Zmarł Wojciech Kilar - światowej sławy kompozytor, wielki Polak.
Wojciech Kilar zmarł nad ranem w Katowicach po długiej walce z chorobą - poinformował prezes Związku Kompozytorów Polskich Jerzy Kornowicz. - To była jedna z najbardziej wyrazistych postaci muzyki XX i XXI wieku.
Kilar był współtwórcą kojarzonej z awangardą polskiej szkoły kompozytorskiej.- "Potem poszedł we własnym kierunku. Tworzył muzykę komunikatywną, cechowała ją wyrazistość środków i symbolika. Trzeba pamiętać, że był świetnym kompozytorem obdarzonym zdolnością skrótu muzycznego. Potrafił uchwycić istotę w kilku dźwiękach. W swojej muzyce poruszał ważne tematy. W najwyższym stopniu oddziaływał na polskich słuchaczy
Zarówno ta siła tkwiąca w komunikatywności jego muzyki, jak i szlachetność Wojciecha Kilara jako człowieka pozostaną w mojej pamięci.
Wojciech Kilar urodził się 17 lipca 1932 roku we Lwowie. Jego dom był przy ulicy Sapiehy 59. Ojciec lekarz, matka aktorka teatralna. Jako dziecko brał lekcje gry na fortepianie u pani Reissówny. Po wojnie został wypędzony ze Lwowa, podzielił los tysięcy Polaków rdzennych mieszkańców tego miasta. Ukończył studia kompozytorskie u Bolesława Woytowicza w Państwowej Wyższej Szkole Muzycznej w Katowicach. Jako pianista zadebiutował w 1947 roku na konkursie Młodych Talentów, wykonując własne Dwie miniatury dziecięce. Zdobył wówczas drugą nagrodę.
Był laureatem wielu wyróżnień. W ostatnich latach otrzymał Złote Berło, przyznawane przez Fundację Kultury Polskiej, Nagrodę Feniksa i Nagrodę imienia Lecha Kaczyńskiego. Wcześniej uhonorowano go między innymi nagrodą kompozytorską Fundacji imienia Lili Boulanger, Nagrodą Związku Kompozytorów Polskich, Fundacji imienia Alfreda Jurzykowskiego oraz Nagrody imienia Krzysztofa Kieślowskiego. Artysta był także doktorem honoris causa Uniwersytetu Opolskiego i Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach. Ten ostatni tytuł otrzymał w czerwcu 2012 roku.
Na świecie Kilar znany jest głównie z muzyki filmowej. Skomponował ją do ponad 130 obrazów. Współpracował między innymi z Jane Campion, Francisem Fordem Coppolą, Andrzejem Wajdą i Krzysztofem Kieślowskim. Ma w dorobku wiele popularnych utworów, jak piosenka "W stepie szerokim" z serialu "Przygody pana Michała", muzyka do kultowego "Rejsu", czy "Pana Tadeusza", gdzie motywem przewodnim jest słynny polonez.
Karierę kompozytorską rozpoczął w końcu lat 50. na pierwszych edycjach festiwalu Warszawska Jesień. Od początku lat 60. współtworzył nową polską szkołę awangardową wraz z Krzysztofem Pendereckim i Henrykiem Mikołajem Góreckim. W połowie lat 70. zaczął komponować utwory od wpływem inspiracji religijnych i ludowych. Wtedy powstał jeden z jego najsłynniejszych utworów - "Krzesany".
Wojciech Kilar skomponował muzykę do wielu polskich filmów, m.in.: "Nikt nie woła" (1960), "Tarpany" (1961), "Milczenie" (1963), "Ktokolwiek wie...", "Sól ziemi czarnej" (1969), "Perła w koronie" (1971), "Paciorki jednego różańca" (1979) i "Śmierć jak kromka chleba" (1994) Kazimierza Kutza, "Giuseppe w Warszawie" (1964) Stanisława Lenartowicza, "Późne popołudnie" (1964) i "Morderca zostawia ślad" (1967) Aleksandra Ścibora-Rylskiego, "Salto" (1965) Tadeusza Konwickiego, "Chudy i inni" (1966) Henryka Kluby, "MarysGa i Napoleon" (1966) Leonarda Buczkowskiego, "Sami swoi" (1967) Sylwestra Chęcińskiego, "Westerplatte" Stanisława Różewicza (1967), "Lalka" Wojciecha Jerzego Hasa (1968), "Struktura kryształu" (1969), "Iluminacja" (1972), "Bilans kwartalny" (1974), "Barwy ochronne" (1976), "Spirala" (1978), "Kontrakt" (1980), "Cwał" (1995) i "Persona non grata" (2005) Krzysztofa Zanussiego, "Rejs" (1970) Marka Piwowskiego, "Ziemia obiecana" (1974), "Kronika wypadków miłosnych" (1985) i "Pan Tadeusz" (1999) Andrzeja Wajdy, "Trędowata" (1976) Jerzego Hoffmana, "Przypadek" (1981) Krzysztofa Kieślowskiego, "Pianista" (2002) Romana Polańskiego oraz seriali "Przygody pana Michała" (1969) Pawła Komorowskiego i "Rodzina Połanieckich" (1978) Jana Rybkowskiego. Jest także autorem muzyki do filmów zagranicznych, m.in. do "Drakuli" (1992) Francisa Forda Coppoli, "Śmierci i dziewczyny" (1994) Romana Polańskiego, "Portretu damy" (1996) Jane Campion i "Królów nocy" (2007) Jamesa Graya. Za muzykę do "Pianisty" zdobył francuskiego Cezara, a za muzykę do "Drakuli" nagrodę Stowarzyszenia Kompozytorów Amerykańskich.
Marek Dyżewski
Laudacja dla Wojciecha Kilara
z okazji wręczenia mu
Pierścienia Mędrców Betlejemskich
Poznań, Kościół św. Wojciecha – 5.01.2003
Eminencjo! Księże Arcybiskupie!
Szanowni Państwo!
Czuję się zaszczycony, że słowem o Panu Wojciechu Kilarze mogę włączyć się w ceremonię wręczenia Mu Pierścienia Mędrców Betlejemskich.
Wojciech Kilar należy do kręgu twórców, których widzę jako szczególny „dar historii”. Wojna unicestwiła nam elity artystyczne, lecz na szczęście obdarowani zostaliśmy ludźmi, którzy mieli choć w części wyrównać poniesione straty. Ludzie ci uczynili Polskę ojczyzną sztuki o znaczeniu międzynarodowym. Jednym z nich jest właśnie Wojciech Kilar. Jednym z nich – bo razem z nim pojawił się Henryk Mikołaj Górecki i Krzysztof Penderecki. Wskazując na rok ich urodzin, mówi się o pokoleniu 1932-1933. Mieli kilka lat w chwili wybuchu wojny, wojenną apokalipsę widzieli w spotęgowanym wymiarze – oczyma dziecięcej wrażliwości. Druga połowa lat 50. była dla nich okresem studiów i prawykonań ich symfonii, koncertów, sonat. Mając po dwadzieścia kilka lat zjawili się na światowej widowni muzyki współczesnej, jaką był międzynarodowy festiwal tej muzyki „Warszawska Jesień”. W latach 1959, 60, 61, 62 to oni kształtowali ton tego festiwalu. Swymi dziełami tworzyli kanon współczesności w muzyce, wyznaczali nowe prawa muzycznego piękna, przeobrażali samo pojęcie muzyki.
Górecki – Penderecki – Kilar. Mówiono o nich „szkoła polska”. Choć wcale nie było ich celem wyodrębnić się od tego, co stanowiło krzyk mody w Europie. Przeciwnie: chcieli dogonić Europę. Dojrzewali błyskawicznie. Wchłaniali w siebie muzyczną myśl wiedeńskich mistrzów: Schönberga i Weberna, pomysły ich francuskich uczniów – Bouleza, Xenakisa, jeździli po nauki do Darmstadt – mekki awangardy. Chcieli dogonić europejską czołówkę, tymczasem sami stali się przedmiotem podziwu. Do muzyki w stylu darmstadzkim, muzyki spekulatywnej, rządzonej przez sam rozum, młodzi Polacy, jak powiedziałby Gombrowicz, wnieśli własną „niedojrzałość”. W istocie wnieśli żywy ogień sztuki. Głos intelektu zespolili z głosem serca. Nowoczesność dźwiękowego języka? Tak. Ale do tego jeszcze: emocja, siła ekspresji, siła oddziaływania na wyobraźnię słuchacza.
Jak dziś, z perspektywy czterdziestu lat, jawi się muzyka tego „okresu burzy i naporu”, okresu, którego najwymowniejszym świadectwem są Zderzenia Henryka Góreckiego, Tren i Polymorphia Krzysztofa Pendereckiego, Diphthongos i Riff Wojciecha Kilara? Przyznać trzeba, iż niewiele dzieł tego okresu wytrzymało próbę czasu. Większość z nich – jak mówi Wojciech Kilar – stanowi „wielkie cmentarzysko partytur”. Cmentarzysko dzieł, które umarły natychmiast po pierwszym wykonaniu, gdyż nie potrafiły odpowiedzieć na pytanie: po co i dla kogo zostały stworzone.
Jeśli coś w sztuce jest wielkie, to nie może być dla wielu, a jeśli jest dla wielu, to nie może być wielkie. W tych słowach Arnolda Schönberga szukało pociechy wielu twórców nowej muzyki, od których odwrócili się słuchacze. Wojciechowi Kilarowi tego rodzaju pociecha nie była potrzebna. Sądzi, że wartość muzyki i jej społeczny zasięg wcale nie muszą się wykluczać. Sądzi nawet, że ten społeczny zasięg winien być probierzem wartości dzieła. W rozmowie z Leszkiem Polonym i Klaudią Podobińską Wojciech Kilar mówi przecież wyraźnie: „prawdziwie wartościowe są te utwory, które wykonawcy chcą grać, a publiczność – słuchać”. (Cieszę się darem życia. Rozmowy z Wojciechem Kilarem. Klaudia Podobińska i Leszek Polony. PWM 1997, s.30)
I takie właśnie utwory Wojciech Kilar dał polskiej muzyce. Są ozdobą koncertowych programów i festiwali, z chęcią do nich wracają orkiestry, chóry, dyrygenci i słuchacze. Ich atrakcyjność, przy każdym kolejnym z nimi spotkaniu, nie zmniejsza się, lecz wyraźnie rośnie.
Światową sławę przyniosła Kilarowi muzyka filmowa. Kilarowski dorobek w dziedzinie muzyki filmowej jest olbrzymi. Można wymienić 120 filmów: Zanussiego, Wajdy, Kutza, Kieślowskiego, Polańskiego i twórców zagranicznych.
Kto wie, czy to nie obrazom filmowym muzyczna wyobraźnia Kilara ma najwięcej do zawdzięczenia. Kilar zadziwia rozmaitością sposobów odniesienia się do tego, co dzieje się na ekranie. Raz daje dyskretny komentarz metafizyczny, a kiedy trzeba – barokowy obraz dźwiękowy. Umie wyrazić to, co dla obrazu pozostaje niewyrażalne. Potrafi kreować muzykę, z której wyłania się wizja filmu.
Film to żywioł zaborczy. Chce zagarnąć kompozytora bez reszty. Kilar doświadcza tego nie raz. Pozostaje w kręgu filmowego dajmoniona nawet wtedy, gdy opuszcza filmowe atelier. Myśli dalej filmem. Tworzy muzykę filmową bez filmu. Tworzy muzykę, która sama jest filmem. Albo: obrazem. Tworzy muzykę, która jest dźwiękowym pejzażem. Czy Krzesany nie jest właśnie takim pejzażem?
Wojciech Kilar kocha góry. Kocha wędrówki w Tatrach. Właśnie tam, w tatrzańskim krajobrazie i w muzyce tatrzańskich górali, która uskrzydliła wyobraźnię niejednego polskiego muzyka, znalazł cenne źródło inspiracji. Orawa, Kościelec, Siwa mgła i Krzesany – w tych dziełach Kilar idzie za głosem Tatr. Mistyka gór? Tak, na to kompozytor jest wrażliwy. Lecz wiele też ma do zawdzięczenia muzykom góralskich kapel. Znalazł w nich swoich mistrzów. Uczył się od nich prostoty, elementarności języka muzycznego, uczył się rytmu dającego muzyce życie i moc, uczył się transu w grze na instrumencie, w jaki grającego muzyka wprowadza autentyczna improwizacja.
Muzyka Kilara ma wielką siłę poruszania wyobraźni. Nie tylko słuchaczy. Także artystów. Trzy Kilarowskie dzieła sakralne Bogurodzica, Angelus i Exodus znalazły oddźwięk w choreograficznych wizjach, jakie Ewa Wycichowska stworzyła z Poznańskim Teatrem Tańca.
W średniowieczu mówiono, że sztuka jest „zwierciadłem historii”. Wspominam o tym, bo właśnie historia, ta dziejąca się na naszych oczach historia polska, przegląda się we wspomnianych dziełach.
Bogurodzica. Stara polska pieśń o Bożej Rodzicielce. Pieśń, która była naszym pierwszym carmen patriae, pierwszym hymnem. Bogurodzica to także tytuł dzieła Kilara, skomponowanego w roku 1975. Jest inna od majestatycznej pieśni chorałowej śpiewanej w średniowieczu. Zaczęta dźwiękiem werbla, zdominowana przez twardy rytm, z chórem, który skandując słowa pieśni, brzmi jak cwał konnicy.
W Kilarowskiej Bogurodzicy jest siła i moc. „Takiej Bogurodzicy potrzebujemy dziś” – zdawał się mówić Kilar w czasie naszej apatii, (przypomnę – jest rok 1975), w czasie szarzyzny realnego socjalizmu, w czasie bez-nadziei, gdy wierzyliśmy, że tak już zawsze musi być, jak jest.
Proroczy ton tego dzieła. Zaledwie cztery lata później papież Jan Paweł II podczas swej pierwszej podróży do Polski wołał do trzech milionów pielgrzymów na krakowskich Błoniach: Musicie być silni! Musicie szukać duchowej mocy u Tego, u którego tyle pokoleń ojców naszych i matek ją znajdowało (10.06.1979).
Lata 1982-84. Noc stanu wojennego. Tę noc opromienił Kilarowski Angelus, dzieło sakralne wyjątkowej miary powstałe z inspiracji OO. Paulinów na Jasnej Górze. Dzieło, które jest kolejnym polskim wołaniem do Bogarodzicy. Tym razem słowami, jakimi anioł pozdrowił Marię w Nazarecie: Ave Maria, gratia plena – Zdrowaś Mario, łaskiś pełna. Wielkie słowa. W nich zaczyna się historia zbawienia człowieka. W nie wpisany jest moment poczęcia Zbawiciela. Słowa te recytuje chór. Recytuje raz, drugi, piąty, dziesiąty. Jak w litanii czy – w różańcu. Powtarzanie – zasada modlitwy – tu staje się zasadą muzyki. Bo kiedy wreszcie z recytowanego słowa wyłoni się muzyka, będzie kołysać nas kilkudźwiękowym zaśpiewem powtarzanym z uporczywością i żarliwością. Śpiew ten będzie rozrastał się w swej sile, by wybuchnąć z całą potęgą w słowie JESUS. A potem – wygaśnie, wyciszy się, roztopi się w recytacji samej modlitwy.
I trzecie dzieło sakralne Wojciecha Kilara – Exodus. Powstało w latach 1979-1981. Był to dla nas, Polaków, szczególny czas. Papież po raz pierwszy w Polsce, początek naszego „wybijania się na niepodległość”. I Solidarność. Ten czas określił symbolikę dzieła. Nawiązuje ono do biblijnej Księgi Wyjścia. Izraelici wydobyli się z egipskiej niewoli, przeszli przez Morze Czerwone i śpiewają na chwałę Pana. Oto przesłanie utworu Kilara: Polacy też mają swój exodus, swoje przejście przez symbolicznie rozumiane „morze czerwone”.
Gdy idzie o samą materię dźwiękową, to Kilarowski Exodus wyrasta z hebrajskiej melodii religijnej, nieustannie tu powtarzanej. Przychodzi na myśl „Bolero” Ravela. Bo to rzeczywiście jest Kilarowska odpowiedź na Ravelowski pomysł. Pomysł wielokrotnego powtarzania tej samej melodii, w coraz gęstszej i masywniejszej szacie dźwiękowej. Forma dzieła narasta i narasta w monumentalnym crescendo, by osiągnąć swój dźwiękowy szczyt. Lecz zauważmy: u Ravela jest to długa melodia, a u Kilara - niezwykle prosta, lapidarna, zaledwie siedmiodźwiękowa formuła.
Gdy gra orkiestry osiąga kulminację, rozbłyskują słowa chóru: Ecce venit populus tuus, Domine! – Oto idzie lud Twój, Panie! A także: Hosanna i Alleluja. Ale jaką ten śpiew ma temperaturę! Alleluja – najważniejsze słowo chrześcijańskiej liturgii – znaczy Chwała temu, który jest. A chwałę trzeba wyrażać z radością! Bo – jak uczył św. Augustyn – jeśli nie ma radości, to i nie ma chwały. Król Dawid, śpiewając Alleluja, wirował w tańcu, wyskakiwał w górę, klaskał w dłonie i wykrzykiwał na cały głos.
Tu, na chwilę, odejdźmy od ekstatycznej muzyki tego dzieła i zadajmy sobie pytanie: co się stało z naszą religijnością, że dziś w naszych śpiewach na chwałę Panu takiej radości nie ma?
A przecież psalmista uczy:
Śpiewajcie z radości wszyscy prawego serca. (Ps. 32)
Jubilate domino omnis terra,
servite Domino in laetitia,
introite in conspectu eius in exultatione. (Ps. 100)
Wszyscy, którzy po ziemni chodzicie,
Ku czci Pana wesoło krzyknicie,
W radości Mu służcie i z ochotą,
A nawiedźcie Jego cerkiew złotą (J. Kochanowski).
Gdy o radość idzie, można bez końca sięgać do psalmowych wersów. 15 psalmów zamykających Księgę Psalmów to jedna wielka apologia radości.
Izajasz mówi: (12.3):
Z radością czerpać będziecie wodę ze zdrojów Zbawiciela.
Bóg nazywa Jerozolimę „miastem pełnym wesela”.
W wypowiedziach samego Jezusa radość uważana jest za towarzyszkę życia, za sposób życia – tu, na ziemi. W ostatniej mowie do apostołów, na chwilę przed wniebowstąpieniem, Jezus mówi właśnie o radości: To wam powiedziałem, aby radość moja w was była, i aby radość była pełna (Jan 15.11).
Wróćmy do pytania: dlaczego hymnom śpiewanym na chwałę Przedwiecznego brak jest dziś tej nuty radości? Może rację ma prof. Stefan Swieżawski, twierdząc, że my dziś straciliśmy poczucie cudu, który się wokół nas nieustannie dzieje. A z tego zadziwienia nad cudem stworzenia, z tych fundamentalnych pytań: Dlaczego jest raczej coś niż nic?, Dlaczego jest byt skoro mogłoby go nie być?, Dlaczego jest ten świat? Dlaczego jestem ja? – z tych pytań wyrasta filozofia. I dzięki nim nabiera rumieńców wiara. Z zadziwienia nad cudem stworzenia, z wdzięczności za stworzenie, rodzi się w sercu radość, która na zewnątrz wystrzela hymnem na chwałę Tego, który jest i który innym udziela istnienia..
I właśnie tę zapomnianą, od dawna nie słyszaną w świątyniach i w warsztatach kompozytorskich nutę religijnej radości przypomina Wojciech Kilar. Przypomina ją Exodus. I przypomina Gloria z najnowszego dzieła sakralnego: Missa pro pace.
Cantate Domino canticum novum – Śpiewajcie Panu pieśń nową (Ps. 96). Tak, obok pieśni śpiewanej od dawien dawna potrzebna jest pieśń nowa. Pieśń, która każdemu pokoleniu przesłanie Dobrej Nowiny przełoży na język jego czasu, jego wrażliwości, jego duchowości.
Wojciech Kilar spełnia nakaz psalmisty. Śpiewa dzisiejszym ludziom pieśń nową. Nikt tak jak on nie potrafi dostroić owej pieśni do duszy współczesnych Polaków. Dlatego też nic bardziej trafnie nie streszcza w sobie atmosfery polskiej religijności niż Kilarowski Angelus.
Pamiętam wykonanie tego utworu na festiwalu Wratislavia Cantans (5.09.1986). Kiedy w Katedrze Marii Magdaleny wibrował jeszcze ostatni akord, zerwały się oklaski i okrzyki zachwyconej publiczności. Katedra wrzała entuzjazmem kilkanaście minut. Za gorące przyjęcie Wojciech Kilar kilka razy podziękował słuchaczom, kłaniając się. Wreszcie podszedł do pulpitu dyrygenta, wziął partyturę dzieła i wskazał nią w górę – ku niebu. Tym wymownym gestem uświadomił nam, komu należy się wdzięczność za ten utwór, który tak bardzo nas poruszył. Należy się Temu, który kompozytora obdarował talentem, Temu, który w każdym wysiłku twórczym wspierał go darami Ducha Świętego, Temu, który sam jest źródłem wszelkiego Piękna, i który nam, w dziełach żyjących obok nas twórców, pozwala odczuć smak Piękna, „które nie jest z tego świata”.
Bogu więc niech będą dzięki, że Wojciech Kilar żyje wśród nas. Że swoją muzyką pomaga nam lepiej rozumieć i przeżywać Dobrą Nowinę. I że Pięknem swych dzieł wskazuje nam drogę – ku Dobru i ku Prawdzie.
Wieczny odpoczynek racz mu dać Panie, a światłość wiekuista niechaj mu świeci, na wieki wieków.
Amen.
Niech odpoczywa w pokoju wiecznym.
Amen.
- Zaloguj się, by odpowiadać
18 komentarzy
1. WALC - NOCE I DNIE
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
2. Wojciech Kilar - Pan Tadeusz; Polonez
W stepie szerokim (Pieśń o Małym Rycerzu) W. Kilar
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
3. [*]
+
Ojcze nasz...
Zdrowaś Maryjo...
Chwała Ojcu...
Wieczny odpoczynek racz mu dać Panie, a światłość wiekuista niechaj mu świeci, na wieki wieków.... niech odpoczywa w pokoju wiecznym. Amen.
ZOBACZ => DLACZEGO PAD zawetował Nowelizację ustawy Prawo oświatowe?! <=
4. Wojciech Kilar -- Exodus
Wojciech Kilar -- Angelus
Wojciech Kilar -- Bogurodzica
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
5. Do Pani Maryli
Szanowna Pani Marylo,
Michał Stanisław de Zieleśkiewicz
6. Wojciech Kilar...
http://www.youtube.com/watch?v=-TsWxZ_i0Nk&feature=share&list=PLAE2C748F16B3A77A
ZOBACZ => DLACZEGO PAD zawetował Nowelizację ustawy Prawo oświatowe?! <=
7. Wieczny Odpoczynek racz Mu dać, Panie
Nie ukrywał, że był moherowy i radiomaryjny, i przez to zyskał moją sympatię.
"Ogół nie umie powiedzieć, czego chce, ale wie, czego nie chce" Henryk Sienkiewicz
8. "Noce i Dni " już anielskie chóry CI to Grają szanowny Wielki
Polaku...jeden z ostatnich już Lwowian Polskich....
Kochałeś Polskę,kochałeś Katowice i dzięki Ci za TO
"Wieczne odpoczywanie racz MU dać Panie"...bo kochał Ciebie ..wielbiąc Muzyką...przepięknie....
Dobry Boże przytul do serca Swego tego Lwowskiego Polaka
gość z drogi
9. Wielcy odchodzą...
...a czerw trzyma się mocno...
Spoczywaj w spokoju, a Twoja Muzyka, niech brzmi nad nami wiecznie...
Niechlubny udział każdy ma: ten, który milczy, ten, który klaszcze...
10. Wideo: TVN24
Wojciech Kilar w rozmowie z Bogdanem Rymanowskim w 2011 roku
Wojciech Kilar w rozmowie z Bogdanem Rymanowskim w 2011 roku
http://www.tvn24.pl/wojciech-kilar-dziwie-sie-milosci-rezyserow-do-mnie,382981,s.html
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
11. Jasna Góra wspomina Wojciecha
Jasna Góra wspomina Wojciecha Kilara
"Różaniec stał się prowadzącą pochodnią, światłem w moim życiu. To odczułem na Jasnej Górze" - wyznał kiedyś Kompozytor.
Zdzisław Sowiński
– Na Jasnej Górze mogłem dotknąć obrazu, ucałować go. Przytknąłem do
niego swój różaniec – mówił Wojciech Kilar, w rozmowie "Harmonia Ducha"
dla "Gościa Niedzielnego".
Jasna Góra była szczególnym miejscem dla zmarłego 29 grudnia,
Kompozytora. To tu przyjeżdżał dziękować Bogu za otrzymane łaski i
prosić o dalszą opiekę. Wspominał, że Maryja miała ogromny wpływ na Jego
życie i twórczość.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
12. Prawykonanie utworu "Missa
Prawykonanie utworu "Missa Pro Pace" Wojciecha Kilara z okazji obchodów 70-lecia wybuchu II Wojny Światowej w wykonaniu Narodowej orkiestry Symfonicznej Polskiego Radia z Siedzibą w Katowicach.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
13. Ewangelizował muzyką.
Uroczystości pożegnalne odbędą się w piątek w
Katowicach-Brynowie, w parafii do której należał zmarły wybitny
kompozytor. Pogrzeb będzie miał miejsce w sobotę 4 stycznia.
- powiedział „Polskiemu Radiu” ks. Jarosław Paszkot, proboszcz katowickiej parafii Najświętszych Imion Jezusa i Maryi.
Na stronie internetowej katowickiej parafii jej przedstawiciele
podziękowali Kilarowi za jego "głęboką wiarę, wspaniałą muzykę,
świadectwo chrześcijańskiego życia artysty oddanego Bogu, Matce Bożej,
śp. żonie Barbarze, Ojczyźnie, w tym w szczególny sposób Śląskowi i
naszej parafii".
Na uroczystości pogrzebowej będą przedstawiciele rządu, m.in.
minister kultury Bogdan Zdrojewski. Pogrzeb odbędzie się z udziałem
wojskowej orkiestry i pocztów sztandarowych. W sobotę o godz. 10:15 urna
z prochami Wojciecha Kilara zostanie wystawiona w katowickiej katedrze.
Potem żałobnicy usłyszą muzykę skomponowaną przez zmarłego.
Oprawę mszy świętej, która rozpocznie się o godz. 11 zapewni
między innymi Narodowa Orkiestra Symfoniczna Polskiego Radia,
Filharmonia Śląska oraz Zespół Pieśni i Tańca Śląsk. Później urna z
prochami zostanie złożona do grobu na cmentarzu przy ul. Sienkiewicza,
gdzie przed kilkoma laty pochowano żonę Kilara, Barbarę.
Ewangelizował muzyką. Wojciech Kilar we wspomnieniach.
Karolina Marchlewska – Trzmiel
http://dorzeczy.pl/ewangelizowal-muzyka-wojciech-kilar-we-wspomnieniach/
Fragment listu Wojciecha Kilara na temat m.in. Stanisława Wisłockiego (polskiego kompozytora, dyrygenta i pianisty i wuja Tadeusza Deszkiewicza)
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
14. Andrzej Grygiel/PAP Parafia
Andrzej Grygiel/PAP
Parafia pożegnała Mistrza
Parafia pw. Najświętszych Imion Jezusa i
Maryi w Katowicach-Brynowie pożegnała Wojciecha Kilara. W przeddzień
uroczystości pogrzebowych w kościele została wystawiona trumna z ciałem
zmarłego kompozytora, a po Mszy św. nastąpiła tzw. eksportacja zwłok.
Przed południem trumna z ciałem kompozytora została wprowadzona do
kościoła, w którym na ekranie przed prezbiterium wyświetlono zdjęcie
Kilara stojącego obok obrazu Matki Bożej Częstochowskiej i napis
„Dziękujemy, Maestro”.
W dzisiejszym pożegnaniu wzięli udział bliscy kompozytora, jego
sąsiedzi i przedstawiciele lokalnych władz. Parafianie, którzy licznie
przybyli na uroczystość, podkreślali, że Kilar – mimo olbrzymich dokonań
i światowej sławy – ujmował skromnością. Był zwykłym sąsiadem i
członkiem wspólnoty parafialnej. Uczestnicy uroczystości przypomnieli,
że po śmierci Henryka Mikołaja Góreckiego to druga w ostatnich kilku
latach tak dotkliwa strata dla lokalnej społeczności.
– Wojciech Kilar był parafianinem zwyczajnym i nadzwyczajnym.
Zwyczajnym, bo po prostu przychodził na Msze św. w naszym kościele,
uczestniczył w obrzędach. Nadzwyczajnym nie tylko przez to, że ufundował
parafii dzwony, ale przez wieloletnią przyjaźń ze zmarłym przed 10
laty księdzem kanonikiem Kocurkiem, budowniczym tego kościoła i
wszystkimi kolejnymi proboszczami – powiedział ks. Jarosław
Paszkot, proboszcz parafii.
– Miałem zaszczyt uczestniczyć w niektórych uroczystościach, na
których go wyróżniano. Był to człowiek niezwykłej skromności –
podkreślił.
Duchowni dziękowali kompozytorowi „za głęboką wiarę, wspaniałą
muzykę, świadectwo chrześcijańskiego życia artysty oddanego Bogu, Matce
Bożej, śp. żonie Barbarze, Ojczyźnie, w tym w szczególny sposób Śląskowi
i parafii”.
Uroczystości pogrzebowe Wojciecha Kilara odbędą się jutro. Urna z
jego prochami zostanie wniesiona do katowickiej archikatedry Chrystusa
Króla, gdzie o 11.00 rozpocznie się Msza św. pogrzebowa. Następnie urna
zostanie złożona do grobu na cmentarzu przy ul. Sienkiewicza, gdzie
przed kilkoma laty pochowano żonę Wojciecha Kilara, Barbarę.
W katedrze wystąpią artyści Narodowej Orkiestry Symfonicznej
Polskiego Radia w Katowicach pod batutą Jerzego Maksymiuka, Filharmonii
Śląskiej pod dyrekcją Jacka Błaszczyka, Orkiestry Aukso, Zespołu Pieśni i
Tańca „Śląsk” oraz Zespołu Śpiewaków Miasta Katowice Camerata Silesia.
Zabrzmią utwory zmarłego kompozytora, m.in. „Angelus”, „Exodus”,
„Symfonia Adwentowa”, „Agnus Dei” czy „Veni Creator”.
Mszy św. będzie przewodniczyć metropolita katowicki ks. abp Wiktor
Skworc, który także wygłosi homilię. Pogrzeb będzie miał charakter
państwowy.
Słynny kompozytor zmarł po ciężkiej chorobie nowotworowej. Miał 81 lat.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
15. Wieczny odpoczynek racz mu dać Panie
Pogrzeb Wojciecha Kilara w Katowicach [RELACJA LIVE, ZDJĘCIA, WIDEO, TRANSMISJA TV]
Pogrzeb Wojciecha Kilara w Katowicach: Dziś ostatnie pożegnanie
Wojciecha Kilara. O godz. 10.15 rozpoczęły się uroczystości pogrzebowe w
katowickiej Archikatedrze Chrystusa Króla. Później wybitny śląski
kompozytor spocznie na cmentarzu przy ul. Sienkiewicza w Katowicach.
Janecki:
Prezydent bądź premier powinni pożegnać Wojciecha Kilara. Nie zrobili
tego, łamiąc zasady i zwyczaje, a w dodatku Donald Tusk wolał PR-ową
ustawkę
Zatracamy to, co dla narodu, dla chrześcijańskiej cywilizacji,
wreszcie dla społeczeństwa najważniejsze. Prezydent, premier i marszałek
Sejmu tego egzaminu nie zdali. I nie mają żadnego usprawiedliwienia.
Pogrzeb Wojciecha Kilara w Katowicach: Kondukt żałobny i uroczystości na cmentarzu [ZDJĘCIA]
---------------------------
Waldemar Deska/PAP
Jasna Góra Wojciecha Kilara
Pierwsze kontakty śp. Wojciecha Kilara z
Jasną Górą były takie jak większości Polaków – przychodził tu po prostu
jako pielgrzym. Związki te zaczęły się zacieśniać po pierwszych wolnych
wyborach w Polsce, a wcześniej szczególny charakter przybrały w okresie
stanu wojennego.
Przy sercu Matki
Kompozytor tak opisuje swój pobyt w narodowym sanktuarium: „Na
początku stanu wojennego zacząłem bywać na Jasnej Górze nieco częściej.
Stało się to poniekąd za sprawą innych ludzi, ponieważ przyjeżdżałem
tutaj z Jerzym Dudą-Graczem w związku z plenerem malarskim. Wtedy
poznałem Jasną Górę bliżej. Najpierw zamieszkałem w hospicjum na kilka
dni, potem na tydzień, dwa (…). Następnie przeniosłem się jakby jeszcze
bliżej, bo do samego klasztoru, gdzie mieszkałem tuż obok o. Jana
Golonki.
Podczas stanu wojennego Jasna Góra była dla mnie schronieniem – ale
nie przed represjami politycznymi. Byłem wprawdzie zaangażowany w
działalność Komitetów Obywatelskich i ruch ’Solidarność’, jednak nie
odgrywałem w tym ruchu jakiejś znaczącej roli, więc raczej nic mi nie
groziło. Chodziło o coś innego. Stan wojenny był – jak pamiętamy –
okresem jakby utraty nadziei (przynajmniej na jakiś czas), okresem
przygnębienia.
Kiedy dowiedziałem się o wprowadzeniu stanu wojennego, powiedziałem:
’To znaczy, że komunizm się skończył’. Wiedziałem, że prędzej czy
później musi nastąpić koniec władzy, która posuwa się do takich środków
represji. Tak dalej być nie może! To oczywiście przygnębiające,
straszne, ale przejściowe. I właśnie przed tą rzeczywistością znalazłem
schronienie na Jasnej Górze. Tu, przy Cudownym Obrazie Matki Bożej
poczułem się wolny. Poczułem, że tak naprawdę wszystko jest nieważne, że
ten trudny okres, który teraz przeżywamy, jest chwilowy. Ufałem, że
Matka Boża nas nie opuści, pomoże nam i wyjdziemy z tego zwycięsko.
Moje kontakty z Jasną Górą odbywały się niejako na trzech
płaszczyznach. To, o czym powiedziałem, dotyczy płaszczyzny narodowej.
Chciałbym jednak opowiedzieć o płaszczyźnie duchowej, która być może
jest jeszcze ważniejsza (…) dopiero tu, na Jasnej Górze, na nowo
odkryłem ogromną radość i potrzebę bycia we wspólnocie. Zrozumiałem, że
wiara jest pełna dopiero wtedy, gdy dzieli się ją z innymi, kiedy jest
się wśród ludzi, którzy też wierzą i ’wiedzą’. Teraz, im więcej ludzi w
kościele, im trudniej jest mi uklęknąć w tłumie, tym większą odczuwam
słodycz. Jak mówi Psalmista: ’Przyjdźcie, skosztujcie, jak dobry jest
Pan’. Na Jasnej Górze odnalazłem wolną Polskę, odnalazłem siebie we
wspólnocie. Splotła się także z tym miejscem moja twórczość.
Do czasu moich ściślejszych związków z Jasną Górą tematyka religijna
pojawiła się właściwie tylko w jednym moim utworze – ’Bogurodzicy’,
krótkiej kantacie na chór i orkiestrę”.
Wojciech Kilar wielokrotnie przybywał na Jasną Górę, która stała się
dla niego miejscem szczególnej modlitwy z Bogiem i Matką Najświętszą.
Wyraził to w wywiadzie, który przeprowadził z nim ojciec przeor Rufin
Abramek: „Jasna Góra stała się, przynajmniej dla mnie, stolicą Polski.
Chyba to jednak wszyscy zrozumieją. W tych kręgach, w których ja się
obracam, słowo ’Jasna Góra’ zawsze jest wymawiane z najwyższym
szacunkiem i w najwyższym tonie”.
„Angelus” – wotum wdzięczności
Zarząd klasztoru jasnogórskiego zwrócił się do Wojciecha Kilara z
propozycją napisania kompozycji, która mogłaby zostać wykonana podczas
poświęcenia odnowionego ołtarza Matki Bożej w kaplicy na Jasnej Górze.
Utwór ten, zatytułowany „Angelus”, został ukończony we wrześniu 1984 r.,
natomiast 12 grudnia 1984 r. w katowickim Centrum Kultury odbyło się
jego prawykonanie pod dyrekcją Antoniego Wita, z udziałem Delfiny
Ambroziak – sopran, Chóru PR i TV w Krakowie oraz Wielkiej Orkiestry
Symfonicznej PR w Katowicach.
Wojciech Kilar tak pisał o miejscu, w którym powstał „Angelus”:
„Mówiąc o Jasnej Górze jako o miejscu inspiracji dla ’Angelus’, trudno
mi wyrazić moją ogromną wdzięczność za przygarnięcie mnie tutaj. To nie
jest wdzięczność za przygarnięcie mnie tutaj. To nie jest wdzięczność
jedynie za chwile, które tutaj spędziłem. Już nie chcę mówić o sprawach
wiary, które dla każdego z nas są tu oczywiste i za każdym pobytem
znajdują tu swój wyraz i podbudowę. Fakt, że tutaj mogłem ten utwór
napisać i że powstał on tylko dzięki Jasnej Górze, budzi moją dozgonną,
bardzo ludzką wdzięczność dla Ojców”.
25 listopada 1984 r. w kaplicy Matki Bożej została odprawiona Msza
św., której przewodniczył o. Jan Golonka. Podczas Liturgii Wojciech
Kilar przekazał swoje wotum wdzięczności – kantatę „Angelus”.
Po Mszy św. kompozytor w księdze pamiątkowej napisał: „Matko, która
zechciałaś sprawić, że w Twoim Jasnogórskim mieszkaniu i pod Twoją
cudowną opieką w czas ciężkiej próby naszych sumień skomponowałem
kantatę ’Angelus’, racz uczynić jeszcze jedną łaskę i przyjmij to
muzyczne ’Zdrowaś’ jako moje i żony mojej Barbary wotum wdzięczności za
bezmiar dobra nadziei, jakie nam u Syna Twego wyjednałaś. Zawierzamy Ci,
o Matko, u Twego jasnogórskiego Ołtarza, przed Twoim Cudownym
Wizerunkiem resztę dni naszych, myśli naszych, prac naszych. Maryjo
łaski pełna, módl się za nami”.
Drugi raz wychowany
Pozostańmy jeszcze przy tym dziele, ściśle związanym ze środowiskiem
Jasnej Góry. Na pytanie o inspiracje utworu kompozytor odpowiedział:
„’Angelus’ w całości jest owocem moich pobytów na Jasnej Górze i
bliskiego kontaktu z Matką Bożą. Każdemu z nas, katolików, Maryja
towarzyszy od wczesnego dzieciństwa, jednak żeby naprawdę zrozumieć, kim
Ona jest, trzeba się do Niej zbliżyć. Ja miałem szczęście znaleźć się
tam, gdzie Ona jest rzeczywiście, gdzie ta świętość jest wręcz
namacalna. To przedziwne! Oczywiście, Matka Boża jest wszędzie, ale tu, w
Jasnogórskim Wizerunku, Ona jest w jakiś szczególny sposób. Ci wszyscy,
którzy tutaj przychodzą, choć nie są zakonnikami ani księżmi, czują
rzeczywiste Jej dotknięcie. Ja również poczułem – mówiąc trochę ckliwie
czy patetycznie – tę Jej matczyną rękę.
Tak jak w dzieciństwie wychowywała mnie moja mama, tak tutaj, już
jako człowiek po czterdziestce, zostałem po raz drugi wychowany przez
Matkę Bożą. To Ona ukształtowała moją wiarę, wpłynęła na moje życie
osobiste, a także na charakter mojej twórczości. Tak narodził się
’Angelus’, który jest dla mnie jednym z najważniejszych utworów. To
właściwie jedyny taki mój utwór”. Kompozytor wyraził też nadzieję: „Jest
moim marzeniem, aby tutaj któryś z moich utworów mógł zabrzmieć. Ja w
każdym razie, jak to już deklarowałem Ojcu Janowi, jestem sługą sług
Jasnej Góry”.
Z kolei w wywiadzie z kompozytorem, który przeprowadził o. Robert
Łukaszuk, Kilar powiedział: „Często ’Ave Maria’ bywa słodkie, liryczne,
pastelowe, durowe wyłącznie. To moje ’Zdrowaś Mario’ jest dramatyczne,
jest odzwierciedleniem naszego losu, jest wołaniem do Matki
Przenajświętszej o pomoc w naszych najważniejszych sprawach narodowych.
Pod każdym względem jest to utwór, który nie powstałby bez Jasnej Góry.
’Angelus’ doprowadził mnie potem do następnych ważniejszych dzieł. Od
tego czasu zaczął się w moim życiu wspaniały okres różańca i okres
pisania muzyki, nazwijmy ją najogólniej sakralną, który doprowadził mnie
do napisania Mszy świętej koncertowej”.
8 grudnia 1986 r., w uroczystość Niepokalanego Poczęcia Najświętszej
Maryi Panny, poświęcono odnowiony ołtarz w kaplicy Matki Bożej z
udziałem Episkopatu Polski pod przewodnictwem ks. kard. Józefa Glempa –
Prymasa Polski. Podczas uroczystości śpiewał Chór Jasnogórski oraz
Kapela Jasnogórska pod dyrekcją J. Muszyńskiego. Natomiast na
zakończenie obchodów o godz. 20.00 w bazylice jasnogórskiej odbył się
koncert Filharmonii Wrocławskiej, podczas którego wykonano „Angelus”
Wojciecha Kilara. Jak czytamy w kronice klasztornej: „Wrażenie było
ogromne. Wykonanie bardzo podobało się Ks. Prymasowi, jak również
wszystkim obecnym w Bazylice Jasnogórskiej”.
Wojciech Kilar przybywał na Jasną Górę w rocznicę swoich urodzin. Po
śmierci swojej żony Barbary, również w każdą rocznicę jej śmierci.
29 grudnia 2013 r. Wojciech Kilar odszedł do Domu Ojca.
Wojciechu, chóry anielskie niechaj Cię podejmą i z Chrystusem Zmartwychwstałym miej radość wieczną!
Odpoczywaj w pokoju!
O. dr Nikodem Kilnar OSPPE
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
16. Z bloga Piotra Pietrasza:
WOJCIECH KILAR - CZEGO NIE PRZECZYTAMY W GŁÓWNYCH MEDIACH
W relacjach mediów głównego nurtu na temat zmarłego Wojciecha Kilara zdominowały informacje na temat jego dokonań jako światowej sławy kompozytora. Informacji zawartych w tym felietonie nie znajdziemy w żadnym artykule wspominającym mistrza. Większość to cytaty bardzo psujące nastrój przeciwnikom IV RP.
„Dobrze, że ono jest. Lamenty, jakoby było nieszczęściem naszego Kościoła, są co najmniej niesprawiedliwe. Tylko tam słyszę słowa, które przemawiały do mnie w dzieciństwie. Myślę, że nie mogłoby być większego nieszczęścia niż zlikwidowanie tego radia. (…) Radio Maryja jest dla mnie – ostatnią być może Izajaszową ścieżką wśród chaszczy.”
Nasz Dziennik.pl, 10 lipca 2009
„Dzięki Radiu Maryja pamięta się w Polsce, że istnieje Kościół, że był Chrystus, że Bóg istnieje, że jest religia, że jest Dekalog, osiem błogosławieństw, że to jest ważne.”
Nasz Dziennik.pl, 10 lipca 2009
- Gdzie Pan poznał swoją przyszłą żonę?
- Moją żonę Barbarę Pomianowską poznałem w gmachu obecnej Akademii Muzycznej w Katowicach. Wtedy na parterze mieściło się Liceum Muzyczne, a na piętrze - Akademia. Basia miała wówczas 18 lat i była w klasie maturalnej, a ja byłem już na roku dyplomowym Akademii Muzycznej, miałem 22 lata. Pewnego dnia szedłem korytarzem na parterze, nagle na zakręcie schodów mignęła mi sylwetka Basi i natychmiast zniknęła. Coś mnie w tej sylwetce zafascynowało i można powiedzieć, że była to miłość od pierwszego wejrzenia. To prawdziwe zrządzenie Bożej Opatrzności porównuję do pioruna, jak w „Ojcu Chrzestnym”… Tak sobie czasem myślę, że była to sprawa kilku sekund lub minut, bo gdybym wtedy tam nie przechodził, to może Basia nigdy by mi nie wpadła w oko. Bardzo jestem Bogu wdzięczny za ten szczególny moment, mający wpływ na całe moje późniejsze życie, które mogłoby potoczyć się w zupełnie innym kierunku, gdybym poznał osobę o innej wizji życia. (…)
- W 1996 r. ufundowali Państwo trzy dzwony dla swojego parafialnego kościoła pw. Najświętszych Imion Jezusa i Maryi w Katowicach-Brynowie. Jeden z nich nosi imię Barbara. Inskrypcja na nim brzmi: „Głos mój budzi serca i sumienia wiernych, żeby z odwagą dawali świadectwo Ewangelii”.
- Moja żona taka właśnie była. Swoją codzienną postawą i przykładem takiej wprost promieniującej świętości - nie boję się użyć tego słowa - nawracała wszystkich wokół, ale przede wszystkim mnie. Zawsze byłem człowiekiem wierzącym, lecz przez wiele lat byłem „katolikiem, ale…”. Szczęśliwie zostałem obdarzony jednym z darów Ducha Świętego, a mianowicie bojaźnią Bożą. Zawsze czułem, że Ktoś na mnie patrzy i zawsze bałem się tego Oka, natomiast moja wiara była bardziej kontemplacyjna. Słodycz płynącą ze wspólnoty i dyscypliny - jeśli chodzi o sakramenty - zawdzięczam właśnie żonie, która sama chodziła na niedzielne Msze św. i obserwowała ten mój „katolicyzm, ale…”. Później chodziliśmy już razem i to było cudowne. Muszę podkreślić, że żona, która zawsze była wierną córką Kościoła, nigdy nie robiła mi żadnych uwag, wymówek czy też pouczeń, a miałem przecież wiele wad. Swoją niesłychaną i rzadko spotykaną łagodnością, dobrocią oraz osobistym przykładem oddziaływała na wszystkie dziedziny mojego życia. Cechowała ją także wzruszająca ufność i całkowity brak podejrzliwości. Nie wstydzę się do tego przyznać, że to właśnie dzięki żonie przestałem pić alkohol; w tej chwili nie wezmę do ust nawet nadziewanej nim czekoladki.(..)
Jakie największe wspólnie z żoną przeżyte wspomnienie podtrzymuje Pana na duchu?
- Jest to niewątpliwie - jak już wiele razy wspominałem - nasz wspólny pobyt w Watykanie w grudniu 2001 r., gdzie Ojciec Święty Jan Paweł II wysłuchał mojej „Missa pro Pace”, potem bardzo pięknie przemawiał i jeszcze napisał do mnie prywatny list z własnoręcznym podpisem, skreślonym drżącą już ręką. Gratulował mi raz jeszcze. W tym liście jest wiele takich słów, które dla mnie, katolika, są największą i najcenniejszą nagrodą. Po śmierci Papieża i mojej żony jeszcze mocniej jestem zobowiązany do bycia człowiekiem, do dania z siebie wszystkiego najlepszego, do nieustannej troski o to, by moje życie i muzyka były szlachetne i dobre.
Niedziela Ogólnopolska 52/2009 , str. 16-17
Rozmowa Joanny Lichockiej z Wojciechem Kilarem „Rzeczpospolita” 22.09.2007
Jestem z zaścianka
Gdy zacząłem słyszeć o "moherowych beretach" uświadomiłem sobie, że ja jestem właśnie z takiego domu, że moja babcia, gdyby dzisiaj żyła to byłaby słuchaczką Radia Maryja. Ja też go słucham, ale ona pewnie byłaby taką babcią-słuchaczką od rana do wieczora. Jej zawdzięczam najważniejsze sprawy w życiu. Używając wielkich słów - patriotyzm, wiarę, szacunek dla innego człowieka.
Rz? Gdy rozmawialiśmy ponad rok temu był pan pełen optymizmu. Mówił pan, że ważne rzeczy nam się zdarzyły. Teraz chyba trudno to powtórzyć?
Wojciech Kilar? Oczywiście, że można i nawet to wrażenie się wzmocniło. Mimo, że wszyscy bez względu na poglądy mówią, że jest obrzydliwie w polityce. Mimo, że ciągle boli rozbicie tej antykomunistycznej koalicji, że nie doszło do koalicji PO-PiS. I mimo, że rządziła koalicja, która nie mogła się podobać i chyba można ją było zerwać wcześniej. Spodziewałem się nawet, że Jarosław Kaczyński wybierze takie polskie rozwiązanie? "polec i z honorem lec". Ale mam do niego zaufanie i choć nie jestem politykiem, jestem prostym kompozytorem, to wydaje się, że dobrze wybrał termin na wybory. (…)
Zatem opowiedzenie się po stronie Jarosława Kaczyńskiego nie miało żadnych skutków? Pytam dlatego, że emocje polityczne dzielą wiele środowisk.
Nie wiem oczywiście, ilu osób pomyślało o mnie nie najlepiej "bo Kilar popiera Kaczyńskich". Być może nie było ani jednego takiego przypadku. Znam pozytywne reakcje i te raczej były dla mnie zaskoczeniem. Wiele osób podchodziło do mnie na ulicy i mówiło, że dziękują za to, co mówiłem. (…) To co robią Kaczyńscy, jeśli już mamy nawiązywać do zwierząt, czego nie lubię, bo świat zwierząt wydaje mi się lepiej zorganizowany, przypomina mi raczej pracę bobrów. Piękne to, przeurocze zwierzęta, ale wywołują swymi działaniami wiele zamieszania w przyrodzie. W tym wypadku jednak wykonują dobrą pracę, bo podgryzają drzewo, które jest spróchniałe, zgniłe, przerośnięte jakimiś pasożytami. I robią to po to, by - przepraszam za patos - odsłonić zdrowe głębokie korzenie. Ja w istnienie tych korzeni wierzę. Patriotyzmu, chrześcijańskiej tradycji, niepodległości i tego, co tak się w słowach nadużywa, solidarności. Kaczyńscy też w to wierzą i to jest mi szalenie bliskie. (…)
To bliskie temu powinno być pana spojrzenie na Okrągły Stół i przełom 1989 roku. Ale to właśnie PiS odrzuca tamtą koncepcję Polski, jako Polski Rywina.
Nie podoba mi się to określenie. Nie chcę bronić tutaj znakomitego producenta, którego nikt z nas nie rozumie, dlaczego zrobił to, co zrobił, ale zamiast Polski Rywina, trzeba mówić na przykład Polska Kwaśniewskiego. To byłoby sprawiedliwsze. Kraj takiego "swojego chłopa" poklepującego innych rubasznie po ramieniu i powtarzającego "wybierzmy przyszłość". W 1989 roku rozmawiałem z pewnym wybitnym kompozytorem - "coś się nam namnożyło tych świętych Pawłów", tych nawróconych. Chętnie ich do pierwszej ławki dawaliśmy, bo Ewangelia mówi, że więcej radości jest z jednego nawróconego... Ale ta nawała "świętych Pawłów", którzy nie mieli, jak wnet oświadczyli, nic wspólnego z żadnym komunizmem, z żadną podległością Związkowi Radzieckiemu, a to wszystko było "obrzydliwe" i oni byli zawsze "przeciw", była dla mnie zadziwiająca. Niesie to, prócz fałszu w życiu publicznym, między innymi takie konsekwencje, może niesprawiedliwe, że przerzuca na następne pokolenie brzemię nierozliczonej winy. To pozostaje. Pamięta się o tym, mimo zmieniających się nazw? kiedyś SdRP, potem SLD, teraz LiD. I dla mnie widok Jana Lityńskiego u boku Aleksandra Kwaśniewskiego jest dużo mniej estetyczny niż był widok Leppera i Giertycha u boku Jarosława Kaczyńskiego. Póki nie nastąpi rzeczywiste zerwanie z dziedzictwem PZPR, PPR i KPP, to ciągle będę w nich widział postkomunistów.
Jednak być może Lid będzie trzecią siłą i nie można wykluczyć, że będzie tworzył po wyborach koalicję z PO. Coraz więcej polityków Platformy, także tych z piękną kartą opozycyjną mówią, że po koalicji PiS z Samoobroną nie ma żadnych moralnych przeszkód by taką koalicję zawrzeć.
W pierwszej chwili chciałem na to powiedzieć? no to krzyżyk na drogę. Ale nie powiem, nie chcę być niegrzeczny. Zwłaszcza, że i tak mamy nasilenie agresji, jakiej chyba nie pamiętam. Dla mnie potwierdza to tylko, że Kaczyńscy mają rację. Ta agresja w mediach wynika ze strachu. Przed tym, że Kaczyńscy zwracają się do ludu, że mówią o solidarności, że z "moherowymi beretami" się zadają. To co się dzieje, świadczy o tym, że Kaczyńscy faktycznie chcą coś w Polsce zmienić.
A nie że są groźni dla Polski? Że to jest najgorszy rząd po 89 roku?
Dla mnie to jest rząd najlepszy i najbardziej wiarygodny. Bo powołujący się na naszą tradycję narodową, nasz charakter i tożsamość. To widać na forum międzynarodowym. Kaczyńscy potrafią wystąpić przeciw poprawności politycznej, którą tak dobitnie kiedyś zdefiniował były prezydent Francji Jaques Chirac w słynnej wypowiedzi "niech Polacy cicho siedzą". Dlaczego mamy cicho siedzieć? Mamy prawie 40 milionów obywateli i jesteśmy w gruncie rzeczy krajem zachodnim. Znam przywary moich rodaków - ta kłótliwość sięgająca korzeniami czasów saskich, wiem, że to nie jest łatwy naród, Polacy. Ale jeśli poprawni w świecie są muzułmanie, protestanci, to my też, z naszym katolicyzmem, zasługujemy na szacunek. Mamy prawo żądać go dla naszego pojmowania Boga, dla naszych tradycji świeckich, dla naszej historii i przodków. To pierwszy rząd, który tak wyraźnie artykułuje nasze interesy na forum Unii. Ostatnio zablokowaliśmy wprowadzenie dnia przeciw karze śmierci i ze zdumieniem zobaczyłem, że było to coś złego. Nie rozumiem dlaczego nie mamy tego poddawać pod dyskusję i nie wyrażać swej opinii.
"Rządzi PiS, a Polakom wstyd" - takie jest hasło na bilbordach Platformy.
A skąd oni wiedzą, że Polakom wstyd? Wszystkim? Zobaczymy jak będą wybory, jakoś dwa lata temu nie było im wstyd zagłosować na Kaczyńskich. Jeśli wierzyć ostatnim sondażom, to chyba tak nie jest. I że dla wielu osób słowa Polska coś jeszcze znaczy.
Czemu łączy pan patriotyzm z PiS, a nie z PO?
Głosowałem na koalicję PO-PiS. Nikomu nie odmawiam miana patrioty, ale myślę że to PiS przejawił determinację w działaniu, nawet kosztem tego, że potem jacyś publicyści mówią o "falandyzacji prawa" czy naginaniu reguł. Ja to rozumiem. Widzę, że Jarosław Kaczyński chce prawdziwej rewolucji, prawdziwej dekomunizacji, wyjścia z postkomunizmu. Tego PO pewnie też chce, ale jakoś nie starczyło jej determinacji, by to realizować. Natomiast u wielu polityków, także PO widzę dużo pychy i pogardy dla kogoś, kto ma inne poglądy. Trudno mi to zrozumieć, ja tego nie mam, nie czuję pogardy dla zwolenników lewicy czy Platformy. (…)
Mówi pan o "Szkle kontaktowym"!
No tak. Są też audycje w radio, gdzie z takim właśnie nieco histerycznym rozbawieniem komentowane są wydarzenia. I mam stale poczucie, jak tego słucham, że to jest podszyte jakimś strachem. Ci panowie, którzy się nawzajem podniecają, przebijają się w drwinie, uśmieszkach. Może się świetnie bawią, ale tam jest strach.
Boją się o stan polskiej demokracji. O to, że mamy państwo autorytarne. Że policja jest polityczna i używana do walki z opozycją.
Najbardziej boją się, że tracą swoją pozycję. Coś się ruszyło takiego, że świat ułożony po 89 roku, z elitami, które się nimi samozwańczo określiły i potem mianowały kolejne "autorytety" został naruszony. W tym świecie jest wielu ludzi, których ja znam, którzy niekiedy są mi bardzo bliscy, zatem trudno mi o tym mówić ostro, ale rzeczywiście zrobiło się dla dotychczasowych elit niebezpieczne. Okazuje się coraz dobitniej, że nie cała inteligencja myśli o sobie "wykształciuchy".
Ale też znaczna część inteligencji Kaczyńskich odrzuca. Bunt lustracyjny był chyba największym tego manifestem.
Nie mówiłbym w tym wypadku o inteligencji. Trzeba powiedzieć coś, czego się głośno raczej nie mówi, bo to sprawa delikatna. Bardzo wiele zależy od tego jak się było wychowanym, jakich się miało rodziców, w jakim się środowisku obracało. Mówimy o elitach, więc dopowiedzmy, że te nasze elity w dużej części wyszły z domów komunistycznych, albo są inteligencją z gwałtownego awansu społecznego w PRL. Że etos inteligencji, ten opisany w "Rodowodach niepokornych" Bogdana Cywińskiego jest im daleki nie dlatego, że go odrzucają i się z nim nie zgadzają, tylko w nim nie wyrośli po prostu. (…)
Te wybory mają być najważniejsze od 89 roku. Tak mówi politycy tacy jak Cimoszewicz, Hall, Kutz.
Okaże się, czy idziemy własną drogą, zgodną z naszą tożsamością, czy będziemy dalej grzęznąć w koleinach, a politycy europejscy będą mówić, żeby Polacy siedzieli cicho. Być może ja ze swoimi poglądami przegram, ale mam przeczucie, że chyba jednak tym razem nie. I mam nadzieję, że PiS zrobi wszystko, aby powstała koalicja z PO. Tego samego oczekuję od Platformy. Trudno mi wyobrazić sobie, że Platforma mogłaby zdecydować się na koalicje z lewicą, która w moich ale przecież nie tylko moich oczach ciągle nie pozbyła się dziedzictwa "sługusów Moskwy". (…)
Spokój i łagodny język to chyba ostatnia rzecz jakiej teraz można się spodziewać po Jarosławie Kaczyńskim. Ostatnio wytoczył wojnę oligarchii.
Chciałoby się do tego trochę więcej dowodów. Biorę gazetę, jeden dzień, drugi, trzeci i tych dowodów na różne tezy nie znajduję. Być może to jest potworna trudność zdobycie dowodów na pewne rzeczy albo to jest zupełnie niemożliwe, ale jakieś dowody PiS musi pokazać. Myślę, że ludzie na to czekają.
Powiedział pan kiedyś, że potrzebne jest Polakom leczenie dusz.
Niezrozumiały jest dla mnie podział jaki się dokonał na elity z jej autorytetami, swoimi telewizjami i sejmami i oderwany od nich szary tłum ludzi, traktowanych, bez względu na ich poglądy, tak pogardliwie jak właśnie pogardliwe jest określenie "moherowe berety". Tak jakby świat elit politycznych, medialnych, biznesowych należał do zupełnie innego narodu. Marzy mi się więc leczenie dusz w duchu "Kazania na Górze". To przesłanie miłości i solidarności, te osiem błogosławieństw, każdy polityk powinien czytać sobie codziennie przed snem.
http://naszeblogi.pl/43361-wojciech-kilar-czego-nie-przeczytamy-w-glowny...
17. Odsłonięto tablicę poświęconą Kilarowi we Lwowie
Tablicę poświęconą zmarłemu w ubiegłym roku kompozytorowi Wojciechowi Kilarowi odsłonięto we Lwowie podczas trwającego 3. Przeglądu Najnowszych Filmów Polskich. Wykonana z brązu tablica zawisła na domu rodzinnym urodzonego we Lwowie Kilara.
Odsłonięcie tablicy było – jak wyjaśnili organizatorzy przeglądu w materiałach promocyjnych – „symbolicznym pożegnaniem Mistrza przez jego ukochane miasto” i oddaniem mu hołdu.
Światowej sławy kompozytor Wojciech Kilar urodził się we Lwowie 17 lipca 1932 roku. Zmarł 29 grudnia 2013 r. po ciężkiej chorobie nowotworowej w wieku 81 lat. Został pochowany w Katowicach. Jego dom rodzinny znajdował się we Lwowie przy dawnej ul. Sapiehy 89 (dziś Bandery 89), przy skrzyżowaniu z ul. Lwowskich Dzieci.
Kilar był wybitnym kompozytorem utworów orkiestrowych, kameralnych, wokalno-instrumentalnych i fortepianowych, twórcą muzyki do ponad 150 filmów.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
18. Pierwsza rocznica śmierci
Pierwsza rocznica śmierci wielkiego polskiego kompozytora i patrioty Wojciecha Kilara
Dziś – 29 grudnia 2014 – mija pierwsza rocznica śmierci wielkiego polskiego kompozytora i patrioty Wojciecha Kilara.
Obchody pierwszej rocznicy śmierci Wojciecha Kilara
Pierwszą rocznicę śmierci wybitnego kompozytora Wojciecha
Kilara obchodzono na Jasnej Górze. Z tej okazji w Kaplicy Matki Bożej
odprawiono uroczystą mszę w intencji kompozytora.
Witając zgromadzonych o. Sebastian Matecki przypomniał, że Kilar
(1932-2013) często nazywał sam siebie “domownikiem Jasnej Góry i tego
klasztoru”. “Jasnej Górze zawdzięczam właściwie wszystko. Zawdzięczam
to, że życie moje potoczyło się tak, jak się potoczyło, (…) jako
człowieka, a także jako kompozytora” – przypomniał w poniedziałek o.
Matecki słowa Kilara wypowiedziane w sanktuarium w 2007 r.
Osiągnięcia oraz życiorys Kilara przybliżył w homilii biskup
pomocniczy archidiecezji częstochowskiej Antoni Długosz. “Zakochany
byłeś w dwóch kobietach, swojej żonie i Matce Bożej, i te dwa domy,
katowicki i częstochowski, ciągle cię łączyły” – powiedział podczas
kazania.
Bp Długosz wskazał, że kompozytor stworzył wiele dzieł światowego
formatu, ale “w sposób szczególny” zwrócił się także “ku twórczości
sakralnej”. Jej wyrazem stały się takie dzieła, jak “Bogurodzica” na
chór mieszany i orkiestrę (1975), “Angelus” na sopran, chór mieszany i
orkiestrę (1984), czy dzieło “Victoria” na chór mieszany i orkiestrę
symfoniczną (1983), które powstało dla uczczenia drugiej wizyty Jana
Pawła II w Polsce.
Z okazji pierwszej rocznicy przygotowano również projekcję filmu
dokumentalnego “Wojciech Kilar. Credo”. Obraz w reżyserii Violetty
Rotter-Kozery i Zdzisława Sowińskiego został zrealizowany w 2012 r.
Światowej sławy kompozytor Wojciech Kilar urodził się 17 lipca 1932
r. we Lwowie. Zmarł 29 grudnia 2013 r., został pochowany w Katowicach.
Karierę rozpoczął pod koniec lat 50. na festiwalu Warszawska Jesień.
Od początku lat 60. współtworzył, wraz z Krzysztofem Pendereckim i
Henrykiem Mikołajem Góreckim, polską szkołę awangardową. W 1974 r.
skomponował swój słynny poemat symfoniczny “Krzesany”. Do
najważniejszych utworów Kilara należą także m.in. “Kościelec 1909″ –
poemat symfoniczny poświęcony Mieczysławowi Karłowiczowi; “Orawa” na
kameralną orkiestrę smyczkową (1986) oraz “Missa pro pace” na sopran,
alt, tenor, bas, chór mieszany i orkiestrę symfoniczną (1999-2000).
Kilar to także ceniony kompozytor muzyki filmowej – współpracował z
wieloma sławnymi reżyserami, m.in. z Francisem Fordem Coppolą, Jane
Campion, Romanem Polańskim.
Kilar zmarł po ciężkiej chorobie nowotworowej. Miał 81 lat. We
wrześniu tego roku jego odlane z brązu popiersie zostało odsłonięte w
plenerowej miejskiej galerii w Katowicach.
MAREK DYŻEWSKI: ZROZUMIEĆ FENOMEN WOJCIECHA KILARA
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl