Niesiołowski i PO tam gdzie stało ZOMO

avatar użytkownika kokos26

 

 Telewizyjnych występów Stefana Niesiołowskiego, specjalisty od muchówek i bezkręgowców, który sam został pozbawiony moralnego kręgosłupa, już od dawna nie oglądam. Bijąca z jego rozbieganych świdrowatych oczek nienawiść, potoki wyrzucanych z otworu gębowego ciągle tych samych wiązanek oraz bluzgów stało się dla mnie niestrawne, nawet jeżeli traktowałem to wszystko jako czarną komedię w wykonaniu nieszczęśliwego człowieka. To tak jakbym kupił płytę jakiegoś marnego solisty wiedząc, że jest to zestaw tych samych utworów sprzedawanych po raz kolejny jako składanka, czyli kompilacja stałych knajackich numerów z wcześniejszych płyt z pozamienianą tylko ich kolejnością. Dla interesującego się polityką widza czy słuchacza istnieje zawsze wybawienie, czyli możliwość wyłączenia odbiornika. Niestety dla Niesiołowskiego żadnego ratunku na horyzoncie nie widać. On już po prostu tak musi, inaczej się udusi, że posłużę się słowami popularnej satyrycznej piosenki.
Niestety na nieszczęśnika i nienawistnika Niesiołowskiego można nieopatrznie nadziać się także w internecie, co mi się ostatnio zdarzyło na portalu Onet.pl. To temu portalowi udzielił on kuriozalnego wywiadu, w którym wytyka partii Jarosława Kaczyńskiego to, że jak mówi „W PiS paradoksalnie ludzi o ładnych, antykomunistycznych życiorysach praktycznie nie ma”. Co prawda śpiewka to nie nowa, bo wiadomo, że ładny życiorys może mieć tylko sam Stefan, który już na pierwszym przesłuchaniu zakapował esbekom swoją własną narzeczoną. Niesiołowski niestety brnie dalej i wypowiada takie obłudne prymitywne i ocierające się już o nikczemność stwierdzenia, nad którymi trudno przejść obojętnie. On twierdzi, że PiS nie ma moralnego prawa występować w obronie demokracji, ponieważ w szeregach tej partii jest taki na przykład Wojciech Jasiński, który w latach 1976-82 należał do PZPR. Niesiołowski mówi: - Być może ma on jakiś ładny fragment w życiorysie, ale nie znam niczego takiego, co by go upoważniało do pisania takich rzeczy. Wiem za to, że ludzie, którzy rzeczywiście walczyli z komunizmem, płacili za to dość wysoką cenę, a teraz są w PO.

Oczywiście sześcioletnia przynależność do PZPR nie jest chlubą dla Wojciecha Jasińskiego, ale temu wyjątkowemu obłudnikowi i podłemu hipokrycie Niesiołowskiemu wypada udzielić darmowych korepetycji i przypomnieć przeszłość jego partyjnych koleżanek i kolegów oraz kandydatów Platformy, którzy z jej ramienia robią kariery na europejskich salonach.
Zacznijmy od bardzo aktywnej komunistki i członkini PZPR Iwony Śledzińskiej-Katarsińskiej, która w 1968 roku jako dziennikarka przyłączyła się do antysemickiej nagonki i opowiedziała się po stronie jednej ze zwalczających się komunistycznych frakcji. Czy zdaniem Niesiołowskiego ma ona moralne prawo zasiadać z ramienia PO w Radzie Programowej TVP S.A. i przewodniczyć sejmowej Komisji Kultury i Środków Przekazu? Czy propagandowym zasługom w komunistycznej wojence Chamów z Żydami zawdzięcza to, że rzucono ją na odcinek mediów? Czy zasiadająca w Parlamencie Europejskim desygnowana przez PO, komunistka Danuta Hübner, córka i wnuczka wyjątkowo sadystycznych oficerów śledczych UB, to chwała dla jego partii czy hańba i policzek wymierzony polskiemu narodowi? Jaki wpływ na oszałamiającą karierę w PRL i III RP, Leny Kolarskiej-Bobińksiej członkini PO oraz minister nauki i szkolnictwa wyższego w rządzie Ewy Kopacz miał fakt, że jest córką zatwardziałego przedwojennego komunisty, Leona Kolarskiego, członka KPP uczestniczącego w wojnie domowej w Hiszpanii w składzie stalinowskich brygad międzynarodowych?
Czy to nie z ramienia PO w europejskim parlamencie już drugą kadencję zasiada komuch Dariusz Rosati, były członek rady nadzorczej słynnego FOZZ nazywanego matką wszystkich afer? Rosati trwał w PZPR aż do wyprowadzenia sztandaru, a w PRL był tajnym współpracownikiem SB o pseudonimie „Buyer”, zaś dzisiaj jego karierę wspiera partia szalonego Stefana tropiącego członków PZPR w szeregach PiS. To wraz z nim w sejmie zasiada członek PO, a wcześniej komuch i członek Komitetu Centralnego PZPR i później sekretarz KC PZPR, Marcin Święcicki, zięć Eugeniusza Szyra partyjnego dygnitarza w PRL, członka KPP, PPR, PZPR. Może Niesiołowski przypomni sobie, jaka partia POlityczna sprawiła, że w senacie zasiada dzisiaj stary wypróbowany towarzysz z PZPR, Marek Borowski? Radzimy choremu z nienawiści Stefanowi zapoznać się jeszcze z życiorysami koleżanek i kolegów partyjnych: Barbary Kudryckiej, Magdaleny Kochan, Mieczysława Augustyna, Witolda Gintowt-Dziewałtowskiego, Grażyny Ciemniak, Michała Kaczmarka.
Bardzo gorąco polecam też znerwicowanemu Stefanowi dokładne przyjrzenie się otoczeniu prezydenta Komorowskiego, który otorbił się cuchnącą czerwoną galaretowatą treścią złożoną z komuchów i agentów PRL-owskich tajnych służb. Radzimy żeby sobie przypomniał kto wznosił szampana za zwycięstwo należącego do PO Bronka w prezydenckim wyścigu. Czy nie był to czasem kursant GRU i były szef WSI komuch gen. Marek Dukaczewski? Czy to nie Goebbels stanu wojennego Urban zadeklarował ostatnio wsparcie dla PO, czyli tym samym także dla Niesiołowskiego?
Prawda jest taka, że żadna partia odwołująca się szczerze do solidarnościowego etosu nie powinna mieć w swoich szeregach nikogo z komunistyczną przeszłością. Doskonale wydaje się to rozumieć dzisiejsza patriotyczna młodzież, która staje się naszą ostatnią szansą i nadzieją, zwłaszcza że przewodnim jej hasłem podczas różnego rodzaju manifestacji i marszów jest zawsze zawołanie, Raz sierpem raz młotem czerwoną hołotę. A co do cierpiącego na polityczne ADHD Stefcia to od dawna już wiadomo, że zajął pozycję dokładnie tam gdzie kiedyś stało ZOMO.
 
Artykuł ukazał się w ogólnopolskim tygodniku Warszawska Gazeta

Etykietowanie:

1 komentarz

avatar użytkownika Obibok na własny koszt

1. Godne przypomnienie o warszawskim turyście łonowym

Kiedyś "Mieszko II"