Mamy deficyt budżetowy, ryzyko przekroczenia progu, 43 proc. w CBOS dla PiS i osiem miesięcy do wyborów… (…) Warunki wyjściowe do worst case scenario

— mówił Bartłomiej Sienkiewicz na nagraniach ujawnionych kilka tygodni temu przez tygodnik „Wprost”.


MSW
MSW

Worst case scenario” realizuje się na naszych oczach. Poparcie dla PiS (nie licząc groteskowego CBOS)
jest na poziomie 40-43 procent. Wliczając środowiska Gowina i Ziobry -
jeszcze większe. Trzeba więc działać. Pomocną dłoń wyciągnęła
niestrudzona palikociarnia, sugerując komisję ws. Macierewicza.

Premier Tusk doskonale wie, jakie skutki może przynieść komisja
śledcza ds. likwidacji Wojskowych Służb Informacyjnych (zwłaszcza, że
będą to tajne obrady). Jak mówił niedawno premier Jan Olszewski, będzie to nadzwyczajna okazja do rehabilitacji ludzi z dawnych WSI.
Namiastkę tego scenariusza mieliśmy w ostatnich dniach - Marek
Dukaczewski brylował w niemal każdej gazecie i stacji telewizyjnej.
Jako pokrzywdzony ekspert.

CZYTAJ WIĘCEJ: Ofensywa WSI w mediach. Dukaczewski: „WSI były niezwykle lojalną wobec państwa instytucją!” Którego państwa…?

Naiwni są ci, którzy sądzą, że będzie to okazja do przypomnienia prawdziwej twarzy WSI.
W głównych mediach nie zagoszczą ani Sławomir Cenckiewicz, ani żaden z
członków komisji likwidacyjnej. Nie będzie konfrontacji z Dukaczewskim -
zanosi się po prostu na sąd kapturowy nad Antonim Macierewiczem. A
precyzyjniej mówiąc, jak ujął to Radosław Sikorski, na „dwuletni cyrk”.

Uważam, że można zaj…ć PiS komisją ws. Macierewicza! (…) Można zrobić dwuletni cyrk!

— drwił szef MSZ podczas nagranego spotkania z Jackiem Rostowskim.

CZYTAJ TAKŻE: Cenckiewicz ujawnia kulisy współpracy z Sikorskim przy likwidacji WSI. „To człowiek, któremu Polska nigdy nie powinna powierzyć żadnej tajemnicy!” ZOBACZ WIDEO

Wydawało się do tej pory, że Donald Tusk jest świadomy zagrożeń,
jakie może przynieść taka komisja. Jeszcze w lutym deklarował, że będzie
prosił koleżanki i kolegów z partii, by nie głosowali za
powołaniem takiej komisji.

Polska nie może być krajem, gdzie co miesiąc lub co kwartał funduje się festiwal w sprawach, które dotyczą powściągliwości. (…) Licytacja wśród polskich polityków, kto skuteczniej zaatakuje państwo polskie wydaje mi się rzeczą bardzo nieodpowiedzialną

— mówił premier.

CZYTAJ WIĘCEJ: Donald Tusk przeciwny komisji śledczej ds. Macierewicza i likwidacji WSI. „Jako premier nie rekomenduję jej powołania. Będę prosił posłów PO, by zagłosowali przeciw”

I mówił słusznie, co zresztą odnotowaliśmy na naszym portalu z
satysfakcją. Wydawało się w lutym, że istnieją sprawy, które nie zostaną
użyte, by „zaje…ć PiS”. Że ważniejsze jest bezpieczeństwo państwa. Dziś
Tusk zmienił zdanie i zamierza poprzeć pomysł palikociarni.

Bez entuzjazmu zagłosowałbym za komisją

— oznajmił premier.

Zaznaczył co prawda, że komisja nie może wyjaśniać kwestii zasadności likwidacji WSI, tylko sposobu działania ludzi, którzy tego dokonywali, lecz nie ma co kryć - tak właśnie będzie.

Krótko mówiąc, Donald Tusk zdecydował zerwać ostatnie nitki łączące go z troską o polską rację stanu.
Wszystko ze strachu przed rosnącym w siłę PiS. To o tyle smutne, że w
otoczeniu premiera są ludzie o racjonalnych odruchach, czego przykładem
był właśnie sprzeciw wobec umizgów skierowanych w stronę WSI czy
walka z Rosjanami o Polską chemię. Dziś premier postanowił zrobić
ukłon w inną stronę. Jako (na razie) doraźnych koalicjantów wybrał sobie
polityków najgorszego sortu - środowisko skupione wokół Janusza
Palikota i dawnych Wojskowych Służb Informacyjnych.** Przyłożenie
ręki do rehabilitacji Marka Dukaczewskiego i jego kolegów to jeden z
najgorszych ruchów szefa Platformy.

Donald Tusk i cała Platforma jest w stanie zrobić niemal
wszystko, by nie dopuścić do naturalnego w demokracji scenariusza -
przegrania wyborów. Premier ryzykuje więc bezpieczeństwo państwa, mruga
okiem do Dukaczewskiego i rezygnuje z czegoś, co jeszcze w lutym
było dla niego oczywiste. Nie wiem, czy z własnego przekonania, że
można tym „zaje…ć PiS”, czy po prostu presja ze strony wielu środowisk była tak duża. W zasadzie to bez różnicy - efekt jest ten sam.

Decyzja Tuska jest tym bardziej smutna, jeśli zestawić ją z rosyjską agresją na Ukrainie.
Gdy Władimir Putin i „prorosyjscy separatyści-terroryści” destabilizują
sytuację w regionie, w Polsce będzie odbywać się rehabilitacja ludzi na
usługach GRU,
Sowietów i Rosji. Zamiast pracować nad trudnymi (choć nie nierealnymi)
koalicjami w Europie, które zareagowałyby w sprawie Ukrainy, szef
polskiego rządu decyduje się na wyciągnięcie ręki do środowiska, które -
chyba jak żadne inne - niszczyło polskie państwo po 1989 roku.

W historii Polski najnowszej premier Tusk zapisze się
najczarniejszymi zgłoskami. Łudziłem się jeszcze kilka miesięcy temu,
pisząc, że premier ws. WSI
może zachować się zgodnie z polską racją stanu. Chcę wierzyć, że mając
jeszcze kilka tygodni do momentu głosowania - podejmie rozsądne decyzje. Ale to złudne nadzieje.