
elig, pt., 03/07/2015 - 19:38
Usiłuje nas namówić, byśmy odpowiadali na głupie pytania wymyślone przez Komorowskiego. Ten ostatni nie chce się zgodzić na uzupełnienie listy pytań o sensowne kwestie dotyczące wieku emerytalnego, sześciolatkow w szkole i Lasów Państwowych. Co wiecej, jego stanowisko podziela Senat całkowicie zdominowany przez PO [właśnie z powodu JOW]. Nie ma więc szans na zmianę i uzupelnienie pytań.
Wobec takiej ich postawy, jedynym sensownym sposobem postępowania jest niewzięcie udziału w tej hucpie. Niech Borusewicz i Komorowski sami sobie głosują. Innego zdania jest jednak Łukasz Warzecha, który opublikowal dziś [3.07.2015] w portalu Wpolityce.pl artykuł "Zjedzmy jednak referendalny pasztet. Skłaniam się za pójściem do głosowania" { http://wpolityce.pl/polityka/258056-zjedzmy-jednak-referendalny-pasztet-sklaniam-sie-za-pojsciem-do-glosowania?strona=1 }.
Zauważa w nim, iż:
" Mamy przecież pełną świadomość, że zostało ono ogłoszone na chybcika, bez wcześniejszej debaty, byle jak, tylko dlatego, że Bronisław Komorowski tonąc, musiał się szybko chwycić jakiejś brzytwy.".
Analizując same pytania Warzecha nie widzi tego, że odpowiedź na nie jest nieistotna. Decyzje w poruszonych w nich sprawach należą wyłącznie do Sejmu z powodów konstytucyjnych. Referendum mogłoby [nawet przy wystarczajacej frekwencji] być najwyżej rodzajem sondażu opinii publicznej, a i to raczej wadliwym, gdyż objęłoby tylko głosujących, więc próbka nie byłaby reprezentatywna.
Namawia nas do udziału w referendum, argumentując:
"Przyznaję, że za decyzją o bojkocie głosowania stoją poważne racje. Z zasady nie używam też argumentu, że „głosowanie jest obywatelskim obowiązkiem” – uważam go za obłudny. Prawem obywatela jest także niegłosowanie, w szczególności, gdy jest to decyzja podejmowana świadomie, a nie skutek lenistwa.
Mimo to skłaniam się za pójściem do głosowania. Prezydent Komorowski swoją absurdalną decyzją o referendum zrobił wiele, żeby skompromitować tę instytucję – jedną z najważniejszych w demokracji. (...) I właśnie dlatego uważam, że nie można pozwolić na degradację referendum jako ważnego narzędzia w rękach obywateli. Skoro właściwie przypadkiem dostaliśmy możliwość zdecydowania o sprawach zasadniczych, to warto to wyzwanie przyjąć. Ale warto też podejść do niego jak najpoważniej.".
Łukasz Warzecha próbuje przekonać co najmniej 15 mln wyborców [wymagana frekwencja] do udziału w czymś, co sam uważa za absurdalne. Jednym słowem - robi nam wodę z mózgu. Wmawia nam też, że oto z łaski Komorowskiego: "dostaliśmy możliwośc zadecydowania o sprawach zasadniczych". G.... prawda.
O kwestiach konstytucyjnych ma prawo wypowiadać się wyłącznie parlament odpowiednią ilością głosów. Nie można ich rozstrzygać w referendum. Referendum Komorowskiego o niczym nie moze decydować. Pytania są w dodatku na tyle niejasne i niekonkretne, iż nie sposób przełożyć odpowiedzi na nie na jakieś praktyczne działania.
Dlatego uważam, iż NIE należy brać udziału w tym referendum. To ściema dla naiwnych. Przejrzałam komentarze do tekstu Warzechy { http://wpolityce.pl/forum/polityka/28-dyskusje-pod-publikacjami-dzialu-polityka/tematy/122226-zjedzmy-jednak-referendalny-pasztet-sklaniam-sie-za-pojsciem-do-glosowania-komentarze-publikacji } i z przyjemnością stwierdziłam, że ponad 80% komentujących podziela moje zdanie.
- elig - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
Etykietowanie:
napisz pierwszy komentarz