„Dogmatyzmu nie leczy się rewizjonizmem”.

avatar użytkownika Ewaryst Fedorowicz

 

Pan Darski napisał bardzo ważny tekst Między kunktatorami a dogmatykami (będący rozwinięciem tez przedstawionych w niedawnej (nr 587) audycji niepoprawnego radia), który to tekst zakreśla warunki, po spełnieniu których może dojść do odzyskania władzy przez tzw. „obóz niepodległościowy”, cokolwiek by to znaczyło.

Wymieniając te warunki, Pan Darski, jak rozumiem, zakłada milcząco, że odzyskanie władzy w maju podczas wyborów prezydenckich, czy jesienią w wyborach parlamentarnych jest niemożliwe, z czym ja się zgadzam nie tylko milcząco, ale wręcz hałaśliwe i to od dawna i co więcej – uważam to założenie za najcenniejszą konstatację w całym wywodzie Pana Darskiego.

Zanim przejdę do ustosunkowania się do kwestii szczegółowych, postawię tezę, że tak tekst, jak i cała koncepcja przedstawiona przez Pana Darskiego są tyleż interesujące, co fatalnym, typowo rewizjonistycznym błędem obarczone, co wyjaśnię na końcu.

Zacznijmy jednak indukcyjnie, czyli od szczegółów właśnie:

w temacie fałszerstw wyborczych Pan Darski proponuje „powołanie ruchu przeciw fałszerstwom wyborczym na jak najszerszej, niepartyjnej bazie”, co brzmi dla mojego, muzycznego ucha miło i na razie to tyle.

W kwestii, ujmijmy rzecz skrótowo, być grzecznymi czy wręcz przeciwnie, pociągające (mnie przynajmniej) jest kolejne stwierdzenie Pana Darskiego, że
argument, iż musimy być grzeczni rezygnując z obywatelskiego nieposłuszeństwa, bo zdelegalizują partię oznacza uleganie szantażowi, a więc przegraną. A niech zdelegalizują.”

Cieszę się też z dokonanej przez Pana Darskiego oceny aparatu PiS, która to ocena jest (prawie) tak drastyczna jak moja:

(aparat) „Ten zaś ma własne interesy, w tym najważniejszy - nie dopuszczenie do konkurencji. Może go realizować, gdy kierownictwo nie rozlicza lokalnych przywódców za brak skuteczności.”

...oraz nieprofesjonalizmu mediowego i braku charakteru spinfelczerów (konsekwentnie promuję określenie swojego autorstwa) PiSu, gdyż do tej roboty potrzebni są oficerowie liniowi, a nie ugrzecznione ciamajdy.”

Tu kończą się przyjemności, bo Pan Darski za konieczne uznaje zachować i zreformować PiS (czyli partię, która jest tak podatna na reformy, jak matuszka PZPR), bo

nowej ogólnopolskiej partii nie da się utworzyć wobec kontroli wszystkich zasobów przez władzę i działalności służb, których celem jest rozbijanie opozycji i tworzenie lub lansowanie ugrupowań kontrolowanych celem kanalizacji niezadowolenia, zwłaszcza młodych.

Naszym zadaniem powinno być wstrząśnięcie aparatem PiSu celem zmuszenia go do otwarcia się i działania. Trzeba u niego wywołać strach o utratę pozycji tworząc niezależny ruch młodzieżowy,który jednocześnie uratuje kolejne pokolenie przed wyprowadzeniem na manowce przez Ruch Narodowy i Korwinistów. Drugie zagrożenie powinien stwarzać całkowicie samodzielny Ruch przeciw fałszerstwom wyborczym.
Rozkład partii może spowodować, że po niej już nic nie powstanie.”

Tytuł Dogmatyzmu nie leczy się rewizjonizmem” to cytat z Władysława Gomułki – czego akurat Panu Darskiemu tłumaczyć nie muszę, ale że zdecydowana większość tutaj obecnych to typowy, twardy elektorat PiS (a zatem osoby niekoniecznie w klasykach hm... „oblatane”), for the historical truth, jak mawiają nowi sponsorzy gangsterów z III RP - przypominam.
Sama propozycja zachowania przy życiu PiS, to coś w rodzaju rewizjonizmu.
„Coś w rodzaju” napisałem, toteż proszę się mnie nie czepiać, bo i tak nie odpowiem, a ewentualne pretensje proszę do tow. „Wiesława” kierować, co może być troszkę trudne.

Zresztą, fakt że 7 lat po tym, jak się PiS dał wy.... w stylu frajerskim, składanie ludziom, którzy mają już serdecznie dość kolejnych majaczeń Prezesa o Budapeszcie propozycji dłuuugiego marszu (to z kolei tow. Mao) bez rozliczenia tych, co nas w to szambo wpakowali, jest tyleż urocze, co potencjalnie wybuchowe.

I bardzo proszę nie pisać mi tu za Prezesem, że frajer to słowo z języka kryminalistów, bo zaraz zauważę, że w takim razie nieprawdą jest, że Prezes żadnego obcego języka nie zna, i zrobi się kwas, a po co?

PiS musi zniknąć z jednego tylko powodu: jest on całkowicie i w każdym wymiarze spenetrowany i opanowany przez agenturę.

Bez tego nie byłyby możliwe wszystkie absurdalne z pozoru decyzje strategiczne, od zaniechania użycia w wyborach prezydenckich 2010 jako nośnika całej kampanii, świeżej od zapachu benzyny i krwi kwestii katastrofy smoleńskiej, po horrendalne decyzje personalne, czy oszukiwanie Polaków, że PiS poważnie traktuje kwestię kontroli wyborów, by po kolejnych fiaskach tzw. alternatywnego liczenia głosów wytłumaczyć się odpowiedzią: nie udało się, bo do tego potrzeba 54 tys mężów zaufania, a przecie mamy dużo mniej członków partii.

Ani razu też w tekście Pana Darskiego nie padło „Jarosław Kaczyński”, choć bez jego wiedzy i aprobaty, partyjny aparat nie mógłby robić i nie robić tego, co robi i nie robi.

A prawda, jak to prawda, jest nieprzyjemna:
Jarosław Kaczyński jest albo przez swój aparat ubezwłasnowolniony albo jest jego częścią, co go tym bardziej dyskredytuje.

Krótko mówiąc – skoro wbrew PiSowi realizacja zarysowanej przez Pana Darskiego strategii jest niemożliwa, to z PiSem nie jest możliwa tym bardziej.

I to jest ten fatalny błąd w rozumowaniu Pana Darskiego, o którym wspomniałem na wstępie.
 

 

napisz pierwszy komentarz