B. Komorowski przed obliczem Temidy...
Dziś o godz. 10.00 rozpoczęła się rozprawa, w której zeznawał Bronisław Komorowski. Prezydent był świadkiem w procesie dziennikarza Wojciecha Sumlińskiego i byłego oficera WSI płk. Aleksandra L., oskarżonych o płatną protekcję przy weryfikacji Wojskowych Służb Informacyjnych. O 14.15 sąd odroczył rozprawę do 11 lutego 2015 roku.
Przesłuchanie świadka Komorowskiego odbyło się w kuriozalnych warunkach a więc nie w gmachu sądu a w pałacu prezydenckim. Oj ciekawie się dzieje w Polsce, gdzie sprawowana funkcja polityczna determinuje postępowanie sądowe i wyznaczanie miejsca rozpraw sądowych, podobno ze względów bezpieczeństwa... Może tak każdy Polak od dzisiaj winien prosić wymiar sprawiedliwości o wyznaczanie terminu i miejsca ewentualnych sądowych zeznań zgodnie z własną wolą... również powołując się na swoje bezpieczeństwo psychiczne lub fizyczne. Wtedy moglibyśmy o połowę zmniejszyć stan nieruchomości sądów powszechnych w Polsce. Jakaż to byłaby oszczędność! Nieprawdaż?
Ale wróćmy do meritum. Sprawa dotyczy tak naprawdę tzw. "afery marszałkowej", w której "chodzi o kombinację operacyjną z udziałem ludzi WSW/WSI, szefostwa Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego oraz ówczesnego marszałka Sejmu Bronisława Komorowskiego, rozgrywaną w latach 2007-2008. Celem kombinacji było uzyskanie dostępu do tajnego aneksu z Raportu z Weryfikacji WSI, a gdy okazało się to niemożliwe – podjęcie działań zmierzających do oskarżenia członków Komisji Weryfikacyjnej WSI oraz dziennikarza Wojciecha Sumlińskiego. Chodziło przy tym o zdezawuowanie treści zawartych w aneksie oraz uprzedzenie ewentualnych zarzutów dotyczących powiązań polityków Platformy ze środowiskiem byłych WSI. Priorytetem kombinacji pozostawała osłona politycznego „patrona” wojskowych służb - Bronisława Komorowskiego (...) Oskarżenie przeciwko Wojciechowi Sumlińskiemu o „płatną protekcję” oparto (...) na doniesieniu złożonym przez byłego pułkownika WSW/WSI Leszka Tobiasza z Oddziału 33. Zarządu III WSI. Tobiasz - absolwent moskiewskich kursów GRU, pracował w charakterze oficera operacyjnego ataszatu w Moskwie, a w okresie rządów SLD - UP był odpowiedzialny za działania wobec hierarchów Kościoła katolickiego, a następnie - do chwili rozwiązana WSI - za inwigilację i pozyskiwanie dziennikarzy" [1],
Osoba Bronisława Komorowskiego jest tutaj kluczowa bowiem w normalnych warunkach prawnych działanie zmierzające do pozyskania za wszelka cenę (w tym - nazwijmy to - na granicy prawa) tajnego państwowego raportu winno być ze wszech miar karane. Tym bardziej jeżeli chodzi o Marszałka Sejmu, którego ponoć dotyczy duża część zarzutów zawartych w tymże aneksie. Niestety mimo, że to właśnie B. Komorowski chciał uzyskać dostęp do tajnego raportu, dziś na ławie oskarżonych zasiada dziennikarz Wojciech Sumliński, którego koleje losu związane z tą sprawą są dramatyczne (odsyłam do książek W. Sumlińskiego).
Ja wielokrotnie pisałem o tym, że osoba B. Komorowskiego jest jedną z najbardziej niebezpiecznych dla Polski i polskich patriotów. Niejako posumowaniem tych moich opinii jest post "Zwodniczy kamuflaż Prezydenta i jego Protektorów!" [2], w którym też odsyłam do innych moich tekstów dotyczących B. Komorowskiego.
Wszyscy też chyba pamiętamy, że jedną z pierwszych decyzji B. Komorowskiego po zamachu smoleńskim było przejęcie prezydenckiego BBN, gdzie znajdował się właśnie aneks do raportu z likwidacji WSI. Tak się ze strachu śpieszył, że działania te podjął - antykonstytucyjnie - zanim oficjalnie uznano śp. Lecha Kaczyńskiego za zmarłego!
Ja swego czasu wysuwałem hipotezę, że jedną z możliwych ewentualnych przyczyn zamachu smoleńskiego był właśnie ów aneks, w którym - podobno - jest wiele faktów mogących zaszkodzić B. Komorowskiemu i jego karierze politycznej. Może kiedyś dane nam będzie zweryfikować ową hipotezę.
W dzisiejszych zeznaniach prezydent wg. Wojciecha Sumlińskiego mówił tak "żeby nic z tego nie wynikało". Ponadto dziennikarz stwierdził, iż ""- Gdyby się okazało, że zeznania Pawła Grasia i Krzysztofa Bondaryka są prawdziwe, mielibyśmy sytuację, w której druga osoba w państwie - marszałek polskiego Sejmu - spotyka się z człowiekiem, o którym ma świadomość, że może być - nie ma pewności, ale ma podejrzenie - że może być związany z obcym wywiadem. Mimo to, mając tę świadomość, a przynajmniej to podejrzenie - spotyka się z tą osobą i rozmawia z nią o tym, czy też jak to określił pan prezydent „wyraża zainteresowanie” propozycją tej osoby odnośnie zdobycia w sposób nielegalny, sprzeczny z prawem, przestępczy najbardziej tajnego z tajnych dokumentów w Polsce. Nie wiem, co gorszego może zrobić polityk. Bo jeżeli panowie Graś i Bondaryk mówili prawdę, to właśnie Bronisław Komorowski znalazł się w takiej sytuacji. W Sytuacji człowieka, który ma podejrzenie. że człowiek z którym się spotyka może mieć związki z obcym wywiadem, a jednocześnie nie przeszkadza to spotkanie w wyrażeniu zainteresowania propozycją odnośnie zdobycia w sposób nielegalny najbardziej tajnego dokumentu w Polsce. Dziś świadek, pan prezydent starał się to jakby bagatelizować, mówiąc że podjął coś w rodzaju gry, chciał zobaczyć, co z tego wyniknie – ale uzmysłówmy sobie tę grę. W jaki sposób płk. L., który nie miał przecież żadnych uprawnień, żadnych możliwości zdobycia aneksu w sposób legalny, zgodny z prawem, mógł ten aneks zdobyć? Tak jak powiedziałem na sali sądowej - mógł próbować korumpować członków komisji weryfikacyjnej WSI, albo też włamać się do SKW i te dokumenty wyciągnąć. W każdym razie były to działania przestępcze. Jak inaczej określić marszałka Sejmu, który wyraża zainteresowanie tą propozycją, takiego właśnie działania? Jak można określić inaczej jak podżeganiem do popełnienia przestępstwa? (...) Pan prezydent (dzisiaj - dop.:kj) pływał jak Otylia Jędrzejczak w szczytowej formie. Starał się mówić tak, żeby nic z tego nie wynikało. Jak mantrę powtarzał: „wszystko co miałem do powiedzenia, powiedziałem prokuraturze”" [3].
Ciekawe spojrzenie na dzisiejsze zeznania B. Komorowskiego prezentuje A. Macierewicz, który w wywiadzie dla wpolityce.pl powiedział m.in. "Mamy dopiero wstępną fazę tego przesłuchania. Jak zapowiada pan Sumliński, przygotował 200 pytań. To zapewne oznacza, że przesłuchanie nie skończy się dziś. Zapowiedziano już zresztą konfrontację Prezydenta Komorowskiego z innym świadkiem. Zapewne więc to będzie jeszcze trwało sporo. Obecnie znamy dopiero pewną cząstkę tych zeznań. Je należało będzie przeanalizować dogłębnie. Szczególnie, że mają charakter sensacyjny (...) Prezydent, a wówczas poseł, Komorowski, powiedział, że w roku 2007 spotkał się z panem L., gdy jeszcze nie był marszałkiem Sejmu. Nie mógł mieć wtedy choćby nadziei na dostęp do aneksu raportu o WSI. Prezydent powiedział, że podżegał pana Lichockiego do nielegalnego zdobycia ściśle tajnego dokumentu, co do którego podejrzewał, że dotyczy jego samego. Prezydent powiedział to dziś jasno. To jest sytuacja, która kompromituje pana posła, marszałka, a dziś prezydenta Komorowskiego w sposób jednoznaczny (...) Okazuje się przecież, że gdy prezydent zapoznał się z informacją, że można zdobyć aneks i powiedział, że jest tym zainteresowany, nie poinformował o ewidentnym przygotowywaniu przestępstwa żadnej właściwej do tego służby czy instytucji. Nie przekazał informacji ani kontrwywiadowi wojskowemu, ani ABW, ani prokuraturze. Prezydent poinformował o sprawie tylko Pawła Grasia, który był (...) kolegą prezydenta Komorowskiego z klubu parlamentarnego. W żaden sposób pan Graś nie miał możliwości zapobieżenia możliwości popełnienia przestępstwa. Pan Bronisław Komorowski przyznał się tym samym do popełnienia dwóch bardzo poważnych przestępstw w związku z całą sprawą. Jednak wiele spraw wciąż pozostaje niewyjaśnionych. Jest wiele niejasności, które nie zostały rozwiane w dniu dzisiejszym. One dotyczą dat spotykania się pana Bronisława Komorowskiego z funkcjonariuszami WSI, płk. Tobiaszem i płk. Lichockim. Jednak są i sensacyjne wątki w tym przesłuchaniu (...) Prezydent powiedział dwie ciekawe rzeczy. Mówił, że zapoznał się z aneksem do raportu jeszcze jako marszałek Sejmu. To wydaje mi się pomyłką pana prezydenta, który mówił zapewne, że „zapoznałby się”. Jako marszałek nie miał on przecież wglądu do aneksu, póki nie zostałby on ujawniony przez Prezydenta RP. To pewnie przejęzyczenie, ale tak właśnie sprawę relacjonuje PAP. Jednak już poważną sensacją jest drugi wątek. Bronisław Komorowski mówił, że nie może sobie przypomnieć, kiedy zapoznał się z aneksem (...) To rzecz niebywała. Przecież ten dokument jest od czterech lat, a przynajmniej powinien być, w sejfie prezydenta. Tam zostawił go prezydent Lech Kaczyński. Tylko prezydent ma obecnie prawo zapoznawać się z aneksem. Prezydent nie zgodził się przekazać go nawet sądowi na potrzeby procesu. Tłumaczył, że ten dokument jest wyłącznie do jego wglądu. Obecnie Bronisław Komorowski mówił, że nie wie kiedy się zapoznał z tym dokumentem (...) Prezydent mówił, że aneks jest dokumentem wymierzonym w niego. Przecież to jest 800 stron tekstu, tam są dokumenty, nazwiska, dane pokazujące przestępcze działania WSI. Jeśli cały ten dokument, w przekonaniu prezydenta Bronisława Komorowskiego, jest wymierzony przeciwko niemu, a jest tam mowa o setkach przestępstw, jest aktem oskarżenia przeciwko niemu, to rzeczywiście Prezydent Komorowski ma się czego obawiać. To pozwala lepiej zrozumieć jego ostatnie działania. Jego działania z ostatnich siedmiu lat, a głównie pięciu lat, są obecnie znacznie lepiej zrozumiałe (...) Lepiej rozumiemy, dlaczego tak się zachowywał, dlaczego działał z nieprawdopodobnym natężeniem złej woli. Robił wszystko, działał legalnie i nielegalnie, by zapoznać się z tym dokumentem i uniemożliwić jego opublikowanie, bądź go za wszelką cenę zdyskredytować. 800 stron dokumentów, wymierzonych, oskarżających pana Bronisława Komorowskiego. Tak powiedział on sam (...) Należy obecnie żądać, by aneks został upubliczniony. Opinia publiczna ma prawo wiedzieć, jak wygląda ten swoisty akt oskarżenia przeciwko Bronisławowi Komorowskiemu. On ma prawo się bronić, ale Polacy mają prawo wiedzieć, jakie dokumenty gromadzone były przez WSI, których tak przeraził się Bronisław Komorowski..." [4]
Cieszę się, że A. Macierewicz mówi dziś o konieczności upublicznienia aneksu do raportu z likwidacji WSI. Ja postuluję to od dawna i mam nadzieję, że w końcu poznamy jego treść.
Reasumując. Dzisiejsze zeznania B. Komorowskiego przyniosły wiele ciekawych wątków, choć wielokrotnie sąd oddalał pytania W. Sumlińskiego jako nie dotyczące sprawy. Wierzę jednak, że dalsze etapy procesu pozwolą nam - Polakom poznać prawdziwe i w sumie dla mnie od dawna straszne oblicze obecnego prezydenta.
[1] http://bezdekretu.blogspot.com/2011/07/afera-marszakowa-protokoy-niezgodnosci.html
[2] http://krzysztofjaw.blogspot.com/2011/03/zwodniczy-kamuflaz-prezydenta-i-jego.html
[3] http://niezalezna.pl/62503-sumlinski-prezydent-mowil-tak-zeby-nic-z-tego-nie-wynikalo-mamy-film-z-przesluchania
[4] http://wpolityce.pl/polityka/226405-macierewicz-aneks-powinien-zostac-upubliczniony-polacy-maja-prawo-wiedziec-jakich-dokumentow-przerazil-sie-prezydent-nasz-wywiad
Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad... http://krzysztofjaw.blogspot.com/ kjahog@gmail.com
- Krzysztofjaw - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
15 komentarzy
1. Krzysztofie
poznawać "prawdziwego i straszliwego oblicza Komorowskiego" lud pracujący miast i wsi nie mógł i nie zobaczył, choc tym razem to nie sąd temu przeszkodził.
To "media 25-lecia" w trosce o dobro rządzących samo sie ocenzurowało i nie transmitowało NEWS-a, który w każdym demokratycznym państwie były przedmiotem analiz ekspertów politycznych.
Telewizji Republika jako jedynej stacji odmówiono relacjonowania za
pomocą kamery. Dziennikarze ratowali się telefonem.
Wszystkie telewizje –TVP, TVN i Polsat – składały wnioski i otrzymały zgodę na transmisję na
żywo, ale żadna nie transmitowała .
Zapis na YouTubie transmisji zapisanej telefonem przez TV Republika
2014 12 18 Przesłuchanie prezydenta Bronisława Komorowskiego ws. afery marszałkowej CZ.1
TV REPUBLIKA
http://www.warszawa.so.gov.pl/komunikat-w-sprawie-ivk-1598-09.html
>>Udział publiczności w rozprawie ograniczony będzie do liczby 25 osób, w tym 15 dziennikarzy (limit ten obejmuje 6 kart wstępu dla osób obsługujących urządzenia rejestrujące obraz i dźwięk podczas rozprawy).
>>W odniesieniu do kart wstępu wydawanych dziennikarzom Prezes Sądu Rejonowego dla Warszawy-Woli w Warszawie zastrzega sobie prawo do zastosowania innego kryterium
przydzielania kart niż kolejność wpływu wniosków.
<<
Pozdrawiam
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
2. Marylu...
Masz rację. W każdym normalnym kraju zeznania głowy państwa przed sądem byłyby głównym medialnym wydarzeniem dnia o ile nie tygodni. Analizowano by wszystkie aspekty takiej sprawy i roztrząsano by ją niemiłosiernie. Analiz i artykułów prasowych (na czołówkach) byłoby zapewne co niemiara a już każda telewizja z pewnością skorzystałaby z możliwości relacji na żywo...
A u nas... cisza jak makiem zasiał. Usłużne media dostały jasny prikaz zapewne z samej medialno-politycznej góry i zasłoniły na sprawę oczy, zaniemówili i nic nie słyszeli.
Taka postawa mediów jest i powinna być szokiem dla nas Polaków, ale czy jest? Może dla nas nielicznych, przy czym czego się można było spodziewać? Przecież wiemy, że żyjemy w państwie quasi totalitarnym, w którym media i wszelakie władze podlegają jednemu ośrodkowi decyzyjnemu, co też przecież było jasno widoczne np. w oświadczeniu Trójcy Sądowej.
A Komorowski? Wyobrażasz sobie sytuację, gdybyśmy tak naprawdę żyli w normalnym kraju i media oraz politycy i naukowcy omawiali publicznie dlaczego i z jakich powodów B. Komorowski zeznaje? Wtedy przecież trzeba byłoby szczegółowo wyjaśnić Polakom w mediach aferę marszałkową, losy. W. Sumlińskiego, "nieszczęśliwego wypadku" głównego świadka Tobiasza, który zatańczył się na śmierć tuż przed planowaną konfrontacją z obecnym prezydentem, meandry i kulisy losów WSI, ich likwidacji i roli aneksu i związnej z nim postaci B. Komorowskiego.... zapewne też doszlibyśmy i do zamachu smoleńskiego i bezprawnych działań B. K. tuż po nim.... itd, itp.
Przecież wtedy byśmy mieli trzęsienie polityczne i wielu Polków wreszcie przejrzałoby na oczy a być może w konsekwencji sprawiłoby to przejście B. Komorowskiego w polityczny niebyt.
No... nie... do tego nie mogła dopuścić PRL-bis i układ magdalenkowo-okrągłostołowy, których B. Komorowski jest obecnie największym gwarantem.
Pozdrawiam
Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw)
3. gwaranci paktu rosyjsko-niemieckiego
Zgromadzenie Ogólne przyjęło zaproponowaną przez Rosję rezolucję ws. walki z nazizmem
Zgromadzenie Ogólne ONZ przyjęło rezolucję w sprawie walki z gloryfikacją nazizmu i współczesnymi formami dyskryminacji rasowej, której autorem jest Rosja. Dokument został przyjęty większością głosów.
Przeciwko zagłosowała Australia, Kanada, Czechy, Francja, Niemcy, Izrael, Wielka Brytania, USA.
Od głosu wstrzymała się Gruzja, Bułgaria, Ukraina, Polska i Serbia.
Czytaj dalej: http://polish.ruvr.ru/news/2014_12_18/Zgromadzenie-Ogolne-przyjelo-zapro...
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
4. Kilka uwag
1. Byloby bardzo ciekawie, gdyby swiadkowie decydowali o miejscu rozpraw, jakis bunkier, moze mokradla,w mojej piwnicy itd.
2. Odpytywania B.Clintona bylo wielka sensacja i pokazywano je w mediach nalezycie. Tyle, ze szlo o zagrazajacy podstawom panstwa seks oralny z Monika. Tymczasem afera marszalkowska, to taka gadka-szmatka. Szkoda ludziom zawracac glowe.
5. http://youtu.be/ClfpG2-1Bv4
http://youtu.be/ClfpG2-1Bv4
6. http://youtu.be/4PiFXfXFbGo
http://youtu.be/4PiFXfXFbGo
7. http://youtu.be/eBzAMi0PDOk
http://youtu.be/eBzAMi0PDOk
8. http://youtu.be/wrQKNhVw7P0
http://youtu.be/wrQKNhVw7P0
9. http://youtu.be/kjgs7YB_Fks
http://youtu.be/kjgs7YB_Fks
10. Solidarni2010 polecają
Solidarni2010 polecają pierwszą fotorelację z pikiety - 18.12/14,
Bronisław Komorowski na procesie Sumlińskiego: nie wiem, nie pamiętam / Solidarni2010 towarzyszą oskarżonemu;
http://solidarni2010.pl/29716-bronislaw-komorowski-na-procesie-sumlinski...
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
11. opublikowano: godzinę
Polityczni i biznesowi dysponenci największych
telewizji i stacji radiowych oraz wielu gazet i portali są w stanie
totalnie ocenzurować i skanalizować debatę publiczną. To oznacza, że
wielka część mediów przestała informować, a zajmuje się prawie wyłącznie manipulowaniem opinią publiczną i jej oszukiwaniem.
Ten proces postępuje od lat, ale nigdy wcześniej nie było to tak
bezczelne, nachalne, bezceremonialne i tak otwarcie kpiące z
wszystkiego i wszystkich. Ukoronowaniem tej tendencji było odcięcie
widzów i słuchaczy największych stacji od przekazu z przesłuchania przez
sąd prezydenta Bronisława Komorowskiego.
Czwartek 18 grudnia 2014 r. powinien przejść do historii nie tylko mediów w Polsce, ale i samej III RP.
Główne media zademonstrowały wówczas absolutne oddanie władzy, czyli
świadomie i z pełnym wyrachowaniem stały się narzędziem rządzących
zamiast reprezentować opinię publiczną. Nie tylko zablokowano relacje z przesłuchania prezydenta Komorowskiego, ale też informacje o
nocnym zamachu na lasy państwowe jako dobro narodowe i próbę
zmiany w tym celu konstytucji. Przemilczano przyjęty właśnie budżet, tak
jakby projekt dochodów i wydatków państwa był nic nie znaczącym
świstkiem papieru. Kompletnie zmanipulowano przekaz z debiutu
Donalda Tuska w roli przewodniczącego Rady Europejskiej, ukrywając
krytyczne opinie o tym oraz przemilczając miałkość jego propozycji i
liczenie się nie z interesem Polski oraz Ukrainy, lecz Niemiec i takich prorosyjskich państw jak Włochy, Francja czy
Grecja. Ukryto informacje o ogromnym zamieszaniu wokół tzw. pakietu
onkologicznego, czyli groźbie paraliżu dużej części służby zdrowia.
Zablokowanie relacji bezpośredniej, a potem zmanipulowanie
materiałów z przesłuchania Bronisława Komorowskiego było prostym
włączeniem się w ochronę głowy państwa w kontekście zbliżających się wyborów prezydenckich. Ogromna część opinii publicznej została odcięta od informacji o
poważnym podejrzeniu złamaniu prawa przez obecnego prezydenta, gdy
starał się o wgląd w ściśle tajne dokumenty, do których nie mógł mieć
prawa dostępu, gdyż nie był jeszcze wówczas marszałkiem Sejmu. Odcięto
ludzi od informacji o tym, że Komorowski nie zawiadomił niezwłocznie
organów ścigania o oferentach tajnych materiałów. Zablokowano opinii publicznej dostęp do informacji o możliwości składania fałszywych zeznań, o dziwnych związkach z oficerami WSI, proponującymi złamanie prawa itp. Dla wyborców to kluczowe informacje dla oceny
wiarygodności, prawdomówności i uczciwości Bronisława Komorowskiego.
Ich ukrycie i zmanipulowanie oznacza złamanie fundamentalnych zasad
obowiązujących media oraz faktyczne działanie w interesie konkretnego
kandydata i otwartą służalczość wobec władzy.
Zamiast informowania opinii publicznej o istotnych dla niej sprawach
mieliśmy cały ciąg działań przykrywkowych. Główną informacją,
rozgrywaną od trzech dni, jest błaha sprawa sałatki zjedzonej przez
posłankę na sali sejmowej, czyli zupełnie nieistotna kwestia obyczajowa.
W mediach osłaniających w tym samym czasie
władzę i ukrywających kompromitujące ją fakty owa sałatka stała się tak
ważna, jakby to był ładunek wybuchowy albo jakiś ogromny przekręt.
W tym czasie jeszcze po cichu zwolniono dwóch wiceministrów zdrowia oraz
czterech wiceministrów z resortu infrastruktury i rozwoju. A przecież
dymisje na taką skalę powinny być przedmiotem zainteresowania mediów, bo
mogą oznaczać skutki jakichś poważnych nieprawidłowości, o ile nie
afer, w tych ministerstwach.
Można śmiało powiedzieć, że 18 grudnia 2014 r. był czarnym czwartkiem w dziejach polskich mediów. Spsienie ich
mainstreamowej części przekroczyło wszelkie granice. Właściwie tego
dnia odrodziła się zlikwidowana w 1990 r. cenzura prewencyjna oraz namacalnie wrócił znany z czasów komunistycznych podział na pierwszy i drugi obieg. Formalnie nie ma Urzędu Kontroli Publikacji i Widowisk oraz Biura Prasy KC, ale faktycznie funkcjonują one w najlepsze.
