Połowy tygodnia (12.)
tu.rybak, sob., 22/03/2014 - 23:04
Coś się zmieniło wśród rządzących, bo wzięli i Tuska wystawili. Wmówili biedakowi, że jak się spotka z protestującymi rodzicami niepełnosprawnych dzieci, to zdobędzie za friko punkty sondażowe. I biedak się spotkał. Wszyscy widzieli. Próbował jakieś dziecko pogłaskać, ale nawet to mu nie wyszło...
Jedna z protestujących powiedziała, w stylu pani wicepremier: sorry, pan jest kłamcą. Co oznacza, że lud słyszy co mówi władza. Tusk dowiedział się jeszcze, że na Ukrainę, Białoruś lub do Egiptu może sobie jeździć, ale dopiero wtedy jak załatwi sprawy tu na miejscu. I tu się protestujący mylili, bo Tusk jeździ załatwiać swoje sprawy lub na wczasy. I sprawy do załatwienia to ma właśnie tam, a nie tutaj...
A musi się Tusk martwić podwójnie, bo nasze media podają za wybranymi mediami europejskimi, że mężem stanu jest Sikorski. A nie tak miało być...
W tym samym czasie lewicowe media zauważyły, że ksiądz Małkowski jest zły, bo wierni usłyszeli polityczny manifest i - co więcej - zaczęli w oburzeniu opuszczać kościół. Kto głupi, ten uwierzy. Ale żachnęli się również bp. Pieronek (Niech lepiej się modli i pokutuje) i ks. Kloch (Kościół nie jest miejscem na przedstawienie swoich politycznych poglądów). A poszło o to, że rząd powoduje masową emigrację, i że nasza cała armia zmieściłaby się na Stadionie W Budowie...
Minister od bezpieczeństwa, Sienkiewicz wrzucił, że pomniki sowieckich oprawców nie powinny być burzone (miał na myśli Pieniężno i czterech śpiących), bo to znaki historii, czy coś takiego. Ale sens tej wrzutki pokazuje jeden z kierunków walki wyborczej...
I na koniec PO zrobiła jakąś akademię gdzie przemawiał Tusk, a za ozdobnik robił bokser Kliczko. Tusk powiedział - uwaga - o eurowyborach, że od nich będzie zależeć czy Europa przetrwa. To jeszcze małe miki. Przelicytował siebie sprzed kilku dni i swojego "orędzia" do narodu i powiedział rzecz następującą: Te wybory europejskie być może są o tym, czy dzieci w Polsce 1 września w ogóle pójdą do szkoły...
Uważam, że to jeśli tak będzie, to nie z powodu wojny, którą Tusk straszy. Tak będzie, bo jak władza się nie zmieni, to po prostu Polski nie będzie i przeczytamy we wrześniu w gazetach, że Niemcy podpisały z Rosją umowę o małym ruchu przygranicznym...
Jedna z protestujących powiedziała, w stylu pani wicepremier: sorry, pan jest kłamcą. Co oznacza, że lud słyszy co mówi władza. Tusk dowiedział się jeszcze, że na Ukrainę, Białoruś lub do Egiptu może sobie jeździć, ale dopiero wtedy jak załatwi sprawy tu na miejscu. I tu się protestujący mylili, bo Tusk jeździ załatwiać swoje sprawy lub na wczasy. I sprawy do załatwienia to ma właśnie tam, a nie tutaj...
A musi się Tusk martwić podwójnie, bo nasze media podają za wybranymi mediami europejskimi, że mężem stanu jest Sikorski. A nie tak miało być...
W tym samym czasie lewicowe media zauważyły, że ksiądz Małkowski jest zły, bo wierni usłyszeli polityczny manifest i - co więcej - zaczęli w oburzeniu opuszczać kościół. Kto głupi, ten uwierzy. Ale żachnęli się również bp. Pieronek (Niech lepiej się modli i pokutuje) i ks. Kloch (Kościół nie jest miejscem na przedstawienie swoich politycznych poglądów). A poszło o to, że rząd powoduje masową emigrację, i że nasza cała armia zmieściłaby się na Stadionie W Budowie...
Minister od bezpieczeństwa, Sienkiewicz wrzucił, że pomniki sowieckich oprawców nie powinny być burzone (miał na myśli Pieniężno i czterech śpiących), bo to znaki historii, czy coś takiego. Ale sens tej wrzutki pokazuje jeden z kierunków walki wyborczej...
I na koniec PO zrobiła jakąś akademię gdzie przemawiał Tusk, a za ozdobnik robił bokser Kliczko. Tusk powiedział - uwaga - o eurowyborach, że od nich będzie zależeć czy Europa przetrwa. To jeszcze małe miki. Przelicytował siebie sprzed kilku dni i swojego "orędzia" do narodu i powiedział rzecz następującą: Te wybory europejskie być może są o tym, czy dzieci w Polsce 1 września w ogóle pójdą do szkoły...
Uważam, że to jeśli tak będzie, to nie z powodu wojny, którą Tusk straszy. Tak będzie, bo jak władza się nie zmieni, to po prostu Polski nie będzie i przeczytamy we wrześniu w gazetach, że Niemcy podpisały z Rosją umowę o małym ruchu przygranicznym...
- tu.rybak - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
4 komentarze
1. Rybaku
tfu, na psa urok ! Niestety, jest to całkiem realne, jak eurokołchoźnicy wygrają wybory do PE i zrobią nam federację niemiecką, czyli IV Rzeszę.
" Tak będzie, bo jak władza się nie zmieni, to po prostu Polski nie będzie i przeczytamy we wrześniu w gazetach, że Niemcy podpisały z Rosją umowę o małym ruchu przygranicznym"
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
2. Acha!
jakby ktos liczył na ratunek z Ameryki , że niby sie nie zgodzi na taki "mały ruch przygraniczny" pomiędzy IV Rzeszą a Eurazją, to problem już sam sie rozwiązał, żadnej pomocy nie będzie. Sojusznicy już to uzgodnili.
"Niemiec ma zostać szefem sztabu wojsk lądowych USA w Europie
Dowództwo operacji sił lądowych USA w Europie (USAREUR) chce powierzyć stanowisko swego szefa sztabu niemieckiemu generałowi - podał dziennik "Wiesbadener Kurier". Media podkreślają, że to pierwszy taki przypadek w armii USA.Dowódca amerykańskich wojsk lądowych w Europie (7. armii USA) generał Donald M. Campbell potwierdził w rozmowie z "Wiesbadener Kurier" tę propozycję. Jak wyjaśnił, złożona przez stronę amerykańską oferta ma wzmocnić współpracę pomiędzy siłami zbrojnymi obu krajów.Campbell powiedział, że amerykańska propozycja rozpatrywana jest obecnie w niemieckim Ministerstwie Obrony. Ostateczną decyzję podejmie szefowa resortu Ursula von der Leyen. Media nie podają nazwisk ewentualnych kandydatów. Niemiecki generał Eckart Klink uznał amerykańską propozycję za "nieprawdopodobny przejaw otwarcia". Stanowisko szefa sztabu jest "sercem" armii USA w Europie - powiedział Klink."
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
3. (Brak tytułu)
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
4. Rybaku
'Premier pytany przez dziennikarzy o swoją wypowiedź dotyczącą 1 września, powiedział: "Nikt nie ma dziś wątpliwości, że sprawa jest naprawdę bardzo poważna, że nie chodzi tutaj o strachy na lachy". Jak dodał, od wielu tygodni jeździ po Europie i tłumaczy przywódcom, aby - w kwestii konfliktu ukraińskiego - przygotowywali się na "czarny scenariusz". "Nie dlatego, żebym był Kasandrą, ale dlatego, że my naprawdę wiemy, jakiego typu zagrożenia tam się pojawiają" - podkreślił. "
Zapewne chodzi mu o zagrożenie faszystami w rządzie, którymi straszył już Putin i Günter Verheugen.
"Według "Foreign Policy", to niemiecko-francuska umowa ułatwiła nacjonalistom dojście do władzy. "Zachodnie rządy są przynajmniej częściowo winne wzrostowi znaczenia Swobody. Wkrótce będą one musiały być bardziej wymagające i czujne; będą musiały szybko dostrzec, kto w rządzie Ukrainy chce na sztandarach nosić hasła praw człowieka, a kto wyższości etnicznej" - czytamy w tekście.
"Inwazja Putina na Krym musi być oceniana w najmocniejszych słowach. Dobra polityka powinna opierać się jednak na rzetelnej analizie wszystkich uczestników politycznej gry. A ta wymaga przyznania racji argumentom formułowanym przez Krym: nowi liderzy Kijowa to w dużej mierze faszyści" - puentują Andrew Foxall i Oren Kessler."
W międzyczasie Putin zmienił narrację i wg Głosu Rosji najwiekszym zagrożeniem dla Ukrainy są Tymoszenko, Jaceniuk i Kliczko.
"25 maja na Ukrainie powinny odbyć się wybory prezydenckie i parlamentarne, których zgodność z konstytucją budzi poważne wątpliwości: zostały one wyznaczone przez ludzi, którzy doszli do władzy w rezultacie przewrotu zbrojnego. Zresztą, jeśli traktować te wybory jako szansę na zaprowadzenie na Ukrainie pokoju i zgody, to na pewno mają one historyczne znaczenie. Tylko nie do końca wiadomo, kto dojdzie do władzy w rezultacie głosowania. Prawdopodobnie w tej partii znów zostanie rozegrana „znaczona talia kart” polityków, którymi Ukraińcy są już, delikatnie mówiąc, zmęczeni, i którzy udowodnili swoją niezdolność do skupienia ludzi wokół zdrowej, a nie destruktywnej idei.
Nacjonaliści Oleg Tiahnibok i Dmitrij Jarosz nie będą raczej tą platformą, na której zachodnia i południowo-wschodnia Ukraina znajdą wspólny język. Raczej ostatecznie już dobiją oni swój, na razie wspólny, kraj. Premier Arsenij Jaceniuk, lider partii UDAR Witalij Kliczko, a także p.o. prezydenta Aleksander Turczynow nie są traktowani jak poważni politycy: ich zadanie to realizować na miejscu zachodnie eksperymenty.
Czytaj dalej: http://polish.ruvr.ru/2014_03_22/Julia-Tymoszenko-Dama-ze-znaczonej-tali...
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl