Turowski, Severski, Zacharski - dostają drugie życie w polskojęzycznych mediach III RP odzyskanej dla Michnika

avatar użytkownika Maryla

Dopiero mieliśmy promocję nielegała Turowskiego w wykonaniu cyngli Gazety Wyborczej, dzisiaj promocja kolejnego agenta KGB - Zacharskiego, wcześniej był Severski. Każdy z nich jest przeciwieństwem płk. Kuklińskiego, który jest niszczony przez polskojęzyczne media, bo przecież "zdradził KGB". 

Wywiady w mediach i wieczór u Stokrotki w TVN24. Kreowanie agenta KGB na bohatera. Gen. Zacharski dla dziennik.pl: To trochę trwa, zanim ta zadra się zagoi.

Z Polski wyjechał po głośnej aferze "Olina". Teraz gen. Marian Zacharski znów jest w kraju. Promuje swoje dwie książki, które niedawno ukazały się na rynku. W rozmowie z dziennik.pl były as wywiadu PRL mówi m.in. o swoich planach na kolejne książki, komentuje zarzuty Józefa Oleksego pod swoim adresem, a Vincentego Severskiego nazywa... pionkiem.

(..)

Śledzi Pan to co się aktualnie dzieje w Polsce? Jak się Pan zapewne domyśla, mówię tym przypadku o polityce.

Mało. Między innymi dlatego, że tam gdzie mieszkam, nie mam na to wpływu. Oczywiście, raz na jakiś czas zerkam na polskie portale i czasem się śmieję, a innym razem denerwuję, jak ktoś się na mój temat wypowiada. Bo to zwykle mądrzą się ci, co nic nie wiedzą.

No właśnie. A czytał Pan co o mówił na Pański temat były premier Józef Oleksy? W rozmowie z tygodnikiem "Wprost" nie zostawił na Panu suchej nitki. Twierdził m.in., że cała sprawa "Olina" była szyta przez Pana grubymi nićmi. Na dowód podaje m.in., że Grigorij Jakimiszyn, który rzekomo był Pańskim źródłem nie dostał w Rosji kulki w głowę za zdradę, tylko mieszka w Moskwie i ma się świetnie. Podobny zarzut stawia w rozmowie z tym samym tygodnikiem były agent Vincent Severski, który uważa, iż cała afera "Olina" mogła być inspiracją rosyjską.

Ja panu Severskiemu to bym radził, żeby się skoncentrował na tym, na czym się ewentualnie zna. Ani nie znał mojej sprawy w USA, ani innych. Nie wiem co mu się stało, że postanowił się mądrzyć na mój temat. Mnie to po prostu śmieszy. Ci, co znają mnie i sprawy, które prowadziłem to spokojnie na to patrzą, i mówię tu o szefach wywiadu. Tu natomiast pojawia się osoba, która była pionkiem i ma tyle do powiedzenia i tyle analiz przeprowadziła w mojej sprawie, że to jest po prostu śmieszne. Natomiast jeśli chodzi o pana Oleksego, to on takie rzeczy mówi już nie pierwszy raz. Nie chcę już nawet tego komentować, bo to się cyklicznie powtarza. Ja nigdy się nie wycofałem z tego co musiałem oficjalnie zeznawać."

 

Mówią o nim, że jest legendą wywiadu z czasów PRL. To nie kto inny jak Marian Zacharski przeprowadził akcję w USA, która do dziś przyprawia Amerykanów o ból głowy. Zacharski przy pomocy Williama Bella wykradł m.in. dokumentację techniczną rakiet Hawk, dane dotyczące samolotów Stealth, strategicznego bombowca B-1, myśliwca F-15 czy sonarów do atomowych łodzi podwodnych.

Po dekonspiracji i wpadce w 1981 roku został skazany na dożywocie i trafił do więzienia w USA. Dzięki wymianie szpiegów cztery lata później trafił do Polski.

W latach 90. został pozytywnie zweryfikowany i rozpoczął pracę w UOP. Wokół oficera przez cały czas było gorąco. Jego mianowanie na Dyrektora Zarządu Wywiadu UOP zostało podobno oprotestowane przez Amerykanów, którzy nie mogli mu darować tego, co zrobił w latach 80.

Po kilku dniach Zacharski podał się do dymisji, ale został doradcą szefa UOP Gromosława Czempińskiego. W 1995 roku płk. Zacharski został wysłany z tajną misją na Majorkę. Tam miał zwerbować rosyjskiego funkcjonariusza wywiadu płk. Władimira Ałganowa, który miał być zamieszany w głośną wówczas sprawę Olina.  Operacja się nie udała, ale ówczesny prezydent Lech Wałęsa mianował Zacharskiego generałem.

Po zmianie rządów w Polsce Zacharski został usunięty z UOP i zmuszony do wyjazdu z kraju.

"Wszystko wskazuje na to, że sprawa <Olina> sprzed 15 lat była prowokacją rosyjskich służb specjalnych, by skompromitować Polskę na Zachodzie" - mówi "Gazecie Wyborczej" Andriej Sołdatow, współautor książki o rosyjskich służbach specjalnych "Nowa arystokracja".

O co chodziło w całej aferze? Dziennik przypomina, że w połowie 1995 roku oficer polskiego wywiadu Marian Zacharski zwerbował rosyjskiego dyplomatę pracującego w Warszawie. Był nim Grigorij Jakimiszyn. Ów Rosjanin zdradził, że jest oficerem prowadzącym najważniejszego rosyjskiego agenta w naszym kraju. Miał nim być Józef Oleksy z SLD, który wtedy był premierem.

Spowodowało to wybuch wielkiej afery pod koniec 1995 roku, która mogła nas zdyskredytować jako przyszłego członka NATO. I o to właśnie chodziło tajnym służbom Rosji - ocenia gazeta."

"Zacharski nie był dobrze przygotowany do szpiegowania w Ameryce"

Zacharski nie był dobrze przygotowany do wykonywania zadań szpiegowskich w Ameryce – mówi w rozmowie z Sylwestrem Latkowskim i Michałem Majewskim były oficer wywiadu Vincent Severski.

Vincent Severski : To był sukces, z całą pewnością! Jest ogromna rola Zacharskiego w tej sprawie i nikt mu tego nie odbiera. Natomiast sprawa Bella nie jest klasycznym werbunkiem agenturalnym.

Dlaczego?

Bo Bell do końca nie wiedział, dla kogo pracuje. Zacharski nie ujawnił mu się przecież jako przedstawiciel polskiego wywiadu.

I co to za problem? Werbowanie pod obcą flagą, niemówienie wszystkiego wprost jest przecież w wywiadzie normą!

Zacharski występował jako Polak. Agent musi przekazywać informacje obcemu wywiadowi świadomie. Ta świadomość Bella była co najmniej wątpliwa.

Nielegał "Orsom" Tomasz Turowski - Zadanie: przygotowanie wizyty przedstawicieli polskich władz w Katyniu

 

Etykietowanie:

5 komentarzy

avatar użytkownika Maryla

1. Stokrotka za promocję zażądała zapłaty od Zacharskiego

ale ten sie jej wyłgał, nic to, tytulik w TVN24  wystarczy dla lemingów.





Zamach? "Teoretycznie wszystko jest w życiu możliwe, ja w to nie wierzę"

Zamach? "Teoretycznie wszystko jest w życiu możliwe, ja w to nie wierzę"

- Byłem i nadal jestem na banicji. Tak się ułożyły
sprawy w połowie 1996 roku, że znalazłem się na banicji. Jestem byłym...
czytaj dalej »


Zacharski krótko odpowiedział na pytanie o katastrofę smoleńską. Czy jego zdaniem pod Smoleńskiem doszło do zamachu?

-
Teoretycznie wszystko jest w życiu możliwe, natomiast ja w to nie
wierzę. Wypadki lotnicze się zdarzają, to jest nieprawdopodobna tragedia
dla narodu polskiego, bo zginął prezydent i wielu znanych Polaków. Ale
mogą być tego różne przyczyny - techniczne, pogodowe, błąd pilota -
ocenił Zacharski.

Z patriotyzmu

Gdy był w USA, FBI proponowało Zacharskiemu wielkie pieniądze i pozycję,
jeśli "przejdzie" na ich stronę. Nie zgodził się. Dlaczego? - Każdy ma
jakąś godność i honor. Nigdy nie chciałem, żeby była przyszyta do mojego
nazwiska łatka pt. zdrajca. W ostatniej rozmowie, w której mnie kuszono
niebywałymi propozycjami jasno im powiedziałem, że ja mam dwie córki,
które będą z dumą nosić moje nazwisko, nawet jeżeli nigdy stąd nie wyjdę
lub jeśli mnie rozstrzelają. Nawet im to zaproponowałem, jeśli mnie nie
wypuścicie to tu jest mur, możecie mnie postawić i strzelać. Oni byli
zszokowani - powiedział Zacharski.

- Jeden z nich na końcu
zadał mi pytanie - dlaczego ty jesteś tak wielkim patriotą.
Odpowiedziałem, że dlatego, że nie jestem zdrajcą - dodał.

Dlaczego
został oficerem wywiadu? - Dla Polski, z patriotyzmu. Żadnych
pieniędzy, za wyjątkiem drobnych nagród nie dostałem - zapewnił.

Szpieg z nazwiskiem

Marian Zacharski to bez wątpienia najsłynniejszy agent w historii
polskiego wywiadu. W czasach zimnej wojny wykradł Amerykanom
dokumentację supernowoczesnej broni, wartej ponad 2 miliardy dolarów.
Głośno było o jego znajomości z Williamem Bellem, pracownikiem jednej z
dużych firm przemysłu lotniczego, od którego kupił tajne informacje,
wykorzystując fakt, że tamten tonął w długach.

Aresztowany
przez FBI w 1981 roku, został skazany na dożywocie. W amerykańskim
więzieniu przesiedział jednak tylko niewiele ponad cztery lata. W
czerwcu 1985 roku Zacharskiego oraz trzech innych szpiegów
wschodnioeuropejskich wymieniono na moście między Berlinem Wschodnim a
Zachodnim na 25 zachodnich agentów, schwytanych w krajach bloku
wschodniego.

Po zmianie systemu superszpieg PRL-u został
zatrudniony w Urzędzie Ochrony Państwa. Przez kilka dni był nawet
szefem wywiadu III RP. W 1995 roku Zacharski zdobył informacje o
działalności rosyjskiego szpiega o kryptonimie "Olin". Wybuchł skandal,
gdy ówczesny szef MSW Andrzej Milczanowski oskarżył z trybuny sejmowej
urzędującego premiera Józefa Oleksego o współpracę z rezydentami
rosyjskiego wywiadu w Polsce: Ałganowem i Jakimiszynem. Oleksy podał
się do dymisji, a śledztwo w największej aferze szpiegowskiej zostało
umorzone.

Po wybuchu afery Zacharski wyjechał z kraju.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

2. Dama z pieskiem - Marian Zacharski

http://www.zysk.com.pl/pl/Nowosci/Dama_z_pieskiem_-_Marian_Zacharski


"Z uznaniem podchodzę do pana Zacharskiego mozolnych wysiłków dochodzenia do faktów historycznych i ich prezentacji."



Władysław Bartoszewski,

Minister Spraw Zagranicznych

 

 

"Andrzej
Milczanowski .strzelił w dziesiątkę., angażując do rozpracowania
wywiadu rosyjskiego płk Mariana Zacharskiego, słynnego szpiega wywiadu
PRL. Jego profesjonalizm
i znajomości w hermetycznym środowisku ambasady Rosji dawały możliwość podjęcia działań operacyjnych. Zacharski .namierzył. grupę kilku ludzi Moskwy na najwyższy szczeblach władzy w Polsce.

Nikt w historii służb specjalnych III RP przez te 20 lat nie osiągnął więcej. Tym razem Zacharski w roli historyka. Jestem bardzo ciekaw jego oceny działań polskiego wywiadu w starciu z Reichswehrą."



Piotr Gontarczyk,

historyk

 



"Uważam, że krzywdziłem go swoimi opiniami poddającymi w wątpliwość to, że był oficerem wywiadu.
Nie zdawałem sobie sprawy, w jak ciężkim więzieniu Marian siedział
cztery lata. Różni ludzie wprowadzali mnie celowo w błąd, mówiąc o
Zacharskim różne rzeczy. Jego
Rosyjska ruletka mną wstrząsnęła. Uświadomiła mi, jak mało wiedziałemi jak potężny jest rosyjski wywiad w Polsce."



Generał Sławomir Petelicki

 

 

Marian Zacharski,
ur. w 1951 r. w Gdyni, ukończył prawo na Uniwersytecie Warszawskim. W
1975 r. wyjechał do USA jako przedstawiciel polsko-amerykańskiej firmy
eksportującej maszyny. W 1977 r. nawiązał kontakt z Williamem Bellem,
zajmującym się projektowaniem radarów na potrzeby wojska. Do 1981 r.
Zacharski zdołał kupić za pieniądze polskiego wywiadu najbardziej poufne
informacje dotyczące m.in. budowy systemów radarowych, rakiet oraz
samolotów, co miało wielkie znaczenie w zachowaniu równowagi w
zimnowojennym wyścigu zbrojeń.

 

W czerwcu 1981 r.
Zacharski został aresztowany przez FBI pod zarzutem konspiracji
szpiegowskiej wymierzonej przeciwko Stanom Zjednoczonym, a następnie
skazany przez sąd w Los Angeles na karę dożywocia. Dzięki aktowi łaski
prezydenta Reagana w czerwcu 1985 r., na moście Glienicke w Berlinie,
Zacharski wraz z trzema innymi szpiegami wschodnioeuropejskimi, został
wymieniony na dwudziestu pięciu więźni ów zza żelaznej kurtyny.

 

Od 1990 r. pracował
dla Urzędu Ochrony Państwa. W 1995 roku uczestniczył w akcji mającej na
celu zwerbowanie rosyjskiego agenta Władimira Ałganowa, który miał
posiadać informacje o współpracy ówczesnego premiera Józefa Oleksego z
KGB.

 

Awansowany na stopień generała przez prezydenta Wałęsę. Wkrótce potem wyjechał z kraju.

"Arabowie proponowali ogromne pieniądze, nikt się nie złamał". Rola polskich służb w operacji "Most"


 
To
była największa operacja w historii służb specjalnych. Z terenów byłego
ZSRR przez Polskę przerzucono do Izraela 40 tys. osób o pochodzeniu
żydowskim. O operacji "Most" pisze Dorota Kowalska.

Skąd pomysł i potrzeba takiej
akcji? Wszystko za sprawą przemian, przed jakimi stał ZSRR, i raportu,
który latem 1988 r. trafił na biuro ówczesnego premiera Izraela -
Icchaka Szamira. Wywiad izraelski ostrzegał w nim szefa rządu, że
wielkie imperium, jakim jest Związek Radziecki, za chwilę może się
rozpaść, czego konsekwencje dotkliwie odczują Żydzi zamieszkujących
Rosję, Ukrainę czy Białoruś.
To oni mogliby zostać uznani, i pewnie by
zostali, za winnych kłopotów mocarstwa, a w konsekwencji w najlepszym
wypadku szykanowani czy nękani. Mosad ostrzegał jednak, że na szykanach
może się nie skończyć. Że sprawy mogą wymknąć się spod kontroli, a ich
rodakom żyjącym na wschodzie może grozić szalone niebezpieczeństwo.
Trzeba było natychmiast wyciągnąć ich z miejsca, które niebawem mogło
przerodzić się w piekło.



Kilkumiesięczna, dyplomatyczna praca zakończyła się sukcesem:
Michaił Gorbaczow zgodził się na emigrację radzieckich Żydów do Izraela.
Postawił jednak warunek: pozostawiony przez emigrantów majątek miał
przejść na własność Związku Radzieckiego.

Kiedy politycy dogadali się już ze sobą, pozostał problem
logistyczny i odpowiedź na pytanie: Jak przerzucić do Izraela około 1,7
mln ludzi, bo tyle osób pochodzenia żydowskiego zamieszkiwało ZSRR pod
koniec lat 80.?



Jak wspomniał Jerzy Dziewulski, współpracy z Izraelem, w obawie
przed gniewem świata arabskiego, odmówiły Węgry i Rumunia. Izrael
zwrócił się więc o pomoc do nowo utworzonego rządu Tadeusza
Mazowieckiego.



26 marca 1990 r. premier Mazowiecki przebywał z wizytą w Stanach
Zjednoczonych,
tam spotkał się z przedstawicielami Amerykańskiego
Kongresu Żydów i obiecał, że strona polska pomoże w tranzycie obywateli
pochodzenia żydowskiego do Izraela. Na odpowiedź świata arabskiego nie
trzeba było długo czekać, już cztery dni później ostrzelano samochód,
którym podróżował attaché handlowy polskiej ambasady w Libanie Bogdan
Serkis ze swoją żoną. Polacy zostali ciężko ranni. Bandytów nigdy nie
schwytano.



- Sprawa była niezwykle delikatna: mieliśmy dobre stosunki z krajami
arabskimi, dużo budowaliśmy w Iraku, z Kadafim byliśmy za pan brat, w
Warszawie swoją placówkę miała Organizacja Wyzwolenia Palestyny -
wspomina Jerzy Dziewulski.



W Polsce bywali palestyńscy terroryści, tak jak Abu Daud, jeden z
przywódców Czarnego Września. Mossad podejrzewał Palestyńczyka o udział w
zamachach w Monachium. Abu Daud gościł nad Wisłą systematycznie,
spotykał się z wieloma osobami, z ludźmi z rządu, z ludźmi zajmującymi
się współpracą z obcokrajowcami, czuł się w naszym kraju bezpieczny.
"Mieliśmy z nimi kontakty. Wielokrotnie kupowaliśmy od nich broń,
kałasznikowy. Czasem kupowaliśmy też taki mniejszy pistolet. Polska broń
była najlepsza. Szkolili nas polscy żołnierze" - opowiadał potem Abu
Daud dziennikarzom "Superwizjera".
(..)
Z tego, co mi wiadomo,
premier Mazowiecki zgodził się pomóc Izraelowi bez żadnej dyskusji, bez
stawiania warunków - opowiada Dziewulski.



On, jako osoba mająca w Polsce ubezpieczać tranzyt, wyjechał na
specjalne szkolenie do Izraela. Mossad uczył go swojej taktyki walki,
agenci izraelskich służb specjalnych mieli zupełnie inne podejście do
terroryzmu niż oni.
Z Dziewulskim cały czas
współpracował oficer Mossadu, później mianowany szefem izraelskiego
wywiadu na całą Europę Wschodnią. Codziennie się kontaktowali.
Konkretny, fachowy, z czasem bardzo się polubili. On sam, jako
osłaniający operację, miał do dyspozycji transportery opancerzone, całą
grupę operacyjną, pełen zestaw bojowy, wreszcie strzelców wyborowych.



- Zaczęła się akcja i zaczęło się piekło - śmieje się Dziewulski.
Dwa lata wycięte z życiorysu, bo przez dwa lata pracowali dzień w dzień,
bardzo często w nocy.



Żydzi przybywali do Polski samolotami, pociągami. Boeing, który
lądował, był od razu konwojowany do wyznaczonego miejsca postoju. Nie
wolno było zbliżać się do samolotu. Maszyna stała w miejscu, które sami
wyznaczyli. Obok innych samolotów, żeby nie była łatwym celem. Od
momentu lądowania boeing był otoczony przez ludzi Dziewulskiego i
pilnowany bezpośrednio przez oficerów wywiadu izraelskiego.
Antyterroryści z bronią znajdowali się również na wieży kontroli lotów,
kiedy samolot podchodził do lądowania. Płotu i wyjść pilnowali zwykli
policjanci. Nikt nie mógł zbliżyć się do płyty lotniska na odległość
poniżej 150 m. - Lotnisko zostało spacyfikowane, nie wiem, czy mysz by
się na nie prześlizgnęła - wtrąca Dziewulski.



Pod specjalnym nadzorem były także dworce kolejowe. Kiedy emigranci z
Rosji docierali na nie pociągami, czekali już tam na nich policjanci i
oficerowie wywiadu izraelskiego. "Pakowali" ich do autobusów i odwozili
do tymczasowego hotelu.
Robił za niego stary, duży budynek, który stał obok miejsca, w którym
dzisiaj stoi Galeria Mokotów. Przypominał trochę hotel robotniczy,
ochraniali go polscy antyterroryści i agenci Mossadu.



W tym budynku Żydzi czekali na kolejne samoloty, które startowały do
Izraela. Niekiedy co dwie godziny, niekiedy co kilka dni. Tu, w tym
prowizorycznym hotelu,
odbywały się odprawy, tak, że później emigranci z ZSRR byli podwożeni
bezpośrednio pod podstawiony samolot. Nie pojawiali się w ogóle w
budynku portu lotniczego Okęcie.



Zdaniem Dziewulskiego przez Polskę w ciągu tych dwóch lat przeszło
50 może 60 tys. osób pochodzenia żydowskiego. - To byli ludzie w
przeróżnym wieku, 50 proc. stanowili młodzi, 50 proc. starzy albo bardzo
starzy, nawet ponad 90-letni. Były osoby na wózkach inwalidzkich,
niektóre osoby przenoszono na noszach - opowiada Jerzy Dziewulski.(..)
Jako ciekawostkę można dodać, że operację "Most" w części sfinansowała spółka Art-B, która miała już wówczas kłopoty.



Nieprawidłowości w obrocie
kapitałem w Art-B zauważono już w 1990 r., ale dopiero w 1991
prokuratura podjęła stosowne działania. W nocy z 31 lipca na 1 sierpnia
1991 Andrzej Gąsiorowski i Bogusław Bagsik, właściciele spółki,
wyjechali właśnie do Izraela, obaj otrzymali zresztą obywatelstwo tego
kraju.
(..)

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

3. Inne spojrzenie na nielegałów

Płk. Andrzej Kowalski odtajnia kulisy pracy wywiadu. W Radiu Wnet były funkcjonariusz SKW opowiadał o czynnikach sprawczych, które spowodowały, że postanowił zebrać informacje o nielegałach.

- Warto mieć świadomość, że wywiad nielegalny to najskuteczniejsze narzędzie szpiegowskie. Narzędzie, które zawsze mnie intrygowało i uznałem, że skoro jestem poza służbą mogę przedstawić to w jednym zbiorze - powiedział Kowalski.

Gość Radia Wnet komentował książkę Vincenta V. Severskiego - To, co można uznać za walor jego książki to pokazuje ona całościowo pewne zjawisko. Autor próbuje wniknąć w postać głównego bohatera - mówił pułkownik.

Były funkcjonariusz SKW przedstawił też własne wyjaśnienie słowa "nielegał" - To nie jest ktoś kto zbiera tajne informace, prowadzi obserwację, czy włamuje się do sejfów. Nielegałowie obsługują bardzo ważne źródła i przekazują informację do centrali - tłumaczył i dodał - Nie ma odpowiedzi na pytanie ilu nielegałów działało na terenie Polski, nie da się tego oszacować. Nielegałowie byli tworzeni dlatego, bo przewidywano konflikt zbrojny wschód-zachód, Rosjanie od lat 20' budowali oddział nielegalnych, aby posiadać ludzi obsługujących siatkę wywiadowczą - mówił.

Płk. Kowalski mówił także o książce Tomasza Turowskiego zastrzegając, że nie zamierza jej czytać - To interpretowanie świata w innych kategoriach, przykre jest to że tego rodzaju dzieła są promowane na taką skalę. Tu chodzi o to, że nie udało się poprawnie zinterpretować wydarzeń, które określamy jako PRL i wywiad PRL. To, że teraz po latach próbuje dorabiać się jakąś legendę... oficerowie muszą stworzyć protezę rzeczywistości. Trzeba to inaczej opowiedzieć i inaczej z tym żyć - powiedział gość Radia Wnet.

http://www.radiownet.pl/publikacje/inne-spojrzenie-na-nielegalow

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz

4. Do Pani Maryli

Szanowna Pani Marylo,

Marian Włodzimierz Zacharski szpiegował polskiego profesora wynalazce rakiet Patriot, bohatera bitwy o Monte Cassino Zdzisława Starosteckiego

Generał Zdzisław Starostecki, twórca rakiet Patriot

http://blogmedia24.pl/node/54724

Ukłony moje najnoiższe

Michał Stanisław de Zieleśkiewicz

avatar użytkownika Maryla

5. Vincent Severski- uzupełnienie rodzinnej sagi-Marek Mądrzak-lust

Marek Mądrzak-lustratorpolski
http://nowa.gazetaobywatelska.info/materials/554b94fbeef861852eba9d07

Zanim nabędą Państwo cz. 2 „Resortowych dzieci” z gwarancją braku
dodruku, proponuję pewnego rodzaju prequel tj. tematycznie powiązaną
opowieść o ojcu funkcjonariusza Departamentu I MSW. Severski, na fali
popularności literackiej, bardzo chętnie dzielił się z dziennikarzami
wiedzą o życiu urodzonego w Wilnie ojca. W ten sposób zachęcony również
podzielę się z Państwem tym, o czym Severski o swoim ojcu nie powiedział
i chyba nawet wiedzieć nie chciał.

Ojciec
Severskiego był zawodowym wojskowym w LWP, służył tam w latach 1945-
1986, początkowo w jednostkach artyleryjskich. Z powodów, które poznają
Państwo dalej wymienię jednostki z lat 1946- 1949: Oficerską Szkołę
Artylerii w Toruniu, 34 i 41 pułki artylerii lekkiej. W 1950 r. wybrał
jako specjalizację wojska chemiczne, a czteroletnie studia w tej
dziedzinie ukończył w ZSRR. Wydaje mi się, że, aby studiować w ZSRR,
samo wstąpienie do PPR nie wystarczało. Severski senior odznaczał się
partyjną działalnością- Opinia służbowa z 12.12.1949 r. /…/ Naszej
wspólnej sprawie bezwzględnie oddany, stosunek do ZSRR i władzy ludowej
pozytywny. Jest jednym z najbardziej aktywnych członków POP PZPR przy
jednostce, Sekretarz OOP Sztabu i jednocześnie członek Komitetu.
Partyjno-polityczne wyrobienie na wysokim poziomie, czynny słuchacz
pułkowego kursu partyjnego, pracuje dużo nad sobą w celu pogłębienia
wiadomości z zagadnień marksizmu-leninizmu. Interesuje się wychowaniem
politycznym szeregowych i oficerów. Interesują go również nastroje wśród
oficerów i szeregowych. Przejawia zdolności i chęci do pracy masowej,
czego dawał częste dowody.
Po powrocie ze studiów nie służył już w
jednostkach liniowych, tylko w Szefostwie Wojsk Chemicznych MON. Nawet
wyrok za zagubienie dokumentów nie przeszkodził mu w karierze, której
ukoronowaniem była funkcja Komendanta Wyższej Szkoły Oficerskiej Wojsk
Chemicznych. Po 3 latach (1971- 74) komenderowania Szkołą okazało się,
że Severski senior zraził sobie mnóstwo osób i wraca do Szefostwa. Na
podstawie dokumentów ilustrujących konflikt w Szkole można wyrobić sobie
zdanie o jego osobowości:

- Charakterystyka dydaktyczna z 14.06.1973 r.
/…/ W wystąpieniach akcentował głównie trudności
dydaktyczno-wychowawcze i sposoby ich przezwyciężania. Wypowiadał szereg
polemicznych poglądów, niekiedy mało uzasadnionych. Łatwo wyraża swoje
myśli w słowie i piśmie. /…/
kmdr Antoni Bojanowski;

- Uchwała KKP WOW z 23.02.1974 r. /…/ winien istotnych naruszeń etyczno-moralnych i służbowych polegających na:

- nieliczeniu się z opinią społeczną,

- stosowaniu niewłaściwego stylu pracy,

- tolerowania naruszania wymogów regulaminów i wytycznych,

- braku samokrytycyzmu w ocenie ujemnych zjawisk zaistniałych w szkole oraz nie przeciwdziałanie im.;

- Wniosek o przeniesienie z 23.03.1974 r. /…/ W
praktycznej pracy z podwładnymi przesadnie rygorystyczny i
apodyktyczny. Nie potrafi realizować zadań na bazie właściwych stosunków
międzyludzkich. Zbyt oschłe podejście do podwładnych oraz wadliwy styl
pracy stwierdzony przez komisję inspekcyjną Inspektoratu Szkolenia jest
bezpośrednią przyczyną złych nastrojów tak wśród kadry zawodowej Szkoły,
jak i szkolonych. Styl ten ujemnie rzutuje na stan moralno-polityczny
stanu osobowego Szkoły. Płk S/…/ pomimo wartości, jaka przedstawia, nie
może w dalszym ciągu pełnić funkcji Komendanta /…/
gen. Czesław Krzyszowski.

Poglądy i osobowość Severskiego seniora
znalazły także odbicie w zapisach ewidencyjnych wojskowych służb
specjalnych. Jego dane podano w Centralnym Rejestrze tw i lk WSW jako
informatora ps. „Lucjan” od 10.03.1947 r. Według zapisu końcowego- z
Inwentarza akt sygn. ZA- teczki Severskiego seniora złożono do archiwum
WSW w dniu 8.11.1967 r. Do archiwum złożono wtedy 1 teczkę personalną i 2
teczki pracy. Powyższe zapisy potwierdzają karty osobowe z kartoteki
odtworzeniowej b. Biura „C” MSW. Niestety, teczki te zniszczono, więc do
pełnego wyjaśnienia sprawy potrzebny jest udział żołnierzy służących
razem z „Lucjanem” w ww. jednostkach LWP.

Severski odznaczył się także w latach
stanu wojennego kierując grupami operacyjnymi w warszawskich fabrykach:
„Unitra-Unima”, „Wamel”, „Hydomat”- 1982 r. W roku następnym był
komisarzem w skierniewickim Urzędzie Wojewódzkim.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl