Wirtualny Kurier Mariupolski nr 1: Bitwa pod Szirokino

avatar użytkownika Foxx
O bezprecedensowej sytuacji w Mariupolu nad Morzem Azowskim napisałem w poprzedniej notce.  Ponad tydzień temu na linii obrony miało miejsce wydarzenie mające wpływ na zatrzymanie "południowego frontu" "separatystów". W polskojęzycznych mediach informacje o tym, co się naprawdę dzieje w Mariupolu są bardzo szczątkowe, zdecydowałem się na otworzenie cyklu z wiadomościami zebranymi w ukraińskojęzycznym internecie. Wracając do wydarzenia sprzed ponad tygodnia... Poza suchymi informacjami o "potyczkach w okolicach Mariupola na drodze na Nowoazowsk", "artyleryjskim ostrzale miasta" oraz chaotycznym materiale TVN24 o "bitwie czołgowej"/"rozpoznaniu terenu walką", nie dowiedzieliśmy się np. o tym, że pod miejscowością Szirokino przy udziale setek mieszkańców Mariupola i okolic, wsparciu gubernatora obwodu donieckiego, miejscowego oligarchy Taruty (udostępnił ciężki sprzęt budowlany), batalion ochotniczy "Azow" stworzył system umocnień, których celem było zatrzymanie wojsk pancernych i przygotował stanowiska dla czołgów regularnej armii Ukrainy. Które oczywiście nie nadjechały na czas.

Nie dowiedzieliśmy się też, że te fortyfikacje przetrwały tylko tydzień... najprawdopodobniej ratując Mariupol przed zajęciem przez "separatystów"  w ostatniej chwili przed wejściem w życie "rozejmu". Wtedy, "hybrydowo", praktycznie mieliby oni otwartą drogę lądową na usychający Krym oraz Odessę. Ukraina mogłaby zostać pozbawiona dostępu do morza. Jakoś tak się dziwnie składa, że do opisanej na końcu notki bitwy pod Szirokino "separatystom" w tamtym rejonie poza szczątkowymi jednostkami pograniczników stawiał opór tylko wspomniany batalion "Azow". Jak to często bywa w tej wojnie - ochotnicza piechota z kałasznikowami, przeciwko zmechanizowanym i pancernym jednostkom ze wsparciem artyleryjskim. Komendant batalionu, Biłeckij, dość gorzko żartował niedawno, że patrząc na to, co się dzieje to "Azow" jest partyzantką walczącą z regularną armią.

Dziesięć dni temu porównywałem, umownie, jego sytuację jako dowódcy i jednocześnie twórcy sztabu obrony terytorialnej Mariupola do naszego Wołodyjowskiego w Kamieńcu Podolskim. Pozostawiony przez władze z garstką własnej lekkiej piechoty z 7 granatnikami przeciwpancernymi, świadomością odpowiedzialności za życie ludności cywilnej oraz z informacjami o bardzo dużym pancernym zgrupowaniu nadciągającym do Nowoazowska ze wschodu.
Mamy tu kolejny przykład roli multimediów we współczesnych konfliktach zbrojnych. Gdy, po bardzo szczęśliwie wygranej bitwie pod Szirokino, licząc się z szybką kontrą, umiarkowanie wypoczęty wieczorem umieścił na yt apel skierowany do wszystkich ochotników i żołnierzy "zagubionych" w okolicy trudno było przewidzieć dalszy przebieg wydarzeń.


W powyższej wypowiedzi powraca kwestia braku wsparcia regularnej armii ze wskazaniem na artylerię. Apel do wszystkich z Zaporoża, Mikołajewa, itd. - na Mariupol! Podziękowania dla setek mariupolców, którzy stworzyli zrównane z ziemią fortyfikacje. Kolejny apel do sztabu o ciężki sprzęt. Tamtego dnia dysponował tylko samobieżnym działem... przeciwlotniczym, którego załoga straciła kontakt z jednostką macierzystą i dołączyła do "Azowa"...


Biłeckij doskonale wiedział, że mimo iż niszcząc haubice zza wschodniej granicy, o czym niżej, strona ukraińska wstrzymała natarcie przed "rozejmem", ze wsparciem małej jednostki artyleryjskiej pograniczników, która osłoniła odwrót "azowców" z fortyfikacji - nie utrzyma Mariupola. Na jego szczęście Rosjanie właśnie "rozpoznali teren walką". Tracąc baterie haubic mających zlikwidować  mariupolskie umocnienia przed wejściem czołgów i transporterów do miasta. Był to jeden z kluczowych momentów tej wojny. Tak naprawdę to 48 godzin, które mogły zadecydować o jej dalszym przebiegu. Już po wejściu "rozejmu" w życie, rosyjskie "Grady" od czasu do czasu ostrzeliwują peryferie miasta, by wystraszyć stamtąd głównie rosyjskojęzycznych mieszkańców, by zostało głównie ukraińskie wojsko. Bezskutecznie. Dlaczego tak się dzieje oraz więcej o życiu ludności cywilnej w Mariupolu - w następnej notce.

Teraz mamy względny spokój. Wciąż zero reakcji zdegenerowanego i zinfiltrowanego przez Rosję ukraińskiego MON oraz wreszcie płynące szerokim strumieniem wsparcie operacyjnych jednostek Gwardii Narodowej kontrolowanego przez dawnych "majdanowców" MSW. Napływający miejscowi ochotnicy szkoleni przez instruktorów "Azowa" w nowym batalionie "Mariupol". Sam "Azow" zaczął się rozrastać w takim tempie, że Biłeckij zapowiedział przeformowanie go w... brygadę. Czołgi, artyleria... Kolejne transporty Gwardii Narodowej lądują na lotnisku w Mariupolu. Przybyli ochotnicy z batalionów "Dnipro-1", "Szachtorsk" i "Donbas". Nowe jednostki Samoobrony Terytorialnej na antenach wieszają flagi "Azowa"... (wyjazd z Mariupola w kierunku Nowoazowska, przez Szirokino...)


Przybyłe czołgi Gwardii Narodowej z desantem na patrolu na wschód od Mariupola. Na każdym pojeździe przewodnik z "Azowa" (jasne mundury)


A tak wygląda zdobyczna artyleria należąca do batalionu - zwiad "Azowa" intensywnie operuje na wschód od Mariupola, nie tylko zmuszając artylerię do zmian pozycji - podjeżdżając blisko ich stanowisk i ostrzeliwując obsługę, ale również ściągając broń nadającą się do użytku.



A teraz zapraszamy do polowych fortyfikacji, które zniknęły z globalnego multimedialnego świata, zanim tam trafiły. Miejsce w historii Ukrainy chyba już mają...



Krótka relacja za portalem http://obozrevatel.com/.

"Ministerstwo Spraw Wewnętrznych opublikowało szczegóły bitwy pod Mariupolem

Ukraińska armia skutecznie i, co najważniejsze, bez strat odparła atak rosyjskich okupantów na Mariupol 4 września. Napisał o nim na swojej stronie na Facebooku doradca ministra spraw wewnętrznych Anton Gieraszczenko. Według niego, z kierunku Nowoazowska pojawiła się jadąca na Mariupol kolumna pojazdów wroga. Czołgi, transportery opancerzone i ciężarówki z piechotą.

"Gdy dojechali w okolice Szirokino, gdzie dzięki wspólnym staraniom Batalionu Ministerstwa Spraw Wewnętrznych "Azow", gubernatora regionu Doniecka Taruty oraz setek wolontariuszy powstał pas umocnień. "Obrońcy otworzyli ogień z pistoletów maszynowych, a przeciwlotnicze działo samobieżne ZSU-23/2 zniszczyło dwa pojazdy z piechotą, powodując znaczne straty przeciwnika. Kolejne dwa czołgi utknęły na polu minowym rozłożonym przed transzejami." - napisał Gieraszczenko.

"W tym momencie zaczął się ostrzał powiadomionej regularnej ukraińskiej artylerii i moździerzy Gwardii Narodowej" - dodał.

Korzystając z okazji, pod osłoną granatów dymnych, "azowcy" się wycofali. Dosłownie po kilku minutach na umocnienia spadła nawała ognia z "Gradów", haubic i moździerzy. "Według relacji naocznych świadków, obszar ufortyfikowany przekształcił się w krajobraz księżycowy." - pisze Gieraszczenko.

Po południu ukraińskie "Grady" uderzyły w ujawnione w trakcie walki pozycje baterii haubic wroga, całkowicie je niszcząc wraz z wozami zaopatrzenia.

"Tym razem wszyscy obrońcy Mariupola przeżyli. Są tylko lekko ranni oraz po urazach szokowych." - pisze Gieraszczenko. "Z jednej strony zaskakujące, a z drugiej nie koniecznie - w końcu nauczyliśmy się walczyć w porównaniu do tego, co było na wiosnę" - dodał. Doradca Awakowa zauważa również, że podczas ostrzału obrońcy znajdowali się na ufortyfikowanym obszarze osłoniętym nie tylko przez umocnienia, ale również naturalne nierówności terenu, pomysłowo wykorzystane przy budowie fortyfikacji. W niedalekiej przyszłości obrona Mariupola i okolic rozpocznie budowę kolejnych umocnień.

Serwis prasowy Gwardii Narodowej Ukrainy potwierdził, 4 września, w wyniku równoczesnego działania jednostek ATO zostały zniszczone pojazdy wroga - konwój w pobliżu miejscowości Szirokino, położonej 20 km od Mariupola.

"Wczoraj, 4 września, w godzinach popołudniowych, od strony wsi Bezimienne, położonej pod Nowoazowskiem w gminie Szirokino, znajdującej się 20 km na wschód od Mariupola, został rozbity niezidentyfikowany konwój pojazdów opancerzonych w liczbie do 5 czołgów, 3 samobieżnych artyleryjskich Instalacji BM -21 "Grad", jednostek moździerzy i innej ciężkiej broni" - czytamy w oświadczeniu."



Niżej na fotce po lewej Dymitr Borman, Rosjanin, dowódca pododdziału lekkiej piechoty "Azowa" (Czarny Korpus), który pod Szirokino walczył z kolumną ciężkiego sprzętu paląc kilka czołgów i transporterów, a w finale się wycofał bez strat (dwóch rannych). Po prawej minister spraw wewnętrznych Awakow - po odznaczeniu Bormana orderem "Za Męstwo", do którego przedstawił go Biłeckij.


 Rosyjski transporter







napisz pierwszy komentarz