Kłamliwy bełkot spod wyblakłej aureoli

avatar użytkownika kokos26

W dniach od 6 lutego do 5 kwietnia będziemy świadkami propagandowego maratonu, w którym to beneficjenci geszeftu stulecia, czyli komuniści i wyselekcjonowani przez nich samych „konstruktywni opozycjoniści”, będą nam stręczyć samych siebie, jako bohaterów i herosów, którzy zasiedli w tamtych dniach, 25 lat temu, do okrągłego stołu. Wcale nie dziwi, że Michnik – uczestnik wesołych toastów wznoszonych „żytnią” za zdrowie zdrajców Polski, Jaruzelskiego, Kiszczaka i Wałęsy – tak mówi o tym wydarzeniu:

Dwadzieścia pięć lat temu dokonał się w Polsce cud Okrągłego Stołu. W kraju powstań, wojen i krwawych klęsk władza i opozycja podjęły pokojowy dialog, który uważam za jedno z największych osiągnięć współczesnych dziejów Polski (…) A przecież wcale tak nie musiało być. Rezultatem Okrągłego Stołu były wybory 4 czerwca 1989 r., które "odmieniły oblicze tej ziemi".

Zwróćmy uwagę, że ten bełkot celowo bezczelnie i świadomie ubrany został w coś na kształt homilii, a Ojciec Redaktor, wypowiadający słowa „cud” i w bluźnierczy sposób wykorzystując papieskie przywołanie Ducha Świętego, tak naprawdę kpi sobie z Polaków i przemawia spod tej ledwo trzymającej się nad jego głową aureoli niczym święty, a w rzeczywistości komiczny Pinokio wystrugany na potrzeby Systemu, który dla podtrzymania tego idyllicznego obrazu „pokojowego dialogu” zapomniał, że w cieniu dziejącego się w 1989 roku okrągłostołowego „cudu” szwadrony śmierci Kiszczaka zamordowały księży Niedzielaka, Suchowolca i Zycha.

Oto niegdysiejsze mocarstwo sięgające od Bałtyku do Morza Czarnego nazwane zostaje krajem „krwawych klęsk” i wszelkiego rodzaju nieszczęść, który nagle otrzymał od opatrzności wielkiego zwycięzcę i wodza Adama wraz z „bohaterami narodowymi”, Jaruzelskim i Kiszczakiem. Chciałoby się powiedzieć, facet nie pij tyle, albo idź się lecz.

Pech chciał, że tuż przed 25 rocznicą rozmów okrągłego stołu w krakowskim oddziale IPN odkryto dokument, według którego palenie akt bezpieki, szczególnie teczek tajnych współpracowników rozpoczęto znacznie wcześniej niż dotąd sądzono. Do tej pory ten proceder lokowano w latach 1989/1990, a koronnym na to dowodem miał być dokument z września 1989 roku, ujawniony przez dr Radosława Petermana z IPN, w którym zastępca naczelnika Wydziału XIII Biura „B” MSW, płk. Stanisław Machnicki, nakazywał:

Zgodnie z poleceniem Ministra Spraw Wewnętrznych [Kiszczaka – przyp. aut.] uprzejmie proszę o niezwłoczne przejrzenie za ostatnie co najmniej 10 lat dokumentów dotyczących tzw. opozycji, która została zalegalizowana, oraz ich zniszczenie. (…)

Dzisiaj wiemy, że już w 1988 roku, kiedy żaden zwykły obywatel nie miał jeszcze pojęcia o jakimś tam okrągłym stole, trwała akcja niszczenia akt niektórych TW i w ten sposób instalowano aureole nad głowami tych, którzy mieli uchodzić już niedługo za nieskazitelnych opozycyjnych bogów i współtwórców „cudu”, który „odmienił oblicze tej ziemi” do tego stopnia, że stała się ta ziemia republiką bananową oraz tworem czysto oligarchicznym, gdzie ustanowiona sztucznie „elita” do dziś sprawuje władzę tylko i wyłącznie nakierowaną na swój własny interes. Warto zauważyć, że palono też akta departamentu IV MSW, co nasuwa uzasadnione podejrzenie, że uczestnicząca w rozmowach i ustaleniach strona kościelna była wytypowana według tego samego klucza. 

To, że komuniści posadzili przy okrągłym stole naprzeciw siebie w większości swoich byłych tajnych współpracowników, którym już wcześniej wyczyścili archiwalne hipoteki, uważane jest przez niektórych, jako teoria spiskowa stworzona przez oszołomów. Moim jednak zdaniem kremlowscy sługusi musieliby być kompletnymi głupcami, gdyby tej w sumie samo nasuwającej się i logicznej z ich punktu widzenia operacji nie dokonali, mając ku temu wszelkie możliwości.

Ci, którzy w to nie wierzą, są jeszcze większymi oszołomami, gdyż według nich musi w takim razie istnieć jakiś tajny nieodnaleziony dotąd dokument, w którym „uczciwy patriota” Kiszczak nakazuje sprawdzić, czy czasami przez przypadek nie zasiada przy okrągłym stole jakiś jego płatny kapuś w kostiumie nieskazitelnego opozycjonisty, co oczywiście dla takich „ludzi honoru” jak on i Jaruzelski, byłoby czymś nie do przyjęcia. No ale skąd w takim razie wziął się tam „Bolek” i wielu innych kapusiów bezpieki? Przypadek? Wolne żarty.

Warto dzisiaj przypomnieć pogróżki formułowane przez Jaruzelskiego sprowokowane tym, że „biedaczyna” ciągany był po sądach, a Michnik ciągle ubolewał, że „ojciec polskiej demokracji” załapie przez to jakiś katarek bądź kaszelek. Ta uciążliwość, choć Jaruzelski doskonale wiedział, że na mocy porozumienia komunistów z kolaborantami z „Solidarności” nie poniesie żadnej kary, tak mu doskwierała, że w końcu wypalił i zagroził, "niech uważają, bo pospadają aureole".

To wiedza o kruchej konstrukcji, na których owe aureole jeszcze dyndają nad głowami „niezłomnych opozycjonistów”, cementuje do dzisiaj sojusz komuny z tymi, którzy zdradzili i sprzedali „Solidarność”.

Aby dopełnić obrazu tego michnikowego cudu trzeba jeszcze przypomnieć, że od 1992 roku wiemy o tym, że zanim akta dotyczące agentury zniszczono to wcześniej sporządzono z nich mikrofilmy, których co najmniej dwie kopie przekazano za granicę. Dostarczenie takich aktywów obcym służbom było niczym innym jak zdradą stanu i świadomym przekazaniem innym państwom haków, za pomocą których do dziś mogą one sterować polską polityką gospodarczą i zagraniczną.

Niestety nawet potępiając dzisiaj zdrajców my sami nie pozostajemy bez winy. Warto w tym miejscu oddać głos założycielowi i działaczowi Wolnych Związków Zawodowych, Krzysztofowi Wyszkowskiemu:  

Po 25 latach od początku obrad Okrągłego Stołu wiemy, że był to układ nie tylko haniebny w formie, ale i zbrodniczy w skutkach.

Zawarli go funkcjonariusze sowietyzmu ze swoimi agentami oraz aferzystami politycznymi (którzy wiedzieli, że w wolnej Polsce stracą swoje wpływy) wspomaganymi przez pożytecznych idiotów z "Solidarności" (z których tylko mniejsza część potrafiła się z czasem ze swej naiwności otrząsnąć).

Hańba ta do dzisiaj obciąża społeczeństwo polskie, ponieważ nie wykazało woli zaprzeczenia zawartym w Magdalence i Pałacu Namiestnikowskim ustaleniom; tym bardziej, że zbrodnicze skutki układu czerwonych pająków z różowymi pająkami (nazwa nadana grupie Tadeusza Mazowieckiego przez Bogdana Borusewicza w Sierpniu`80) obciążają nie tylko współczesne pokolenie, ale przyszłość całego narodu.

Okrągły stół to było wielkie zwycięstwo komunistów, o czym świadczą brylujące w dzisiejszych mediach nie tylko „resortowe dzieci” i komunistyczni dygnitarze, ale wielkie ogólnopolskie tournée funkcjonariuszy PRL-owskich tajnych służb typu Dukaczewski, Czempiński i Makowski. Niech nikogo to nie dziwi. Oni występują w mediach i wspierają partie polityczne, które sami zakładali. 

Artykuł opublikowany w ogólnopolskim tygodniku Warszawska Gazeta

Etykietowanie:

3 komentarze

avatar użytkownika andruch2001

1. Kapitalny tekst !

Panie Mirku , tak właśnie należało i to od samego początku , pisać . Nie ważne że chamom tym wymienionym chociażby z nazwiska póki co w niczym nie można zaszkodzić ..

Ale ...

Dopóty dzban wodę nosi ,,,,
Dopóty te kanalie mają parasol ochronny ,,,,
Czas pokaże jak długo jeszcze będziemy "kłaniać" się tym "Barabaszom" ,,,

Może należałoby wykorzystać czas w którym Moskale zaangażowani są w "przywracanie" na powrót swoich wpływów (układu) na Ukrainie ,,,i "ruszyć" upominając się o naszą "Ojcowiznę" ....

Wydaje się , że każdy dzień zwłoki pogrąża nasz kraj w coraz większym chaosie ,,,
To dotychczasowe poczucie bezsilności powoli ale z całą mocą i determinacją ducha przekształca się w mym wnętrzu w nieopisany gniew , wręcz wściekłość ...
Mówiąc wprost , z wielką chęcią bym "im" przy--erdoplił i to ...z całej siły na jaką mnie tylko byłoby stać ,,

ściskam prawicę
/sursum corda/

- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
A .K "Andruch"
http://andruch.blogspot.com

avatar użytkownika Maryla

2. Stella Maris...

Ksiądz arcybiskup Tadeusz Gocłowski, który z ramienia episkopatu uczestniczył w spotkaniach w Magdalence mówi, że Kwaśniewski był tam ważniejszy od Kiszczaka, zaś ekipa solidarnościowa z Wałęsą na czele, bojąc się podsłuchów, naradzała się w pobliskim lesie.
Rozmowy w Magdalence między przedstawicielami PZPR i opozycji solidarnościowej toczyły się od września 1988 roku. Pod koniec stycznia 1989 do rozmów włączyli się Lech Wałęsa i ówczesny szef MSW, gen. Czesław Kiszczak. W efekcie 6 lutego rozpoczęły się obrady Okrągłego Stołu, które doprowadziły do wyborów 4 czerwca i upadku komunizmu w Polsce.

Według popularnej teorii spiskowej w Magdalence doszło do zawarcia tajnego porozumienia, zapewniającego komunistom bezkarność w zamian za podzielenie się władzą z Solidarnością.

Kiedy Ksiądz Arcybiskup poznał generała Kiszczaka?
Podczas spotkania, które odbyło się 17 listopada 1988 roku na plebanii w Wilanowie. Pamiętam, że był to nowy dom, jeszcze niewykończony, okna zasłonięto prześcieradłami, bo brakowało firanek... Przyjechali Lech Wałęsa i Tadeusz Mazowiecki, generał Czesław Kiszczak ze Stanisławem Cioskiem. Arcybiskup Dąbrowski wyszedł, przywitawszy gości, został ksiądz Alojzy Orszulik i ja. Trzeba w tym miejscu wyjaśnić, że przedstawiciele Kościoła byli świadkami, nie zaś uczestnikami rozmów w Wilanowie, a potem w Magdalence. Ksiądz prymas Glemp zdecydował, że biskup gdański powinien wziąć w nich udział, stąd moja tam obecność. Odbywało się to wszystko za wiedzą i zachętą Ojca Świętego. Na początku listopada byliśmy w Watykanie z arcybiskupem Bronisławem Dąbrowskim. Zatroskany losami Polski Jan Paweł II był zdania, że trzeba zacząć rozmawiać, szukać kompromisu. W niedzielę po naszym powrocie we wszystkich kościołach odczytano apel Episkopatu Polski do społeczeństwa i do władz o podjęcie rozmów. I te rozmowy podjęto.

Bezpośrednie spotkanie z Kiszczakiem było trudnym doświadczeniem?
Nie pamiętam - bo nie chodziło o generała Kiszczaka, lecz o Polskę. O to, by uratować ten wielki, wspaniały ruch, jakim była Solidarność.

Niszczony między innymi przez Kiszczaka…
No, jeśli doszło do takiego spotkania, to znaczy, że obie strony chciały rozmawiać. Na początku było to takie młócenie słomy, wzajemne badanie się...

Kiszczak był w Wilanowie wrogi, wyniosły?
Rzeczowy. Zabiegał o swoje, czasem robił przerwę, wychodził. Może telefonował do generała Jaruzelskiego?

Jedni starali się przechytrzyć drugich?
Nie wiem, czy to dobre sformułowanie w odniesieniu do panów Mazowieckiego i Wałęsy. Oni nie chcieli nikogo przechytrzyć. Walczyli o sprawę. O Solidarność, o przyszłość Polski. Pan Wałęsa mówił: "Nie ma wolności bez Solidarności", bo w istocie uznanie związku przez władze, było sprawą zasadniczą.

http://www.dziennikbaltycki.pl/artykul/3331841,abp-tadeusz-goclowski-w-m...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika andruch2001

3. Ciekawa relacja ...

Z perspektywy czasu , widać dopiero ową "waleczność" obu wymienionych z nazwiska ,,,
Nie na darmo nazwano ów mebel paradoksalnie , bo niby okrągły ale z kantami ...

O święta naiwności ,...

- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
A .K "Andruch"
http://andruch.blogspot.com