Czujne oko ludowego aparatu bezpieczeństwa
Znany z tego, że jeszcze niedawno uznawał faszyzm za jedną z form sprawowania władzy działacz Stowarzyszenia Dziennikarzy Białoruskich w Polsce Tomasz S. ogłasza, że nie odda dzieci do szkoły, której patronem jest „Inka” lub którykolwiek z Żołnierzy Wyklętych.
Nie wiem jak u Pana (towarzysza?) Tomasza teraz ze stosunkiem do faszyzmu, ale przez rok zmienił się wyraźnie stopień napięcia w kwestii polskich żołnierzy walczących w antykomunistycznym powstaniu. W marcu 2014 narracja brzmiała jeszcze: „Mówicie Inka, ale za jej plecami czai się Bury”. Teraz już ma „haki” na wszystkich. I nawet wie już, do czego żołnierzom wódka. Postęp. Bo to postępowiec. Tylko czy rzecz ogranicza się do wątku Wyklętych? Otóż wcale nie. Osoby, które jeszcze do niedawna łudziły się, że poświęcenie kpt.Romualda Rajsa pozwoli na jakiś (bo nieokreślony nigdy) kompromis teraz muszą przyznać mi rację o swoim niedoszacowaniu problemu. Spadkobiercy komunistów, ich form propagandowych, dialektyki, narracji, nie są zainteresowani kompromisem tylko władzą totalną. A wydarzenia historyczne traktują tylko jako jedno z narzędzi do walki o swoje przywództwo polityczne.
Skąd to wnoszę? Otóż chociażby z tego, że podobnie był wykorzystywany wcześniej św.Andrzej Bobola, na którego środowisko działaczy białorusko-prawosławnych, a de facto lewicowych, nie wyrażało zgody jako na patrona Polski.
Niestety, w związku z bierną postawą środowisk patriotycznych opcja polityczna opierająca swoje mrzonki na współpracy z Rosją (bez względu na ustrój) wykorzystuje narzędzia stworzone przez komunistów do budowania własnego obrazu rzeczywistości. Najlepiej byłoby gdyby oczywiście udała się któraś z wcześniejszych prowokacji malarsko-ulotkowych. Tutaj na szczęście prowokatorzy wykazali się zwykłą głupotą i pomysły spełzły na niczym. Obecnie więc wykorzystuje się ustalenia śledztw aparatu bezpieczeństwa publicznego (także w wersji prokuratora pionu śledczego) do zbudowania napięcia na tle narodowościowo-wyznaniowym. Po co? Bo praktyczne byłoby wzbudzenie u „wielkiego brata” usprawiedliwiającego ewentualną agresję poczucia zagrożenia braci (lub bratnich narodów) cierpiących w granicach „pańskiej Polski”. A może jeszcze na dodatek „faszystowskiej”? Lub zwyczajnie zagrożonej dojściem do władzy elementu kontrrewolucyjnego.
A co wtedy? Dziennikarz Tomasz S. chętnie udostępni swoje dzieci szkole im.Aleksandra J. – dowódcy socjalistycznego plutonu egzekucyjnego. Tam zostaną zgodnie z wolą rodzica spożytkowane ich zdolności w sposób adekwatny do oczekiwań taty. Bez względu na to, że przy okazji mogą stać się naśladowcami Pawlika M.
- B.Burdon - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
5 komentarzy
1. @B.Burdon
dziennikarz Tomasz S. może swoje dzieci uczyć nienawiści do Polaków, to jego problem.
Naszym, polskim problemem jest fakt, ze to my ze swoich podatków za tę naukę nienawiści do nas będziemy płacili. I będą nas ścigać siłami policji za hasła Bóg Honor Ojczyzna. Policji utrzymywanej z naszych, Polaków podatków.
"
W tym roku będzie więcej pieniędzy m.in. na projekty kulturalne i edukacyjne mniejszości narodowych - poinformował w poniedziałek w Białymstoku minister administracji i cyfryzacji Andrzej Halicki.
W Urzędzie Wojewódzkim w Białymstoku odbyło się z jego udziałem doroczne spotkanie, poświęcone sytuacji mniejszości narodowych i etnicznych w województwie podlaskim. Wzięli w nim udział m.in. przedstawiciele mniejszości białoruskiej, litewskiej, ukraińskiej, rosyjskiej, tatarskiej i romskiej. - W zasadzie wszystkie mniejszości będą miały realizowane projekty na wyższym poziomie dofinansowania, niż w roku 2014. To nie są wielkie kwoty, ale jednak pozwalające na kontynuowanie albo rozszerzenie aktywności (mniejszości) - mówił po tym spotkaniu Halicki.
Dodał, że zgłoszone do dofinansowania inicjatywy mniejszości narodowych są bardzo różne, a wzrost dofinansowania, sumarycznie, to "setki tysięcy złotych".
Przedstawiciele mniejszości białoruskiej i żydowskiej zwracali w czasie spotkania uwagę na to, że niektóre ich projekty sprawiają, iż o Białymstoku czy całym regionie mówi się pozytywnie na całym świecie, więc są one świetną promocją wielokulturowego województwa.
Wśród problemów, które przedstawili w czasie spotkania przedstawiciele mniejszości z Podlaskiego, była m.in. współpraca z samorządami, a właściwie czasami jej brak. Stąd pomysł, by wojewoda zainicjował szkolenia dla samorządowców obejmujące m.in. przepisy ustawy o mniejszościach i wynikające z nich obowiązki samorządów.
"
http://bialystok.tvp.pl/18884610/szef-mac-w-tym-roku-wiecej-pieniedzy-na...
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
2. ...
...tylko, że ta wielokulturowość wygląda strasznie mono. Gdyby trzymać się nazewnictwa należałoby oczekiwać, ze przedsięwzięcia kulturalne będą właśnie promowały występowanie obok siebie paru-kilku kultur. Tymczasem realizowane są projekty na siłę prezentujące monokulturowe walory mniejszości. Dodatkowo jeszcze oparte na twierdzeniu, że kultura polska jest na tym terenie napływowa. Jak to określa poseł Czykwi: "nawałocz".
MORS HOSTIBUS PATRIAE
3. ...
...wracając jednak do zasadniczego tematu warto pamiętać, że środowisko reprezentowane przez dziennikarza Tomasza S. wyraźnie akceptuje patronaty takich postaci jak Janka Kupała czy Jakub Kołas, ale jednoznacznie neguje chociażby "Wiarusa" czy "Leśnego". Nie chce w ten sposób nawiązać do tradycji Rzeczypospolitej Obojga Narodów i woli orbitować wokół decyzji komunistycznej międzynarodówki.
Szkoda, że jest to zjawisko bagatelizowane na rzecz iluzorycznego wyobrażenia o łagodnej mniejszości narodowej.
MORS HOSTIBUS PATRIAE
4. B.Burdon
nieodrodni synowie czerwonej Białorusi. Łukaszenka też wraca jak Putin do gloryfikacji ZSRR i Stalina.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
5. Od kilku lat trwa akcja
Od kilku lat trwa akcja przyklejania mieszkańcom województwa podlaskiego, a szczególnie jego stolicy – Białegostoku, łatki z napisem „ksenofob i rasista”. Okazuje się, że jednym z głównych inicjatorów tej fali oczerniania, jest osoba, która kilka tygodni temu za oszustwa i wyłudzenia otrzymała wyrok 4 lat więzienia.
Najbardziej zagorzałym tropicielem „podlaskiego rasizmu” jest Rafał Gaweł, szef Ośrodka Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych w Białymstoku. Projekt ten uruchomiono za pomocą niemałych środków pozyskanych z programu UE „Obywatele dla Demokracji”. Od kilku już lat Ośrodek zasypuje białostockie prokuratury setkami wniosków o ściganie, co paraliżuje ich prace. Ogromna większość tych wniosków zawiera kuriozalne bzdury.
Dla przykładu, w październiku 2014 roku Ośrodek Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych w Białymstoku złożył do Prokuratury Rejonowej Południe w Białymstoku zawiadomienie przeciwko uczestnikom Podlaskiego Rajdu Śladami Żołnierzy 5. Wileńskiej Brygady Armii Krajowej. Rajd ten od kilku lat organizuje Stowarzyszenie Historyczne im. Danuty Siedzikówny „Inki” w Hajnówce.
Twórcy tego doniesienia do prokuratury zarzucali uczestnikom patriotycznego rajdu propagowanie symboli faszystowskich poprzez noszenie koszulek z emblematami ŚWO – Śmierć Wrogom Ojczyzny – jakiego używali żołnierze podziemnej organizacji niepodlegościowej – oddziałów Pogotowia Akcji Specjalnej Narodowego Zjednoczenia Wojskowego. Śledztwo został wszczęte – i umorzone, gdyż prokuratura, stwierdziła, że noszenie przez rekonstruktorów historycznych emblematu munduru żołnierzy podziemia niepodległościowego, w żaden sposób nie może być uznane za propagowanie faszyzmu. Jedna z osób wzywana na przesłuchanie w tym śledztwie, wyraża opinię o podstawie jego wszczęcia – Wydaje mi się, że w niektórych środowiskach utrwaliło się przekonanie o Podlasiu jako obszarze czy terytorium w jakiejś mierze eksterytorialnym, którego mieszkańców można bezkarnie oczerniać, imputując im np. nazizm – powiedział dla PCh24.pl Bogusław Łabędzki, prezes Stowarzyszenia Historycznego im. Danuty Siedzikówny „Inki” w Hajnówce.
Innym razem Ośrodek Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych na swoim profilu Facebook, oskarżył Katarzynę Panasewicz, organizatorkę „Białostockiego Wieczoru Pamięci”, imprezy poświęconej Żołnierzom Niezłomnym, o to, że „zaprosiła do współpracy organizacje kojarzone z propagowaniem rasizmu” czyli członków ONR. Katarzyna Panasewicz pozwała za to szefa Ośrodka do sądu. Sąd uznał, że wpis na należącym do niego profilu Facebook jest kłamstwem.
Bluźniercy ścigają rasistów
Projekt Ośrodek Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych w Białymstoku jest prowadzony przez Stowarzyszenie Teatralne Dom na Młynowej. Stowarzyszenie to jest również założycielem Teatru TrzyRzecze. Swoją pierwszą siedzibę miał on w Białymstoku. W czerwcu 2014 roku przeprowadzono w tym teatrze sceniczne czytanie bluźnierczego spektaklu „Golgota Picnic", połączone z projekcją nagranych jego fragmentów. Wywołało to wówczas protest społeczny Białostoczan. Przed siedzibą teatru, przeciwko prezentacji tego pseudospektaklu, protestowało około tysiąc osób. Obecnie Stowarzyszenie Teatralne Dom na Młynowej prowadzi Teatr TrzyRzecze w Warszawie na Żoliborzu. Nadal znaczącą część jego repertuar stanowią spektakle antychrześcijańskie i antypolskie, przepełnione wyuzdaniem oraz wulgarnością.
Szefem Ośrodka Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych oraz dyrektorem Teatru TrzyRzecze, jest Rafał Gaweł, który do Białegostoku przyjechał z Wielkopolski. Oprócz tego jest on właścicielem firmy „Graffiti”. W związku z działalnością tej firmy oraz Teatru TrzyRzecze Prokuratura Rejonowa Białystok-Północ w grudniu 2014 i w maju 2016 przedstawiła Rafałowi Gawłowi, łącznie 14 zarzutów kryminalnych, dotyczących oszustw finansowych i wyłudzeń. Jedno oszustwo dotyczy banku, tu kwota wyłudzenia wynosi 240 tys. zł. Miało też dojść do innych wyłudzeń, – towarów od prywatnych firm z terenu Polski, tu ich straty wynoszą od kilku do kilkudziesięciu tys. zł. Podobne zarzuty przedstawiono żonie Gawła i jego współpracownicy.
W lipcu tego roku Sąd Okręgowy w Białymstoku, nieprawomocnym jeszcze wyrokiem, skazał dyrektora Teatru TrzyRzecze na cztery lata bezwzględnego więzienia. Rafał Gaweł, który zezwala na podawanie w mediach swojego imienia i nazwiska, nie będzie mógł również przez 10 lat prowadzić działalności gospodarczej ani zajmować stanowisk w takich podmiotach, a przez pięć lat będzie miał zakaz pełnienia funkcji w stowarzyszeniach korzystających z publicznych dotacji. Ma też zapłacić 12 tys. zł tytułem naprawy szkody. Kara jaka otrzymała żona Gawła to 2 lata pozbawienia wolności w zawieszeniu na 5 lat, 6 tys. zł grzywny oraz kilkuletnie zakazy zajmowania stanowisk w spółkach i prowadzenia działalności. Jego współpracownica otrzymała wyrok 1 rok i 2 miesiące więzienia w zawieszeniu na 3 lata, 2 tys. zł grzywny i zakaz działalności na 5 lat.
Zauważmy, że szereg czynów przestępczych, których dotyczą zarzuty, zdaniem sądu Rafał Gaweł popełnił w latach 2013 – 14, a więc w czasie kiedy prowadzony przez niego Ośrodek Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych w Białymstoku rozpoczął akcję zasypywania prokuratorów wnioskami o ściganie domniemanych rasistów i ksenofobów.
Kolejny cios w próżnię
W ostatnim czasie bardzo głośno jest o sprawie marszu członków Obozu Narodowo Radykalnego, który 16 kwietnia br, w 82. rocznicę powstania tej organizacji, przeszedł ulicami Białegostoku. W ramach uroczystości m.in. odprawiona została Msza św. w białostockiej katedrze. Zaraz po uroczystościach media, zawsze czujne ideologicznie z Gazetą Wyborczą na czele, wszczęły larum, o rzekomej „mowie nienawiści” jaka miała zabrzmieć podczas rocznicy. W reakcji na ten szum medialny Prokuratura Rejonowa Białystok-Południe, wszczęła z urzędu śledztwo, w celu sprawdzenia czy w mieście rzeczywiście doszło do popełnienia tzw. przestępstw z nienawiści. Nieco później śledztwo przejęła Prokuratura Okręgowa w Białymstoku. W tym samym czasie trafiły do niej dwa zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa podczas uroczystości rocznicowych ONR. Miało ono polegać m.in. na propagowaniu nazizmu.
Pierwsze zawiadomienie złożyła posłanka partii Nowoczesna Joanna Scheuring-Wielgus, drugie Stowarzyszenie przeciw Antysemityzmowi i Ksenofobii „Otwarta Rzeczpospolita”, które „pałeczkę ścigania podlaskich nazistów” przejęło po skompromitowanym wyrokiem sądowym, wydanym na jej szefa, Ośrodku Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych w Białymstoku. Oba te doniesienia były jednak jedną wielką kompromitacją ich autorów. Pomylono w nich podstawowe fakty – miejsca i czas wydarzeń. Marek Czeszkiewicz, szef prokuratury okręgowej w wydanym w tej sprawie komunikacie podał, iż autorzy dwóch niezależnych od siebie zawiadomień o podejrzeniu popełnienia przestępstwa „złożyli je bez zapoznania się z rzeczywistym przebiegiem wydarzeń, lecz opierając się na przekazach medialnych”. Prokuratura sprawę zbadała dokładnie i skrupulatnie, jednak nie znalazła podstaw do uznania, iż w czasie uroczystości ONR doszło do jakiegokolwiek przestępstwa. W efekcie czego, w ubiegłym tygodniu, umorzyła dochodzenie.
Co na Podlasiu razi „łowców nazistów”?
Przedstawicieli środowisk libertyńskich najwyraźniej razi Podlasie wierne chrześcijańskiej i narodowej tradycji. Stąd robią oni wszystko co mogą, aby Podlasian, a szczególnie mieszkańców stolicy województwa – Białegostoku, przedstawiać opinii publicznej w innych regionach kraju jako ksenofobów i nazistów. Te działania oczerniające prowadzone są wbrew zdrowemu rozsądkowi. Przecież każdy, kto choć trochę zna historię wschodnich ziem Rzeczypospolitej wie, że od wieków dziś żyją tu w pokoju i praktykują tolerancję przedstawiciele wielu wyznań – głównie katolickiego, ale też prawosławnego, mojżeszowego i muzułmańskiego (Polscy Tatarzy). Nie są w stanie tego zmienić chuligańskie incydenty, które przecież mają miejsce nie tylko na Podlasiu, ale, często, nawet w większym nasileniu, na terenie całego kraju i świata. Nie zmieni tego również nagonka prowadzona przez tych, którzy chcą skłócić i oczernić mieszkańców Podlasia.
Adam Białous
http://kmn.info.pl/?p=36590
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl