Moja notka, jest bardzo krótka, bo P…

avatar użytkownika dzierzba

Nie wiem, czy nadal, ale kiedyś wśród kibiców klubów piłkarskich popularna była przyśpiewka zmiennej, zależnej od jej adresata, treści: Nasza piosenka, jest bardzo krótka, /Gieksa, Lechia, Legia, Pogoń, Wisła itp./, to k…a i prostytutka!

Wspominam o tym teraz, ponieważ jak ulał pasuje do poruszanego dzisiaj tematu. Ten zaś sprowokowali dwaj mechanicy, których odwiedziłem przy okazji sprawdzania przeznaczonych do sprzedaży samochodów. Nie wiem wprawdzie, czy interesowali się również piłką nożną, ale to akurat bez znaczenia. Ważne, że choć pracowali w różnych warsztatach, ich reakcja na pojazdy sprawdzane przez nich pod kątem ich potencjalnych szans na przejechanie jeszcze kilkudziesięciu tysięcy kilometrów bez wkładu finansowego przekraczającego ich obecną wartość rynkową, była bardzo zbliżona.

Pierwszy, bodajże pan Andrzej, po podpięciu Volkswagena Passata do komputera stwierdził: „Panie, to auto miało 120 tysięcy przebiegu, ale zanim jakiś bawarski Radek Sikorski w podkolanówkach, krótkich batkach i w kapeluszu z piórkiem zaczął w nim spod Mynsien do Hamburga co weekend dojeżdżać! Teraz to i dwieście tysi można niczym diety za kilometrówki z rozrzewnieniem wspominać!”. Drugi, nawet bez elektronicznego sprzętu do pomiaru, już podczas zewnętrznych oględzin Fiata Croma zauważył, że faktyczny kilometraż tego samochodu odbiega tak drastycznie od licznikowego, że gdyby nie było to tylko gówniane auto na Ef gotów byłby się założyć, że należało do ministra, czy jak mu tam, Marszałka Sikorskiego…

Nie muszę chyba dodawać, że po tak dokładnych oględzinach, żadnego ze wzmiankowanych pojazdów nie kupiłem. Jak to jednak zazwyczaj w życiu bywa, choć straciłem trochę czasu i pieniędzy na diagnozy (i uratowałem się przed kupnem złomu…), zyskałem cenne doświadczenie. Takie mianowicie, że choć ostrzeliwani ze wszystkich stron informacjami zaprzyjaźnionych stacji, które – ujmując temat w skrócie i futbolowo  – gdy tylko w eter pójdzie smród śmieci spod dywanu, natychmiast ogłaszają wszem i wobec (oczywiście tylko w odniesieniu do swoich różowo-zielonych politycznych partnerów) „Polacy, nic się nie stało”, to jednak ludziom jednak trochę jeszcze zdrowego rozsądku zostało.

I tak jak kibice o znienawidzonym klubie zawsze – jakkolwiek dobrze by się o nim nie mówiło i nad jego faktycznymi lub potencjalnymi możliwościami nie wzdychało – tak i oni są w każdej chwili gotowi o obecnie rządzących jakąś bardzo krótką piosenkę zgodnie i raźno zaintonować.


Filed under: dywagacje, dzierzba, media, polityka, Polska, sport, społeczeństwo, ustroje

napisz pierwszy komentarz