ZAPOMNIANE OFIARY STANU WOJENNEGO W POLSCE I NIEUKARANI ZBRODNIARZE

avatar użytkownika aleksander szumanski
ZAPOMNIANE OFIARY STANU WOJENNEGO W POLSCE I NIEUKARANI ZBRODNIARZE W 2006 roku Instytut Pamięci Narodowej oszacował liczbę ofiar, które poniosły śmierć w okresie od 13 grudnia 1981 roku do 22 lipca 1983 roku, na 56 osób. To głównie ci, którzy doznali pobić lub otrzymali śmiertelne postrzały podczas strajków i manifestacji. A zapalnych momentów było wiele - przez prawie 20 miesięcy stanu wojennego odbyły się aż 564 demonstracje. Często w pokojowy sposób miały one zamanifestować sprzeciw wobec władzy WRON, ale w praktyce prawie zawsze kończyły starciami z milicją i wojskiem. W tym czasie stoczono w Polsce około 500 bitew ulicznych, w których wyznaczone do tłumienia protestów jednostki m.in. LWP, MO, ZOMO, ORMO i SB używały armatek wodnych, gazu łzawiącego, rakiet sygnalizacyjnych, pałek milicyjnych. Wreszcie: otwierały do demonstrantów ogień. Po zatrzymaniu działacze opozycyjni i uczestnicy demonstracji byli bici, katowani i torturowani na komisariatach. DO DZISIAJ NIE ZNAMY WSZYSTKICH OFIAR STANU WOJENNEGO Ks. Jerzy Popiełuszko - najbardziej znana ofiara stanu wojennego. Ta lista pewnie nigdy nie będzie kompletna. Do dzisiaj nie znamy bowiem dokładnej liczby śmiertelnych ofiar represji stanu wojennego - mimo że próby takiej dokumentacji były podejmowane wielokrotnie. Podjęła się jej m.in. utworzona przez sejm kontraktowy w 1989 roku Sejmowa Komisja Nadzwyczajna do Zbadania Działalności MSW. Listę śmiertelnych ofiar stanu wojennego i przyczyny ich śmierci próbował ustalać także Komitet Helsiński, ogłaszając w 1989 roku swój raport. Niemal sto zgonów działaczy opozycji do dziś pozostaje jednak niewyjaśnionych, chociaż wiadomo, iż wywołała je działalność funkcjonariuszy MSW.
 Pierwszą ofiarą stanu wojennego był 62-letni inżynier Tadeusz Kostecki, kombatant AK, uczestnik strajku na Politechnice Wrocławskiej. Po brutalnej pacyfikacji uczelni przez ZOMO, nad ranem 15 grudnia 1981 roku, zmarł na zawał serca.
Największą manifestacją brutalnej siły komunistów pozostaje jednak pacyfikacja Kopalni Węgla Kamiennego "Wujek", która stała się swoistym symbolem represji stanu wojennego. 16 grudnia 1981 roku katowiccy zomowcy otworzyli ogień do strajkujących górników. Na miejscu zginęło siedem osób, kilkunastu protestujących raniono, a dwóch z nich zmarło w styczniu 1982 roku w szpitalu. Do dziś rodziny ofiar czekają na rozliczenie i wskazanie winnych. Nie tych, którzy pociągali za spust, ale tych, którzy kazali strzelać.
 16 grudnia 1981 roku spacyfikowano także spontanicznie ukonstytuowany strajk w Stoczni Gdańskiej. Zawiązał się tam Krajowy Komitet Strajkowy, który ogłosił strajk generalny na terenie całego kraju i domagał się uwolnienia wszystkich aresztowanych i odwołanie stanu wojennego. Jego przywódcy zostali skazani na kary od dwóch do czterech lat pozbawienia wolności. 
16 i 17 grudnia na ulicach Gdańska doszło do gwałtownych demonstracji ulicznych, w których uczestniczyło od 25 do 30 tysięcy osób. Demonstranci opanowali budynek Dworca Głównego PKP, który szybko odbiła uzbrojona w czołgi 8. Dywizja Zmechanizowana wspierana przez helikoptery. Wieczorną kulminacją walk ulicznych było otoczenie przez manifestantów Komitetu Wojewódzkiego PZPR. To wtedy milicja podjęła decyzję o użyciu ostrej amunicji i broni maszynowej. Ranne zostały cztery osoby, a 23-letni Antoni Browarczyk zmarł 23 grudnia. ANTONI BROWARCZYK Antoni Browarczyk (ur. 21 października 1961r. w Gdańsku, zm. 17 grudnia 1981 r. tamże) — jedna z pierwszych i najmłodszych ofiar stanu wojennego w Polsce. Był kibicem Lechii Gdańsk, uczestnikiem duszpasterstwa dominikańskiego, angażował się w rozwieszanie plakatów "Solidarności". W działalność przeciwko wprowadzenia stanu wojennego aktywnie włączył się już 13 grudnia 1981 roku. W nocy z 13/14 grudnia 1981 roku był świadkiem aresztowań działaczy "Solidarności". 16 grudnia uczestniczył w walkach ulicznych w Gdańsku. 17 grudnia został śmiertelnie postrzelony w głowę przez Milicję Obywatelską. 13 grudnia 2008 r. Antoni Browarczyk został pośmiertnie odznaczony przez Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski za wybitne zasługi w działalności na rzecz przemian demokratycznych w Polsce. OKOLICZNOŚCI ŚMIERCI 17 grudnia 1981, powracając do domu z praktyki w zakładzie elektromechanicznym, Antoni Browarczyk natrafił na demonstrację pod gdańską siedzibą Komitetu Wojewódzkiego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej. Mimo, że nie wziął w niej udziału, został trafiony w głowę wystrzelonym pociskiem. Jego ciało zostało przetransportowane do Szpitala Wojewódzkiego w Gdańsku. Ławka uliczna, na której go przenoszono, została obrzucona petardami. W szpitalu stwierdzono uszkodzenie rdzenia kręgowego i pnia mózgu. W wyniku resuscytacji przywrócono krążenie krwi, ale Browarczyk pozostał w stanie śmierci klinicznej. Zmarł sześć dni później (23 grudnia), jednak najbliższa rodzina, która przedostała się do szpitala dzień po tragedii, twierdzi, że śmierć była natychmiastowa. Ciało zmarłego nie zostało wydane rodzinie, dopiero po dwóch tygodniach rodzina otrzymała zgodę na pogrzeb, który odbył się 31 grudnia 1981 roku. Bezpośredni sprawca zabójstwa nie został nigdy odkryty. Według rodziny zabitego Browarczyk miał dzień przed tragedią powiedzieć, że jest śledzony... UPAMIĘTNIENIE W 2011 r. powstała inicjatywa budowy pomnika upamiętniającego Antoniego „Tolka” Browarczyka i pozostałe gdańskie ofiary stanu wojennego. Kibice Lechii Gdańsk aktywnie zaangażowali się w akcję zbierania podpisów poparcia dla tej inicjatywy. STANISŁAW KANIA CZŁONEK GRUPY PRZESTĘPCZEJ Sędzia Sądu Najwyższego Józef Dolhy: Kania był członkiem grupy przestępczej, która wprowadziła stan wojenny, twierdzi, w zdaniu odrębnym od wyroku, sędzia Sądu Najwyższego Józef Dolhy. O sprawie pisze "Nasz Dziennik". Pierwszy sekretarz KC PZPR Stanisław Kania - w kwietniu tego roku - został uniewinniony od zarzutu udziału w grupie przestępczej. Śledczy zarzucali Kani, że podpisał dwa dokumenty przygotowujące stan wojenny i przewidujące m.in. bezprawne pozbawianie wolności. Sąd Najwyższy kilka miesięcy temu odrzucił kasację złożoną przez IPN dot. uniewinnienia b. komunistycznego premiera Stanisława Kani. Jednak jeden z sędziów tego organu sformułował zdanie odrębne do wyroku. – „Zebrany w sprawie materiał dowodowy wskazuje jednoznacznie, w sposób tożsamy jak w odniesieniu do oskarżonego C. K. (Czesława Kiszczaka), na udział oskarżonego S. K. (Stanisława Kani) w zorganizowanym związku przestępczym o charakterze zbrojnym mającym na celu popełnienie przestępstw” – pisze Dolhy w pisemnym uzasadnieniu wyroku Sądu Najwyższego. Jak przypomina dziennik, w 2012 r. sąd okręgowy stwierdził, że za wprowadzenie stanu wojennego odpowiadała zbrojna grupa kierowana przez Wojciecha Jaruzelskiego, a jej celem było utrzymanie się przy władzy. – Faktycznym motywem działania członków związku przestępczego, mającego na celu nielegalne wprowadzenie stanu wojennego, było zachowanie obowiązującego systemu ustrojowego i osobistej pozycji w hierarchii aparatu partii i państwa – mówił wówczas sąd w uzasadnieniu wyroku. Stanisław Kania nie został uznany przez sąd za uczestnika tego związku przestępczego, bo, jak stwierdzono, "opowiadał się za politycznym rozwiązaniem sytuacji w kraju, nie akceptował rozwiązań siłowych”. Apelację od tego wyroku sądu okręgowego złożył Instytut Pamięci Narodowej. Sąd apelacyjny podtrzymał jednak wyrok uniewinniający Kanię. Wobec tego IPN złożył kasację do Sądu Najwyższego, zarzucając organowi drugiej instancji, że nie zbadał wszystkich zarzutów apelacji IPN. Kasację jednak odrzucono. W zdaniu odrębnym do tej decyzji Sądu Najwyższego Dolhy pisze o Kani, że "jeżeli oskarżony ma świadomość celu i form działania, sam udział w związku jest wystarczający dla przypisania sprawstwa”, a "kasację należało uwzględnić". STAN WOJENNY I RELATYWIZM HISTORYCZNY Rocznica stanu wojennego bardzo mocno ilustruje problemy historyczne, jakie stoją przed współczesną polską historiografią, ale i współczesną polską polityką. Brak rozliczenia tego wydarzenia skutkuje bardzo niebezpiecznymi procesami politycznymi również dzisiaj. Postkomunistyczne środowiska konsekwentnie starały się zrelatywizować sam stan wojenny, jak i cały okres PRL, uznając, że wszyscy w tym systemie byli jakoś umoczeni oraz, że współczesny świat wymaga odejścia od historii. Tymczasem warto przypomnieć, że tzw. ofiary stanu wojennego nie ograniczały się w sensie czasowym do pierwszej połowy lat osiemdziesiątych. Nie kończyły się też na zabójstwie księdza Jerzego Popiełuszki. Śmierć księdza Zycha, Niedzielaka, Suchowolca dokonała się wszak w 1989 roku, a więc wtedy, gdy władza przygotowywała się już do obrad okrągłego stołu, a nawet kiedy te obrady dawno się już zakończyły. Zatem komuniści przygotowywali się do nowych, rzekomo demokratycznych czasów poprzez likwidację niewygodnych ludzi, aby nie mieć problemów w tzw. nowej rzeczywistości społeczno-politycznej. Relatywistycznemu podejściu do przeszłości wtórują różni eurofascynaci, uznający dziedzictwo narodowe polskie za obciążenie. Myślenie kosmopolityczne doskonale komponowało się z triumfującym na Zachodzie postmodernizmem, negującym tak naprawdę całe dziedzictwo kultury europejskiej w jej narodowym i chrześcijańskim wymiarze. Tak więc postkomunizm w Polsce bardzo szybko przybrał barwy ideologiczne zachodnioeuropejskiej nowej lewicy, głoszącej rewolucję kulturową. Intensywnie popierał również wszelkie ataki postmodernistów na tradycję i historię narodową, że przypomnę propagandę organizowaną wokół książek Jana Tomasza Grossa oskarżającego Polaków o współudział w mordowaniu Żydów. Odrzucenie dziedzictwa przeszłości, także na poziomie edukacyjnym, bardzo postkomunistom odpowiadało, zwłaszcza, że w ten sposób dochodziło do zapominania zbrodni, jakich oni dokonali w latach PRL. Tymczasem nierozliczenie komunizmu, którego w czasach najnowszych najwymowniejszym bodaj przejawem był stan wojenny, skazuje nas na relatywizm historyczny, prosto przekładający się na grunt współczesnego życia społecznego. Skoro nie można ocenić tak oczywistego faktu, jak stan wojenny, jak można ocenić cokolwiek, co dziś w polityce się dzieje? Jeśli dokonania patriotów walczących o wolność są tyle samo warte, co dokonania władz komunistycznych, to po co się poświęcać dla Ojczyzny? Aby dać Polsce szansę na zmianę, na rozwój - potrzebny nam jest niemalże jak tlen - patriotyzm (rozumiany jako cnota umiłowania Ojczyzny). Ma on się wyrażać we wszystkich dziedzinach życia, od polityki poczynając, na gospodarce kończąc. Aby jednak postawy moralne, postawy miłości ojczyzny były możliwe, konieczne jest prawdziwościowe podejście do historii, gdzie ocena komunizmu, w tym stanu wojennego, należy do zadań kluczowych. Stan wojenny i relatywizm historyczny prof. dr hab. Mieczysław Ryba Kierownik Katedry Historii Systemów Politycznych XIX i XX w. Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Jana Pawła II Źródła: http://www.naszdziennik.pl/wpis/587,stan-wojenny-i-relatywizm-historyczny.html http://wiadomosci.wp.pl/kat,8771,title,Sedzia-Jozef-Dolhy-Stanislaw-Kania-czlonkiem-grupy-przestepczej-ktora-wprowadzila-stan-wojenny,wid,16840248,wiadomosc.html#czytajdalej http://www.dziennikbaltycki.pl/artykul/483195,do-dzis-nie-znamy-wszystkich-ofiar-stanu-wojennego,id,t.html?cookie=1 http://pl.wikipedia.org/wiki/Antoni_Browarczyk http://telewizjarepublika.pl/sedzia-sadu-najwyzszego-kania-byl-czlonkiem-grupy-przestepczej-ktora-wprowadzila-stan-wojenny,10849.html
Etykietowanie:

napisz pierwszy komentarz