Lustracyjne nowości salonu
gw1990, wt., 30/12/2008 - 21:43
Michnikowszczyzna naprawdę odkrywa Amerykę. "Gazeta Wyborcza" to tak opiniotwórcza gazeta, że nawet byle wypociny i bajdurzenie, ale uderzające w lustrację, nadaje się do publikacji. Na stronie internetowej tego medium czytam właśnie jakże cenną wypowiedź Włodzimierza Olszewskiego - byłego rzecznika interesu publicznego i prokuratora lustracyjnego.
Wydawałoby się, że facet ma naprawdę dużo do powiedzenia, a nie tylko to, co każdy wie. No i proszę, oto fragment wynurzeń:
"Moim zdaniem każdy dowód powinien podlegać krytycznej ocenie, a w konsekwencji weryfikacji za pomocą wszelkich dostępnych środków dowodowych. W tym celu powinno się przesłuchać nie tylko osoby wskazane w katalogu tajnych współpracowników, ale także wszystkie wymienione w treści publikowanych raportów, a przede wszystkim prowadzących funkcjonariuszy SB."
Pomijam kwestię "Bolka", gdzie kpt. prowadzący - Edward Graczyk, został uśmiercony przez UOP i w efekcie czego Sąd Lustracyjny. Otóż tego esbeka udało się przesłuchać, może o tym salonowa inteligencja nie wie. A przesłuchiwanie prowadzących funkcjonariuszy nie należy do rzadkości - jak choćby w sprawie Henryka Karkoszy TW "Monika", czy choćby w kontrowersyjnym przypadku Małgorzaty Niezabitowskiej (notabene jej proces przypomina mi ten Lecha Wałęsy z 2000 roku). To tylko przykłady z brzegu. Można bzdurzyć, udawać mędrka, byle z lekka, ale niby obiektywnie - dokopać lustracji.
"Jest dla mnie nielogiczne, że treść wytworzonych przez służby materiałów (celowo nie używam nazwy dokumenty) uważana jest za niepodważalnie prawdziwą, a zeznania osób, które je wytworzyły, traktowane są z góry jako niezgodne z prawdą (oczywiście jeśli pozostają w sprzeczności z oczekiwaniami)."
Jak czytam książki Cenckiewicza i Gontarczyka, Ryszarda Terleckiego, czy nawet ks. Isakowicza - Zaleskiego, nigdy nie przeczytałem frazy o niepodważalności dokumentów bez specjalnej analizy i kwerend. Tutaj pan Olszewski ewidentnie nawiązuje chyba do sprawy Graczyka, którego zeznania trudno uznać za korzystne dla Lecha Wałęsy. Właściwie to esbek mu dokopał i potwierdził jego agenturalny pseudonim: "Bolek" i to, że przyjmował pieniądze. Niech mi salon wybaczy, ale nie wierzę, aby członek opozycji i stoczniowiec brał kasę na snickersy (zresztą ich nie było), czy też wycieczki. A potem nagle dostaje mieszkanie na gdańskich Stogach. Niech pan Olszewski sobie wyobrazi, że w Niemczech, po zburzeniu muru berlińskiego, proces lustracyjny ruszył pełną parą. I to nie tak, jak sobie wszyscy wyobrażają u nas - otwarcie archiwów, działanie sądów, mozolne procesy. Tam wydano miliony marek, aby dokumenty (tak to się nazywa, wbrew temu co sądzi salon) odtworzyć dzięki specjalnej aparaturze. Tak się wzorujemy na Zachodzie, a u nas to jest niedopuszczalne. I jesteśmy sto lat za Murzynami, dzięki tym środowiskom. O, a na koniec bardzo spostrzegawcza rada:
"Zwracam więc uwagę i na to, że wiarygodność takich zeznań również powinna podlegać weryfikacji."
Zawsze sądziłem, że od tego jest IPN, a ściślej mówiąc - niezależni historycy. Szkoda, że pan Olszewski nie wyjaśnił swojej złotej myśli. Może ma to leżeć w geście prokuratorów lustracyjnych? Notabene, jeśli tacy ludzie, lejący istną wodę, pracują przy procesie lustracyjnym, to nie dziwmy się, że jeszcze jej nie było. Takie autorytety wybiera sobie "Gazeta Wyborcza". Gratuluję.
- Zaloguj się, by odpowiadać
Etykietowanie:
2 komentarze
1. @gw1990
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
2. @ gw1990