Komitet Wolnej Europy (2)

avatar użytkownika godziemba

 

Powodem poważnego konfliktu polskiego wychodźstwa z rządem USA stała się tzw. „akcja balonowa” podjęta z inicjatywy Komitetu Wolnej Europy w 1951 roku, jako jedna z metod prowadzenia wojny psychologicznej w ramach doktryny powstrzymywania.
                                   
Celem pierwszej akcji balonowej była Czechosłowacja, którą wybrano ze względu niewielkiej odległości jaka dzieliła ją od RFN. W lipcu 1953 roku rozpoczęto operacje „Prospero”, w czasie której wysłano nad obszar Czechosłowacji ponad 6,5 tysiąca balonów, za pomocą których zrzucono tysiące ulotek. Sukces tej akcji sprawił, iż zadecydowano o jej rozszerzeniu na inne kraje obozu sowieckiego – Węgry i Polskę, choć początkowo Amerykanie zapewniali ambasadora Edwarda Raczyńskiego, że Polaka nie będzie objęta tym rodzajem operacji.
 
Organizatorzy tej operacji sądzili, że odpowiednio sformułowane treści broszur i ulotek wpłyną na opór społeczeństw zniewolonych przez komunistyczne władze, a jednocześnie wywołają wrażenie zainteresowania państwa zachodnich losem narodów za żelazną kurtyną.
 
Przeciwko wysyłaniu balonów nad Polskę opowiedział się początkowo szef sekcji polskiej Radia Wolna Europa Jan Nowak-Jeziorański oraz większość emigracyjnych ugrupowań politycznych. Powszechnie uważano, iż treść ulotek wzbudzi „nieuzasadnione nadzieje na bardziej stanowczą amerykańską politykę, które mogą przemienić się w rozczarowanie wobec Zachodu”. 
 
Nieoficjalny przedstawiciel rządu RP w Waszyngtonie Józef Lipski odbył serię rozmów z urzędnikami Departamentu Stanu, próbując powstrzymać Amerykanów przed wysyłaniem balonów nad Polskę. W liście do Józefa Potockiego podkreślał, iż „zgłosiłem moje najpoważniejsze zastrzeżenia wobec Departamentu Stanu. Miałem również sposobność poinformowania, w Romowie na gruncie towarzyskim, o moim stanowisku drugiego zastępcę Sekretarza Stanu. Moje argumenty były ujęte w następujących punktach: 1) podkreślenie, że zrzuty ulotek, których treść ma na celu skompromitowanie obecnego reżimu w Polsce, nie są dostosowane do aktualnej linii polityki zagranicznej Stanów w sprawie wyzwolenia państwa za żelazną kurtyną (…); 2) ludność w Polsce może być bardziej skłonna niż gdzie indziej do upatrywania w zrzutach z balonów początku ponownego działania ze strony Zachodu. Z chwilą, gdy to nie nastąpi (o ile, nie daj Boże będą represje) powstanie głębokie rozczarowanie do Ameryki”.
                                                   
Generał Kazimierz Sosnkowski przewidując represje komunistyczne wręcz prorokował, że organizatorzy operacji będą odpowiedzialni za „polskie Lidice”.
 
Politycy skupieni wokół, konkurencyjnej wobec prezydenta Zaleskiego, Egzekutywy Zjednoczenia Narodowego nie podzielali tych obaw uważając, że „na dokonane zrzuty broszur nie patrzymy tak dramatycznie (…). Faktem jest, ze odcięto już od radia monachijskiego Warszawę, Kraków, Wrocław i Szczecin oraz że to zahamowanie posuwa się dalej. Potrzebny jest więc jakiś nowy środek docierania do Kraju. (…) Ważną rzeczą byłoby zapewnienie czynnikom polskim wpływu na przyszłą akcję, która chyba nastąpi”.
 
Poparcie dla akcji balonowej wyraziła także redakcja „Orła Białego” wskazując, iż „nakaz najdalej posuniętej ostrożności w stosunku do Kraju nie może wszakże prowadzić nas do zupełnej bierności wobec zagadnień krajowych i żyjącego w Kraju narodu, od którego odcinać się nie zamierzamy. Trudno w imię walki o niepodległość występować przeciw informowaniu Kraju (…) dopóki to informowanie nie przeradza się w udzielanie instrukcji politycznych. (…) Informowanie jest dowodem, że Polska nie jest na Zachodzie zapomniana. Sprawa „baloników” winna być zatem sprowadzona do właściwych rozmiarów, rozpatrywana spokojnie i bez uprzedzeń”.
 
W obliczu rozbieżności opinii polskiej emigracji Amerykanie, mając sojusznika w osobie S. Strzeleckiego – dyrektora nowojorskiej sekcji polskiej RWE, który przygotował wstępne założenia akcji balonowej na kraj, rozpoczęli wysyłanie balonów w połowie lutego 1955 roku w ramach operacji „Spotligth”.
 
Balony zawierały m.in. 800 tysięcy broszur z rewelacjami Józefa Światły, demaskujących oblicze komunistów rządzących z nadania Kremla w PRL. To także spotkało się z dezaprobatą polskich władz emigracyjnych, które pytały: „Po co cytować człowieka, którego na samym wstępie określa się jako kanalię? Czy mamy prawo domagać się od ludzi, by narażali swe życie dla jakiegoś Światły?”.
 
Do rąk Polaków dostały się także biuletyny „Wolnej Europy”, w których zwracano się do rodaków: „W ramach naszego czasopisma będziemy starali się pomóc Wam w walce z komunizmem sowieckim, z bezbożnictwem i z okłamywaniem Polaków przez agentów sowieckich, osadzonych w Warszawie przez Kreml (…). Na podstawie wiadomości, które do nas docierają, a są często niedostępne dla Was, przedstawiać będziemy stan rzeczywisty różnych spraw w Kraju”.
 
W późniejszym okresie wraz z broszurą Światły wysyłano ulotkę skierowaną do ubeków, w której apelowano: „Być może znałeś od dawna niektóre nazwiska i fakty ujawnione przez Józefa Światłę. Do dziś byłeś przekonany, ze pozostaną one na zawsze tajemnicą partii i bezpieki. (…) Pamiętaj, że może nadejść chwila, kiedy Twoje nazwisko i twoje uczynki zostaną zdemaskowane w podobny sposób. (…) Zastanów się, czy masz jakiekolwiek możliwości uwolnienia się od zmory Twego obecnego życia? Jutro może Ci się trafić ta sama okazja zerwania z reżimem okupacyjnym jak ta, którą wykorzystał Światło. Jutro możesz znaleźć okazję połączenia się z siłami Wolnego Światła”.
 
Akcja balonowa nie wywołała represji aparatu bezpieczeństwa, choć zmobilizowano tysiące ubeków, milicjantów i aktyw partyjny do zbierania „wrogich” ulotek i druków. Władze w Warszawie podjęły też decyzje o wysłaniu myśliwców, które miały niszczyć nadlatujące balony. Ówczesny dowódca dywizji lotnictwa myśliwskiego J. Frey-Bielecki wspominał, iż „ponieważ balony propagandowe latały na wysokościach stratosferycznych, w 1955 r. dostaliśmy zadanie zwalczania ich przy pomocy myśliwców. Osobiście tez wykonałem taki jeden lot (…) Balon wisiał nad Tatrami na wysokości ponad 16 tysięcy metrów. Wystartowałem do niego treningowo z podwarszawskich Babic, mając naturalnie podwieszone na mym Migu zapasowe zbiorniki z paliwem, aby wznieść się na potrzebą wysokość. (...) Ostatecznie musiałem zrezygnować. Tym łatwiej, że rzecz się działa już za granicą z Czechosłowacją”. W rzeczywistości wysyłanie ponaddźwiękowych samolotów do niszczenia balonów było całkowicie bezsensowne. 
 
Akcję balonową zakończono w październiku 1956 roku. Decyzja Gomułki o zaprzestaniu zagłuszania RWE, Głosu Ameryki, BBC oraz Radia Madryt sprawiła, że dalsze wysyłanie druków informacyjnych nie było już potrzebne.
 
Wybrana literatura:
 
Materiały do dziejów polskiego uchodźstwa niepodległościowego 1939-1990
A. Friszke – Życie polityczne emigracji
P. Machcewicz – Emigracja w polityce międzynarodowej
J. Nowak – Wojna w eterze
L. Kowalski – Generałowie
 

2 komentarze

avatar użytkownika kazef

1. @Godziemba

Wysłanie książeczek Światły było jednak potrzebne i przyczyniło się do "odwilży".
Najlepszy jest fragment, który Amerykanie kierowali do ubeków: 

Pamiętaj, że może nadejść chwila, kiedy Twoje nazwisko i twoje uczynki zostaną zdemaskowane w podobny sposób. (…) Zastanów się, czy masz jakiekolwiek możliwości uwolnienia się od zmory Twego obecnego życia?
Czas pokazał, że propozycja dla ubeckich ścierw trafiła w próżnię. Swojego życia nie traktowali jak "zmory", nikt im krzywdy nigdy nie zrobił, a po okrągłym stole resortowcy stali się całkowicie bezkarni, obdarowani wpływami i wysoką emeryturą.
avatar użytkownika godziemba

2. @Kazef

Ostatecznie akcja okazała się pożyteczna, jednak na początku istniały - uzasadnione - obawy o wzrost represji komunistycznych wobec Polaków.

Pozdrawiam

Godziemba