Co większe niż wesz, to bierz!
Podobno takim powiedzonkiem charakteryzowano żołnierzy Armii Czerwonej a teraz widzimy, że świetnie ono pasuje do generała Wojska Polskiego, do radnej i zapewne do wielu innych ludzi, o których byśmy chcieli myśleć inaczej.
Pamiętam, że gdy przed komisją Rywina zjawił się Urban, to stwierdził on między innymi, że w towarzystwie, w którym się on obraca, jeszcze kilka lat wcześnie można było zostawiać na krześle marynarkę z portfelem i nie bać się, że portfel zginie, a w jego ocenie, już w czasie afery Rywina było to nieroztropne. Jak widać miał rację.
Wbrew pozorom te dwa zdarzenia mają o wiele większe znaczenie niż afera taśmowa. Bo o ile bohaterowie afery taśmowej mogą się jeszcze zasłaniać, tak czy siak, pojętym dobrem publicznym, o tyle te dwa przypadki orydynarnej kradzieży dokonanej przez ludzi wywyższonych społecznie pokazują nam środowisko ludzi nastawionych na karierę w całym ich pięknie.
Mamy prawo dzięki nim mówić, że każdy kto popiera III RP godzi się na takie zachowania, że jest taki jak oni. Dodatkowo jeszcze generał -złodziej nie poniesie w zasadzie żadnych konsekwencji swego czynu. Sąd zgodził się na dobrowolne poddanie się przez niego karze, nie został zdegradowany za czyn obrażający godność munduru, w sumie okazuje się, że jego jedyną winą było nie zauważenie monitoringu! Został zrozumiany przez sąd - dla czego, czyżby dla tego sąd też jest taki sam?
Jeżeli zastanowić się przez chwilę nad mentalnością tych dwóch osób, o których wiemy już że są pospolitymi złodziejami, to bez trudu dojdziemy do przerażającego w sumie wniosku.
Ci ludzie nie potrafią myśleć o niczym innym niż własna korzyść, że mają mentalność kury, która tylko po to chodzi po podwórku, by coś sobie wydziobać a wielu z nas jest na tyle głupich, że takim ludziom powierza swoje podatki, daje możliwość zaciągania w swoim imieniu długów.
Jednocześnie w sobotę spotkałem się z moimi znajomymi jeszcze z I-wszej Solidarności i dowiedziałem się rzeczy strasznych o sytuacji materialnej ludzi uczciwych. O tym, że na Białorusi zmarła z głodu osoba, która kiedyś była w AK i że reszta naszego narodu na tych terenach, albo przymiera głodem, albo cierpi straszną biedę, O tym, że tu w Warszawie dla wielu ludzi problemem nierozwiązywalnym jest zakup paczki makaronu, o tym że jakaś starsza Pani przewróciła się w domu i przez kilka dni nie poszła do lekarza, bo ani jej córka, ani żaden z sąsiadów nie mieli pieniędzy by zawołać taksówkę i zawieść tę panią do lekarza a pogotowie nie chciało przyjechać jak nie można było stwierdzić jednoznacznie, że coś się jej złamało. Itd, itp.
I teraz jeszcze można to skonfrontować z danymi statystycznymi.
Otóż jeśli zachować by metodologię liczenia PKB z lat 70-tych ubiegłego wieku, to okazało by się, że obecnie mamy dochód narodowy tylko nieznacznie wyższy niż wtedy w 1979 roku, gdy do dochodu narodowego nie wliczano usług medycznych, usług bankowych i wielu innych rzeczy, które nie mają z realnym dochodem nic wspólnego. Skąd więc te samochody, te wille-pałacyki otaczające każde miasto sporym wianuszkiem, przecież to są rzeczy realne?
Po pierwsze z akcji takich jak dokonana przez pana generała i panią radną a po drugie z kredytu spłacanego przez tych, którzy nie mają na makaron. Bo są ludźmi uczciwymi i swoje zobowiązania regulują w tym za tych bogatych, więc są strasznie biedni.
Kto powinien się o tych ludzi upomnieć? Przede wszystkim ci, co dostali od Boga narzędzie do zrozumienia tego co się dzieje i potrafią ich problemy wyartykułować, po drugie ci, którzy są liderami poszczególnych środowisk i mogą ustalić jakiś wspólny plan poprawy losu tych ludzi, zobaczyć jakie są mechanizmy życia społecznego i wskazać te, które są najgroźniejsze oraz po trzecie wszyscy, którzy mają głos w sprawach publicznych- czyli wyborcy, którzy powinni wybierać tych, którzy chcą obecny stan rzeczy zmienić na lepszy.
Kto więc jest winien tej sytuacji. Po pierwsze ci, którzy dokonali niewłaściwego wyboru i naszym obowiązkiem jest to każdemu z nich z osobna wypomnieć, może się zmieni, po drugie ci, którzy są liderami poszczególnych środowisk, bo nie zważają na mechanizmy życia społecznego i w swym działaniu, w swych wypowiedziach koncentrują się na skutkach a nie mówią o przyczynach. W rezultacie ludzie są zdezorientowani, bo skutki złych mechanizmów są różnorakie i nie da się ich wszystkich naprawić bez zmiany mechanizmów życia społecznego, czyli obecny dyskurs społeczny wcale nie wiedzie do zmiany sytuacji społecznej. Można oczywiście tych ludzi usprawiedliwić, bo jak ktoś widzi bliźniego umierającego z głodu, to nade wszystko chce mu zapewnić posiłek, ale nie może przy okazji zapomnieć o mechanizmach przez które to się dzieje i o ich zmianie dzięki czemu te posiłki będą i wreszcie ci, co mają dość rozumu, by to wszystko ogarnąć, bo zajmują się często nie tym co trzeba i mówią nie to co powinni.
Nie ma obecnie ważniejszej sprawy niż prawa biednych, niż prawa obywatelskie, bo codzienne gwałcenie tych praw jest źródłem naszych nieszczęść. Podstawowym zaś źródłem nierówności jest to, że ci którzy realnie utrzymują nasze społeczeństwo, czyli osoby wytwarzające dobra i usługi wymienialne mają podwójną porcję obowiązków. Z jednej strony muszą swoją pracą wytworzyć towary i usługi dobrowolnie kupowane przez innych, czyli zaspokajać ich potrzeby a z drugiej obciążeni są kosztami funkcjonowania sfery budżetowej. Ta zaś nie ma żadnych obowiązków społecznych a ma same prawa, które nie wynikają z możliwości państwa a z ustaw, są tak zwanymi wydatkami sztywnymi. W rezultacie ci co utrzymują społeczeństwo nie mają pieniędzy na własne funkcjonowanie, bo rosnące potrzeby sfery budżetowej skutkują coraz większymi obciążeniami ich dochodów, więc by nie było widać spadku dochodu narodowego wywołanego przejadaniem sfery realnej włącza się do statystyki najpierw lekarzy, później bankowców a na koniec prostytutki. I tak wszyscy udajemy, że jeszcze “jakoś” jest.
Ale czy mamy dość śmiałości by powiedzieć nauczycielowi lub lekarzowi, że to z jego winy jest bieda?
- UPARTY - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
3 komentarze
1. UPARTY
Gdy upadał w Polsce socjalizm, mieliśmy prawie 8,5 tys. przedsiębiorstw państwowych. To bardzo dużo. Wypada więc zapytać, co się z nimi działo w minionych 25 latach.
Według Ministerstwa Skarbu Państwa firm państwowych pozostało w 2012 r. tylko 70 Prawie 2 tys. zlikwidowano, pozostałe sprzedano albo – najogólniej mówiąc – przekazano w zarządzanie innym podmiotom. Państwo pozbyło się olbrzymiego majątku, otrzymując w zamian gotówkę. Licząc nominalnie, wpływy z prywatyzacji w latach 1991–2012 wyniosły 147 mld zł. Ale 1 mld zł w 2000 r. to znacznie więcej niż ta sama kwota obecnie, przecież po drodze była inflacja. Jeżeli założymy, że wszystkie środki pochodzące z prywatyzacji zostały odłożone na lokacie w banku oprocentowanej na 5 proc., to dziś stan na rachunku wynosiłby prawie 230 mld zł.
http://www.ekonomia.rp.pl/artykul/705506,1121528-Jak-przejedzono-majatek...
W minionych 20 latach 230 mld zł z prywatyzacji przeżarliśmy,
zniknęły przychody z prywatyzacji, zniknęły oszczędności w OFE
Może po prostu tacy jesteśmy, nie interesuje nas przyszłość, tylko tu i teraz. Żeby była pełna micha i dobre seriale w telewizji. I wybieramy sobie polityków, którzy oferują michę i seriale. Ale już niedługo. Zostały jeszcze ostatnie ochłapy z Brukseli i drugie 150 mld w OFE, które też ukradną. Za kilka lat michy zabraknie i co wtedy będzie?
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
2. @Maryla
W liczbie ponad 8,5 tysiąca przedsiębiorstw państwowych zabrakło zniszczonych w różny najprzedziwniejszy sposób tysiące różnych spółdzielni w tym zatrudniających osoby niepełnosprawne, które były niszczone celowo np. ze względu na posiadanie przez nie tereny inwestycyjne w centrach polskich miast.
Dziś obok mnie, po byłym zakładzie pracy, który zatrudniał ponad 100 osób ociemniałych przy produkcji pędzli, szczotek i mioteł stoi niemiecki market LIDL.
Gdy Ci nieszczęśliwi ludzie podjęli czynnej obrony swoich miejsc pracy, to rzekomo "nasz" wojewoda gdański Maciej Przerwa już prawie "święty" nasłał na nich firmę "ochroniarską" byłych milicjantów i esbeków, którzy dokonali pod osłoną nocy brutalnej pacyfikacji niczym dobre komunistyczne ZOMO, którzy ociemniałych pracowników spacyfikowali i wyrzucili z terenu zakładu, a dyrektorowi, który razem z nimi bronił zakładu przed likwidacją zrobili ortopedyczne kuku.
Tak więc o ile się orientuję to ogólnie było kilkanaście tysięcy zakładów pracy wliczając w to różne uspołecznione spółdzielnie wszelkiego rodzaju.
Na tej mojej fotografii wykonanej z ulicy Sandomierskiej widać parking Lidla oraz w głębi za Traktem Św. Wojciecha kosciół Św. Ignacego Loyoli - Kolegiatę Staroszkocką oraz plebanię o rezydencję arcybiskupa S. L. Głódź, z której adiutant biskupa może policzyć owieczki wchodzące i wychodzace z Lidla.
https://lh3.googleusercontent.com/-fpSkH45D31E/Ukc6keJ-xTI/AAAAAAAAKKM/P...
https://lh4.googleusercontent.com/-cUm8L5uINNA/Ukc6wwUByUI/AAAAAAAAKK0/D...
Natomiast za widocznym po prawej betonowym grodzeniem są magazyny milicjo-policji, które podczas pacyfikacji według relacji świadków były bazą wypadową bandyterki z SB&MO zwanej ochroniarzami.
Tak wyglądał teren w trakcie budowy Lidla:
http://goo.gl/maps/eC3zV
Niestety nie mam czasu dziś czasu by odszukać w albumach fotografię aktualna Lidla od strony kościoła i rezydencji biskupa, bo takowe celowo wykonałem tuż przed jego uruchomieniem jak i w trakcie działalności.
Pozdrawiam serdecznie.
PS
Album: Widok na rezydencję biskupa i kościół Św. Ignacego Loyoli w Gdańsku:
https://plus.google.com/photos/108910137865025242278/albums/592877011780...
Oraz: z rezydencji abp. Leszka Sławoj Głódź - Gdańsk Brzegi - 28 września 2013, dnia w którym Głódź nie znalazł parę minut dla mnie i śp. Krystyny "Syrenki" Krahelskiej, bo śpieszył się w te pędy z ogromnym pęczkiem róż na przyjęcie do TW Bolka, który go wcześniej wyśmiewał, obrażał publicznie i kpił.
https://plus.google.com/photos/108910137865025242278/albums/592875797892...
Onwk.
Kiedyś "Mieszko II"
3. Nie wszystkie te zakłady pracy mogły funkcjonować dłuzej
bez dodatkowych wydatków, a na te wydatki nie było pieniędzy bo PRL zwyczajnie splajtował. Musiał więc wyprzedać za nic swój majątek. Jednak nie mówi się, że zbrodnia stanu wojennego polegała przede wszystkim na tym, że czerwoni chcąc utrzymać władze dopuścili do plajty państwa, do tego, że ni mogliśmy odsługiwać swego zadłużenia, że byliśmy odcięci od rynków finansowych, że w efekcie stanu wojennego PKB Polski spadło o ok. 30%. W 84 i 85 roku często jeździłem pociągiem na Śląsk. Rano wyjeżdżałem z Warszawy i chyba ok 17 miałem z Gliwic pociąg powrotny, jeden z nich o ile pamiętam nazywał się Chemik. Nie raz było tak, że w wagonie pierwszej klasy byłem jedynym pasażerem a wiele przedziałów drugiej klasy było całkiem pustych! Tak wyglądała aktywność społeczna po stanie wojennym i o tym w ogóle się nie mówi. W rezultacie takiej polityki nie było w naszym systemie ekonomicznym pieniędzy na wydatki niezbędne do dalszego funkcjonowania zakładów przemysłowych. Poza tym w tych zakładach było olbrzymie zatrudnienie, w sumie ukryte bezrobocie. Ja pomijam biura konstrukcyjne, w których inżynierowie przez kilka lat nie narysowali ani jednej kreski, bo nie było nic do opracowania ale nawet w zakładach produkujących bardzo potrzebne rzeczy dni przestojowych bywało i 40% ! Nasz przemysł został przejedzony już w stanie wojennym a później to już były tylko konsekwencje. Fiat przejął zakłady w Tychach i Bielsku Białej na własność w 1992 roku za darmo, za długi! Podobnie miała się rzecz z wieloma innym zakładami.
Ale kto to wie? Kto zarzuca Jaruzelskiemu i komunistom plajtę państwa. Przecież fama głosi, ze tylko oni znali się na zarządzie przedsiębiorstwami. A jak umieli prowadzić interesy to najlepiej widać po św. Pamięci Sekule. Był on uważany przez swoje towarzystwo za najzdolniejszego menadżera a rynku wytrwał tylko kilka lat i go za długi zabili. Reszta była jeszcze gorsza. Więc niby kto miał ten przemysł chronić od upadku? Ci debile?
uparty