A co szczególnie ohydne, medialni funkcjonariusze poddający się
zaleceniom cenzury prewencyjnej i wydziału prasy obnoszą się ze swoją
służalczością, a wręcz są z niej dumni.
W czasach komuny część środowiska dziennikarskiego była
równie zdemoralizowana i pyszna w swojej deprawacji jak obecnie, ale
była to jednak zdecydowana mniejszość. Obecnie ludzie dumni ze swego
zdeprawowania stanowią większość. A co smutne, są wzorem dla adeptów
dziennikarstwa, którzy jeszcze nie zaczęli pracować w
zawodzie, a już im imponują ludzie kompletnie pozbawieni zasad i
bezczelnie wysługujący się władzy. Jest bardzo gorzką ironią historii,
że 25 lat po formalnej zmianie systemu, wróciło stare i to w najbardziej
ohydnej oraz bezczelnej postaci.
Stanisław Janecki
http://wpolityce.pl/media/226562-18-grudnia-2014-r-to-czarny-czwartek-polskich-mediow-i-kleska-demokracji-w-wersji-iii-rp
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
12. Początek afery marszałkowej:
http://www.tvn24.pl/wideo/wieczor-wyborczy-w-tvn-23-10-2005,584197.html
Odliczanie rozpoczęło się tuż przed 20.25 (z powodu incydentu w jednej z komisji wyborczych, przedużono czas głosowania do 20.25). Jednak jeden z pracowników technicznych TVN już o 20:22 uruchomił przypadkowo pasek u dołu ekranu, na którym zaprezentowano wyniki drugiej tury. W tej sytuacji komiczne było gorączkowe odliczanie prowadzących i stwarzanie pozorów niepewności, ponieważ wszystkie matołki ogladające TVN dobrze znały już ostateczny rezultat. Ponadto grobowa mina Justyny Pochanke prowadzącej Fakty TVNu o godz. 19.00 dobitnie świadczyła o rezultacie wyborów.
13. Krzysztofie,
Upiekł się Smoleńsk, upiecze "Afera",
Kiedyż że wreszcie weźmie ich cholera?
Pozdrawiam serdecznie
"Ogół nie umie powiedzieć, czego chce, ale wie, czego nie chce" Henryk Sienkiewicz
14. Ktoś kto ma daleko posunietą amnezję i demencję nie może
pełnić jakichkolwiek funkcji społecznych, a tym bardziej prezydenta, nawet bananowej republiki.
Tymczasem podczas ustawki i ściemy, która miała emitować sąd widziałem na własne oczy starca z daleko posuniętą demencją, który rzekomo nie pamiętał nawet czy tego dnia jadł śniadanie.
Cóż, muszę też skrytykować podsądnego Wojciecha S., który według mnie razem ze swoim pełnomocnikiem wypadł bardzo bardzo blado, a ponadto nie byli po prostu należycie przygotowani do tak ważnego przesłuchania, jakim powinno być przesłuchanie w charakterze świadka B. Komorowskiego.
Poza salą (salonem) Wojciech Sumliński wypada dużo dużo lepiej.
Duże nadzieje i oczekiwania, a tymczasem góra urodziła mysz.
Onwk.
Kiedyś "Mieszko II"
15. Mamy nową fraszkę na Blogmedii
Pozdrawiam poetkę, a przy okazji podrzucę komentarz innej niewiasty - Ziuty z innej strony:
"#8 Ziuta 2014-12-20 09:56
Ja tu czegoś nie rozumiem. Nie jest możliwe by człowiek nie będąc dajmy na to kretynem - nie pamiętł czy czytał document kilkuset-stroni cowy. To może stwierdzić każdy psychiatra. A więc jeśli nie pamięta to jest człowiekiem ułomnym - nie mającym zdolności pełnienia funkcji prezydenta i powinien być natychmiast odwołany. Dlaczego nikt nie wszczyna procedur?
I sprawa druga. Możemy go teraz w dobrej wierze nazywać kretynem i wygramy każdą sprawę o znieważenie prezydenta."
Źródło: http://www.prawy.pl/z-kraju/7871-prezydent-w-procesie-sumlinskiego-przyz...
Tam jest ciekawy wywiad z Macierewiczem.
Wojciech Kozlowski