Nie wierzę Obamie jak psu.
Nie wierzę Obamie jak psu.
Nie – tak nie wolno mówić. Psy to pożyteczne, dzielne i wierne zwierzęta, nieporównanie bardziej zasługujące na szacunek niż Barack Obama.
Nie wierzę nie w to, czy w Syrii użyty został sarin, bo pewnie został.
I nie jestem w stanie ze 100% pewnością stwierdzić czy odpalił go jakiś świr z rządzącego reżimu czy przewerbowany asadowski generał albo najęci przez Zachód do obalenia Asada bandyci.
Ja po prostu nie wierzę w dobre intencje tego, pożal się Boże, prezydenta USA i grupy interesów, która go do władzy wyniosła.
Nie wierzę i dlatego, że gdy 10 kwietnia 2010 roku, prezydent sojuszniczego państwa zginął na rosyjskim lotnisku wojskowym w skrajnie podejrzanych okolicznościach, Barack Obama dysponując zapisem przebiegu katastrofy klatka po klatce nie zrobił nic, by albo uśmierzyć naturalne wzburzenie kilkunastu milionów obywateli sojuszniczego kraju albo obnażyć niesłychaną zupełnie w dziejach 21 wiecznej Europy zbrodnię.
Mam nadzieję, że USA poniosą w Syrii spektakularną porażkę, prowadząca do kompromitacji rządzącej tym (schyłkowym) supermocarstwem grupy biznesowej, bo tylko takie upokorzenie może wzbudzić u Amerykanów wolę wybrania prezydenta na miarę Ronalda Reagana, a nie jakiejś, przepraszam, popierdułki.
- Ewaryst Fedorowicz - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
1 komentarz
1. Ewaryst Fedorowicz
własnemu psu wierzę, Obamie nie.
Dobre podsumowanie Obamy:
" George W. Bush był szanowany przez swoich sojuszników, a wrogowie się go bali. Z Obamą jest odwrotnie - nie cieszy się zbyt wielkim szacunkiem zagranicą, a wrogowie, z pewnością, się go nie obawiają" Nile Gardiner, analityk specjalizujący się w zagadnieniach międzynarodowych
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl