Prawo wyboru

avatar użytkownika MarkD
Oceniać konflikt Izraela z Palestyńczykami można w kategoriach wiedzy głębokiej lub płytszej oraz w kategorii „co dla mnie lepsze”. Można oceniać obiektywnie na podstawie zebranych informacji ze źródeł wszelakich, ale dziś wiarygodność tych źródeł jest marna. Co nam więc z tej wiedzy zostaje? Suche fakty, bez podłoża, bez kontekstu? Czy więc muszę to oceniać poprzez te niepełne dane? Nie muszę, mogę zostawić temat...

Wracając, jedno co wiem, to to, że „Izrael robi porządek”. To wiem z tych relacji. I nikt w tym temacie więcej nic nie wie, bo tu nie ma wiedzy głębokiej. Taką wiedzę mógłby posiąść człowiek, który potrafiłby rozwiązać „problem palestyński”, a takiego fachowca nie ma.

Spojrzę więc z innej strony. Jeszcze tylko dopowiem: wieści o agresji lub odwecie niezbyt mnie interesują, albowiem na razie Izraela nikt nie skazuje w procesach norymberskich, świat nikogo nie potępia, Europa w postaci Sarkozy'ego nie pojechała do Strefy Gazy, a onet.pl już na jedynce nie ma informacji o „porządkach”.
Jak piszę, spojrzę na sprawę z innej strony: co dla mnie lepsze? No i doszedłem do miejsca, w którym ten post powinien się zacząć, ale coś czuję, że tu się skończy. Bo nie mam zielonego pojęcia, co jest dla mnie lepsze. Czy to, żeby Żydzi wymordowali swoich wrogów, jak by nie patrzeć Arabów, z którymi ostatnio toczymy ostre potyczki (Irak i Afganistan)? Czy może, by Arabowie obronili się przed nalotami i agresją Izraela i zakończyli sukcesem staranie o swoje wolne państwo. Nie wiem (jak pisałem wyżej: nikt nie wie) jak można zakończyć problem, więc brnę dalej w emocjach. Nie lubię Arabów i nie lubię Żydów. Aczkolwiek mogę założyć koszulkę „Jestem Żydem i Arabem”. Nie lubię ich, jak nie lubię Sowietów, Chińczyków i kogokolwiek kto sprawę narodu stawia ponad ogólnie przyjętą normę. Ale nie narodów, jeśli idee o jakich piszą nie wychodzą z głębi narodu (przepraszam za uogólnienia) a tylko z potrzeb ich aktualnych władz państwowych. Więc w nazwach : Żydzi, Arabowie, Sowieci, Chińczycy, Niemcy proszę widzieć naród tam gdzie jest naród, a władzę nad narodem tam gdzie jest władza.

Pisałem wcześniej o Gruzji i Sowietach. Nie miałem i nie mam wątpliwości, tak jak w „kryzysie izraelsko – palestyńskim”, gdzie leży prawda. Tam miałem jasność. Mimo, że kocham Słowian, to tam widziałem prawdę gruzińskich Kaukazów. Może także dlatego, że nie lubię Sowietów i wiem, że im ufać nie wolno!

Moja naiwność w powyżej opisanych sprawach to tylko pokłosie informacji wzbogacone o doświadczenie, historię i emocje, które grają tu rolę nadrzędną, bo wiedzy nie ma i nie będzie pełnej. Muszę więc wybrać. A wybór mam wolny. Wybieram jak zwykle mój kraj.

napisz pierwszy komentarz