Zegarki, gramofony i prosiak
Dzis zawodnicy otrzymuja kntrakty na miliony dolarow. Kiedys musieli sie zadowolic nagrodami na zupelnie innym poziomie. Za zwyciestwa etapowe w organizowanym przez Kraje Demokracji Ludowej Wyscigu Pokoju zawodnicy otrzymywali towary, ktorych nie bylo w sklepach:zegarki, kupony ubraniowe, gramofony, radioodbiorniki, odkurzacze. Mozna tez bylo wygrac: tapczan, zastawe stolowa, kajak, album znaczkow pocztowych czy nawet prosiaka. Kiedys Wieckowski dostal w Karl Marx Stadt kilo bananow i pol kilograma cukru. Zjadl wszystko zanim dotarl do hotelu. I byl to z pewnoscia szczesliwiec. Natomiast nie mogl mowic o szczesciu Krolak - ciagle trafialy mu sie teczki. Kiedy zona chciala je spieniezyc ,w prasie napisali, ze wraz z mezem sa handlarzami.
Natomiast nie brakowalo nagrod innego typu - depesz z gratulacjami i podziekowaniami. Na przyklad od gornikow z kopalni Thorez.
Pewnie duzo radosci zawodnikom sprawiala walka na trasie, szczegolnie w tunelech prze wjazdem na stadion. Znane byly "pompkowe" boje Krolaka z kolarzami radzieckim. Oto jak wspomina swoje boje w czasie Wyscigu Wojny Tadeusz Mytnik; "Do dzis pamietam moje starcia z Wiaczeslawem Gorelowem czy Aavo Pikuusem. KIedys tak sie mocowalem z Jurijem Awierinem, ze w czasie jednego etapu dwa razy lezelismy w trawie".
Czasy byly takie, ze nie za bardzo mozna bylo liczyc na pomoc sluzby technicznej. Szczegolnie bolesne bylo to na koncowkach etapow. nic dziwnego, ze kolarze ratowali sie jak mogli, na przyklad pozyczali rowery od widzow. Wspomina Krolak: "Nie raz widzialem jak zawodnicy przyjezdzali takim wynaleziskami, ze strach. Najbardziej zapamietalem jednego kolarza co na stadion wjechal na rowerze do ktorego parasol byl przywiazany".
Duzo radosci mieli tez kibice - zawsze mogli liczyc na kapsle od butelek, wyrzucone bidony itp. A jak sie mialo szczescie jak Stefan Friedmann, to zlapalo sie gume do zucia wlasnie wypluta przez belgijskiego zawodnika. Pewnie, ze Friedmann podzielil sie nia sprawiedliwie z kolegami.
Natomiast zdecydowanie nie mial szczescia bokser Leszek Drogosz, ktory po udanej walce w meczu Wegry-Polska dostal dziela W.Lenina i K.Marksa. I co mial z tym zrobic? Pewnie chlop wolalby dostac chocby kilko szynki ogrodowej, czyli cebuli. Przynajmniej bylaby zagrycha.
- Tymczasowy - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
19 komentarzy
1. Tymczasowy
moim sąsiadem był Wacław Wójcik. Smutne, ale umarł w zapomnieniu, cały dorobek Jego zycia to notka w wiki. Niczego się nie dorobił, poza schorzeniami nóg.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Wac%C5%82aw_W%C3%B3jcik
http://www.cyclingarchives.com/coureurfiche.php?coureurid=9832
Wacław Wójcik (ur. 19 listopada 1919 w Rożyszczach na Wołyniu, zm. 28 grudnia 1997) – polski kolarz szosowy startujący w wyścigach w latach 40. i 50. ubiegłego stulecia, dwukrotny zwycięzca Tour de Pologne (1948, 1952) oraz zdobywca drugiego miejsca (w 1953). Trzeci kolarz Wyścigu Pokoju (1948).
Mistrz Polski w wyścigu indywidualnym z 1950, wicemistrz z 1945 i 1947. Czterokrotny mistrz Polski w wyścigu drużynowym (1951, 1953, 1954 i 1955). Był także mistrzem Polski na torze na 4000 m na dochodzenie w 1950.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
2. Ed :*
Jesteś niesamowity,nie zmieniaj się (ja nie chcę!).Bądź nadal sobą,i serdeczne dzięki za tą notkę!.Wirwidębie i Waligóro w jednej osobie :*.
ps.sprawiłeś mi wielką radość :)
3. Petrus
Ty tez sprawiles mi wielka radosc wracajac tutaj.
4. Ed ok!.
Czekam na wybory parlamentarne!.Kiedy to Polacy pogonią pompką i lewarkiem "lódowo partie p.s.l-u) czyli pospolite prosiaki!
5. Królak :)
najwcześniejsze wspomnienia,to ból nóg bardzo małego dzieciaka,gdy Tatko zakochany w tym CYKLISCIE królewskim
ciągnął mnie kilka kilometrów wzdłuż trasy,którą mieli jechać Kolarze...a była to malenka miejscowość położona przy Kolei Warszawsko_Wiedeńskiej...i też miała swój "Tunel"
serdeczności :)
gość z drogi
6. Zosiu
Królak,oprócz tego ze doskonale opanował jazdę (na wszelkich dwukołowych gratach). Miał niespotykany dar,poznał tajemnice pompki do roweru :).W ciemnym tunelu wjazdowym na stadion,mało kto mu mógł dorównać.Tajna broń Królaka,nam też może posłużyć jako broń taktyczna.Ja zaś zmodyfikowałem jej walory użytkowe.Można wciągnąc do niej np.suchą mąkę kartoflaną.Jak koleś nie padnie w boju od ciosu w łeb!,to mu mąką po oczach,i fest kopa (wiesz gdzie) :). Pompkę gdzieś w lamusie znajdziesz,mąki pewnie też gdzieś tam zostało,pospolite ruszenie całą gębą!
z pozdrowieniami
ps.mąka ma to do siebie,że nie spływa jakby chciał "ból,gafa"!
7. no to ja do pompki Królaka i Twojego Petrusie wynalazku
/a przyznam,ze przewspaniały/ dodam mój z lat dawno minionych,czyli z wakacji pod namiotami pod Udorzem...:) na kilka dni zostałam z naszymi synami i Psem sama w głebi Udórskiego Lasu..
Dwa namioty nieżle wyposażone... i stało się,
którejś nocy najechało nas dwu motocyklistów z zamiarami wcale niepokojowymi...dzieci umierały ze strachu,a ja owinęłam sobie właśnie wymontowany łańcuch rowerowy,
psa wzięłam na smycz,a do drugiej ręki zapaloną lampę spirytusową i stanęłam spokojnie na sciężce leśnej,którą w te i z powrotem dwu jeżdzców szusowało na swych stalowych rumakach,spodnie,nasunięty kaptur na czoło i zamachy Łańcuchem..
celujac w każdego z nich....modliłam się gorąco do Swiętej Tereski ,serce biło mi jak dzwon...ale dałam radę..
paszli w diabły...a Pies? pies do rana szalał niczym LEW :)
do dzisiaj mam wielki szacunek dla łancucha rowerowego :)
serdeczności :)
gość z drogi
8. wielki szacunek dla łancucha rowerowego
ja też :),uwolniona zawleczka (koniecznie) wydłuża zasięg broni!. Wiruje nad głową niczym lasso.W odpowiednim momencie wypuszczony,owija się wokół szyi przeciwnika,po minucie dusząc się,błagalnie prosi o łyk powietrza :))).
ps.mąż Cię jednak wyszkolił,ucałuj go ode mnie koniecznie :*
9. już to robię :))))
no cóż, nie zostało nic innego jak szkolenie :)
wszak nie raz zostawałam sama z Dzieciakami w Lesie...a Lasso super...
a nocni kowboje chyba się jednak wystraszyli ,bo kręciłam łaćuchem zawzięcie... nim zawzięcie :)
serdeczności z dawnych lat i nie tylko dawnych :)
gość z drogi
10. tak
koniecznie polspolite ruszenie zrobić porządek.Z kokonowiczami,milerami,pawlakami,piechocińskimi,zychami.Całkowity przepadek mienia,za to co nagrabili.Wysłać ich na Madagaskar niech tam śpiewają międzynarodówkę,mam cichą nadzieję że żyją tam niedobitki ludożerców ;).Tu w moim kraju owe pasożyty są nie do strawienia!.
11. Petrus&Gosc z Drogi
Nie wiedzialem, ze wywolam tak mocna dyskusje poparta solidna, sprawdzona wiedza techniczna.
Pozdrawiam.
12. szanowny ,drogi @Tymczasowy :)
bo Ty nas nie doceniasz :)
więc do arsenału wiedzy na temat Rowerów,dodam ,ze kiedyś dobrze służyły nam na "rusztowanie do namiotu" :)tego na pewno nie ćwiczyłeś :)
uśmiechy i pozdrowienia dla Ciebie i Rodziny :)
gość z drogi
13. Gosc z drogi
Coraz bardziej nabieram przekonania do roweru. W piatek przechodze na rzeczywista emeryture i bede prowadzil uregulowany tryb zycia wlacznie z "kardio". Rower nadajae sie do tego.
Serdecznosci.
14. serdeczności i pozdrowienia :)
a rower to super SPRAWA :)
my kiedyś z mężem mieliśmy "wielbłąda"
ukochana bestia, ot tandem zrobiony przez męża z dwu naszych rowerów,przemierzaliśmy nim polskie drogi i ścieżki a Jura Krakowsko-Częstochowska nie miała dla nas żadnych tajemnic...nawet gdzieś między jednym a drugim zamkiem na szlaku Orlich Gniazd "odkryłam oczko z grzebiuszką
dużo radości i satysfakcji na nowej DRODZE Życia, ukłony dla Rodziny :)
gość z drogi
15. Jesteście Niesamowici:)
Po prostu - Szacunek. A przy okazji świetnie się ubawiłam:)
16. :))))
i o TO szło :)))
słoneczne uśmiechy :)
gość z drogi
17. :)))
Wzajemne:)))
Już oczyma wyobraźni "widzę Cię" z tym łańcuchem w dłoni, w środku lasu:)))
A naszych Panów pomysły z pompką, tez godne zapamiętania:) Mam dwie:)
Dobrego Dnia:)
18. Widzisz :)))
Te zabijaki też widziały mimo,ze noc była ciemna...jak mocna kawa :)
dobrze,że nie wiedzieli,ze to baba a nie chłop tak macha tym łańcuchem,,,strach nie tylko dodaje sił ale i pozbawia rozsądku :)))
serdeczności :)
gość z drogi
19. nadzieja13
trochę z humorem,a trochę serio.Dwóch stanów ciała nie da się opanować kichania i,co dzieje się po w alkowie.Na drugi sposób dla bandytów nie namawiam,ale na pierwszy jest.Dobrze sproszkowany czarny pieprz, wystarczy przeraźliwy damski pisk i sypnąć pieprzem w nos,efek murowany!.A jakby co,w nogi!