W stepie szerokim...
Foxx, ndz., 24/08/2014 - 13:59
Od jakiegoś czasu w polskojęzycznym internecie pojawiło się wielu komentatorów twierdzących, że do kwestii wojny rosyjsko-ukraińskiej podchodzą pragmatycznie/analitycznie. Uważam, że na dzisiaj bardzo niewiele osób wie, co naprawdę się dzieje na zapleczu stron zaangażowanych w konflikt. Z niżej podpisanym na czele oczywiście. Można jednak zebrać sekwencję kluczowych wydarzeń i się im przyjrzeć. Na pewno dość popularny pogląd, że za pieniądze żydowskich oligarchów w Donbasie walczą naziści/banderowcy o członkowstwo swojego kraju w przesiągniętej lewacką indoktrynacją i opresyjnością UE jest interesujący. Podobnie jak wizja aktywnej ofensywnej roli Obamy w celu destabilizacji sytuacji w regionie. Być może nie są one jednak jedynymi, jakie możemy wyciągnąć ze znanych faktów zebranych w jednym miejscu. Zacznijmy od końcówki roku 2013...
Roztańczony euro-Majdan. Faktycznie wiele wskazuje na to, że Zachód miał swój pomysł z Kliczko i Tymoszenko (w 2013 jeszcze również z młodą) i z pewnością finansował imprezę - niezbyt oryginalnie stawiam na Merkel. Mamy więc pierwszą stronę rozgrywki. Czy jest druga? A może i trzecia? Jak wiadomo za Janukowycza formacje mundurowe były strukturalnie powiązane z Rosjanami, co skutkowało biernością sił regularnych w pierwszych miesiącach konfliktu oraz zwyczajną zdradą m.in. szefa ukraińskiej floty na Krymie. Bierność ta trwała do czasu. Rozejm z początku lipca musiał się skończyć. Poroszenko nie miał zbyt dużego wyboru w kwestii jego nieprzedłużenia po tym jak tzw. "brodacze" (lojalni wobec Putina Czeczeni Kadyrowa obecni na Ukrainie w składzie "batalionu Wostok" razem m.in. z Osetyńcami) na zajętych przez "separatystów" terenach w okolicach Słowiańska na tydzień przed rozejmem i w czasie jego trwania zaczęli na punktach kontrolnych wyciągać przypadkowych miejscowych ludzi z ich samochodów i w przypadku oporu ich katować, a czasem "likwidować" na miejscu. Dzisiaj już wiemy, że montowali kolumnę pojazdów do ewakuacji ze Słowiańska.
Wcześniej jeszcze, w ataku na ukraińską bazę wojskową w Żytomierzu, "separatyści" strzelali do ludzi z rusznic p-panc. Można sobie wyobrazić nastroje wśród żołnierzy, gdy po odwrocie szykując pochówek kolegów, do trumny mogli złożyć tylko dwie nogi i kawałek klatki piersiowej znajomego. To się kumulowało od jakiegoś czasu.
Po takich historiach, w przeddzień upłynięcia terminu rozejmu przedstawiciele ukraińskich frontowców demonstrowali w Kijowie przeciwko zawieszeniu broni. W przypadku jego podtrzymania przez Poroszenkę, co najmniej ochotnicze formacje zaatakowały by bez rozkazu. Wtedy dopiero byłyby "dzikie pola"...
Obserwując doniesienia o tych wydarzeniach na bieżąco przypuszczałem, że to może być przełom. I rzeczywiście, wielu mieszkańców okupowanych ziem pouciekało na ukraińskie posterunki z informacjami o tych wydarzeniach oraz podało informacje o dyslokacji "separatystów", którzy dotąd skutecznie kryli się za celami cywilnymi. Do jedynych aktywnych ukraińskich formacji - ochotniczych - dołączyła regularna armia rozpoczynając ostrzał artyleryjski i naloty na zgrupowania wroga. To była przysłowiowa "kropla".
Chociaż, jak się okaże niżej, po stronie ukraińskich służb oraz regularnej armii są co najmniej dwie frakcje... Tak niestety było od początku.
Wracając więc do 2013 - kluczowym momentem na Majdanie była decyzja kogoś ze służb o nocnej pacyfikacji studentów, którzy zostali na wygasającym euro-Majdanie 1.12.2013 już po odstąpieniu Janukowycza od umowy stowarzyszeniowej z UE. Ktoś podjął decyzję, by nad ranem Berkut skatował kilkuset studentów śpiących na placu w namiotach. Ludzie w Kijowie, a później z dużych części centralnej i zachodniej Ukrainy się wściekli. W krótkim czasie z ok. 2000 demonstrantów zrobiło się 20000, a później setki tysięcy. Od tamtej chwili mają UE zupełnie gdzie indziej, niż wcześniej. Chodzi o zupełnie coś innego. Coraz bardziej sprzeciwiają się systemowi/państwu uosabianemu przez Janukowycza i Berkut. Następuje seria milicyjnych szturmów na demonstrantów. Majdan przestaje przypominać imprezę Owsiaka z występami i "hyde parkiem" na scenie, a stopniowo zmienia się w rekonstrukcję siczy zaporoskiej - włącznie z wieżyczkami strażniczymi. Tak to opisują prawdziwi Kresowiacy (ci którzy zostali TAM, gdy Polskę wypchnięto...) z "Kuriera Galicyjskiego". Tekst z 23.12.:
Kilka dni wcześniej następuje z mojej perspektywy najbardziej tajemniczy moment. Samoobronę Majdanu tworzą... tzw. "afgańce" - weterani-komandosi walczący w Afganistanie po stronie sowietów. Wśród ok. 50 sotni (jednostek po min. 100 os.) w najgorętszym momencie, banderowcy mają 4 (2 Prawy Sektor, 2 Swoboda). Dla porównania - Czeczeni i anarchiści - po jednej. Samoobroną dowodzi Parubij - człowiek Tymoszeno. Banderowców nie ma w sztabie. Warto zwrócić uwagę, że wszelkie działania Prawego Sektora pod wodzą Jarosza raczej sabotują działania nowych władz. Brak też informacji o udziale tej organizacji w walkach na wschodzie - pomijając rosyjską propagandę rzecz jasna. Ludzie z PS będący pod tą flagą na Majdanie znaleźli się w nacjonalistycznym batalionie "Azow" utworzonym przez A. Biłeckiego i... nie używającym banderowskich barw. No i okazało się, że gdy Jarosz - akurat w chwili pojawienia się "białego konwoju" - ogłosił roszczeniowe "ultimatum" dla Poroszenki pod groźbą nacjonalistycznego "marszu na Kijów" pod czerwono-czarnymi flagami, kolejnych 75 ochotników z "Azowa" złożyło uroczystą przysięgę... w stolicy, po czym udało się na front. No i "marsz" został odwołany. O "ultimatum" nikt już nie pamięta. Wcześniej jednak...
W styczniu następuje seria porwań i tortur protestujących. Znów, "ktoś", wydaje rozkaz, by do demonstrantów strzelać z broni ostrej, a usadowieni na dachach snajperzy losowo strzelają w głowy młodziaków na barykadach w ten sposób, by mózg ochlapując sąsiadów ich "demotywował". Berkut snajperów ubezpiecza.
Fakt, że Samoobronę Majdanu zorganizowali akurat "afgańce" i ich bardzo mocna pozycja na Majdanie moim zdaniem mocno komplikuje przypisanie Zachodowi inspirowania konfliktu w takim stopniu, jak z drugiej strony Rosjanie. Mało oryginalnie stawiałbym raczej na miejscowych oligarchów. Od chwili odpadnięcia przedrostka "euro", Majdan stał się buntem również przeciwko nim, nie tylko jak wspomniałem wyżej, systemowi i opresyjności państwa uosabianego przez Janukowycza i berkutowców postrzeganych już jednoznacznie jako totalitarne marionetki Putina. Swoją drogą z tych właśnie powodów polskie organizacje kresowe działające na tamtych terenach we wspólnym oświadczeniu opublikowanym na łamach "Kuriera Galicyjskiego" Majdan i rząd tymczasowy poparły. Wobec euro-Majdanu były obojętne, a wobec poprzednich rządów nie zajmowały stanowiska zgodnie ze swoją apolitycznością w kontekście Ukrainy. Podobnie, z taką antysystemową motywacją dziesiątki tysięcy ochotników poszły na front. I wobec wielu dziwnych ruchów dowództwa ATO zapowiadają, że w przypadku niespełnienia postulatów Majdanu dotyczących zwłaszcza majątkowej lustracji oraz antykorupcyjnej reformy administracji - po wojnie pójdą na Kijów.
Od ponad tygodnia zainteresowani konfliktem mogą się przyglądać przedziwnej sytuacji. Ukraińscy sztabowcy rozkazali ochotniczym batalionom odnoszącym dotąd największe sukcesy, "Azow" i "Donbas" oraz lokalnemu nowopowstałemu "Szachtarsk", jako lekkiej piechocie bez wsparcia ciężkiego sprzętu... zdobyć ufortyfikowane miasteczko Iłowajsk, w którym "separatyści" dysponują czołgami i "Gradami". Ochotnicy nie otrzymali nawet, nie tyle sztabowych map, nie otrzymali żadnych. Relacje przedstawicieli ochotniczych formacji są zgodne. Cudem udało im się wyrwać z okrążenia. Podobnie dziwne są opinie ukraińskiego generała rezerwy Rubana w niedawnym wywiadzie dla "Ukraińskiej Prawdy", w których powtarza tezy rosyjskiej propagandy z początku roku o dywersantach jako "trzeciej sile" w konflikcie, gdy akurat wszelkie ślady związane z dywersją prowadzą do FSB (Berkut, snajperzy - Majdan), czy GRU (infiltracja korpusu oficerskiego - Krym). Czy że w szeregach "separatystów" nie ma regularnych rosyjskich żołnierzy. Po wielu sytuacjach - przykład pierwszy z brzegu, połowa czerwca, z dwóch źródeł:
Pod koniec tygodnia we wschodniej części Ukrainy zaczął się pojawiać rosyjski ciężki sprzęt: czołgi i katiusze. Maszyny zagarnięte w ukraińskich garnizonach na Krymie lub wprost z rosyjskich magazynów bez problemów przejeżdżały przez niepilnowaną granicę i atakowały ukraińskie posterunki w głębi kraju.
Kilka czołgów zostało rozbitych niedaleko Doniecka. A rosyjską wyrzutnię rakiet zamontowaną na samochodzie (czyli katiuszę) ukraińscy żołnierze zdobyli niedaleko miejscowości Dobropole. Nie wiadomo, dlaczego bojówkarze użyli jej do ostrzału pobliskiej hurtowni warzyw – prawdopodobnie pochodzący z Rosji i słabo znający teren pomylili obiekty.
Podobne zdarzenie nastąpiło w wiosce Amwrosijewka. W nocy z soboty na niedzielę separatyści przez pomyłkę ostrzelali ją z katiuszy – nie potrafili wycelować w pobliski ukraiński posterunek.
Niżej podajemy informacje od dowódcy 93. brygady Olega, który pierwszy przybył na miejsce:
„Zaatakowali nasz punkt kontrolny, ale w pośpiechu popełnili błąd w obliczeniach, i pociski trafiły w cele cywilne. 14 pocisków nie udało się wystrzelić. Terroryści próbowali spalić wyrzutnię używając do tego celu granatu. Pojazd zaczął płonąć, było zagrożenie wybuchem, ale zdecydowaliśmy się ocalić tak cenny dowód i ogień został ugaszony. Kabina jest w pełni sprawna. W kabinie znaleziono przedmioty pochodzące z Rosji, rosyjską amunicję i co najważniejsze – znaleziono tablice strzelnicze wieloprowadnicowej wyrzutni rakietowej „Grad”, na których jest numer jednostki wojskowej – № 27777 – 18-tej Zmotoryzowanej Brygady Gwardii Federacji Rosyjskiej.
Miejsce dyslokacji – wieś Kalinowskaja i lotniska Hankala w Czeczenii. Dowódca baterii – kapitan Dmitrij Afanasjew. Pojazd został naprawiony i teraz jest on w dobrym stanie technicznym, może sam się poruszać. Wszystkie skonfiskowane dokumenty i dowody zostały odesłane do właściwych władz”- napisał Butusow.
Takich historii, czy publikowanych w internecie dokumentów rosyjskich żołnierzy wziętych do niewoli jest wiele. Po co więc takie opowieści? "No właśnie, nikt nie wie po co"... Pewne jest to, że po wszystkim się zrobi "protokół zniszczenia"...
Sam nigdzie nie wskazuję jednego inicjatora tego, co tam się dzieje. Trudno jednak ignorować fakt, że Obama - laureat pokojowej nagrody Nobla "na zachętę" - swoją defensywnością i asekuranctwem doprowadził do znacznego osłabienia pozycji Stanów oraz sparaliżowania jankeskich "misji", z których nie może się wycofać nie generując chaosu (przykład Syrii, czy Iraku), a osłabił je w stopniu uniemożliwiającym działalność operacyjną.
Przypisywanie mu cech "jastrzębia" w stylu republikanów uważam za umiarkowanie trafne. Inna rzecz, że aktualnie amerykańskie lobby "wojenne" na pewno jest bardzo silne. Postrzegam to raczej jako efekt tego, co się od ok. roku dzieje i bezradności administracji Obamy, niż inspirację. Wszystkie aktualne największe konfikty zbrojne na świecie są efektem wycofania zaangażowania USA w lokalną stabilizację.
Na koniec kwestia, której w "pragmatycznych analizach" chyba zabrakło mi najbardziej. Niżej polska publikacjaz lutego 2013. Na zachętę:
Wracają dywizje, Rosja szykuje się do wojny?
Jak podała agencja RIA-Nowosti, po kilku latach funkcjonowania struktury trzyszczeblowej okręg (grupa armii) - armia - brygada, Rosja wraca do starej struktury czteroszczeblowej: okręg (grupa armii) - armia - dywizja - pułk. Na pierwszy ogień poszły 4 Kantemirowska Brygada Pancerna z Naro-Fomińska i 5 Tamańska Brygada Zmotoryzowana z Alabino, obydwie stacjonujące w pobliżu Moskwy. Odpowiedni dokument był podpisany w ubiegłym tygodniu. Obydwie brygady mają się stać dywizjami do Dnia Zwycięstwa który w Rosji jest obchodzony 9 maja. Oznacza to że przeformowanie ich zajmie niecałe 3 miesiące, albo 11 i pół tygodnia (81 dni).
Całość:
Jan Vincent, czy inni politycy mówiący coś o możliwej europejskiej wojnie przed drugą połową 2013 mieli do tego podstawy. Zwłaszcza, jeżeli dysponowali wiedzą wykraczającą poza komunikaty RIA-Nowosti. Wcale nie musieli sami czegoś planować. W mojej ocenie, jak wspomniałem, Merkel grała "euro"-Majdanem. Po akcji Berkutu 30.11. stery przejął zupełnie ktoś inny. Zarówno po stronie ówczesnych służb "ukraińskich", jak i tworzącej się organizacji Majdanu oraz nowej administracji rządowej - i nie jest to jedna grupa. W ostatnim czasie najwyraźniej obserwujemy próby niemieckiej politycznej rekonkwisty. Wczoraj upłynęła kolejna rocznica paktu Ribbentrop-Mołotow. Młyn się kręci.
- Foxx - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
napisz pierwszy komentarz