Ziemia na Kopiec Józefa Piłsudskiego cz. 7 WŚRÓD LATYNOSÓW – wspomnienia Władysława Grodeckiego

avatar użytkownika Józef Wieczorek

 

 grodecki.eufrutki.net/Peru

ZIEMIA NA KOPIEC JÓZEFA PIŁSUDSKIEGO

Władysław Grodecki

OD NARVIKU DO WELLINGTONU

cz. 7 WŚRÓD LATYNOSÓW

W czasie pierwszej samotnej wyprawy dookoła świata dwa tygodnie spędziłem na Amazonce między Iqitos, a Belem , tydzień w stolicy Brazylii- Brasilii, trzy tygodnie w Rio ( w czasie karnawału i w okresie Świąt Wielkanocnych ) i tydzień w pobliżu największego wodospadu świata „Foz do Iquacu”. Najmilsze jednak chwile przeżywałem wśród Polaków w Paranie . Przez trzy tygodnie wędrowałem z miasta do miasta, ze wsi do wsi. Zasługi największej po amerykańskiej Polonii świata dla rozwoju Brazylii są ogromne. Wspominał o tym w najstarszej szkole polskiej w Paranie burmistrz Sao Mateo, wspominali radni Kurytyby w czasie sesji plenarnej gdzie miałem 15 minutowe wystąpienie ( wręczono mi też dyplom honorowy m. Kurytyby ).

Świadectwem uznania miejscowej ludności dla emigrantów z Polski są następujące fakty :

Jeden z parków w stolicy Parany nosi imię Jana Pawła II, Jeden z dwóch „Portali” to „Portal Polski”, czy to, że jeden z najważniejszych budynków nazwany został „Wawel”

Jeszcze większe zasługi wnieśli Polacy w rozwój Chile Argentyny, a zwłaszcza Peru, które odwiedziłem w czasie ostatniej wyprawy. Najwybitniejszy architekt peruwiański XX w. Ryszard Jaxa Małachowski napisał o swoich poprzednikach: „Dzięki tym ludziom słowo Polak stało się gwarancją uczciwości, dobrego wychowania i solidnej roboty!”

Losy Polaków w tym kraju układały się zupełnie inaczej niż w Argentynie, Brazylii, USA, czy w Kanadzie! Niewielka liczba emigrantów to głównie ludzie wykształceni: badacze, podróżnicy, przyrodnicy, inżynierowie i misjonarze: Kalinowski- przyrodnik, A. Miecznikowski, – inżynier, F. Wojtkowski- zoolog i botanik, W. Szyszlo- biolog i pisarz, syn jego Ferdynand – artysta, T. Stryjeński, czy polscy misjonarze ( dwóch z nich Zbyszek i Michał zostali zamordowani w 1991r. w Pariacoto), którzy obecnie dopisują nowy rozdział w historii tego kraju. W gronie wielkich Polaków Ernest Malinowski zdobył największą sławę! Zapoczątkował on działalność wielkich polskich inżynierów, którzy swą pracą przyczynili się do rozwoju gospodarczego i postępu nauk ścisłych w tym kraju.

Zgodnie z programem wyprawy postanowiłem odnaleźć groby najsłynniejszych polskich inżynierów i pobrać z nich ziemię na kopiec J. Piłsudskiego. Dowiedziałem się w hotelu, że spoczywają na cmentarzu Cementarko Prezbitero Maestro. Niestety nekropola znajduje się w starej, bardzo niebezpiecznej dzielnicy Limy. Dojazd środkami komunikami komunikacji publicznej ( autobus, minibus ) jest b. ryzykowny i może skończyć się utratą pieniędzy i sprzętu. Wybrałem więc taxi. Wysiadłem przy III bramie cmentarza i po kilku minutach odnalazłem okazały grobowiec Edwarda Habicha – fundatora Narodowego Uniwersytetu Inżynieryjnego w Limie, członka Peruwiańskiego Towarzystwa Geograficznego i Honorowego Obywatela Peru.

Nieco dalej znalazłem grobowiec Ernesta Malinowskiego! Najbardziej znane jego dzieło to słynna „Kolej andyjska”, do niedawna najwyższa na świecie. Dziś już nieczynna…

Mimo, że z okna autobusu Lima- Huancayo oglądałem ją w 1993r. postanowiłem znowu udać się w Andy, było to 27 grudnia 2002 roku. Miałem niemało problemów w znalezieniu odpowiedniego przewoźnika. Gdy wreszcie się to udało i autobus ruszył o 6.55 upłynęło co najmniej 90 minut kluczenia po zatłoczonych ulicach i zbierania pasażerów. Gdy już był komplet, a nawet nie było miejsc stojących kierowca zainkasował pieniądze za przejazd i gdzieś znikł. Nie było go z pół godziny? Poszedł na piwo? Wreszcie ruszyliśmy.

Cały czas jadąc wzdłuż doliny Rimac, po przejechaniu ok. 40 km. wjechaliśmy w góry. Po osiągnięciu ok. 2 500 m. zaczęło padać ( do tej wysokości nie ma opadów. W Limie nigdy nie pada! ) . Na tej wysokości kończy pustynia, a zaczyna się strefa roślinności; eukaliptusy, pinie i maleńkie poletka gdzie uprawia się kukurydzę i ziemniaki. W pobliżu autostrady ( caretery ) obserwowałem liczne tunele i wiadukty słynnej kolei . Około południa osiągnęliśmy przełęcz Ticlio 4818 m.npm. – najwyższy punkt kolei. To punkt docelowy mojej wyprawy. Wysiadłem z autobusu i od razu zauważyłem pomnik E. Malinowskiego, który stanął tu w 1999r. w setną rocznicę śmierci, w pobliżu była restauracja i sklepik, a dalej pastwisko gdzie pasły się konie. Cudowna słoneczna pogoda i świetna widoczność sprawiła, że z planowanego krótkiego pobytu zatrzymałem się, aż dwie godziny. Usiłowałem się wspiąć wyżej i trochę pospacerować, ale nie było to łatwe. Nie było czym oddychać! Na tej wysokości jest już ze trzy razy mniej tlenu i zaczyna się czuć zmęczenie przy wykonaniu każdego kroku, przy najmniejszym wysiłku. Boli głowa! Gdy tylko zaczęła psuć się pogoda pobrałem ziemię na Kopiec J. Piłsudskiego i pierwszym autobusem wróciłem do Limy.

Ostatnim etapem mych peregrynacji po Ameryce Południowej było Chile i Argentyna. W Obu krajach Polacy cieszą się do dziś ogromnym szacunkiem i uznaniem. Jeśli Chilijczyk ma do wyboru Niemca, Włocha, Greka, Portugalczyka i Polaka to wybiera tego ostatniego.

Będąc w Santiago niemal wszędzie można natknąć się na Ignacego Domeykę, reformatora szkolnictwa w Chile, odkrywcę wielu minerałów, obrońcę Indian, wieloletniego rektora uniwersytetu i geografa. Nie ma chyba mieszkańca tego miasta, który by o nim nie słyszał. Jest tu jego ulica, szkoła jego imienia, i wreszcie grób. 12 lutego 2002 r. po południu odwiedziłem zabytkowy Cementario General Ave La Paz .

W środku alei Domeyko jest kolumna z popiersiem , a na płycie pamiątkowej napis:

Rector de la Universidad de Chile

Polonia 31.07.1802 + Santiago 23.01.1889”

Przed powrotem do kraju odwiedziłem jeszcze Buenos Aires – stolicę Argentyny. Przez kilka dni zatrzymałem się w Polskim Ośrodku Młodzieżowym w Burzaco

Ziemia na Kopiec Józefa Piłsudskiego cz. 7 WŚRÓD LATYNOSÓW – wspomnienia Władysława Grodeckiego

 grodecki.eufrutki.net/

ZIEMIA NA KOPIEC JÓZEFA PIŁSUDSKIEGO

Władysław Grodecki

OD NARVIKU DO WELLINGTONU

cz. 7 WŚRÓD LATYNOSÓW

W czasie pierwszej samotnej wyprawy dookoła świata dwa tygodnie spędziłem na Amazonce między Iqitos, a Belem , tydzień w stolicy Brazylii- Brasilii, trzy tygodnie w Rio ( w czasie karnawału i w okresie Świąt Wielkanocnych ) i tydzień w pobliżu największego wodospadu świata „Foz do Iquacu”. Najmilsze jednak chwile przeżywałem wśród Polaków w Paranie . Przez trzy tygodnie wędrowałem z miasta do miasta, ze wsi do wsi. Zasługi największej po amerykańskiej Polonii świata dla rozwoju Brazylii są ogromne. Wspominał o tym w najstarszej szkole polskiej w Paranie burmistrz Sao Mateo, wspominali radni Kurytyby w czasie sesji plenarnej gdzie miałem 15 minutowe wystąpienie ( wręczono mi też dyplom honorowy m. Kurytyby ).

Świadectwem uznania miejscowej ludności dla emigrantów z Polski są następujące fakty :

Jeden z parków w stolicy Parany nosi imię Jana Pawła II, Jeden z dwóch „Portali” to „Portal Polski”, czy to, że jeden z najważniejszych budynków nazwany został „Wawel”

Jeszcze większe zasługi wnieśli Polacy w rozwój Chile Argentyny, a zwłaszcza Peru, które odwiedziłem w czasie ostatniej wyprawy. Najwybitniejszy architekt peruwiański XX w. Ryszard Jaxa Małachowski napisał o swoich poprzednikach: „Dzięki tym ludziom słowo Polak stało się gwarancją uczciwości, dobrego wychowania i solidnej roboty!”

Losy Polaków w tym kraju układały się zupełnie inaczej niż w Argentynie, Brazylii, USA, czy w Kanadzie! Niewielka liczba emigrantów to głównie ludzie wykształceni: badacze, podróżnicy, przyrodnicy, inżynierowie i misjonarze: Kalinowski- przyrodnik, A. Miecznikowski, – inżynier, F. Wojtkowski- zoolog i botanik, W. Szyszlo- biolog i pisarz, syn jego Ferdynand – artysta, T. Stryjeński, czy polscy misjonarze ( dwóch z nich Zbyszek i Michał zostali zamordowani w 1991r. w Pariacoto), którzy obecnie dopisują nowy rozdział w historii tego kraju. W gronie wielkich Polaków Ernest Malinowski zdobył największą sławę! Zapoczątkował on działalność wielkich polskich inżynierów, którzy swą pracą przyczynili się do rozwoju gospodarczego i postępu nauk ścisłych w tym kraju.

Zgodnie z programem wyprawy postanowiłem odnaleźć groby najsłynniejszych polskich inżynierów i pobrać z nich ziemię na kopiec J. Piłsudskiego. Dowiedziałem się w hotelu, że spoczywają na cmentarzu Cementarko Prezbitero Maestro. Niestety nekropola znajduje się w starej, bardzo niebezpiecznej dzielnicy Limy. Dojazd środkami komunikami komunikacji publicznej ( autobus, minibus ) jest b. ryzykowny i może skończyć się utratą pieniędzy i sprzętu. Wybrałem więc taxi. Wysiadłem przy III bramie cmentarza i po kilku minutach odnalazłem okazały grobowiec Edwarda Habicha – fundatora Narodowego Uniwersytetu Inżynieryjnego w Limie, członka Peruwiańskiego Towarzystwa Geograficznego i Honorowego Obywatela Peru.

Nieco dalej znalazłem grobowiec Ernesta Malinowskiego! Najbardziej znane jego dzieło to słynna „Kolej andyjska”, do niedawna najwyższa na świecie. Dziś już nieczynna…

Mimo, że z okna autobusu Lima- Huancayo oglądałem ją w 1993r. postanowiłem znowu udać się w Andy, było to 27 grudnia 2002 roku. Miałem niemało problemów w znalezieniu odpowiedniego przewoźnika. Gdy wreszcie się to udało i autobus ruszył o 6.55 upłynęło co najmniej 90 minut kluczenia po zatłoczonych ulicach i zbierania pasażerów. Gdy już był komplet, a nawet nie było miejsc stojących kierowca zainkasował pieniądze za przejazd i gdzieś znikł. Nie było go z pół godziny? Poszedł na piwo? Wreszcie ruszyliśmy.

Cały czas jadąc wzdłuż doliny Rimac, po przejechaniu ok. 40 km. wjechaliśmy w góry. Po osiągnięciu ok. 2 500 m. zaczęło padać ( do tej wysokości nie ma opadów. W Limie nigdy nie pada! ) . Na tej wysokości kończy pustynia, a zaczyna się strefa roślinności; eukaliptusy, pinie i maleńkie poletka gdzie uprawia się kukurydzę i ziemniaki. W pobliżu autostrady ( caretery ) obserwowałem liczne tunele i wiadukty słynnej kolei . Około południa osiągnęliśmy przełęcz Ticlio 4818 m.npm. – najwyższy punkt kolei. To punkt docelowy mojej wyprawy. Wysiadłem z autobusu i od razu zauważyłem pomnik E. Malinowskiego, który stanął tu w 1999r. w setną rocznicę śmierci, w pobliżu była restauracja i sklepik, a dalej pastwisko gdzie pasły się konie. Cudowna słoneczna pogoda i świetna widoczność sprawiła, że z planowanego krótkiego pobytu zatrzymałem się, aż dwie godziny. Usiłowałem się wspiąć wyżej i trochę pospacerować, ale nie było to łatwe. Nie było czym oddychać! Na tej wysokości jest już ze trzy razy mniej tlenu i zaczyna się czuć zmęczenie przy wykonaniu każdego kroku, przy najmniejszym wysiłku. Boli głowa! Gdy tylko zaczęła psuć się pogoda pobrałem ziemię na Kopiec J. Piłsudskiego i pierwszym autobusem wróciłem do Limy.

Ostatnim etapem mych peregrynacji po Ameryce Południowej było Chile i Argentyna. W Obu krajach Polacy cieszą się do dziś ogromnym szacunkiem i uznaniem. Jeśli Chilijczyk ma do wyboru Niemca, Włocha, Greka, Portugalczyka i Polaka to wybiera tego ostatniego.

Będąc w Santiago niemal wszędzie można natknąć się na Ignacego Domeykę, reformatora szkolnictwa w Chile, odkrywcę wielu minerałów, obrońcę Indian, wieloletniego rektora uniwersytetu i geografa. Nie ma chyba mieszkańca tego miasta, który by o nim nie słyszał. Jest tu jego ulica, szkoła jego imienia, i wreszcie grób. 12 lutego 2002 r. po południu odwiedziłem zabytkowy Cementario General Ave La Paz .

W środku alei Domeyko jest kolumna z popiersiem , a na płycie pamiątkowej napis:

Rector de la Universidad de Chile

Polonia 31.07.1802 + Santiago 23.01.1889”

Przed powrotem do kraju odwiedziłem jeszcze Buenos Aires – stolicę Argentyny. Przez kilka dni zatrzymałem się w Polskim Ośrodku Młodzieżowym w Burzaco. Jest to ośrodek sportowo- wypoczynkowy o powierzchni ok. 3 ha. Są tu dwa boiska sportowe, schronisko młodzieżowe (ok. 30 łóżek), pawilon przypominający nasze dworki klasycystyczne i inne obiekty. Podobno kiedyś było więcej takich ośrodków. Polacy jako trzecia największa grupa etniczna ( po Włochach i Hiszpanach ) należą do najzamożniejszych w Argentynie. Wszystko zawdzięczają swej pracowitości i talentom.

. Jest to ośrodek sportowo- wypoczynkowy o powierzchni ok. 3 ha. Są tu dwa boiska sportowe, schronisko młodzieżowe (ok. 30 łóżek), pawilon przypominający nasze dworki klasycystyczne i inne obiekty. Podobno kiedyś było więcej takich ośrodków. Polacy jako trzecia największa grupa etniczna ( po Włochach i Hiszpanach ) należą do najzamożniejszych w Argentynie. Wszystko zawdzięczają swej pracowitości i talentom.


Filed under: wspomnienia

napisz pierwszy komentarz